Rok na siłowni. Nawet nie wiem, kiedy i JAK to zleciało. Nie przypuszczałabym że będę w stanie łazić tam po kilka razy w tygodniu! Może na maszyny, to jeszcze - w końcu to coś ciekawego...ale zajęcia fitness?? A gdzie tam! Z moją koordynacją i wieczną niechęcią? Z ciągłym krytykowaniem wszystkiego?
Tymczasem... przełamałam się w sobie! Ja! Kto by pomyślał! Maszyny stały się nudne... a podglądanie rowerowych samozwańców, drących się przez muzykę instruktorów i lasek dźwigających ciężary - imponujące! Też tak chciałam!
Więc poszłam, zobaczyć, spróbować. Choreografie na początku były, nie ma co tu kryć, nie do ogarnięcia! - a ja nie znoszę poprawiania przez kogoś (bo od razu bym pałowała...:D) Ale nawet taki niedorytmiczny głąb jak ja, się tu odnalazł
Szklana suka.Chrzanić wagę - po pasku widać, że co by nie robić, ile by nie jeść, ćwiczyć...to jest ona względnie stała...wrrr.r..ALE. Kiedy zobaczyłam zarys mięśni - największa nagroda! Na samym początku na pumpy przychodziła pewna laska. Kiedyś stałam za nią. Ależ ona miała piękne plecy - mięśnie przy napięciu ..uuu..no piękne! W ogóle całe ciało - nie tam żadna wygłodzona szkapa, jedząca sałatę czy wafle ryżowe - jak dla mnie idealne. I też tak chciałam! Czy mi wyszło? Tak sobie. Może gdybym całkowicie odrzuciła słodycze, alkohol. Wykupiła zajęcie z trenerem. Może.
Na pewno czuje się lepiej, sama ze sobą. Jasne, że brzuch mógłby zniknąć całkowicie,ale jak nie zniknie, to włosów sobie rwać nie będę! Póki co, tendencja spadkowa wróciła - waga znowu mnie kocha- ze wzajemnością. Ale jak długo to potrwa to niewiada. Grunt, że nie rośnie. I tego się będę póki co trzymać:)
Nie mogę uwierzyć, że rok tak szybko minął! A jak się zapisywałam to jeszcze sama siebie przekonywałam że nie wezmę rocznego karnetu, bo kto wie, co się przez rok wydarzy, że to taki szmat czasu... tymczasem polem lasem... przez cały ten czas, opuściłam łącznie 3 tyg. ćwiczeń ( przez wyjazdy i tydzień przez upały), co mi samej imponuje i nikomu innemu nie musi
Plany.Co przyniesie kolejny rok siłowych zmagań? Żeby tak poziom tk. tłuszczowej z orientacyjnych 22% spadł o 2% - bo o 4% to nie ma co marzyć - byłabym już chyba wniebowzięta. Gdyby ktoś kiedyś powiedział o mnie, to co ja piszę tu o lasce wyżej - to byłoby coś! Godziny na siłce, mokre koszulki..zwrot inwestycji w samą sobie
Bo chyba o to głównie chodzi - żeby podobać się samej sobie i mieć frajdę! A zaczynam mieć i jedno i drugie:D