Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem za duża.. i już... Co do innych rzeczy o mnie to zajmuję się córcią i synkiem a w wolnych chwilach mężem ;). Poza tym lubię czytać książki. Lubię też taniec (niestety rzadko praktykuję). Do odchudzania zmusiło mnie zbyt duże sadełko pozostwione mi przez moje pociechy i lusterko które powiedziało że już jestem za duża i czas się za siebie zabrać. A ostatnio nowa praca... Więc się zabieram!!!!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 93695
Komentarzy: 2188
Założony: 19 listopada 2007
Ostatni wpis: 17 maja 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
marlenka1983

kobieta, 41 lat, Kraj W Kratkę

164 cm, 73.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: cel I - 70kg, cel II - 65kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 lutego 2011 , Komentarze (4)

Wczoraj nie zadzwonili a mieli zadzwonić i dać odpowiedź.... dziś też nikt nie dzwonił i mam wrażenie że już nie zadzwoni..... cóż widocznie jesteśmy skazani na mieszkanie tutaj i tyle.... przykro mi bo miałam nadzieję że się uda ten domek wynająć...

wszystko do dupy...

1 lutego 2011 , Komentarze (5)

Hm.... mieszkanie oglądaliśmy wczoraj i już wczoraj złożylismy o nie aplikację... teraz sprawdzają nasze referencje itd... i mam nadzieje że wszystko będzie ok... wczoraj byliśmy tam jeszcze raz wieczorem razem i pan właściciel powiedział że on by chciał żebyśmy to my wynajeli bo był ktoś inny ale nie przypadli mu do gustu... więc mam nadzieję że się nam uda... teraz czekam na telefon od agenta który się zajmuje wynajęciem...

Zmiana dotyczy naszego obecnego mieszkania... wyobraźcie sobie że po 3 tygodniach bez ciepłęj wody i ogrzewania dziś przyjechał hydraulik i wymienia nam piec.. i jak się zdecydowaliśmy na wyprowadzkę to oni się obudzili i robią co trzeba... jakby nie można było tak od razu bez tych wszystkich nerwów i problemów..

 

Dietka jakoś idzie... choć przez ten czas i zamieszanie nie zawsze udaje mi się jeść w odpowiednim czasie i odpowiednie rzeczy ale staram się jak mogę...

Ćwiczenia niestety ciężko mi idą.... ostatnie dwa dni leniuchuję... i nie wiem kiedy mi sie uda wreszcie ogarną i wskoczyć na rower...

 

Trzymajcie kciuki żeby dziś telefon był z odpowiedzią pozytywną...

 

i jeszcze jak co miesiąc 1-szego dnia... podsumowania i tabelki...

 

 

aktualnie:

ostatnio:

zmiana:

od początku:

zmierzam do:

brakuje:

masa ciała

57.5kg

58.8kg

-1.3kg

-5.8kg

53kg 

4.5kg

szyja

31cm

31cm

0cm

-1cm

30cm

1cm

ramię

24cm

24.5cm

-0.5cm

-1cm

23cm

1cm

biust

84cm

86cm

-2cm

-5cm

86cm

-2cm

pod biustem

73cm

76cm

-3cm

-7cm

70cm

3cm

talia

73cm

73cm

0cm

-3cm

65cm

8cm

pępek

76cm

79cm

-3cm

-8cm

68cm

8cm

fałdka

89cm

90cm

-1cm

-7cm

80cm

9cm

biodra

91cm

91cm

0cm

-4cm

80cm

11cm

udo

54.5cm

55.5cm

-1cm

-3cm

50cm

4.5cm

udo środek

50cm

50cm

0cm

-2cm

45cm

5cm

łydka

35.5cm

35.5cm

0cm

-1cm

30cm

5.5cm

zawartość tł.

27.20%

28.40%

-1.20%

-2.80%

20.00%

7.20%

 

i pomiary z mojej wagi:

BMI 21.6

BF 27.2%

BF 15.6kg

H2O 53.1%

 

i raport za styczeń 2011 ( 1.01.- 31.01.2011 ) :

 

1. dni bez słodyczy:

2. minuty ćwiczeń:

3. rowerkowe kilometry:

29 stycznia 2011 , Komentarze (4)

Ej słońca wy moje .... aż nawet wstyd mi pisać że wogóle jeszcze żyję.. bo w sumie tylko śmierć powinna być wytłumaczeniem na nie dotrzymanie słowa... wiem że miałam do Was pozaglądać w poprzednim tygodniu.. ale cóż... sprawa mieszkania utknęła w martwym punkcie.. pan landlord stanowczo odmówił naprawy.. wymówienia nie dostaliśmy.. a pani w councilu stwierdziła że nasza sytuacja nie jest emergency i musimy czekac na telefon jak przyjdzie nasza kolej... no cóż.. w dupie ich wszystkich mam...

wczoraj znalazłam mieszkanie i choć nie uśmiecha mi się wynajmować czegoś nieumeblowanego to cóż mogę poradzić.. z resztą większość mebli i tak mamy swoich a do tego rodzice i jedni i drudzy się zaoferowali z pomocą ( choć ja wolę pożyczyć..  ) ale zobaczymy...

