Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Nocka23

kobieta, 41 lat, Warszawa

162 cm, 78.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: jak nie teraz to kiedy??

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 grudnia 2019 , Komentarze (37)

Witajcie :)

Nie miałam kiedy zajrzeć tutaj bo sytuacja się bardzo skomplikowana. Dziękuję za wiadomości prywatne :) Jestem już po CC prawie miesiąc ale to były bardzo ciężkie 7 tygodni. 

Dzień po ostatnim wpisie poszłam na badania i wtedy się zaczął młyn, od razu położyli mnie do szpitala pod stały zapis Ktg i tam leżałam do 12.11. Zupełnie uwięziona w łóżku, jedyny ruch to wstawanie na krótkie przerwy i szybki spacer po korytarzu. Choleztaza była coraz silniejsza, kwasy żółciowe coraz wyższe a najgorsze było to że ja osobiście czułam się dobrze a każdy mi mówił że jestem bardzo chora. Przez 3 tyg w szpitalu byłam na szpitalnej diecie lekkostrawnej i lekach więc jak szłam na CC ważyłam nadal 78 kg i to był jedyny pozytywny akcent tej cholerne choroby, inne objawy nie były ani przyjemne ani pozytywne. 

Chciałam w sumie wyjść 11.11 na przepustkę na bieg bo czułam się na siłach żeby biec ale lakarz popukał się w głowę i powiedział że absolutnie. Tak więc nie udało się skończyć triady, kolega był tak mily że oddał mi swój medal abym miała do całości przynajmniej na pamiątkę. Było mi smutno ale z drugiej strony jak wszyscy mówią że jestem taka chora to może mają rację więc Odpuscilam, rozsądek wygrał z moim szaleństwem. 

Potem było CC, bardzo źle je znioslam a okres w sali poporodowej jeszcze gorzej, byłam nieprzytomna a moja córka wiążąca 2 kg w inkubatorze pod respiratorem. Początku były bardzo ciężkie, mnie wpisano a ona została i w sumie już 4 tydzień jesteśmy na oddziale czyli łącznie 7 tygodni w szpitalu. Inkubator opuściła tydzień temu i jest coraz lepiej choć żałuję że musieli CC robić tak wcześnie bo terminowo by miała tydzień czyli tyle ile czasu już funkcjonuje samodzielnie. 

Bardzo burzliwe mieliśmy początki, dużo nerwów i stresu, jest już dobrze więc szykujemy się powoli do domku gdzie chętnie przespie się w swoim łóżku. 

Mam 4 tydzień połogu, waga 70,5 kg. Na razie nie ma żadnych aktywności, nawet nie miałam głowy aby o tym myśleć. Czekam na kontrolę u lekarza, zapisałam się do fizjoterapeuty i na badanie mięśni dna miednicy na styczeń, dopiero jak dostanę zielone światło wtedy będę się odchudzać i ćwiczyć na tą chwilę daje sobie odpocząć. Najgorsze są słodycze, cała ciążę nie miałam smaku a po porodzie jadłam batony w takich ilościach że wstyd się przyznać. Widocznie organizm potrzebował, od tego tygodnia już sobie pozwalam na coraz mniej przyjemności. Akurat w święta kończę polog to będę mogła jeszcze jeść bez wyrzutów sumienia :) Najważniejsze teraz zdrowie i regeneracja, mam osłabiona nadal wątrobę i trzustki po chorobie i co dwa tyg. Badania kontrolne co nie pozwala na dietkowanie bo jedzenie fit i zdrowo niekoniecznie jest dobre dla wątroby, człowiek z wiekiem się uczy nowych rzeczy. 

Tak więc podsumowując... Jestem, urodziłam, na razie nie przejmuje się waga ale mam zamiar wrócić do biegania i pracy na siłowni tylko wszystko w swoim czasie. 

Postaram się częściej zaglądać i pisać, oczywiście kiedy Oli śpi :) 

Na dniach zrobię podsumowanie roku, będzie dużo czytania więc zapraszam :) 

Miłego dnia :)

23 października 2019 , Komentarze (8)

Witam kochane :)

Kolejny tydzień zleciał , już tak niedługo że nie mogę uwierzyć :) Dietkę trzymam nadal , choroba nie daję jakiś wkurzających objawów więc mam nadzieję że jest dobrze. Zaraz lecę na pobranie krwi i dziś będę wyniki , bardzo ważne bo od nich zależy data CC. Tak na prawdę mogę równie dobrze iść pod nóż w przyszłym tygodniu jak i za trzy tygodnie , wszystko może się zdarzyć , siedzę jak na bombie zegarowej :) Po poniedziałkowym KTG jestem dobrej myśli że powinno się udać dotrwać przynajmniej do 12.11 abym mogła jeszcze wystartować w Biegu Niepodległości ... 

