Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem za duża.. i już... Co do innych rzeczy o mnie to zajmuję się córcią i synkiem a w wolnych chwilach mężem ;). Poza tym lubię czytać książki. Lubię też taniec (niestety rzadko praktykuję). Do odchudzania zmusiło mnie zbyt duże sadełko pozostwione mi przez moje pociechy i lusterko które powiedziało że już jestem za duża i czas się za siebie zabrać. A ostatnio nowa praca... Więc się zabieram!!!!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 105021
Komentarzy: 2188
Założony: 19 listopada 2007
Ostatni wpis: 17 maja 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
marlenka1983

kobieta, 41 lat, Kraj W Kratkę

164 cm, 73.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: cel I - 70kg, cel II - 65kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 kwietnia 2008 , Komentarze (2)

Oj dziś nic ciekawego nie napiszę.... jestem w złym humorze i tyle.. mąż się dziwnie zachowuje.. focha jakiegoś palnął i nie wiem o co.. spytałam go o co chodzi tym razem to stwierdził że o nic i nadal się boczy.. o masakra.. czy oni muszą tacy być... a mówi się że to kobiety nie można zrozumieć.. do tego jeszcze coś mu się stało w rękę.. i widać że go boli a nie chce dać sobie pomóc.. powiedział mi tylko że bardzo Go boli i że ją stłukł... i nic więcej nie wiem....

dziś jak co wtorek na angielski trzeba iść a do tego mam jeszcze kilka spraw do załatwienia na mieście.. koniec miesiąca u nas wiąże się z opłatami itd... całe szczęście wczoraj męża wypłata... uff

idę sobie kochane bo złość mnie roznosi i muszę się na czymś wyładować... oj najchętniej bym mu powiedziała co myślę o tych jego fochach ale już do pracy pojechał.. muszę coś wymyślić żeby się tylko na niuni mojej nie odbiło..

buziolki!!!! 
              

no co do diety to jakoś idzie.. trzymam się 1000kcal.. wczoraj zaczęłam A6W... i chyba pierwszy raz zabrałam się do tego jak należy.. wcześniej machałam tylko nogami byle zaliczyć odpowiednią ilość powtórzeń.. i dziwiłąm się jak dziewczyny mogą pisać że ni dają rady po kilku dniach.. ja raz doszłam do połowy.. nie było widać właściwie nic.. no to sobie darowałam... ale wczoraj przeczytałam dokładnie opis każdego ćwiczenia i postanowiłam się postarać.. i dałam sobie wycisk jak należy.. i czułam mięśnie... co wcześniej się nie zdarzało przy moim A6W.... może tym razem się uda i efekt będzie??? zobaczymy.....


może któraś chce się przyłączyć.. razem lepiej się pilnować i mobilizować...

28 kwietnia 2008 , Komentarze (3)

Od dziś dla dodatkowej mobilizacji będę w osobnym wpisie zdawać relację co i ile ćwiczyłam lub będę się spowiadać dlaczego nie ćwiczyłam a Wy będziecie mogły mnie opitalać.. będzie mnie to mobilizować...

więc..

WYPRAWA: mój aktualny licznik....



Dziś tylko A6W.. niestety kolano mi dokucza i nie mogę nawet za bardzo chodzić.. i to najgorsze bo miałam ochotę poćwiczyć więcej...

28 kwietnia 2008 , Komentarze (6)

                                               
Dziś mam sporo do napisania.. po pierwsze waga do góry o pół kilograma.. ważę 56.4... no cóż.. nie będzie już tak łatwo jak na początku.. ale wiecie co wogóle się tym nie przejmuję.. zaraz zrozumiecie dlaczego...

może i dziwnie ale opiszę Wam weekend od końca do początku bo piątek był najlepszy... oj najlepszy!!!!!

wczoraj była zwykła sobie niedziela.. byłam w pracy. potem do domku.. teściowa która pilnowała akurat Kingi ugotowała obiad z dwóch dań.. (co u nas się raczej rzadko zdarza bo oboje nie lubimy przesadzać z jedzeniem... ).. no i wszamałam sporo.. no cóż...

