Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem za duża.. i już... Co do innych rzeczy o mnie to zajmuję się córcią i synkiem a w wolnych chwilach mężem ;). Poza tym lubię czytać książki. Lubię też taniec (niestety rzadko praktykuję). Do odchudzania zmusiło mnie zbyt duże sadełko pozostwione mi przez moje pociechy i lusterko które powiedziało że już jestem za duża i czas się za siebie zabrać. A ostatnio nowa praca... Więc się zabieram!!!!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 93805
Komentarzy: 2188
Założony: 19 listopada 2007
Ostatni wpis: 17 maja 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
marlenka1983

kobieta, 41 lat, Kraj W Kratkę

164 cm, 73.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: cel I - 70kg, cel II - 65kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 lutego 2008 , Komentarze (4)



Witajcie kolejnego dnia.... mam nadzieje że ta myszka uśmiechnięta poprawi mi dziś troszkę humor... jakiś zły nastrój mnie dziś ogarnął... kurcze niech się zacznie już ta wiosna bo ja się wykończę!!! nic mi się nie chce.... łażę po domu jak pokręcona....
dobrze że dziś dużo ćwiczeń to się rozruszam może....

co do pracy mojego męża to chyba nie jest źłe... powiedział że sobie radzi bo nawet mniej dokładnie musi robić niż w poprzedniej pracy.... no cóż może to
trochę i niedobrze ale jak manager każe to trzeba robić jak on chce....
no i jak się zapytał Justina jak mu się widzi jego pierwszy dzień pracy to powiedział że

      a no i jak zobaczył jak Grzesiek rozmawia z klientem to podobno mu się "banan" na twarzy zrobił.... tak przynajmniej mąż mówił.... cieszę się że sobie radzi.... bałam się strasznie.... i mam nadzieję że tak będzie dalej!!!

a i jeszcze jedno... byliśmy wczoraj na spotkaniu Polaków z mojej okolicy...ale było bez sensu bo w sumie to poza tym że być może mój mąż pójdzie na lekcje angielskiego to niewiele się działo..... nawet się nie zapoznaliśmy z innymi tylko każdy siedział w swoim gronie... dobrze że i tak mamy sporo znajomych.... więc nie było problemu.... a no i dowiedziałam się o przedszkole dla Kingi.... i tyle....

dobra uciekam bo się rozpisałam a śniadania jeszcze nie jadłam i mój brzusio sie domaga.....

buziole moje słonka!!!!

WIECZÓR:

dziś zjadłam:

ŚNIADANIE:
2 kromki chleba (77g), pasztet firmowy PROFI (35g), ogórek konserwowy (64g) = 245.64kcal

II ŚNIADANIE:
pieczywo "wasa" (22g), pasztet firmowy PROFI (28g), ketchup (16g) = 158kcal

OBIAD:
2 kromki chleba (81g), 2 frankfurterki (71g), ketchup (12g), majonez (10g) = 464.69kcal

KOLACJA:
1 kromka chleba (60g), salami (6g), majnez Kielecki (5g) = 189.72kcal

do tego:
1 litr wody mineralnej niegazowanej,

                                                                                               Zjedzone:
                                                                                                    1058.05kcal,
                                                                                               Spalone:
                                                                                                               0kcal.

Dopadł mnie leń...
 nie ćwiczyłam tak jak obiecałam... a poza tym nie wyrobiłam się w czasie ..... i jeszcze babodni.... ech

19 lutego 2008 , Komentarze (3)

Dziś króciutko bo mąż w domu... kurcze taki to ma szczęście.... wczoraj pierwszy dzień w pracy a dziś już ma wolne... ale cóż...  a w pracy jak narazei odpukać spoko więc może i coś z tego będzie... no jak będzie grzeczny oczywiście...

z dietką spoko choć ćwiczeń nie będzie bo dopiero co wróciliśmy z miasta a tu jeszcze goście zaraz do nas przyjadą więc nici z ćwiczeń... ale jutro nadrobię!!!!

no nic buziaki Wam przesyłam i poodwiedzam Was jutro bo dziś niestety już muszę uciekać!!!!! pa

                                                                    

WIECZÓR:

dziś zjadłam:

ŚNIADANIE:
2 kromki chleba (65g), serek wiejski (97g), dżem truskawkowy light (35g), dżem brzoskwiniowy light (16g) = 270.93kcal

OBIAD:
makaron (74g), tuńczyk w sosie własnym (60g), koncentrat pomidorowy (61g) = 378.52kcal

KOLACJA:
2 kromki chleba (67g), jajko (69g), salami (14g), majonez Kielecki (16g) = 389.79kcal

                                                                                   Zjedzone:
                                                                                                   1039.24kcal,
                                                                                     Spalone:
                                                                                                              0kcal.

