Kwietniowy zastój
Poniedziałek. Zaczynam naprawdę LUBIĆ poniedziałki! I pójście na zajęcia na siłce po długiej przerwie (od środy) to tylko jeden z plusów. Drugi - o NIEBO lepszy to fakt, że jutro ostatni dzień w pracy i od środy zaczynam urlop. w końcu:D Oczywiście osoba, która ma mnie zastępować okazała się niezbyt kumata (delikatnie mówiąc), więc nie dość że jutro muszę iść szybciej do roboty, to jeszcze muszę napisać jej instrukcje co jak robić i gdzie wysłać. I weź tu na zastępstwo blondynkę:D
Upałów ciąg dalszy, w związku z tym kolejny dzień zaliczony na działce - miało być leżakowanie z olejkiem do opalania, a skończyło się targaniem wiader z ziemią, przekopywaniem kompostu i koszeniem trawnika.Ale coś za coś. Czas leciał szybko, koszulka mokra ze zmęczenia a opalenizna zdobyta!
Ćwiczeniowo z dziś
- Spinning
- Bieżnia~~45min~6km
I byłoby więcej, gdyby nie fakt,że obiad jadłam tylko 30min przed wyjściem na siłkę i to był naprawdę kiepski pomysł...choć same krokiety domowej roboty były rewelacyjne:D
Z uwagi na fakt, że dziś 6, wypadałoby się pomierzyć...ale póki co to nie ma chyba czym się chwalić. Wszystkie wymiary takie jak w zeszłym miesiącu - kwiecień obfitował w grille, ciasta i %. Niby nie dużo,ale waga pokazuje +1kg. Więc póki co żadnego pieczenia i zbijam tą nadwyżkę. Jakoś to musi zlecieć.I powrót do biegania.Nie ma że boli.. Może w Rzymie, w stresie będąc, że nie mam dość pieniędzy na jedzenie zrzucę coś?:D
20 km to brzmi dobrze!
20 km -liczba na dziś:D
Tyle km bowiem wycisnęłam na siłce dzisiaj! 15km na rowerku (30min) i 5 km na wioślarzu. Koszulka mokra. 1,5l wody wypite.Jestem padnięta,ale jest to tak przyjemne zmęczenie, że dosłownie jest to przyjemność! Godzinka ruchu na urządzeniach, bo tłumu żadnego! Bardzo fajne są takie weekendowe wyjścia do klubu! Bez kolejek do sprzętu, bez gapienia się, bez pozerstwa!
Wracając do domu przypominałam sobie jak to było, kiedy będąc z kimś miałam fochy, nie takie humory i mimo że facet był (niby)niewinny, powód do winy zawsze się znalazł...a teraz skoro już nie ma na kim odreagować...cóż zostaje siłka! I tak pomyślałam,że chyba generalnie od kiedy tam chodzę na poważnie (czyli od stycznia), to poza kilkoma momentami zwątpienia i smętów, generalnie czuje się szczęśliwsza! Czy szczęśliwa to nie wiem jeszcze, ale na pewno jest LEPIEJ niż było wcześniej. A oto niby chodzi. Żeby iść do przodu, tak więc idę dalej:D
Pozdrowienia dla Tych wszystkich, którzy też coraz rzadziej oglądają się za siebie i na siłce dają czadu, bo kiedy jak nie teraz pytam się?:D
Ćwiczeniowo z dziś:
- Abs 8min
- Wioślarz 5km
- Rower 15km
Jak pocisk! 8,5km rekord:D
Na kacu. Może nie na ogromnym,ale jednak na kacu. Poszłam na siłkę z zamiarem zrzucenia wczorajszego grilla i pożegnania kumpeli. Smutno mi że już jutro wraca,ale plus jest taki że za miesiąc ja będę u niej i zakupy na Oxford Street i musical "Bodyguard" moje! :D
Dzisiaj ćwiczeniowo- dałam sobie wycisk. Wczoraj sporo rozmawiałyśmy o ćwiczeniach, zdrowym żarciu, rozkręcaniu metabolizmu i taka właśnie nakręcona ustawiłam zegar na bieżni na 60min! Było cudnie. Taka godzina dla siebie, tysiące myśli w głowie, plany..