 

dietka jakoś w miarę idzie.... staram sie jak moge i  na ile czas i okoliczności pozwalają....

ćwiczenia podobnie choć musze się pochwalić że jak w ciągu dnia nie mam czasu to staram się ćwiczyć wieczorem jak już dzieciaki śpią.. i dumna jestem bo odpuszczam tylko wtedy gdy naprawdę jestem wypluta.....

 

dziś już nie obiecuję nic... zobaczymy jak będzie... w tym tygodniu będę robić wszystko żeby rozwiązać sprawę mieszkania.. trzymajcie kciukasy żeby się udało....

22 stycznia 2011 , Komentarze (6)

Niestety w czwartek nie udało mi się wszystkiego opisac tak jak obiecałam... ale dziś za to wiem trochę więcej niż wiedziałabym wtedy..

 

Sprawa wygląda więc tak:

 

w poniedziałek poszłam do councilu by się zapytać jak tę sprawę rozwiązać... skierowano mnie do pani, która się takimi sprawami zajmuje i dowiedziałam się że: nasz landlord ma obowiązek naprawić nam zarówno tę ciepłą wodę jak i ogrzewanie.. i nie może sobie powiedzieć ja z tym nic nie zrobię i się macie wyprowadzić i to jeszcze przez SMS... dodatkowo wypowiedzenie mieszkania przez SMS jest nieważne i będzie mi musial wysłać lub dostarczyć oficjalne pismo o odpowiedniej treści... pani pomogła mi napisać list ( a właściwie sama to zrobiła ja tylko przeczytałam i powiedziałam że jest ok) w którym zawiadamiamy landlorda  rzeczach które trezeba naprawić ( bo tak jest poprawinie, mimo że rozumieja że na początku pisalam SMS bo ogrzewanie w zimie jest bardzo ważne i trzeba szybko reagować) w każdym razie z mojej strony teraz wszystko będzie pod kontrolą pani z councilu i będzie jak się należy więc się nie obawiam..

 

na reakcję landlorda czekaliśmy do wczoraj... ( list wyslany w poniedzialek ) pani zadzwoniła do mnie z informacja że landlordka do niej dzwoniła i pytała czy będzie ok jak dziś przyjda i naprawia wode ( czy bede w domu rano ) .. nie wiem czemu nie zadzwoniła do mnie no ale ok.. jestem w domu i czekam..zobaczymy czy i kiedy ktos przyjdzie i czy woda wreszcie będzie.. po za tym podobno został wysłany list z wypowiedzeniem nam mieszkania ale pani z councilu stwierdziła że z tego co zrozumiała to jest on nadal niezgodny z prawem i mam go przynieść jak go dostanę... wstępnie jestem z nią umówiona na poniedziałek ale chyba będe musiała przełozyć bo listonosz już dziś był i nie dostałam nic... no to tyle na razie wiem.. czyli w sumie nie wiele się zmieniło... po dzisiejszym dniu pewnie będę wiedzieć ciut więcej..

 

no jak ktos przebrnął to gratuluję

 

co do spraw Vitaliowych... hmmmm... waga od poprzedniego tygodnia stoi jak zaklęta.. ani grama się nie ruszyła i nadal mam 58kg...  ale nic to .. zastoje się przechodzi i waga potem znó pójdzie w dół... damy radę..

 

ćwiczenia... cóż...jednego dnia rozpiera mnie energia i jadę 45km na rowerze.. a następnego nie chce mi sie nic..... ale ćwiczę ile mogę... i na ile mi checi i motywacja pozwalają.... no i ostatnio też czas...

 

dzieciaczki wreszcie odpukać ok... po ospie zostały tylko ślady krostek... więc wszystko wraca do normy... no może oprócz tego że Dawid znów się w nocy budzi na piciu... dzięki Bogu tylko raz... ale już przesypiał noce... no nic nie poradze... mam nadzieję że znów do tego wrócimy...

 

a teraz WAŻNA sprawa.... wstyd mi jak nie wiem co że do Was nie zaglądam... i nie wiem co się dzieje a Wy tak mnie wspieracie... obiecuję że w tym tygodniu doczytam.... PRZYSIĘGAM!!!!!