Focia w windzie po badaniu :)

Z aktywności fizycznej w tamtym tygodniu wpadł basen dwa razy , codziennie spaceruje 10 km i byłam na biegu na 1 mile . Taki mały dystans ale zawsze coś, cięzko mi jest żyć bez ruchu więc wplatam co się da w mój dzień :)

Udało się nawet popływać w jeziorze :) Nie nazwę tego morsowaniem bo woda jest ciepła jak zupa ale taki zalążek był . Troszeczkę się pomoczyłyśmy :)

A po za tym cały czas jakieś porządki , pranie i prasowanie ubranek. Przeglądam neta i szukam elementów do wyprawki a na dodatek jeszcze mój ma urodziny więc trzeba mu jakiś prezent ogarnąć więc nawet gdybym chciała i tak na tyłku nie posiedzę :) 

Dietka lekkostrawna jest cały czas a na wadze 77,2 kg , nic nie rośnie, nic nie spada więc trzymam się cały czas dzielnie przed 8. 

Uciekam na badania i USG :) 

MIłego dnia :) 

16 października 2019 , Komentarze (24)

Witam kochane :)

U mnie 34 tydzień ale nie jest łatwo . Ostatnia wizyta była straszna , okazało się że moja zgaga to nie żadna zgaga tylko objaw cholestazy ciązowej , taka niespodzianka . Od razu postawiono wszystko w stan gotowości , badania , leki i restrykcyjna zmiana diety . Zaczęło się od faktu że nie przytyłam nic przez dwa tygodnie a nawet schudłam , wytłumaczyłam się że nie mogę jeść wieczorami bo ma zgagę i wymiotuję , więc trzeba było zrobić dodatkowe badania i wszyło szydło z worka .

Dostałam lekarstwa , dietę zmieniłam na lekkostrawną , odstawiłam większość tłuszczy i przypraw i po tygodniu wyniki są już idealne. Niestety muszę brać leki nadal , albo i po ciąży aż wątroba wróci do normy , do diety bez smaku już też się przyzwyczajam powolutku. Tak sobie eksperymentuje trochę w kuchni ;

cukinia pieczona z nadzieniem 

sałatka z mintaja , sałaty i parzonego pomidora 

I do posiłku zastrzyk leków :

Najgorsze jest o że będę miała wcześniej CC . Nie znam dnia ani godziny. Co tydzień KTG i kontrolne badania , dopóki wyniki dobrze mam spokój a jak będą złe to od razu na odział i operacja. Kompletuję na szybko wyprawkę do szpitala bo mam świadomość że mogę jechać nawet za tydzień . Z dzieckiem wszystko dobrze na szczęście .

W weekend musiałam wybiegać stres , pobiegłam sobie 5 km . Pogoda była piękna , oczyściłam umysł bo byłam mega mocno zestresowana ale po wysiłku fizycznym zrobiło mi się o niebo lepiej. Lekarz wie jakby ktoś się zastanawiał :)

Ze spraw wagowych... Było 80 kg ale potem spadło do 76,5 kg a teraz jak już jem normalnie mamy znowu 78,5 kg z czego moja córka waży 2200 gram . Mimo spadku wagi brzuch rósł normalnie na szczęście , wszystkie parametry w normie.Jak widać częste kontrolowanie nie jest takie złe , gdyby nie to że się wazę 2 razy w tygodniu nie wyłapałabym spadku i nadal bym nie była na lekach a wtedy nie było by już fajnie . Teraz tylko dbać o siebie i czekać na termin operacji , mam nadzieję że uda się po 11.11 bo bardzo mi zależy na biegu niepodległości i lekarz obiecał że postara się mnie przetrzymać a jak się nie da to pobiegnie za mnie  :) Najważniejsze jest zdrowie małej więc jak się nie uda to trudno, nie jest najważniejsze na świecie choć chciałam skończyć triadę biegową 2019 ale życie lubi płatać figle .

