Pamiętnik odchudzania użytkownika:
alexsaskee

kobieta, 40 lat, Oslo

182 cm, 89.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 września 2013 , Komentarze (4)

Dieta pt " iść czy nie iść do dentysty" dalej działa.... jeszcze chwila i wrócę do wagi ze stycznia..w mordę jeża...a gdzie tu rewelacyjne wyniki z marca? Za kolejne 3 kg?? Niedoczekanie. Chcę teraz....! Albo chociaż w namacalnej przyszłości...! Spuścić samą siebie ze smyczy i żreć nabiał - przy niedoczynności tarczycy - o zgrozo! Człowiek uczy się na błędach...plus nie biegałam, to mam co chciałam:D


No ale wszystko jest na dobrym torze - mamcia wróciła z wakacji. Degustacja rumu .. mała wpadka, ale wątrobę oszczędzam na piątek - zresztą bardziej niż  fazowanie, podoba mi się spadek centrymetrów..i tego się trzymam. No przynajmniej usiłuję..

Z racji że do wyjazdu został tydzień, dni wydają się lecieć szybciej - dużo szybciej! Pierdoły domowe, bankowe sprawy, fryzjer, rezygnacja z siłowni, aktywacja konta w firmie na przelewy do UK, sprostowanie urlopu  u prezesa agrr.... i ciągły stres!

Gdy wyjeżdżałam poprzednio, chyba byłam bardziej naiwna, no dobra. Nie chyba,ale na pewno. Byłam jak taka głupia owca między baranami jakoś miało być. Jechałam z kimś, do kogoś. Teraz już bardziej świadoma, jak to jest jak nie ma co jeść i nikt Ci nie chce dać sensownej pracy - mądrzejsza o 5 lat, wyruszam znowu. Przygotowana na każdą ewentualność. Chyba. Tak.

W Toruniu zaczął się SKYWAY. Więc wczoraj zamiast mieć głupie myśli i pomigdolić się trochę z młodym K, podstawiłam na rodzinę  wyciągnęłam mamę na pokazy.Czy warto? Hmm..w poprzednich latach bardziej mi się podobało. Teraz nie było źle, ale nic nie powaliło mnie na kolana..no może gliniane ala dynki ze zniczai w środku miały w sobie coś cmentarno- halloweenowego ..to było  Na zdjęcia, jak najbardziej się nada festiwal:)

Skoro już w temacie zdjęć jestem. Uwaga
Znalazłam taką jedną fotkę sprzed 6 lat - uśmiejecie się - jaki byłam pucuś:D A idąc za ciosem - Fotorelacja z kilku lat. Co się nagrzebałam żeby wyszukać te perełki:D
Jak na nie patrzę - jakoś trudno mi się rozpoznać. Niby ja, a nie ja.
No to lecimy:
-2007-

-2008-

-2009-

-2010-
-2011-
-2012-
-2013-

Dobrze mieć aparat pod ręką - tak pięknie uwiecznia wszystkie chwile i kg:D Myślę że zdjęcie 1 i ostatnie dzieli na maxa jakieś hmmm..5kg..no może 7...w wariancie nieoptymistycznym 

15 września 2013 , Komentarze (4)

Kolejny tydzień walki samej ze sobą - kolejna MOJA wygrana! Piwo uśmiechało się z lodówki już od niedzieli..ale ja opierałam się dzielnie... rękami i nogami, żeby tylko go nie otworzyć. i udało się:D ((poza piątkiem,ale to już wcześniej było ustalone wyjscie)Nawet traume po kolejnej wizycie przeżyłam bez wspomagaczy..Jeszcze jedna wizyta! Uwierzycie?? Jeszcze tylko jedna!! To jakby ktoś zdjął mi z pleców wielki wór kamieni...taka ulga:D A na marginesie, to ile płacicie za kanałowe? Bo mi się wydawało że już 150 to jest drogo (za 2 wizyty i 2 kanały), a tu mi kumpela mówi że ona najtaniej 350 ... , brat że 650 znajomy płacił... więc chyba mój dentysta naprawdę daje mojej rodzinie preferencyjne stawki  (się nie dziwię, toż to kopalnia złota:D)