No tak jak pisałam ćwiczeń nie było.... niestety... jutro za to będzie dwa razy tyle "za karę"  
  
                                                                                                         

18 lutego 2008 , Komentarze (9)

O sobie oczywiście piszę.... bo jak inaczej... jak można jeść tyle co ja i to takie cuś jak pizza!!! i nie ponieść konsekwencji???  a no można... wchodzę dziś na wagę a tu co??? nadal 61.5.... a po wizycie w łazience 61.3... no ale nie zmieniam paska.... podejrzewam że gdyby nie moja laba byłoby mniej a tu jeszcze babodni od jutra.... a ja stoję na wadze i własnym oczom nie wierzę!!! ale kochane nie wolno brać ze mnie przykładu!!!!!

dziś pewnie cały dzień będę myśleć o mężu... biedactwo poszło dziś do nowej pracy...
                                               
a już wczoraj wieczorem się denerwował... wyobrażam sobie co się będzie działo dziś... już rano wychodził roztrzęsiony.... wiem że da sobie radę bo samochody to jego wielka miłość i nie ma możliwości żeby go zagiąć... obawiam się tylko o język ale mam nadzieję że nie będzie źle....  a w razie problemów pójdzie na jakieś lekcje i już!!!!! 
                                                                              

idę teraz zobaczyć co u Was bo strasznie Was zaniedbałam... buziaki!!!!

WIECZÓR:

dziś zjadłam:

ŚNIADANIE:
2 kromki chleba (67g), serek wiejski (100g), dżem truskawkowy light (48g) = 274.28kcal

II ŚNIADANIE:
2 kromki chleba (70g), serek topiony light (34g), wędlina (34g), pomidor (54g) = 250.76kcal

PO TRENINGU:
banan (96g) = 91.20kcal

OBIADO-KOLACJA:
makaron (75g), tuńczyk w sosie własnym (71g), koncentrat pomidorowy (60g), oliwa z oliwek (5g) = 434.78kcal

do tego:
1 litr wody mineralnej niegazowanej,

                                                                                     Zjedzone:
                                                                                                   1051.02kcal,
                                                                                     Spalone:
                                                                                             orbitrek 363kcal,
                                                                                          ćwiczenia 280kcal.

ĆWICZENIA NA DZIŚ:
rozgrzewka z Vitalią,
ćwiczenia z Vitalią,
orbitrek 60 minut => 16.28km,
rozciąganie z Vitalią.

Do wyprawy dziś dodaję: 16.28km + 9.33km = 25.61km....

Kurcze z tego przejęcia i zamyślenia zapomniałam dziś o Leg Magic.... no trudno...

17 lutego 2008 , Komentarze (2)

byłam w pracy.. jadłam duuuużo!!! jutro waga pójdzie w górę!!!! oj niedobrze!!! i jeszcze jadę na małe co nieco do brata.... ech...

a dziś było:

2 kromki chleba z wędliną i pomidorem,
2 kromki chleba z wędliną i musztardą,
2 kromki chleba z wędliną i majonezem Kieleckim,
2 kawałki pizzy (pychota!!!) ==  wstyd
                                                              ,
mały kieliszek likieru (u brata),
herbata bez cukru...

oj źle się dzieje!!!!!!!!!

aha praca = 16km....