I rozważam na poważnie zabranie się za dietetykę. Przeglądałam wstępnie oferty szkół z torunia ale to strasznie drogi interes. Zresztą pieniądze nie tak istotne - czas bardziej! 2 czy 3 lata w dupie? Nie chce mi się. 6mcy to max co mogę w tej chwili wykroić z czasu. No ale kwestia pozostaje otwarta.
Pojawia się także pomysł mojego powrotu do Uk. Realna kwestia.Nie do londynu póki co,tylko pod. Co z kolei stawia pod znakiem zapytania szukanie tam pracy. Ale. Póki co cieszę się zbliżającymi się urlopami (tak tak w liczbie mnogiej:) i chrzanić resztę:D
Ćwiczeniowo z dziś:
- Rower 20min (150kcal)
- Torso rotation 18-23-27kg (30,35,20)
- Przywodzenie nóg na maszynie 35-49-59kg (zaczaiłam się na 66,ale za wysokie progi póki co:D) (20,35,20)
- Triceps wyciskanie 18-23-27kg (20,35,20)
- Bieżnia 1h ~8,60km ( 725 kcal)
Mój osobisty rekord na bieżni jak do te pory! Nie sądziłam, że dam radę bez zatrzmywania, bez marszu przebiec tak OLBRZYMI dystans, bez wywalonego jęzora! Wspaniałe uczucie, naprawdę czuje że mogę wszystko! :D A właściwie mogłam, bo teraz tak bolą mnie nogi jakby ktoś mi kości w udach roztrzaskał,ale nic to. Dystans urojony w głowie zaliczony, kolejnym razem porwę się na 10km! A co mi szkodzi! Grunt to się nie poddawać,spinać poślady i dawaj! :D
"O Boże jaka Ty jesteś szczupła!" +fotka
przed/teraz
Tak ............tak właśnie usłyszałam wczoraj, gdy spotkałam się z przyjaciółką! Nie widziałyśmy się od stycznia (mieszka w uk), a te słowa z jej ust to największy komplement:D To dzięki niej zdecydowałam się na siłownie (bo chodzi już 3lata), i zabrałam się za porządne trenowanie (co widać w pamiętnikach). To dzięki niej ruszyłam dupsko z kanapy i zamiast nałogowo pić i palić pije hektolitry wody i wyciskam sztangi na zajęciach. Od ostatniego spotkania z nią ubyło mi ponad 30cm! Różnica zauważalna gołym okiem.Więc teraz już obie jesteśmy wysportowane i szczupłe:D
Ćwiczeniowo z dziś:- 8 min ABS
- Torso rotation 14-18-23kg (20,20,16)
- Przywodzenie nóg na maszynie 35-45-59kg (20,16,12)
- Spinning (zajęcia)
PLUS z wczoraj (typowo zajęciowo)
- Spinning
- Boby pump
Teraz rzecz przyjemniejsza czyli małe porównanie:
Fotka na lewo- zrobiona 2 lata temu
Fotka na prawo - zrobiona tydzień temu
Różnica w wadze - 10kg. (browary, niedoczynność tarczycy,lenistwo). Można?Można:D Nic tylko spinać poślady i brać się do roboty. Chcesz być chuda jak kotka? Musisz wpierw spocić się jak świnia - jakie to prawdziwe:D
Nogi aż mnie pieką, tak mięśnie dostały popalić! Ledwo co doszłam do roboty...Dobrze że już nigdzie dzisiaj nie idę i po prostu mogę poleżeć i pooglądać "Bones". No może wielki kubeł kisielu na zakwasy do tego przetrące...tyle że bez cukru to co to za atrakcja?;D
Taczka i Johny:D
Wczoraj siłownię zapewniły mi przydomowe warunki. U brata na budowie bawiliśmy się w robienie trawnika...bo po co miałabym w sobotę leżeć, skoro miał być grill pod warunkiem, że coś się zrobi? A kransoludki nie chciały pomóc...:)
Tak więc chcąc czy nie, 30 taczek ziemi przewiozłam z wielkiej chałdy i rozrzuciłam w miejscu gdzie wkrótce ma być trawnik. Efekt jest taki że dziś aż łupie mnie w mostku...i ciężko się ruszać...widocznie chciałam za dobrze, za dużo, za szybko. Przynajmniej czuje się w pełni usprawiedliwiona przed samą sobą, że LEZE i nie robię nic:D
Za to wieczorem była rocznica ślubu siostry. Jednak poszłam. Bo w zasadzie, mi byłoby przykro gdyby ona się nie pojawiła. Ale była wyżerka..ciasto (z własnoręcznie robionymi różami z lukru!), szynki, sałatki, grzybki w occie, kiełbaski..prawdziwie świąteczny stół. I mój partner okolicznościowy - Johny:D
Łiiiiii!! Peeling kawowy to jest TO!