Piątek. No właśnie...umówiłam się z ludźmi, z którymi wcześniej pracowałam na takie małe pożegnanko przed moim wyjazdem..Siedzieliśmy i gadaliśmy do nie wiem nawet której..wróciłam do domu, budzę się rano, a tu ręka posiniaczona i zbity łokieć... taaa! Nie ma to jak tydzień nie picia..a potem przebłyski z wieczoru  Ale.....poznałam kogoś. Właściwie znałam go już z pracy, i całkowicie nie jest w moim typie (poza wzrostem:D) ale jakoś tak wyszło że odprowadził mnie niedaleko domu.. padało jak cholera... staliśmy pod parasolem - i wtedy pomyślałam, raz się żyje:D I jak już zaczęliśmy się całować, to jak obuchem w łeb! Nawet że leciało mi na głowę, bo parasol spadł to mi nie przeszkadzało....

K. poza tym, że w ogóle nie jest w moim typie, ma 23 lata. Tzn chyba tyle..;) Ale z racji wyjazdu, to hmm...co mi szkodzi? Zresztą, razem jakoś dziwnie nie wyglądaliśmy - jak patrze na zdjęcia z wieczoru:D (dobrze ze na te swoje 29 nie wyglądam, tyle że on taki młodziutki..hahaha prawie jakbym deprawowała jakiegoś 15latka się czułam:) 

Zobaczymy jak rozwinie się sytuacja..w piątek za tydzień, niby znowu mamy gdzieś iść...Motyle w brzuchu - brakowało mi tego, oj brakowało;D
* * *

Z nowości ćwiczeniowych - na mojej siłce, od 16 września wchodzi nowy grafik..a tam wśród zajęć ma być prawdziwa perełka - program ćwiczeń z Ewką! Już widzę to oblężenie...:)) Ja się raczej nie skuszę... jakoś Ewka bardziej wg mnie nadaje się przed tv..

Motywator na dziś - śpiewam to od kilku dni pod nosem...i nie ma że boli.... Angielski numer tel aktywowałam dzisiaj... rozpoczynam jakże "przyjemny" proces rozglądania się za robotą...so wish me luck, w końcu I got the eye of the tiger, a fighter, dancing through the fire ( klik )

Katy Perry - Roar

11 września 2013 , Komentarze (3)

tak tak... poleciało.. znowu...po troszeczku, po troszeczku ale LECI w DÓŁ!!  A ja zacieram ręce:D Po niedzielnym lataniu po siłce, do tej pory nie mogę dobrze nóg ułożyć nawet jak idę..zakwasy na maxa! Nie ma to jak maszyna z nasadzonymi 59kg i 40 powtórzeń

Dietka - pięknie się trzymam! 4 dzień bez alkoholu... po kolejnej wizycie u dentysty...Jutro chyba idę znowu...więc kg na pewno polecą dalej - mój mózg na samą myśl o tym, wysyła sobie sygnał - NIE ŻREĆ!!! Stres robi swoje.. czuje jak kurczy mi się brzuch, jeszcze 2cm w talii i wrócę do tego co było kilka miesięcy temu..! W końcu... jakoś w marcu łatwiej było nie pić, nie jeść .. a niby na lato się chce dobrze wyglądać, ale żeby tak się tego trzymać potem, to juz nie da rady... ehhh...

Ale za dokładnie 3cm, będę strzelać sobie fotki porównawcze, i OBY coś na nich można było porównywać...pytanie tylko kiedy te 3cm spadną...niecierpliwość - największy wróg odchudzania..ale zamierzam mieć w talii nie mniej, nie więcej, jak 74 cm i basta!!

Adios i niech moc będzie z nami!!