 

i raport z pierwszych trzech tygodni roku 2011 ( 1.01.- 21.01.2011 ) :

 

1. dni bez słodyczy:

2. minuty ćwiczeń:

3. rowerkowe kilometry:

19 stycznia 2011 , Skomentuj

ale dziś już nie dam rady nic pisać dokładniej...

 

odzywam się tylko żeby napisać że trochę się wyjaśniło.. ale szczegóły jutro... nie dam dziś już rady...

15 stycznia 2011 , Komentarze (6)

hej kobietki.. ależ jestem wściekła.... już myślałam że będzie spokój jak Dawidek się lepiej czuje a tu bach kolejny problem...

tydzień temu zrąbało nam się ogrzewanie i działa kiedy samo chce... potrafi sie np wyłączyć w nocy i rano wstajemy jak byśmy w lodówce mieszkali... do tego jeszcze coś drugoego padło i nie mamy ciepłej wody... pan landlord przysłał jakiś "fachowców" we wtorek ale po 2.5 godziny stwierdzili ze nie potrafia nic poradzic.. czekalam do dziś ze moze przysle kogos innego... ale jak do dzis cisza do znow do niego pisze... bo w koncu ile mozna zyc bez cieplej wody i z "ręcznym" ogrzewaniem... a on do mnie z tekstem że jego nie stać na naprawe bo musi wydac 2500Ł i mamy sie wyprowadzic... nosz ku.wa.... pytam sie go jak mam zyc z dwojka malych dzieci przez ten miesiac.. a on mi z tekstem ze kapac sie mozemy pod prysznicem ( ta synek ma rok i 8 miesiecy ), pralka dziala ... a wode ciepla moge miec z czajnika... ależ się wkurzyłam... nosi mnie jak nie wiem.... w poniedzialek ide co CAB i do councilu... zobacze co mi powiedza... co ja mam z tym dalej robic...

 

ech wygadałam się...

 

dietka ok!!! kolejny spadek tym razem -0.9kg.... i już coraz bliżej celu...

z ćwiczeniami poległam w dwa dni... ale było tak ciężko z Dawidem że nie dałam rady a dziecko dla mnie ważniejsze...

10 stycznia 2011 , Komentarze (4)

Niestety... ospa u małego dziecka jest masakryczna... naczytałam się że im mniejsze dziecko tym lepiej, łagodniej i szybciej przechodzi... a tu duuuuupa!!!! jest masakra.... ma więcej krost.... i bardziej marudzi... bo biedactwo nie rozumie że swędzi i juz... nie chce jeść.. przez to i nie śpi jak powinien... a przez to nie śpie i ja.. do tego jeszcze przed @ jestem... i z tego wszytkiego wyładowauje sie na mężu...

a co on winien.. że do pracy chodzi?? no cóż.. muszę się ogarnąć... całe szczęście jutro ma wolne... a w środe i czwartek mama do mnie przyjedzie bo nie chcę ciągać małego po dworze a Kingę do szkoły ktoś zaprowadzić musi...

 

dietka całe szczęście utrzymana... i ledwo bo ledwo ale i na ćwiczenia siły udaje mi się znaleść.. zawzięłam się i się nie poddaję..

 

nie będę wam obiecywac że do Was zajrze.. bo nie wiem kiedy to nastąpi... przepraszam Was tylko że nie zaglądam do Was...

 WYBACZCIE!!!!!

 

i jeszcze raport ( miał być codziennie ale nie daję rady )

 

1. dni bez słodyczy:

2. minuty ćwiczeń:

3. rowerkowe kilometry:

4. wyprawa skakankowa:

1. Warszawa-Lizbona 3217 km - zaliczone

2. Lizbona-Madryt 604 km - zaliczone

3. Madryt-Paryż  1219 km - zaliczone

4. Paryż-Bruksela 291 km - zaliczone

5. Bruksela-Amsterdam 191 km - zaliczone

6. Amsterdam-Berlin 643 km - zaliczone

7. Berlin-Berno 879 km - zaliczone

8. Berno-Rzym 848 km - zaliczone

9. Rzym-Wiedeń 1029 km - zaliczone 108km - zostało 921km

10. Wiedeń-Ateny 1594 km

11. Ateny-Sofia 711 km

12. Sofia-Bukareszt 383 km

13. Bukareszt- Kiszyniów- Kijów 914 km

14. Kijów-Bratysława 1208 km

15. Bratysława-Praga 327 km

16. Praga-Warszawa 598 km

17. Warszawa-Mińsk 560 km

18. Mińsk-Wilno 196 km

19. Wilno-Ryga 242 km

20. Ryga- Talinn 307 km

21. Tallinn-Moskwa 1022 km

22. Moskwa-Helsinki    1151 km

23. Helsinki-Sztokholm 465 km

24. Sztokholm-Oslo 515 km

25. Oslo-Kopenhaga  542 km

26. Kopenhaga-Londyn 1063 km

27. Londyn-Dublin 538 km

28. Dublin - Warszawa 2040km


8 stycznia 2011 , Komentarze (1)

Ospa już jest.. i Dawid też chory.. tak jak czułam że się zbiliża.. no cóż.. przeżyjemy jeszcze jego ospę i jedną chorobe będę mieć z głowy...