w sobotę też praca.. a potem pojechaliśmy po Kingę bo była z moimi rodzicami na urodzinach u koleżanki syna... no i tam wciągnęłam a raczej wsączyłam dwa drinki i lampkę szampana.. a pocieszenie mam to że nie zjadłam tortu mimo że był domowej roboty.. grzecznie podziękowałam... uffff

ale najlepszy był piątek.. po tym jak mąż wstał.. zjadł... stwierdził że jedziemy na zakupy.. i pojechaliśmy..
chodzę sobie po sklepach i wybieram ubrania.. myśłę jaki by tu rozmiar wziąść.. (nosiłam 14 a w Polsce to 42... ) myślę sobie schudłam to wezmę 12 (40pl).. no i może 10 (38pl)... przymierzam 12.. ZA DUŻE!!!!! przymierzam 10 ZA DUŻE!!!!! wyglądam do męża i z uśmiechem jak banan mówię.. skarnie przyniesiesz mi mniejsze.. a on oczy i uśmiech.. przyniósł.. 8 (czyli 36... ) i wiecie co IDEALNE!!!!!! uśmiech nie scodził mi z twarzy do końca zakupów.. chodziłam wybierałam.. w efekcie kupiłam 3 pary spodni: jedne w rozmiarze 10 (38pl), i dwie w rozmiarzr 8 (36pl)... nic więcej mnie od tego dnia nie interesuje... ja już swoje wiem!!!! osiągnęłam bardzo dużo.. i nie to że się przechwalam.. ja to poprostu widzę... chciałam jeszcze buty sportowe ale strasznie wydziwiałam ... i nie kupiłam....
no i zaczynam się rozglądać za sukienką na wesele... oj to dopiero będzie radość założyć to co mi się będzie podobało a nie to co będzie w miarę wyglądać i ukrywać braki a raczej nadwyżkę.... oj już widzę jak kupuję coś co mi się spodoba.. i wreszcie nie będę musiała wkładać sukienki do kostek!!!!!!

JEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

                                             

moja radość nie ma końca... i oby tak dalej... teraz muszę tylko wziąść się za ćwiczenia i pozbyć się tej lekko jeszcze wystającej fałdki skórnej.... macie może sposoby??? ćwiczenia??? poradźcie coś.....

teraz rozumiecie juz dlaczego nie przejmuję się tym 0.5 do góry.. waga to nie wszystko.. ważne jest to jak się wygląda... poza tym centymetry spadły tu i tam więc nie jest ważne że mam 0.5kg więcej... obawiam się że i weekend dał o sobie znać... i woda której w sobotę i niedzielę piję więcej niż w tygodniu.. bo jak pracuję to muszę duuużo pić....

idę sprawdzić co u Was po weekendzie.. miłego tygodnia słonka.... buziolki!!!!!!

            




25 kwietnia 2008 , Komentarze (7)

znów dziś się nic nie dzieje.. miałam tyle planów a tu du... mąż śpi jeszcze bo był w nocy odwieźć znajomych na lotnisko.. zanim wstanie i się ogarnie będę musiała położyć małą spać i lipa.. no cóż.. sąsiedzi na górze chyba jakąś wojnę prowadzą bo słychac krzyki i trzaskanie drzwi.. masakra...

no nic idę sobie... może go dobudze...

