Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem za duża.. i już... Co do innych rzeczy o mnie to zajmuję się córcią i synkiem a w wolnych chwilach mężem ;). Poza tym lubię czytać książki. Lubię też taniec (niestety rzadko praktykuję). Do odchudzania zmusiło mnie zbyt duże sadełko pozostwione mi przez moje pociechy i lusterko które powiedziało że już jestem za duża i czas się za siebie zabrać. A ostatnio nowa praca... Więc się zabieram!!!!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 94601
Komentarzy: 2188
Założony: 19 listopada 2007
Ostatni wpis: 17 maja 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
marlenka1983

kobieta, 41 lat, Kraj W Kratkę

164 cm, 73.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: cel I - 70kg, cel II - 65kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 maja 2008 , Komentarze (6)

                           

Witajcie słonka po weekendzie... bo wczoraj mnie nie było bo mi się weekend przedłużył przez męża.....

Dziś humor mam taki średni.. a wszystko przez to odchudzanie... kurcze od zeszłej środy się znów pilnuję... ćwiczę co najważniejsze około godzinki dziennie..... i co ..... du.a..... wielka!!!! waga w poniedziałek 55.6kg.... czyli do góry o 0.3kg... wiem że to nie wiele ale kurcze ileż można stać wokół tego 55.5kg.... zaczyna mi się już niechcieć.... nie jem tego co chcę... pocę się przy ćwiczeniach a tu nic... lipa... rozmiary też stoją.. żeby nie było że to przez mięśnie mi waga podrosła... lipa lipa lipa...


No na całe szczęście jest jeden powód do zadowolenia.. kupiłam sobie wczoraj sukienkę na wesele i bluzkę do spodni w kant na poprawiny.... i sukienka i bluzka niestety czarne... ale to już chyba takie moje zwyczaje.... nie chciałam iść w czarnym na wesele ale od zawsze moimi kolorami były : czarny, biały i niebieski... w białej nie pójdę bo to kolor pani młodej... niebieskich ładnych nie było... no i znalazłam czarną.... boję się tylko że jest zbyt odważna bo jest w kolanko i ma pół pleców odkrytych ale jak spytałam mojego męża czy mi wypda w niej iść to stwierdził że tak a jak nie chcę to żebym pojechała do zakonnic i pożyczyła sobie habit... hi hi hi .... ale nie powiem bo jak mnie w niej zobaczył to aż mu się oczka zaświeciły.... i potem jeszcze ta bluzka... ej może ja tylko tak wymyślam jak zwykle... kurcze w końcu nie jestem jeszcze chyba taka stara żeby chodzić w jakiś żakietach i spódnicach na wesela... no nie????

no to się wygadałam...

postanowiłam sobie wczoraj że do wyjazdu nie ma przergyzania i podjadania... nie ma słodyczy i chipsów... bo ostatnio troszkę sobie poluzowałam i mimo że się starałam mieścić w tych 1000kcal to nie zawsze wszystko było zdrowe... ech .. może i przez to mam cały czas te 55.6kg... chyba jednak sama jestem temu winna.... cóż.. nie wolno mi się poddawać....


od dziś kontynuacja brzuszków... i zmiana wyprawy... postanowiłam zrezygnować z objeżdżania Morza śródziemnego.. może i kogos teraz obrażę ale niestety dziewczyny z którymi "jechałam" wykruszyły się albo się nie udzielają na forum.. miałyśmy sobie robić comiesięczne podsumowania to było fajnie przez 2  miesiące... potem już im się nie chciało albo nie mogły itd.... co to za motywacja w grupie jak ini nie chcą się udzielać .. no cóż.. nie powiem żebym ja była święta i się ogromnie udzielała... ale jak się nikt nie udziela no to z samą sobą nie będę sobie gadać... tak więc od dziś śmigam na steperku po Costa Brava.... jedna z Vitalijek wymyśliła wyprawę... obliczyła trasę.... i ja dziś wyruszam.... do przejścia ok.177km... i myślę że to lepszy bo bardziej realny cel..... więc do boju!!!!!! 
                     

miłego dnia kochane... i do jutra!!!!!!!!! choć pewnie jak zwykłe po południu dodam wpis o ćwiczeniach.... buziole!!!!