Pogoda piękna się zrobiła , taka prawdziwa złota jesień :) Spaceruje codziennie 10 km i szykuję wyprawkę . Mam ochotę pójść na basen i chyba się skusze na relaks przy pływaniu jeżeli się tylko wcisnę w strój kąpielowy bo nie zakładałam go parę miesięcy :)

Pięknej pogody i dobrego dnia :) 

Pozdrawiam :)


 

7 października 2019 , Komentarze (9)

Witam kochane :) 

Wrzesień zleciał jak z bicza u mnie. Byłam na kolejnych badaniach i na USG 3 trymestru i wyszło wszystko dobrze . Jednak lekarz kazał mi na 8 miesiąc ograniczyć bieganie bo to zbyt niebezpieczne i musiałam odpuścić dwa biegi ,jakoś to przeżyłam bo ważniejsze jest przetrwanie 8 miesiąca . Ale wcześniej jeszcze pobiegałam troszeczkę choć pomalutku ale jednak :) 

Na Zabieganej Mamie razem z córką 3 km :)

Nawet mnie wyróżniono za bieg z najmłodszym uczestnikiem :) 

Ostatni bieg na 5 km , który biegło mi się wyjątkowo dobrze , powiem nawet że najlepiej od paru miesięcy. Oczywiście na szarym końcu ale co tam :) 

Teraz z aktywności pozostało mi spacerowanie , staram się robić tak około 10 km dziennie lecz nie zawsze mam czas i wenę . Coraz więcej śpię i dopada mnie straszny leń , ciężko się zmobilizować do czegokolwiek .Remont nadal trwa i mam kartony do rozpakowania , idzie mi to jak krew z nosa . Najważniejsze że udało się już zmontować łóżeczko :) :) Jestem już trochę spokojniejsza :)

  Waga na dziś 80 kg i pewnie by była większa gdyby nie fakt że nie mogę nic jeść od godziny 17 :00 kiedy to zaczyna się zgaga , lekarz mówi że niedługo minie a ja osobiście nie mogę się już doczekać bo przez cholerstwo spać nie mogę . Z dietą różnie , raz wpadnie jakiś fast food na obiad  :

A śniadania staram się żeby były zdrowe i kolorowe :

Tak na serio to śniadanie najlepiej mi wchodzi , łykam wtedy witaminy i piję rano dużo wody bo zdaje sobie sprawę że wieczorem już nie dam rady wlać w siebie ani kropli , jedynie co mogę zjeść to migdały których serdecznie już mam dość . Już nie mogę się doczekać kiedy będę mogła wrócić do swojego ulubionego jedzenia ale wszystko zależy od faktu czy będę karmić czy nie ... zobaczy się co będzie :) 

Zostało jeszcze około 7 tygodni w najlepszym scenariuszu :)

Mamy końcówkę 33 tygodnia :) 

To o czym muszę wspomnieć koniecznie to że moja głowa jest bardzo spokojna , na początku jak wiecie miałam mieszane uczucia , bałam się takiego powrotu w pieluchy i złościłam że znowu będę się toczyć ale na szczęście z mijającymi miesiącami minęło wszystko. Nie martwię się wagą bo wiem że i tak ją zbiję wcześniej czy później. Ciało wróci do formy a może nawet będzie w lepszej niż wcześniej a inne rzeczy się ułożą bo to taki zastrzyk pozytywnej nowej energii :) 

Meldunek po następnej wizycie u lekarza :)

Miłego tygodnia :) 






  

11 września 2019 , Komentarze (7)

Witam kochane :) 

U mnie 3 trymestr i zaczyna się 30 tydzień . Wreszcie zaczęło lecieć szybciej choć teraz bym wolała właśnie wolniej bo jestem w lesie jak chodzi o przygotowania .Wizyta rozpoczynająca 3 tyrmestr już za mną a wczoraj krzywa cukrzycowa , jeszcze nie dzwonili więc chyba jest dobrze jestem niestety po 35 roku życia i ryzyko jest duże. Nie miałam jeszcze USG bo terminy są bardzo napięte, dopiero za dwa tygodnie będę mogła się upewnić czy z dzieckiem wszystko gra i czy płeć jest pewna , ta adrenalina mnie wykończy :)

Strzeliłam sobie zestawienie 30 tygodni i 12 kg na plusie , moje 12 kg szczęścia a to jeszcze nie koniec bo około 6 jeszcze dojdzie :)

Jak na razie cały czas 78 kg , waga się wahała pomiędzy 76-78 kg około 3 tygodnie ale już zaczynamy znowu rosnąć . Kiedy upały ustały spadła o 2 kg co mnie zaniepokoiło ale lekarz wyjaśnił żebym się nie przejmowała bo woda puściła po upale a to normalne . 