życzę Wam słonka udanego weekendu... do zobaczenia w poniedziałek... pa

            

24 kwietnia 2008 , Komentarze (7)

          
Cześć moje słonka...   
no wczoraj udało mi się wreszcie poćwiczyć.. fakt że było to jedynie 30 minut na orbim ale i tak jestem zadowolona że nie wymyśliłam znów jakiegoś dziwnego powodu tylko żeby nie ćwiczyć.. bo ostatnio to właśnie tak bywało.. jak nadchodził czas ćwiczeń to ja oczywiście miałam milion rzeczy do zrobienia... ale wczoraj powiedziałam dość.. wiem że muszę zacząć ćwiczyć bo sama dieta już nie wiele zdziała...


dziś postaram się wskoczyć na steper.. nie wiem czy będzie mi się chciało coś jeszcze stworzyć ale nie chcę się męczyć od początku żeby się znów nie zniechęcić... no i kondycha też siadła przez tą moją przerwę.. już nie daję rady ćwiczyć bez większego wysiłku przez dłuższy czas..

dziś zapowida się nuda.. właśnie pojechała ode mnie bratowa.. Kinie niedługo kładę spać... Grzesiek wraca o 8.30 więc nuda, nuda i jeszcze raz nuda... chociaż będę mieć czas żeby poćwiczyć...

buziaki słonka dla Was.. pa

23 kwietnia 2008 , Komentarze (10)

Dziś za to zapowiada się leniwy dzień.. pogoda się już oczywiście popsuła... za oknaem znów szaro..

na dzień dzisiejszy nie mam jakichś wielkich planów... wiem tylko że nie idę na angielski.. nie chce mi się i już.. co będę oszukiwać... raz może mi się nie chcieć.. za to posiedzę sobie w domku i zrobię dzień leniuszka.. choć mam nadzieję nie do końca będzie on taki całkiem leniwy..

wczoraj przesadziłam bardzo delikatnie z kaloriami ale myślę że przy takiej ilości ruchu jak wczoraj to mi nie zaszkodzi..

                                   

WIECZÓR:

dziś zjadłam:

* płatki owsiane (31g), mleko (199g) = 206.37kcal
* chleb "wasa" (18g), serek Philadelphia light (35g), ogórek konserwowy (28g) = 111.60kcal
* sos sł-kw UNCLE BENS (200g), pierś z kurczaka (123g), ryż (110g) = 527.44kcal
* chleb razowy (71g), sałatka z tuńczyka, kukurydzy i majonezu Weight Watchers (81g), ogórek konserwowy (43g) = 245.38kcal

RAZEM
1090.79kcal...

do tego litr wody mineralnej niegazowanej...

30 minut na orbim!!!!!!!!!!!!!!! udało się choć kondycha siadła na maksa!!!!


22 kwietnia 2008 , Komentarze (4)

Dziś mamy piękną pogodę więc jestem jednynie na chwilkę... byliśmy już na zakupach a teraz wybieramy się na wycieczkę bo trzeba korzystać z jednego z niewielu w Szkocji pięknych słonecznych dni.. jak wrócimy to postaram się zdjęcia wkleić...

miłego dnia kochane... pa

WIECZÓR:

tak jak obiecałam wklejam zdjęcia...



moja rodzinka na pierwszym w tym roku wiosennym spacerku...



prawie jak na morzu..

pierwszy spacer musiał być oczywiście do łabędzi...



którym zaniesliśmy specjanie na tę okazję kupione dwa chlebki...



a oto pierwsze kwiaty tej wiosny...



i widok na stolicę Szkocji - Edinburgh, z okolicy naszego mieszkania...

No więc tak jak obiecałam zdjęcia są... nie patrzcie tylko na datę bo ten rok 2007.. jest mini błędem który zauważliśmy dopiero po powrocie...

WIECZÓR:

dziś zjadłam:

* chleb razowy (69g), serek wiejski (93g), dżem truskawkowy light (51g) = 286.80kcal
* sos sł-kw UNCLE BENS (203g), makaron razowy (75g) = 426.89kcal
* 2 bułki ciepłe (115g), jajko (55g), majonez Kielecki (15g) = 479.20kcal

RAZEM
1192.89kcal...

oj dałam czadu z tą kolacją... ale tak mi się chciało takich ciepłych bułeczek... no cóż.. mam nadzieję że wychodziłam co nieco kalorii w trakcie dnia.. a poza tym raz na jakiś czas każdemu się należy..