WIECZÓR:

Postanowiłam znów pisać co zjadłam... może i nie zwracacie na to uwagi ale jak piszę ile zjadłam kalorii to jak jest za dużó to mi wstyd i następnego dnia się staram bardziej... no i zawsze głupiej napisać że się zjadło pizzę a nie mięsko z warzywkami......

Zdecydowałam też odpuścić brzuszki na rzecz steperka..... jutro wytłumaczę o co chodzi...

tak więc dziś zjadłam:

* 2 kromki chleba razowego (66g), serek wiejski (93g), dżem truskawkowy light (50g) = 303.97kcal
* 4 chlebki Vasa (22g), serek Philadelphia extra light (45g), papryka czerwona surowa (35g) = 143.7kcal
* kawa rozpuszczalna z mlekiem + 1 małe ciastko (ok. 60kcal)
* jogurt naturalny (252g), 2 jabłka (105g) = 206.22kcal
* makaron (50g), tuńczyk w sosie własnym (80g), koncentrat pomidorowy (30g), ser żółty (28g) = 404.38kcal

                                                                                             Zjedzone:
                                                                                                    1118.27kcal,
                                                                                             Spalone:
                                                                                                           420kcal.

Dziś śmigałam na steperku 60 minut... wyszło 3000 kroków podwójnych.....
więc stan na dziś:


23 maja 2008 , Komentarze (4)

Dziś:

250 półbrzuszków,
50 skośnych na lewą stronę,
50 skośnych na  prawą stronę,
30 brzuszków,
20 unoszeń wyprostowanych nóg,
30 minut na steperze....

WYPRAWA:



BRZUSZKI:

23 maja 2008 , Komentarze (2)

Dni mijają i wyjazd zbliża się wielkimi krokami.. bardzo chciałabym schudnąć do tej pory ale nie sądzę żeby było to możliwe... przede wszystkim chcę nie przytyć a mam nadzieję schudnąć choć trochę.. zobaczymy co z tego wyjdzie..

wczoraj oglądałam sukienki na allegro.. znalazłam kilka fajnych ale kurcze boję się coś tam kupić i to w sumie nie chodzi mi o oszustwo tylko o rozmiarówkę.. boję się że jak coś zamówię to będzie za duże lub za małe lub nie będzie mi się podobać jak się w nią ubiorę.. ja jestem bardzo marudna jeśli chodzi o ubrania.. i dziwię się jak mój mąż wytrzymuje zakupy ze mną.. obchodziliśmy wszystkie możliwe sklepy w okolicy i nic.. choć nie powiem bo moja przyjaciółka też stwierdziła że nic by nie kupiła więc chyba nie jestem aż taka zła.. niestety tutejsza moda na ten sezon kompletnie mi nie pasuje.. ja nienawidzę kwiatków, pasków, wzorków itp. dla mnie ubranie musi być proste i najlepiej jednokolorowe... taki już mam gust i koniec... nic nie poradzę... nie wiem w czym ja pójdę na to wesele... najgorsze jest to że jak nic nie kupię to nawet nie mam co na siebie włożyć bo wszystko za duże... i lipa.... 

oto kilka moich typów...

         
niestety są czarne i czerwone.... nie chciałabym iść w czarnej na ślub... a o czerwonej nie powiem co mój mąż powiedział.... co robic?????

dietkę na całe szczęście trzymam i ćwiczenia też... te 23 dni będą ciężkie... ale mam nadzieję udane....

życzę Wam słonka udanego weekendu.... i do zbaczenia w poniedziałek... choć pewnie napiszę jeszcze po południu o dzisiejszych ćwiczeniach... a teraz zmykam sprzątać... i może poprasuję.... a jutro do pracy....

trzymajcie się słonka!!!!!

                           

22 maja 2008 , Komentarze (1)

Ja to się nie nadaję.. dziś już mi się nie chciało ćwiczyć choć to drugi dzień.. no ale powiedziałam sobie że muszę.. i nie wolno mi rezygnować... i ćwiczyłam....