Peeling kawowy! To jest efekt WOW od razu po nałożeniu! Takie wielkie ŁIIIIIII bo działa:D Używałam różnych peelingów drogich, tanich, ale ŻADEN, absolutnie ŻADEN nie sprawiał w nakładaniu takiej frajdy! Żaden nie dawał tak fantastycznego uczucia szorowania/masowania skóry! I ten zapach,apetyczny bardzo...:D
Ćwiczenia z dziś:
- 8 mins abs
- Bieżnia 33min ~ 5,1km (420kcal)
- Body pump (zajęcia)
Bieganie jest jak jedzenie - jak już się zacznie pędzić, ciężko przestać:D Dziś 20min przed zajęciami i 15min po. Takie uatrakcyjnienie zwykłego tuptania!
Padam na twarz. Po solarium, gdzie dosłownie ściekał mi pot po plecach, czułam się jak kurczak z rożna...ale raz na jakiś czas super uczucie - takie dopalenie:D Majówka ma być gorąca..więc jeszcze więcej witaminy D w powietrzu!
Przepis na peeling (znaleziony na vitalii)
- 3 łyżki kawy mielonej
- 3 łyżki gorącej wody
- 1 łyżeczka cynamonu
- 1 łyżeczka oliwy z oliwek
Jeszcze było mleczko kokosowe (ziaji) na oko dodane,ale olać to, bez ziarenka chyba lepsze tarcie na skórze jest!
Na zakupy marsz! Jedna fotka gratis:D
Dzisiejsza poranna siłka dała wielkiego kopa energetycznego na cały dzień...tak wielkiego że zdecydowałam się na małe zakupy....po wczorajszym przeglądzie tego co jest w sklepach, gdzie nawet nie wiem kiedy minęło 1,5h, dzisiaj już bardziej zdecydowana ruszyłam do sklepów.. i tak oto nowe pięknie spodenki, koszulki 3, buty i sweterek! Wszystko świeżutkie prosto z manekinów! Karta debetowa poszła w ruch,ale wyprawka na Rzym przygotowana:))
Ćwiczenia z dziś:- Rower 15min (125kcal)
- Wioślarz 3km (175kcal)
- Przywodzenie nóg na maszynie 35-49-59kg (20,2x16,10)
- Triceps wyciskanie 18-23-27kg (20,16,10)
- Torso rotation 18-23-27kg (20,20,16)
- Bieżnia ~ 40min~ 6km (410kcal)
Nerwy i czas stracone na zakupach - bezcenne:D
Jedna z kombinacji dzisiaj kupionych, prezentuje się tak:
Okazało się, że mamuśka wraca już jutro rano...więc kolejne okno nie ma bata, muszę myć zaraz.....poszłam więc do polo po pysznego leszka... (w ramach odprężenia- ostatnia noc w pokoju przed tv) a tu babka mnie prosi o dowodzik...ja jej na to czy to jakieś żarty..a ona że nie...bo teraz to nie wiadomo ile ludzie mają lat... I dupa. Oddałam butelki tylko:)
Może to znak? a może młodnieje w oczach?;D
Hoop hoop! jest tam kto??? czyli szperanie w
zamrażalniku:D
Dziś dzień aktywności maksymalnej! Pobudka o 7:30, śniadanie, zakupy,
przygotowanie obiadu a zaraz potem rozmrażanie zamrażalnika...Tyle
skarbów pomrożonych w 3 szufladach... gdyby nastała czarna godzina, z
głodu byśmy nie umarli dobre 2 tygodnie..:D Kurczak wiejski (bydle
4kg!), skrzydła indycze, podroby,schab..węgorz i pstrąg...domowy pasztet
i szynka pieczona...jakieś niezidentyfikowane grzyby, chleb orkiszowy,
bryndza,frytki, pierogi,lody...oj sporo, naprawdę sporo tego było...