16 lutego 2008 , Komentarze (1)

i już.. ubaw po pachy.... idę spać bo jutro do pracy.. nie wiem ile kalorii zjadłam ale nie było tego dużo i chyba nawet udało mi się za bardzo nie przekroczyć 1000... buziole

do jutra...

a zjadłam: 
3 kromki chleba z wędliną i pomidorem,
2 kromki chleba z wędliną i musztardą,
2 kromki chleba z wędliną i majonezem Kieleckim,
małą miseczkę flaczkóe drobiowych,
łyżkę sałatki warzywnej z majonezem i chlebem....

do tego:
1 litr wody mineralnej niegazowanej,
3 kubki herbaty bez cukru,
kawa rozpuszczalna z mlekiem i cukrem...

i to by było na tyle... wydaje się że zjadłam dużo... ale z moich prowizorycznych obliczeń nie było bardzo źle... choć limit chyba przekroczony....

aha i dziś za pracę 16km.... do wyprawy....

15 lutego 2008 , Komentarze (6)

Dziś króciutko bo zabiegany dzień się szykuje...

Idę za chwilkę zjeść śniadanie, potem budzę Kingę i szykujemy sie do wyjazdu... jadę dziś bawić się w nianię bliźniaków.... moja koleżanka urodziła bliźniaki i jest już w domu... jej mąż ma wolne od jutra.. więc jadę na ratunek i pomoc (bo ona jest po cesarce)...


Jeśli chodzi o dietę to postanowiłam ten tydzień spisać na straty... dwa dni przekroczyłam limit... dziś jadę do Agi więc pewnie nie będę zwracać zbytnio uwagi na to co jem... a już na pewno nie będę mogła liczyć kalorii... wieczorem goście, bo mój mąż znalazł chłopaka który pracuje w tej samej firmie co on zaczyna od poniedziałku ale w innym warsztacie i Grzesiek chce się wypytać co i jak... a przy okazji oni mieszkają niedaleko więc warto poznać nowych ludzi... jutro imreza urodzinowo-imieninowa mojej teściowej więc lipa na całego (sałatki i te różne).. choć nie powiem bo się biedaczka pytała co ona ma naszykować żebym ja zjadła... no a w niedzielę chyba pojedziemy uczcić przyjście na świat bliźniaków.. więc znów okazja..... ech to życie

tak więc ten tydzień raczej już stracony.....

no nic trudno... nadrobi się w następnym....

teraz uciekam bo mnie jeszcze sporo pracy czeka przed wyjściem... do Was pozaglądam może wieczorem jak mie się uda.....

buziolki moje słońca!!! pa


WIECZÓR:
                                            
oki więc nie było tak znowu źle.... bliźniaki są ślincne!!! ale takie malutkie że strach wziąść na ręce żeby im krzywdy nie zrobić... no ale po praktyce z Kingą już nie bałam się tak znów bardzo... no nawet mój mąż trzymał jednego na rękach.... a to już ewenement... bo do urodzenia Kingi nie miał na rękach innego dziecka a teraz bierze każde... no prawie...
nie męczyłam się też zbytnio bo chłopcy są spokojni a i Kinga była grzeczna tylko co chwilkę zaglądała do łóżeczka i mówiła: "mama pac dzidziusie!!!"...

to tak w skrócie...

a teraz małe sprawozdanie....


wczoraj zjadłam:

ŚNIADANIE:
2 kromki chleba (77g), wędlina (37g), musztarda (4g), ketchup (12g) = 239.84kcal

II ŚNIADANIE:
pieczywo "wasa" (20g), jajko (55g), majonez Kielecki (13g) = 237.97kcal

OBIADO-KOLACJA:
makaron z mięsem i dodatkami (pieczarki, groszek, pomidory) (440g) = 436.11kcal

do tego:
1 litr wody mineralnej niegazowanej,

                                                                                     Zjedzone:
                                                                                                     913.92kcal,
                                                                                     Spalone:
                                                                                                steper 168kcal,
                                                                                           ćwiczenia 350kcal.

ĆWICZENIA: (wczoraj)
rozgrzewka z Vitalią,
ćwiczenia z Vitalią z czwartku,
ćwiczenia z Vitalią z piątku,
100 x Leg Magic,
stepper 25 minut => 1200 podwójnych kroków = 1.8 kilomerta
rozciąganie z Vitalią.


dziś zjadłam:
2 kromki chleba + jajecznicza z 3 jajek,
1 kromka razowca z margaryna i serem żółtym,
udko z kurczaka + buraczki na ciepło.