9 września 2013 , Komentarze (4)

Rok na siłowni. Nawet nie wiem, kiedy i JAK to zleciało. Nie przypuszczałabym że będę w stanie łazić tam po kilka razy w tygodniu! Może na maszyny, to jeszcze - w końcu to coś ciekawego...ale zajęcia fitness?? A gdzie tam! Z moją koordynacją i wieczną niechęcią? Z ciągłym krytykowaniem wszystkiego?
Tymczasem... przełamałam się w sobie! Ja! Kto by pomyślał! Maszyny stały się nudne... a podglądanie rowerowych samozwańców, drących się przez muzykę instruktorów i lasek dźwigających ciężary - imponujące! Też tak chciałam!
Więc poszłam, zobaczyć, spróbować. Choreografie na początku były, nie ma co tu kryć, nie do ogarnięcia! - a ja nie znoszę poprawiania przez kogoś (bo od razu bym pałowała...:D) Ale nawet taki niedorytmiczny głąb jak ja, się tu odnalazł

Szklana suka.Chrzanić wagę - po pasku widać, że co by nie robić, ile by nie jeść, ćwiczyć...to jest ona względnie stała...wrrr.r..ALE. Kiedy zobaczyłam zarys mięśni - największa nagroda! Na samym początku na pumpy przychodziła pewna laska. Kiedyś stałam za nią. Ależ ona miała piękne plecy - mięśnie przy napięciu ..uuu..no piękne! W ogóle całe ciało - nie tam żadna wygłodzona szkapa, jedząca sałatę czy wafle ryżowe - jak dla mnie idealne. I też tak chciałam! Czy mi wyszło? Tak sobie. Może gdybym całkowicie odrzuciła słodycze, alkohol. Wykupiła zajęcie z trenerem. Może.

Na pewno czuje się lepiej, sama ze sobą. Jasne, że brzuch mógłby zniknąć całkowicie,ale jak nie zniknie, to włosów sobie rwać nie będę! Póki co, tendencja spadkowa wróciła - waga znowu mnie kocha- ze wzajemnością. Ale jak długo to potrwa to niewiada. Grunt, że nie rośnie. I tego się będę póki co trzymać:)

Nie mogę uwierzyć, że rok tak szybko minął! A jak się zapisywałam to jeszcze sama siebie przekonywałam że nie wezmę rocznego karnetu, bo kto wie, co się przez rok wydarzy, że to taki szmat czasu... tymczasem polem lasem... przez cały ten czas, opuściłam łącznie 3 tyg. ćwiczeń ( przez wyjazdy i tydzień przez upały), co mi samej imponuje i nikomu innemu nie musi

Plany.Co przyniesie kolejny rok siłowych zmagań? Żeby tak poziom tk. tłuszczowej z orientacyjnych 22% spadł o 2% - bo o 4% to nie ma co marzyć - byłabym już chyba wniebowzięta. Gdyby ktoś kiedyś powiedział o mnie, to co ja piszę tu o lasce wyżej - to byłoby coś! Godziny na siłce, mokre koszulki..zwrot inwestycji w samą sobie Bo chyba o to głównie chodzi - żeby podobać się samej sobie i mieć frajdę! A zaczynam mieć i jedno i drugie:D

8 września 2013 , Komentarze (4)

Weekendy są takie cudne... spanie przed tv, budzi mnie mtv! Kawka w łóżku, jajecznica na śniadanie - żyć nie umierać! Tak w ogóle to miałam w tym tygodniu fazę na jaja- chyba 15 zjadłam..ciekawe co na to poziom cholesterolu..:)

Dziś proszony obiad, więc zamiast stać nad garami - uciekłam na siłkę. Oj dawno tam nie byłam w weekend. Zapomniałam, jak tam wtedy jest hmm... PRZESTRONNIE! Ludzi malutko, urządzenia na wyciągnięcie ręki...i w końcu bok na tyle rozruszałam, że przestał mnie boleć! Po 4 dniach nie możności wyciągnięcia lewej ręki, w końcu mogę się przeciągąć i obracać swobodnie. Jaka ulga!!!

700 kcal spalone w ponad godzinkę... relax w saunie (po wiekach przerwy, bo zawsze ktoś tam siedzi) - owocny dzień! Parcie na bieżnie zaliczone- tylko 30min, ale dłużej na dziś nie dałabym rady..Same piękne aeroby zaplanowane i wykonane: rower, wioślarz, orbi, bieżnia. Me likes

Brak przekąsek. Brak alkoholu. A chęć jest! Od rana po głowie chodzą mi domowe gofry.. ale nie poddam się! Nie nie! Za to kolacja na wypasie - Prawn Madras! Czyli krewetki w ostrym sosie po indyjsku...uwielbiam! Wygląda to mniej więcej tak: (tu ktoś ładną fotkę zrobił, więc korzystam) i już z daleka pięknie pachnie..