Lato zakończyłam startem na 5 km , było ciężko ale bardzo przyjemnie znowu wystartować na asfalcie , ostatnimi czasy tylko kibicuje znajomym na fb i podziwiam jak spełniają swoje marzenia biegowe . Na mnie przyjdzie czas na powroty, teraz priorytetem jest utrzymanie się do planowanej cesarki na połowę listopada. 

Zaczynam powoli dostawać matczynego pierdolca . W domu remont i pełno kartonów i popakowany rzeczy . Ściany już ogarnięte i podłoga ale została jeszcze kuchnia i łazienka , do tego dochodzi rozpoczęcie roku szkolnego przez dzieci i załatwianie spraw , wywiadówki itd. Doba jest za krótka a ja większość śpię . Tak , tak śpię tylko szkoda że nie w nocy ... od około 3 gapię się w sufit a potem śpię od 12 aż wrócą ze szkoły i robię obiad .... pitu , pitu a tu nagle 19 godzina i znowu nic nie zrobione . W takim tempie to nie wyrobię się na pewno , muszę rozejrzeć się za wózkiem i łóżeczkiem a gdzie reszta ? Pieluchy , ubrania , rożki i inne duperele ...    I to są takie momenty kiedy żałuję że nie mogę iść się odstresować na siłkę lub z koleżankami na bro :) 

Moją największą zmorą jest teraz zgaga . Wszędzie w domu są miseczki z migdałami bo inaczej bym chyba wykitowała . Dzień w dzień , bez znaczenia co bym zjadła i o której , przychodzi 18:00 i jest ... pocieszam się że z córką miałam identycznie :) 

No cóż idę spróbować coś ogarnąć :)

zamelduję się po USG  :)

Miłego dnia :)


20 sierpnia 2019 , Komentarze (21)

Witam :) 

Czas płynie Powolutku, odliczam dni i odliczam kg :) 

Na plusie już 12 kg, nigdy nie byłam taka wielka :) 

Jak na razie jesteśmy zdrowi i czujemy się dobrze. Nadal nie trenuje a moja jedyna aktywnością fizyczna są spacery. Nadbagaz coraz większy, biegam sporadycznie, najgorzej znoszę nie moc w bieganiu bo tęsknię za adrenalina i szybkością ale na wszystko przyjdzie czas. Trochę czasu spędziłam nad morzem, trochę w górach i tera Powolutku wchodzę w 3 trymestr. To moja najfajniejsze ciąża jak do tej pory, oprócz wagi i brzucha innych objawów brak więc nie mogę się skarżyć, tylko czasami zgaga mi doskwiera :) Od września zapisałam się na jogę dla ciężarnych i zacznę się szykować na przyjście na świat dziecka i realizować parę moich planów żeby wykorzystać ten czas jak najlepiej :) 

Fotorelacja  z wakacji :

Bieg Powstania Warszawskiego 5 km

Śnieznik 1412 m. n. P. m

Błędne skaly

Brzuszek 26 tydzien

Praga

Jak naprawie kompa to zrobię dłuższy wpisik bo niestety z tel jest ciężko. 

Milego dnia :) 

6 czerwca 2019 , Komentarze (6)

Witam kochane :) 

Lecą mi tygodnie powoli a nawet bardzo powoli . na kalendarzu tydzień 16 i przyznam się szczerze że od kiedy skończył się pierwszy trymestr czuję się o niebo lepiej, fizycznie i psychicznie . Zaczynam przypominać już ciężarówkę więc do mózgu też wszystko dociera . Miała być fit ciążą ale nie wyszło . Trochę biegam ale przychodzi mi to z trudem , zawsze miała bardzo szybko brzuch i tym razem jest tak samo . 