Nie ćwiczyłam dziś bo bliźniaki ważniejsze... kalorii nie liczyłam ale chyba nie było źle.. nie chcę wiedzieć....

aha i gości wieczorem nie było....

no i jeszcze za wczorajsze ćwiczenia do wyprawy dodaję.... 1.8km + 11.67km = 13.47km

14 lutego 2008 , Komentarze (9)

Dziś nie będzie o diecie i tych innych... 

                                        



                                                       

13 lutego 2008 , Komentarze (7)

Dziś czeka mnie nudny dzień... za oknem szaro... nie ma jak iść na spacer... w domu wszystko prawie zrobione... ech chyba będę musiała coś wymodzić...

na forum podałam odległości pomiędzy poszczególnymi miastami w naszej wyprawie... i po zliczeniu kilometrów okazało się że mamy 15868km do przejechania a nie 13500.. ciekawe ile lat mi to zajmie???? ale nieważne... i tak będę jechać i ćwiczyć nawet jak już schudnę... więc pewnie kiedyś uda mi się dojechać!!!!!

ściskam Was słonka i cieszę się że o mnie nie zapominacie... ja też się staram nie zapominać!!!!! i chyba już nigdy stąd nie odejdę.. nawet jak już będę szczupła!!!!

buziole dla Was jak co dzień przesyłam gorące!!!!

                                                                              

WIECZÓR:

dziś zjadłam:

ŚNIADANIE:
2 kromki chleba (83g), serek wiejski (91g), dżem truskawkowy light (44g) = 312.43kcal

II ŚNIADANIE:
pieczywo "wasa" (20g), wędlina (36g), pomidor (60g) = 131.20kcal

PO TRENINGU:
banan (100g) = 95kcal

OBIADO-KOLACJA:
pulpety (146g), sos pieczeniowy jasny (51g), buraczki na ciepło (238g) = 559.72kcal

do tego:
1 litr wody mineralnej niegazowanej,
1 herbata bez cukru,

                                                                                     Zjedzone:
                                                                                                      1098.35kcal,
                                                                                     Spalone:
                                                                                             orbitrek 242kcal,
                                                                                        ćwiczenia 262.5kcal.

ĆWICZENIA NA DZIŚ:
rozgrzewka z Vitalią,
ćwiczenia z Vitalią,
100 x Leg Magic,
orbitrek 40 minut => 10.84km,
rozciąganie z Vitalią.

Do wyprawy dziś dodaję: 10.84km + 8.75km = 19.59km....

12 lutego 2008 , Komentarze (6)

Właściwie to wczoraj go minęłam ale dziś o nim napiszę....

Port Said to nazwa miasta egipskiego (populacja ok. 500 tys.) leżącego na północnym wschodzie tego kraju, nad Morzem Śródziemnym w pobliżu Kanału Sueskiego. Zostało założone w 1859 r. w związku z rozbudową tego kanału.

W Port Saidzie została umiejscowiona duża część akcji powieści Henryka Sienkiewicza - W pustyni i w puszczy, mieszkali tam jej główni bohaterowie Staś i Nel. Ich ojcowie pracowali bowiem nad budową Kanału Sueskiego.

Obecnie znajduje się tam polski konsulat honorowy.

a oto zdjęcia...



Port Said - nabrzeże



No teraz pomykam sobie do Gazy..... to kolejne 263km...

Dziś się zważyłam i zmierzyłam... jest lepiej niż na początku wyprawy!!!!!
po 445km....

masa ciała: - 3.5kg
szyja:         -1cm
biceps:       -1cm
piersi:         -2cm
talia:           -4cm
biodra:        -2.5cm
udo:            -2cm
łydka:          -2cm

no więc myślę że jazda na orbitreku i steper pomagają!!!! jadę dalej. bez wątpienia!!!!