250 półbrzuszków,
50 skośnych na lewą stronę,
50 skośnych na  prawą stronę,
30 brzuszków,
20 unoszeń wyprostowanych nóg,
30 minut na steperze....

WYPRAWA:



BRZUSZKI:

22 maja 2008 , Komentarze (2)

Dziś wróciłam do normalności... a właściwie już wczoraj... liczę znów kalorie.. i co najważniejsze ćwiczę... nie wiem jak mi to wyjdzie ale staram się żeby było jak najlepiej...

wiecie co przez to całe odchudzanie mam problem.. z kupieniem sobie ubrań.. kurcze ja to dopiero maruda jestem ale tak właśnie jest... byłam grubaskiem to nie mogłam nic kupić bo wyglądałam jak wieloryb.. teraz nie mogę nic kupić bo nie ma na mnie rozmiaru.. chodzę sobie po sklepie i co znajdę jakiś ciekawy ciuszek to rozmiar się kończy na 12 lub w ostateczności 10.. a ja już 8 potrzebuję.. zaczynam już czasem się śmiać że na dziecięcym będę szukać.. ale tak chyba będzie... no cóż coś za coś.....

no teraz idę coś wszamać a potem jak Kinia pójdzie spać to ćwiczonka... no cóż A6W nie wyszło... trzeba się ratować innymi aktywnościami..... 

buziolki słonka Wy moje kochane!!!!! ściskam Was jak codzień.... 

                                   

21 maja 2008 , Komentarze (1)

No to teraz będzie mniej optymistycznie niż rano.... miałam się nie przyznawać ale stwierdziłam że to będzie nie fair.... przerwałam A6W.... nie dałam rady.. przy okresie, znajomych i całym tym tygodniu w biegu i imprezach.. poddałam się... i nie będę się usprawiedliwiać... możecie mnie okrzyczeć... nie będę się tłumaczyć że nie mogłam bo... zwyczajnie się poddałam... i już..

zaczyać znów nie będę bo za 25 dni jedziemy do Polski... i też nie dam rady dokończyć całej serii.. więc nie zaczynam......

od dziś robię jednak co innego..... do wyjazdu zaliczę 9000 różnych brzuszków....

Dziś było:
250 półbrzuszków,
50 skośnych na lewą stronę,
50 skośnych na  prawą stronę,
30 brzuszków.
30 minut na steperze....

WYPRAWA:


BRZUSZKI:

21 maja 2008 , Komentarze (3)

              

WITAJCIE... słonka moje kochane.. już jestem... i zabieram się znów do pracy...

bałam się o wage bo nie było z moją dietką zbyt dobrze... nie liczyłam kalorii a i z jedzeniem nie było zbyt zdrowo choć się staraliśmy jeść w domciu no i ja się starałam gotować tak by sobie nie przeginać... no ale cóż... był Burger King... były frytki (ale zjadłam tylko 5... ) było spooooro alkoholu... ale na całe szczęście było też duuuużo wycieczek i spacerów....



Ja z mężem... Kinia na dole...



Nasza rodzinka...



Ja z Kasią...

         

Moje dwa słonka...



Grześ (przyjaciel), Grześ (mąż), Kingusia (córcia), Kasia (przyjaciółka)

miałam się nie ważyć bo nie chciałam się załamywać... ale mówię sobie a co tam jak się szalało to trzeba odpokutować i wziąść się za siebie... wchodzę na wagę a tu 55.3kg ... czyli bez zmian.... nie liczyłam na to że schudnę.. ale utrzymanie wagi to dla mnie ogromna ulga... i cieszę się bardzo..

teraz do wyjazdu zostało mi 25 dni..... i 2.3kg do stracenia.. biorę się poważnie za 1000kcal.. i za ćwiczenia... i nie ma przeproś że mąż czy coś tam.. obiecałam sobie że na weselu będę wyglądać pięknie... i tak będzie...


zabieram się za ćwiczenia... i dbanie o siebie.. kupiłam sobie żel do mycia twarzy... krem do rozstępów (który polecała jedna z Vitalijek... ) i działam... od dziś... czasu nie zostało wiele....