Już wkrótce będę częstym gościem w małych, indyjskich take away... uuu... Pyszne curry..i pyszne placki Naan..na samą myśl zaczynam odczuwać wielki głód, więc niech się szybko gotuje! 

5 września 2013 , Komentarze (8)

Czego się boisz??Samotności? Śmierci? Ludzi? Otyłości...?

Bo każdy czegoś się boi..każdemu coś spędza sen z powiek...u mnie jest to:


Każda myśl o wizycie równa się nieprzespane noce.. albo sny, sny tak przerażające, że chyba bezsenne noce są już lepsze. Ale w związku, z wyjazdem - musiałam zwalczyć to wszystko w sobie i iść. 90 sek (założenie fleczera)........ tyle trwała wizyta 
Zęba może da się uratować..ale moje zdrowie psychiczne jest na wyczerpaniu....a gdzie tu jeszcze leczenie co najmniej 2 zębów..? Życie.... ciągła walka z wiatrakami! Upiorne wspomnienia z dzieciństwa - leczenie kanałowe bez znieczulenia, kiedy higienistka trzymała mi głowę, a dentystka wyzywała żeby się nie ruszać i wierciła...- chyba nigdy się z tym nie uporam. no chyba ze sprawię sobie, takie oto cudeńko;

A na koniec, mały żarcik tematyczny:
Mam koleżankę na stomatologii. Ostatnio opowiadała mi o swoich praktykach w gabinecie stomatologicznym:
Przychodzi staruszka (na oko 75-80 lat) i skarży się na dziwne mrowienie i łaskotanie pod sztuczną szczęką. Lekarz pyta czy używa jakiegoś kleju lub pasty i czy objawy ustępują po wyjęciu protezy. Na to babcia zdziwiona:
-Panie! Jakiego kleju? Ja od dawna jej nie wyjmuję!
Po 15 minutach przekonywania kobiecina zgodziła się na wyjęcie szczęki. Co się okazało? Przyczyną mrowienia były małe białe robaczki żywiące się resztkami pokarmu, które dostawały się pod protezę. Lekarz zwymiotował.

* * *
Chciałam skoczyć na siłkę - bieganie by pomogło, poskładać myśli we łbie...ale nie mam siły. Dziwny ból w plecach nie ustępuje..nawet iść prosto nie mogę..

Co za dzień! Ale... do odważnych świat należy!

5 września 2013 , Komentarze (1)

Piosenka dobra na wszystko!! Na humor, na niehumor..na pogode i niepogode... jaka?taka O ( klik )!

AVICII - WAKE ME UP

Brzmi tak dobrze..idealnie na taki poranek jak dziś! Kiedy ledwo co mogę wstać - nie ma to jak spanie przed tv na rozkładanej sofie, gdzie plecy nie leżą na jednym poziomie.. chodzę jak pobita..no ale co pooglądałam Greys Anatomy, to moje.. No bo Drogie Panie, dla Niego:
.. Dla Niego, to bym i na podłodze mogła spać, byle sobie popatrzeć .. taka moja mała słabość 

Wczoraj, ktoś na forum wrzucił menu - z pytaniem czy nie za dużo zjadł.. Spojrzałam na to..przeczytałam 2 razy..i tak pomyślałam, oj biedna laska musi chyba tynk ze ścian zgryzać .. więc ładnie napisałam, że na pewno nie za dużo, jak już to za mało - ale inne osoby, uznały, że super że w sam raz! Nie czaje... wzajemne napędzanie się na głodowanie..ehh.

4 września 2013 , Komentarze (3)

Ostatnio wpadłam w wir słodko-piwny - jak nie batonik, to pifko.. tymczasem weszłam na wagę, a tam drgnięcie w dół. A nie w górę!! Szoook! I wielka motywacja! Nie do wpierniczania wszystkiego, co jest w zasięgu ręki, oj nie nie..