 

Niestety choroba spowodowała że nie wiele udało mi się dziś zrobić... w sumie to większość dnia przesiedział u mnie na kolanach więc jedyne co mi sie udało to sprzątanie ( bez odkurzania ) jak spał.. i obiad... kosmos.. ale dziecko dla mnie ważniejsze...

 

Dietka ok.. dziś na ważeniu -1.1kg i już coraz bliżej celu... ćwiczenia tez były.. trochę na raty ale się udało wykonać plan...

    i    

 

Zmykam nadrabiać fora... bo na niektórych trochę zaniedbuję koleżanki... a nie chcę..

 

Dziękuję Wam za słowa wsparcia... i prosze żebyście były grzeczne bo jak jutro będę czytac co u Was to chcę być z Was dumna!!!!!

7 stycznia 2011 , Komentarze (9)

W sumie to to że idzie różnie to chodzi o wczorajszy zalatany dzień...bez kontroli nad jedzeniem i bez ćwiczeń... i z dwoma pączkami...

                                                                         

ale cóż .. życie... i czasem niektórych sytuacji nie da się inaczej załatwić...

Dziś za to jest wzorowo... dietka.. bez słodyczy... i mimo że strasznie mi się nie chciało to poćwiczyłam i na skakance i na rowerku....

                                                               

 

W domu.. szpital... Kindze ospa się kończy... Dawid zaczyna się drapać i mam wrażenie że zaraz u niego się zacznie... a do tego jeszcze mój wspaniały mąż ma zapalenie spojówek i wygląda masakrycznie a jeszcze masakryczniej się czuje... no i kto się musi nimi wszystkimi opiekować??? no Marlenka.. zdrowizna.. a jak może być inaczej... ale to przecież też jedna z naszych ról... ech my kobiety...

dziękuję Wam dziewczynki za słowa wsparcia i trzymanie kciuków za mamę.. jak jej powiedziałam że życzycie jej powodzenia to aż przez telefon czułam jak się cieszy i szeroko uśmiecha... oby tego entuzjazmu starczyło na jak najdłużej...

 

wybaczcie że do Was nie zaglądam...

                                              

ale jak się tylko ogarnę.. co mam nadzieje nastąpi najpóźniej w niedziele to zaraz pędzę sprawdzić co u Was...

5 stycznia 2011 , Komentarze (6)

Koniec smutasowania.... mój mąż niech robi co chce.... ja już mu nie zamierzam ułatwiać sprawy.... na razie się stara ale to dopiero drugi dzień i długa droga przed nami...

 

ale ale ale... moja radość i pozytyny nastrój dzisiejszego dnia spowodowało coś innego.... pomyślałam troche po rozmowie z moją mamą i postanowiłam spróbować od innej strony... dziś do niej zadzwoniłam i spytałam czy pozwoli sobie pomóc... zaproponowałam że pomogę jej ustalać posiłki... że będę doradzać... jeśli tylko się zdecyduje ze ona chce...i bedzie sie pilnowac... i zacznie cwiczyć ( ma w domu orbitreka ) ... i od razu powiedziala TAK.. CHCĘ i zrobię co będę mogła... wiem że tata będzie ją wspierał bo wiele razy juz prosil i on zeby wreszcie pomyslala o sobie...

Dziś przeprowadzilam analize dietetyczna  dowiedzialam sie co je i jak i kiedy i wiele juz wiem... i postaram sie jej pomoc... musze wszystko dokladnie przemyslec.. zaplanowac... i od poniedzialku działamy!!!!!! mam nadzieje ze nam sie uda... martwie sie bo przy 153cm ona waży 80kg... a powinna ze 30 kg mniej!!!! ech... trzymajcie kciuki zeby  nam sie udalo...

 

a co u mnie.. cóż waga powiedziała że się na mnie obraża i nie chce pokazać mniej niż 59kg... jasne ze to o 1kg mniej niz w sobote... ale sobotnia waga to jakas kosmiczna bo po calonocnym siedzeniu wiec nie wiele powiedziala... no coz trzeba ten zastój przeczekac i tyle...

wczoraj wreszcie wzięłam sie za cwiczenia... i dzis własnie na rowerku siedze i pedaluje... nie ma co.. samo sie nie ruszy... ja musze pomóc...

 

no nic kończę wpis bo mi niewygodnie tak na rowerze pisać... buziam kochane...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.