21 kwietnia 2008 , Komentarze (8)

                                              

WITAJCIE SŁONECZKA MOJE KOCHANE!!!!!

dziś mam tyle rzeczy do zrobienia że mi chyba dnia braknie... doszło nowe prasowanie.. nowe rzeczy do prania jak co poniedziałek... do tego mnóstwo papierkowej roboty dotyczącej domu.. no i kilka związanych z tym telefonów.. zgrać płyty.. uporządkować domowe dokumenty... masakra... obiad, dom po weekendzie... kosmos jakiś... i niech mi ktoś powie że kobieta która nie pracuje nic nie robi... dobrze że chociaż mój mąż tak nie uważa...


jeśli chodzi o sprawy vitalijkowo-dietkowe to waga od czwartku bez zmian.. ważyłąm sie dwa razy i raz było 56 a raz 55.9 więc zostawiłam bez zmian.. ale za to kilka centymetrów znów spadło... właściwie nie wiem jak to się dzieje.. nie chudnę, nie ćwiczę a centymetry lecą... ale to lepiej.. ja się cieszę...

a mam pytanko... czy po tych zmianach na nowe konto Wam też Vitalia tak wolno chodzi??? kurcze inne strony śmigają jak szalone a na otwarcie jakiejkolwiek strony na Vitalii czekam i czekam.... masakra.... i nei wiem czy to tylko u mnie tak???

życzę Wam kochane udanego, kolejnego już tygodnia w diecie i ćwiczeniach.. oby był lepszy niż poprzedni!!!!!

                            

dziękuję że mnie odwiedzacie.. to miłe... buziaki


WIECZÓR:

dziś zjadłam:

* chleb razowy (71g), serek wiejski (100g), dżem truskawkowy light (58g) = 302.44kcal
* mandarynki (248g) = 69.44kcal
* cebula (51g), jajka (101g), chleb razowy (45g) = 268.98kcal 
* udko z kurczaka pieczone (84g), sałatka z kapusty pekińskiej (124g) = 360.70kcal

RAZEM
1081.56kcal...

do tego wypiłam 0.5l wody mieralnej niegazowanej, kawę rozpuszczlną z mlekiem i cukrem, herbatę....

19 kwietnia 2008 , Komentarze (8)

i musiałam tutaj zajrzeć... jak co dzień... nie potrafię już chyba spędzić dnia bez Was.... choć na 5 minut to zawsze muszę spojrzeć co u Was..

dziś byłam w pracy... jak co sobotę... było zwyczajnie tylko strasznie mnie głowa bolała cały dzień... całe szczęście w domku mąż zrobił kawkę i jest lepiej...

postanowiłam nie liczyc kalorii w weekend bo i tak zazwyczaj przekraczam 1000kcal... fakt że koło 200-300kcal... ale jednak... mniej więcej jem podobnie co weekend więc stwierdziłam że nie będę się przejmować ... i tak w pracy spalam większość z tego co zjem.....

buziaki kochane.. miłego wieczorku.....

         

18 kwietnia 2008 , Komentarze (11)

Dziś już kolejny piątek.... czeka mnie prasowanko.... i mała poprawka wtorkowego sprzątania... poza tym jest zwyczajnie.. za oknem niestety szaro..

życzę Wam kochane udanego weekendu.... i do zobaczenia w poniedziałek!!!

                              


WIECZÓR:

dziś zjadłam:

* płatki owsiane (31g), mleko (203g) = 208.25kcal
* pieczywo "wasa" (18g), serek Philadelphia (29g), ogórek konserwowy (36g) = 105.99kcal
* chleb pełnoziarnisty (60g), sałatka z tuńczyka, kukurydzy i majonezu Weight Watchers (82g), ogórek konserwowy (32g) = 216.12kcal
* rolada z mięsa mielonego (165g), buraczki na ciepło (160g), sos pieczeniowy ciemny (23g) = 404.49kcal

RAZEM 934.85kcal...

do tego wypiłam 1.5l wody mieralnej niegazowanej...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.