Przeglądanie tego, to trochę jak zabawa klockami...i kombinowanie, co by
tu można upitrasić...:D
A skoro już i tak wokół zrobił się
burdel, to czemu by okna nie umyć? I tak oto okno nr 2 z bani - jeszcze 4
przede mną..3 dni do powrotu mamuśki, więc muszę chyba zwiększyć
tempo...
A na obiad coś przepysznego! Wyszperałam w necie coś, co
nie wymagałoby wielkich zakupów, nadaje się do wstępnego obrobienia
wcześniej a część składników byłaby już w kuchni...i tak oto powstało
dzisiejsze szamanie:D (przepis wzięty
stąd) Wyszperałam też zamrożone ciacho..... póki co jeszcze się odmraża...w międzyczasie siłka, bo miejsce trzeba zrobić:)
Ćwiczenia z dziś:- 8 mins abs
- Body pump (zajęcia)
- Bieżnia 25min~4km (350kcal)
Nie
ma że boli, wracam do częstego biegania. Bez mega-zmęczenia, wypluwania
płuc i jęzora przyklejonego do podłogi to już nie ten sam pobyt na
siłce:D
lodówka (po)ślubna i szukanie pomysłu na ciacho..
Miało być popołudnie ruchowe.. a wyszło tak, że zaległam po pracy i zakupach przed Tv z wielką migreną. Więc mycie okien musi poczekać do jutra. Pogoda taka dziwna!Zupka dyniowa z pulpy w plastikowym pojemniku, twaróg, i leżę. I nic nie chce mi się!
Po spinningu czuje każdy mięsień w nogach...przyjemne to uczucie! Prawie tak fajne jak zakupy spożywcze z tata i 12 serków wiejskich w koszyku! masowe zakupy są COOL:D ...suszarka, która ostatnio spłonęła przy 1 odpaleniu wymieniona bez problemu na nową w media markt. Jeden z niezbędników mojego wyjazdu, ponownie gotowy:)
Ćwiczenia z dziś:
- Orbi ~ 15min
- Przywodzenie nóg na maszynie 32-45-52-59kg (15,12,10,8)
- Spinning (zajęcia)
Nie wiem czemu, ale nastawiam się już na weekend. I po głowie jakieś ciacho mi chodzi..Tylko jakie????jakieś fajne przepisy??macie?:)Moja siostra ma 1 rocznicę ślubu, i niby wypadałoby tam pójść, bo niby zaprasza, i ciasto by było....ALE. Co mnie to obchodzi..przecież to ich rocznica..a fakt, że rodzice ot tak kupują im w prezencie nowiutką dużą lodówkę, doprowadza mnie do szału. Niesprawiedliwość.
Przymiarka do pomiarów poczyniona, bo chęci już są!....tylko gdzie się podział cm?:D
Smęty smęty...smęty..wrrr!
Po pierwsze.Oglądałam wczoraj Bridget Jones Diary. Na trzeźwo. I po filmie (który zresztą bardzoo lubię) naszły mnie takie myśli, że jak dupska nie ruszę to skończę gorzej niż ona (na początku filmu:D), jak nie gorzej - ona po 30stce przynajmniej mieszkała sama. A ja po tym wszystkim, znowu wprowadziłam się do rodziców. Ona miała grupkę wiernych przyjaciół, którzy zawsze tam byli i chcieli ją zabrać do paryża...ja no cóz, jadę sama do Włoch.
I tak myślę o tym od wczoraj Że trzeba coś zmienić, wychodzić do ludzi. Ale na boga! Mi się odechciało. Po prostu i aż.Polska jest tak szara..minęły 3 lata , a ja ani w tą ani w tamtą. Jak w próżni jakiejś, ani telefonu na abonament nie mam , bo nie chcę się wiązać na dłużej, ani poważnej pracy, bo byłby problem żeby to rzucić i wyjechać. Jest do dupy.
Po drugie. Butelka wina też nie pomogła.
Ćwiczeniowo dziś, dobrze! Zajęciowo.Chociaż to:D
- Body pump
- Spinning