WIECZÓR:

dziś zjadłam:

ŚNIADANIE:
2 frakfurterki (71g), pieczywo chrupkie żytnie (52g), ketchup (20g), majonez Kielecki (10g) = 420.86kcal

II ŚNIADANIE:
1 kromka chleba (50g), sałatka z tuńczyka, kukurydzy i majonezu Weight Watchers (81g) = 193.26kcal

OBIADO-KOLACJA:
3 pulpety (141g), sos pieczeniowy ciemny (33g), buraczki na ciepło (196g) = 503.10kcal

do tego:
1 litr wody mineralnej niegazowanej,
1 kawa rozpuszczalna z mlekiem i cukrem (ok. 100kcal)

                                                                                       Zjedzone:
                                                                                                    1217.22kcal,
                                                                                       Spalone:
                                                                                              stepper 161kcal,
                                                                                           ćwiczenia 245kcal.

ĆWICZENIA NA DZIŚ:
rozgrzewka z Vitalią,
ćwiczenia z Vitalią,
100 x Leg Magic,
stepper 25 minut => 1150 podwójnych kroków = 1.725 kilomerta
rozciąganie z Vitalią.

Dziś dodaję do wyprawy.... 8.17km + 1.725km = 9.895km

Kurcze coś mi dużo wyszło tych kalorii dziś.... tylk ocoś mi się nie podoba kaloryczność pulpetów podana w tabelce... a nie policzyłam ile moje miały bo nie miałam czasu.. no nic trudno.. już zjadłam!!!

a dziś znów mi kolejna osoba powiedziała że schudłam i że bardzo widać!!!! i że wcześniej to mnie było dużo a teraz to już nawet nie ma za co złapać (konkretnie chodziło o pupę!!!! jeeeee)

11 lutego 2008 , Komentarze (11)

Dziś cotygodniowe ważenie... i co??? i mnie chyba też to nie może ominąć... PRZESTÓJ!!!! aaaa nie bawię się tak... wiem że to tak musi być i że nie wolno mi się poddawać... i się nie poddam!!!!! OBIECUJĘ!!!
                                                                                           
nie wiem tylko co z moimi wymiarami bo mi się gdzieś miarka zawieruszyła i nie mogę znaleść... ale nic straconego, Kinga wstanie to poszukam dokładniej!!!! i zmierzę się jutro, bo jutro będę wypoczywać sobie w Port Saidzie... to pierwszy przystanek na trasie naszej wyprawy.....

wczoraj postanowiłam "coś" sprawdzić.. otóż wzięłam moje spodnie które były na mnie dużo za małe.. znaczy na tyłekmi wchodziły ale zapięcie się bez wciągania brzucha było raczej niemożliwe.... no i co??? i się spokojnie zapięłam... i w dodatku się okazało że są już za szerokie!!! mam jeszcze jedne ale w tamte się boję jeszcze wchodzić bo to spodnie z okresu jak miałam 58kg i byłam przed ciążą.... ale i na nieprzyjdzie czas... co mi tam jakiś przestój!!! ważne że widać że już schudłam!!! 
                                                                        
oki spadam bo się rozpisałam jak głupia!!!!

całuje Was słonka i życzę kolejnego udanego dnia w naszej podróży do szczupłości!!!!       
                                                            


WIECZÓR:

dziś zjadłam:

ŚNIADANIE:
2 kromki chleba (81g), serek wiejski (101g), dżem truskawkowy light (58g) = 331.43kcal

II ŚNIADANIE:
pieczywo "wasa" (22g), serek topiony light (34g), pomidor (60g) = 143.30kcal

PO TRENINGU:
banan (102g) = 96.90kcal

OBIADO-KOLACJA:
wątróbka z cebulką (160g), sałata ze śmietaną (150g) = 377.45kcal

do tego:
1 litr wody mineralnej niegazowanej,

                                                                                     Zjedzone:
                                                                                                      949.08kcal,
                                                                                     Spalone:
                                                                                             orbitrek 268kcal,
                                                                                        ćwiczenia 262.5kcal.

ĆWICZENIA NA DZIŚ:
rozgrzewka z Vitalią,
ćwiczenia z Vitalią,
100 x Leg Magic,
orbitrek 45 minut => 12km,
rozciąganie z Vitalią.

Do wyprawy dziś dodaję: 12km + 8.75km = 20.75km....


okazuje się, że dziś przemknęłam przez Port Said!!! no to teraz śmigam do Gazy ---> a to kolejne 263 kilometry do przebycia... jutro się zmierzę i zważę!!! i zrobię fotki.. tak jak mieliśmy robić po dotarciu do każdego miasta!!!!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.