jeśli chodzi o znajomych to byli tydzień ale jak dla nas to za mało.. oj za mało.. nie zdąrzyliśmy się sobą nacieszyć i się nagadać.. ale za 3.5 tygodnia my jedziemy do nich... więc znów będziemy nadrabiać czas...


jeśli chodzi o ćwiczenia to oprócz mnóstwa chodzenia nie było nic... niestety... ale cieszę się że było choć tyle.... teraz zmykam oglądać siatkówkę a do Was pozaglądam po południu jak Kinia pójdzie spać.. bo za duuużo muszę nadrobić... i czasu potrzebuję....

buziolki moje kochane słonka... pa

no i zapomniałam o najważniejszym... w poniedziałek mineło pół roku od kiedy jestem na Vitali... DZIĘKUJĘ WAM SŁONKA za to że jesteście ze mną...

12 maja 2008 , Komentarze (8)

Tak jak obiecałam melduję się z ćwiczeniami.... 15 dzień a6w za mną... uff.. coraz mi ciężej.... ale co tam.. jakoś to będzie...
ciekawi mnie tylko fakt że mięśnie przestają mnie boleć.. już ich nie czuję tak jak na początku.. tylko okrótnie się męczę.. i tyle... no nic, może tak mam być...

a więc..

WYPRAWA:


12 maja 2008 , Komentarze (5)

                                       

Dziś jestem baaaaardzo zadowolona... waga dół!!!!!!!!! jest już 55.3!!!!!!!!! no jest oki... fakt że wymiary stanęły... i to wszystkie.... oj sorka łydka -0.5cm. ;-)
ale czy to ważne... ważne że ja jestem wesoła, radosna i chce mi się żyć... nie wiem czego to zasługa ale wczoraj zauważyłam że już nie marudzę tyle co wcześniej, chce mi się śmiać, skakać i ogólnie ŻYĆ!!!!!!
                                                                                        
Doczekałam się wreszcie tego tygodnia i przyjazdu naszych kochanych przyjaciół... to już jutro!!!!! i bardzo się cieszę!!!!! w związku z ich przyjazdem pewnie będę miała baaaardzo mało czasu na neta i co za tym idzie na Vitalię.. a więc moje kochane opuszczam Was.. ale tylko na tydzień.... myślę że pokażę się dopiero w przyszłą środę..... nie wiem jak ja to wytrzymam.. ale spróbuję... choć znając życie będę zabierać laptopika na kolanka wieczorkiem i będę sprawdzać co u Was....
                                       

obiecuję jednak nie przerywać A6W... będzie ciężko się nie zgiąć bo znając życie i nas to ten tydzień będzie baaardzo niegrzeczy...
                                                    
oj boję się że za tydzień napiszę..... "przytyłam" oj oby nie.. postaram się pilnować ale nie będzie łątwo i już teraz wiem że nagrzeszę,... ale co tam ... takie spotkania zdarzają się raz na kilka lat... wiem że jedziemy do nich za miesiąc na dwa tygodnie.. i pewnie też będzie ciężko ale potem to nie wiem za ile lat się znów zobaczymy... my do Polski jeździmy rzadko... oni do nas też za często nie mogą przylatywać..... ech.. to życie...... i ta nasza Polska....


dobra lecę bo się rozpisałam.... więc tak... wpadnę jeszcze dziś po południu żeby się wyspowiadać z ćwiczeń... a potem jużmnie pewnie nie będzie więc trzymajcie się moje słonka w tym ciężkim dla mnie tygodniu..... oby Wam się udało unikać pokus... trzymajcie kciuki żebym za bardzo sobie nie popuściła....

a teraz idę Wam poodpisywać bo przez cały weekend nie miałam czasu.... potem dokończę przygotowania do przyjazdu... obiadek mężowi ukręcę... poćwiczę... i zajrzę znów... buziolki!!!!!
                  

11 maja 2008 , Komentarze (3)

Dziś znów krótko... ćwiczonka zaliczone...

WYPRAWA:


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.