Waga sięgnęła już 70 kg , niestety to trochę a nawet bardzo trochę moja wina. Mój grafik na maj był totalnym nieporozumieniem i nie miałam czasu na przygotowywanie sobie posiłków bo jak się ma 3 * 12 h pod rząd to trochę ciężko stać jeszcze przy garach . W efekcie kupowałam gotowe jedzenie . Zupki , kanapki i różne takie , na szczęście przynajmniej słodyczy nie jadłam wpadł raz big milk i jeden pączek przez miesiąc . W przyszłym tygodniu mam pobyt w szpitalu i idę na dwa tygodnie na zwolnienie , wreszcie się wyśpię i może zacznę ogarniać mieszkanie bo czas leci a ja znowu w lesie . W weekend jadę na ostatni start do Piątnicy i zawieszam buty na jakiś czas , może się zmobilizuję wreszcie do ćwiczeń w domku z gumami i pójdę na jogę w końcu . Najbardziej odczuwam brak rozciągania i nad tym będę pracować bo nie długo nie dotknę swoich kostek a co dopiero podłogi , najwyższy czas zadbać o ciało które przeżywa przemianę :) 

Miłego dnia :)

Zamelduję się po biegu :)  

14 maja 2019 , Komentarze (15)

Witam :)

Ostatnio nie zaglądam znowu tutaj i się troszkę stęskniłam :) Z jednej strony to są pamiętniki o odchudzaniu a ja idę w drugą stronę teraz i to jak burza , niestety pierwszy trymestr nie należał do aktywnych choć taki miałam zamiar. Owszem trochę biegałam , parę piątek wpadło bo na większe dystanse na razie nie ma co liczyć , tętno nie pozwala na to i szaleję jak nawet chodzę a co dopiero biec półmaraton lub inny dystans .

7 km górski na Wielkanoc 

A potem już skromnie powolutku piateczki :

I mój ruch na tym się kończy :) Dużo pracuję bo jeszcze czuję się na siłach , pilnowanie jedzenia mi nie wychodzi a nie wspominając nawet o problemach z żołądkiem czasami czuję się fatalnie . Ominęły nie mdłości , senności i takie tam i gdyby nie to że rośnie mi brzuch i dupsko to nic innego nie byłoby objawem . Przytyłam 3 kg w trzy miesiące , lekarz twierdzi że to klasycznie ale ja wiem że nie bo cm jest dużo więcej wszędzie . Mięśnie mi spadł bardzo i rozlałam się troszeczkę tu i tam , ale nie mam weny nawet na lekkie treningi. Ostatnio poszłam na basen , popływałam 30 minut i prawie zasnęłam pod prysznicem ... no coment 

Dziecko się rozwija dobrze , w tym tygodniu mam badania wad płodu bo po 35 roku życia muszę je zrobić a nie muszę mówić że są dla mnie bardzo stresujące ,ogólnie na USG niby wszystko git jednak ja i tak się denerwuje i to bardzo . Mam nadzieję że po badaniach trochę się odstresuję i może wena do ruchu wróci , nawet pogoda jest przeciwko mnie bo tak paskudnego maja to ja jeszcze nie pamiętam...

Zapominam o wodzie !!! Znowu się łapie na tym że nie piję tyle ile trzeba , mam pierdolca na punkcie włoskiej kuchni i zupek kremów i dań których nie jadam ogólnie od lat. Mój mulit-sport leży na szafce i obrasta pajęczyną :) Tak to mniej więcej wygląda ... Zaczynam od drugiego semestru prowadzić dziennik ciązy dla siebie , nie mogłam się do tego jakoś zebrać wcześniej , głowa nie była gotowa ale po wizycie u lekarza kiedy odkryłam że to nie jest już fasolka tylko ma ręce i nogi dotarło do mnie że najwyższy czas , czuję się jak dziecko we mgle . Przez 12 lat zapomniałam jak to jest :) 

Uciekam do pracy :)

Potrzebuję mobilizacji bo zwariuje :) 

Buziaki 

21 kwietnia 2019 , Komentarze (3)

SAMEJ RADOŚCI KOCHANE

RODZINNEJ ATMOSFERY

UŚMIECHU NA TWARZY

LEKKIEGO MENU

MILOSCI

RADOŚCI 

18 kwietnia 2019 , Komentarze (6)

Witam kochane :)

Dziękuję za miłę słowa pod wczorajszym wpisem :) Jakoś to będzie tylko muszę do tego się dopchać w myślach i przestać się martwić . 

Wczoraj dotarła do mnie moja korona maratonów :) Cieszę się że się udało zważywszy że ostatni maraton biegłam już w dwupaku i bardzo się denerwowałam . Udało się skończyć wyzwanie, 1,5 roku i pięć lokalizacji ale jakoś poszło i zleciało :)

Uciekam do pracy a potem do fryzjera zrobić włosy na wiosnę :) W planie też zakupy świąteczne i wyjazd na bieg wielkanocny , tym razem 7 km zamiast 21 km bo nie chcę się męczyć takie zalecenia więc będę grzeczna :) 

Miłego dnia :) 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.