Żegnajcie więc ...

Przynajmniej na jakiś czas. Wracam do rządzenia w kuchni na 2 tygodnie. Wolność. Wolność wyboru!! Nic tłustego, ziemniaczki i sosy odchodzą... Surówki..masa surówek i mięcho! Me likes

Na dziś zaplanowałam większy atak na siłce...orbi, wiosełko.. i body pump..jak dowlokłam się do domu po tym wszystkim, to tylko ja wiem nie wiem - ale dziś obudziłam się (poza tym że z kacem(wiem wiem...agrr..) to z takim powerem!! Moc była!!I chęć ruszenia dupska poza strefę komfortu..więc trzeba było  korzystać! 1000 kcal wyparowało!! 
Tym bardziej, że to mój ostatni miesiąc na siłowni. Na jakiś czas. Bo.... mam już bilecik! 

Za 3 tygodnie, pakowanko i fruuuu. Życie w stresie popłaca..waga drży! Grunt, że w dobrym kierunku jest to drżenie..tak jak panienkom poniżej


3 września 2013 , Skomentuj

Co się stało, to się stało...

Ciągle słyszę, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki... że wisły kijem nie cofniesz. I wiem, przecież wiem. Mimo to, ZAWSZE można mieć nadzieję..chyba można? Chociaż nadzieja to matka głupich (i potrzebujących:D)... a nadzieję mieć się powinno. Ale. Po kolejnej rozmowie z S (bohaterem cyklu " czy urzekła Was moja historia"), w końcu dotarło do mnie że się wyleczyłam. Patrzyłam na niego, słuchałam co mówi, ale .. to już nie było tak naiwne..Wspominanie fajnych chwil (multum), fajnych momentów i poznanych ludzi.. tego należy się trzymać - i iść do przodu. Żadnych dwuznacznych gadek..może wrócimy do przyjaźni, bo tego mi chyba najbardziej brakuje. Tego kim był dla mnie, zanim wszystko poszło w cholerę...przyjaciela. Zobaczymy...a rzeka życia płynie dalej.. 

Dziś złożyłam wniosek do prezesa o urlop bezpłatny i do szefa o płatny...ciekawe jak szybo ten pierwszy raczy się ustosunkować do mojej prośby..bo Ł. juz się wypytywał gdzie daleko mnie niesie tym razem - Ł. to wymarzony szef! Kontaktuje się ze mną bardzooo rzadko, co się da załatwiamy przez emaila..idealnie się współpraca układa! I oby mój następny szef był równie fajny..

Przez weekend przespałam wiele godzin..poleżałam, pomyślałam. Nic mądrego oczywiście nie wymyśliłam. Ciągle gdzieś tam we łbie, jak zaczynam mieć wątpliwości czy dobrze robię - znowu pakując manatki -  coś mówi mi, że tutaj nie będzie lepiej. Nie będzie po prostu i aż. Nie będzie. Z kolejnego złożonego podania - nic nie wyszło.

Wczorajszy spin -  jak zwykle było mega! Zakwasy nienajgorsze, ale leżakowanie po obiadku być musi...oj wygodna kanapa, wygodna...:D

30 sierpnia 2013 , Komentarze (7)

tak taaak....byłam w biedronie...a tam,przede mną w kolejce pojawił się ON! Piękny niczym z obrazka..i wysoki...ajj jaki wysoki...z moim 182 cm..stałam tam i dosłownie się śliniłam  czując się jak ... KURDUPEL! Dosłownie nie dosięgałam mu nawet do końca pleców...! Piękny to był widok... Blondyni nie są niby zbyt namiętni,ale ten naprawdę wyglądał na namiętnego...:D

A ja, jak to po siłowni...bez makijażu, w rozwianych włosach...w starym podkoszulku i podartych, wygodnych jeansach...bez szans na podbijanie...a szkoda..WIELKA szkoda, bo mama już się cieszyła - jak weszłam i powiedziałam, co za ciacho widziałam 

Tydzień zamykam zakwasami, które mimo dzisiejszych pumpów i próbą rozbiegania na bieżni, nie odpuszczają...oj będzie się dobrze spało:D


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.