2 mce - 8 kg.
8kg mnie mniej.i to cieszy. Cieszy tym bardziej ze dzis jest bardzo ponury dzien i nie wiem jak to zrobie zeby wstac i isc biegac..
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (6)
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 136220 |
Komentarzy: | 1099 |
Założony: | 16 stycznia 2013 |
Ostatni wpis: | 21 listopada 2024 |
Postępy w odchudzaniu
I jest i on. Wywalczony.wyczekamy. Ukradziony
kg:))
2 mce - 8 kg.
8kg mnie mniej.i to cieszy. Cieszy tym bardziej ze dzis jest bardzo ponury dzien i nie wiem jak to zrobie zeby wstac i isc biegac..
15km i butelka wina.Po prostu.
Czekasz i czekasz i czekaszzz...
Az w koncu nadchodzi ten dzien kiedy bariera 15km zostaje przelamana..i jest niby radosc i jest motywacja do dalszego parcia..ale.. nagroda mialo byc wino..3 butelki patrza na mnie..ja patrze na nie.. ale zamiast otwierac cos ohh ahh phhh ze stojaka kupuje tanie wino..tanie wino na reset. Czy nie zasluguje na to ze stojaka? Jak najbardziej tak. Ale zwyczajnie mi szkoda. Chce zeby V byl przy mnie kiedy otworze najnowszy nabytek. Chce by to wino jak i te 15km okupione wysilkiem cos znaczylo.
Cos sie zmienia w mojej glowie.na plus.
z dobrych wiadomosci. Po tygodniu zaharowania w pracy w koncu dzien wolny ..wiec buty na nogi, sluchawki na uszy i dawaj.. dzis personal best. 12km w 1:01:50.i gdyby nie to ze nie wzielam wody a wyszlo palace slonce.. moze jeszcze 2 czy 3 km daloby rade wycisnac. Z elementow motywacyjnych: nagroda juz czekala❤. Wcz wieczorem V przyniosl wino z urugwaju 2009..na razie bedzie lezakowac az najdzie mnie mega chec..
Nic tak nie pomaga z rana w 6dniowym tygodniu pracy jak spadeeek na wadze.Kolejny kg w dol. Motywacja wzrosla wiec gatki wciagnelam i dawaj do parku. 10km za mna. Ledwo zdazylam wrocic zaczelo lac. Wiec wyczucie czasu znakomite.
Jestem wypompowana ale zadowolona..bardzo zadowolona. Sredni czas na 1km to dzis 5:04min. A zaczylam 5:30. Dalej jak biegne wydaje mi sie ze wloke sie jak babcia..dzis taka zabawna sytuacja - biegam wokol jeziora.. wyprzedza mnie laska.. rach ciach wskoczyla przede mnie.. mysle ale ma sile w nogach ( i zgrabna taka) 15metrow pobiegla i padla. No to tym razem ja ja wyprzedzilam i juz nie wrocila...
Male podsumowanko..bo wszyscy kochamy tabelki:D
I mimo ze waga stoi i spasc nie chce na chwile obecna tym sobie zawracac glowy.. jestem przemeczona praca i uzeraniem sie z debilami. Odmowili mi podwyzki. Wiec moja chec i zapal osiagnely poziom krytyczny. Mialam w planach dzis pobiegac ale ledwo wstalam o 1 30.. i gdyby nie praca pewnie caly dzien bym przespala..i czy bylby to zly pomysl? Raczej nie:)
dzis niedziela. Plan byl calkowicie nieambitny - lezakowanie. golenie nog. i drzemkaaa. slowem z lozka niewstawanie. Dobre sobie. Nie wytrzymalam. z czystych nudow. Facet stwierdzil ze sie zdrzemnie.I tak ta drzemka trwa juz 4 godzine..a samej nudno. wiec wciagnelam nowe gatki z tk maxxa . mieciutkie takie ze az milo sie w nich smigalo.. i 5km wycisniete..
Co do wycisku. W piatek forma na maxa.
To pierwszy tak daleki bieg poza silownia i bieznia 4lata temuv( ale ten czas leci). I nieskromnie mowiac duma mnie roznosi. czas jest OK. Wysilek mega ale bariera 10 km przelamana...
Chciec to moc czyli 5kg w dooool
Dobre wiadomosci z rana zawsze sa przyjemne dla ucha... dla oka rowniez jesli wejscie na wage oznacza spadek..spadeczek..spadunio. hahaha
Mija 6 dzien kiedy odstawilam kompletnie alkohol. Kiedy przygotowuje zdrowe posilki.Kiedy patrze co jem i jaka to ma wartosc kaloryczna. I latwo nie jest. Upaly koszmarne..marzy mi sie szklaneczka zimnego spritzera rose.. no ale twardym trzeba byc i jakos do konca miesiaca zakasac rekawy.
Wrocilam do biegania. W terenie. Trudno mi sie przyzwyczaic do nierownej powierzchni..patrzenia pod nogi i wiatru wiejacego z kazdej strony. Ale staram sie znalezc na to czas. Poki co plan zaklada 2 wyjscia z domu w tygodniu.Jesli mam 2 dni wolnego.
Moze tu wspomne ze moja praca utrzymuje mnie fit i sa dni kiedy przechodze 15km ... ale chodzenie a bieganie to juz inna para kaloszy. Samej sobie przyznac sie musze ze nie podoba mi sie ilosc wypijanego wina..
Gdzies trzeba zaczac. I Od czegos trzeba sie odbic by gdzies dojsc. A cel jest jeden - byc moze W KONCU w pazdzierniku pojade do Indii i zamierzam tam wygladac bosko. Tymbardziej ze przyszlych tesciow mam spotkac..
Wiec wracam na vitalie. Dla siebie. Zeby te wszystkie bzdury ktore lataja mi po glowie mialy jakies ujscie.
Namaste
BTW ... czyli wyliczenie zapotrzebowania...
Kalkulator mowi ze minimum na zycie to:1554 kcal
Aby utrzymać wagę:2409 kcal
15% białka: 361 kcal = 90 g
55% węglowodanów: 1325 kcal = 331 g
30% tłuszczu: 723 kcal = 80 g
Wyliczone, wyczytane tu:
http://kulturystyka.pl/co-jedza-ladies-sfd/
http://potreningu.pl/calculators/bmr
1 030 kcal
80 g B 139 g W 17 g T
Malo..gdzies mi 1000 kcal ucieklo chyba...hahah.. dopiero jak wbilam w program co zjadlam to sie za glowe zlapalam.. tak to nie ujedziemy,.. A i tak ilosc wegli strzelila w kosmos po butelce wina i butelce toniku (Upaaaal to dobra wymowka by sie napic:D) Musze poczytac z czego tluszcze wycisnac ..bo skleroze mam straszna i wszystko co kiedys wyczytalam zwyczajnie zapomnialam..
Dobrze ze pol dnia przespalam..bo nie wyobrazam sobie tak malo jesc codziennie.. W ogole to czytalam ostatnio gdzies taki fajny artykul o tym ze jesli podswiadomie masz ochote np na tluste czy slodkie czy rybe czy wieprza to jest to sygnal od organizmu ze czegos Ci brakuje - bede musiala wyprobowac te teorie w praktyce bo brzmialo interesujaco;D
* * *
Dzis w planach wielki steak na lunch! Juz nie moge sie doczekac! Wbijam sie wiec w kiece i lece:D
Be ACTIV i zryj warzywa..z parowaru:D
Zakwasy po bieganiu mam takie, ze (a dzis juz sobota SIC) ledwo wczoraj doszlam do domu po pracy...widzialam ze jedzie bus ale nie mialam sily poderwac nog i biec..co dziwne najbardziej boli mnie wewnetrzna strona ud.. reszte jakos przeboleje..
Co do bolu dzis (z racji faktu ze od 2 dni nie tknelam alkoholu i dospac nie moglam z wrazenia) zwleklam sie z lozka juz o 8. Czas nie pieniedz..na ulicy nie lezy:D
Wyzwania na dzis:
Joga | Mel B |
Czemu joga? Wpierw moze powiem ze to absolutnie nie w moim stylu, bo daleko jej do spinningu albo body pumpa (co uwielbiam) ale na chwile obecna i nieprzechodzace zakwasy wydaje sie to byc rozsadne rozwiazanie..i oby pomoglo.
Nie wiem czy tak u Was jest,ale ja po cwiczeniach czuje taki wewnetrzny spokoj...tak blogie to uczucie ze najlepiej poszlabym dalej spac..:D
* * *
Wczoraj w koncu odebrali mi wyniki TSH z ostatniej wizyty w PL... I znowu kiepsko (3,92) I gdzie to 0,5 ucieklo?:) Widzialam ze wlosy wypadaja jak psu na wiosne.. ze sie nie wysypiam, ze w brzuch juz nie taki plaski..ale zbicie tego gowna znowu do niskiego poziomu to juz nie taka prosta sprawa.. No ale co mnie nie zabije to mnie wzmocni..:D
Z nowosci - polubilam owsianki - blyskawiczne - 2 min w mikrofali i voila! Cieple, szybkie..akurat przed wylotem na bus co dzien rano:D Mimo ze przy niedoczynnosci tarczycy powinnam unikac nabialu... cos w koncu trzeba jesc..juz i tak chleb wycielam z diety..
O "diecie" mowiac - ide dzis po parowar. Ostatnio jadlam warzywka z tesco z mikrofalii - z maslem czosnkowym - doslownie 1kg moglabym tego pochlonac....w zwiazku z faktem ze nie kupuje miesa (bo jem w pracy co daja..nie bede wybrzydzac i na glodniaka pracowac ale w lodowce nie mam..) postanowilam ze parowar to dobra inwestycja - szczegolnie ze uwielbiam groszek i fasolke..
Wiec moze w koncu w mojej lodowce znajdzie sie cos innego niz ogorek, pomidor,, pol masla i mleka...:D