Pamiętnik odchudzania użytkownika:
alexsaskee

kobieta, 40 lat, Oslo

182 cm, 89.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 maja 2019 , Skomentuj

Nie wiem ile z Was oglada Youtuberow..ja mam kilku do ktorych zagladam czesto. Jednym z nich jest Gonciarz. A pisze o nim, bo tydzien temu przebiegl maraton w londynie (jak ja tesknie za tym miastem) i wcz puscil bloga o bieganiu. I o tyle expert z niego zaden tak ta gadka zainspirowala mnie by dzis ruszyc tylek nie na byle co aby porobic ale na bieznie isc. I na 10km. (Bo mialo byc silowo ale nie lubie tlumow i gapiow)

Wpierw stwierdzilam ze jak polece to dolece. Ale w sumie chcialam sprawdzic w jakim tempie na spokojnie 10km przebiegne. Bo tak jest najlepiej. Widac od razu gdzie sie stoi z forma. Podobno czas ponizej 6min na dystansie X to juz jest OK..na luzie dzis i bez presji 6 40. Wiec jest o co walczyc.

A dzis? i juz odpowiedz znam.1h 8minut. I teraz pytanie czy to dlugo. Czy moglo byc lepiej. No na pewno. Wczoraj biegnac interwaly na 5km odcinku podbijalam predkosc od 10 km/h i na koniec doszlam do uwaga. 17km/h. Myslalam ze sie zabije na biezni ale te 30sek dalo rade dwa razy wyciagnac. Wiec mozna?mozna. Kwestia tego ze chce znowu sie rozbiegac. Biec dluzej bez jezora na wierzchu. I taki ten bieg dzisiaj wydaje mi sie ze byl. Bo sily jeszcze mialam. Takze wychodzi na to ze pociskanie interwalow daje wymierne rezultaty. I to cieszy. Mysle ze w 1h da sie to zrobic. Kwestia treningu. Juz pomijam ze pierwsze 3min szlam gapiac sie w komrke bo to przeciez czas doskonaly zeby komus sie przypomnialo ze cos chce..

Tak wiec jak na chwile obecna ide za ciosem i pakuje motywacje do kieszeni. Niech za szybko nie odchodzi..wzajemnie sie potrzebujemy;) 

Z V znowu sielanka..burze sa nieuchronne. Monotonia by mnie wykonczyla.

2 maja 2019 , Komentarze (1)

Nie zebym miala jakies plany na majowke, bo dowiadujac sie dzien wczesniej ze mam sie jednak wolne ( bo moj szef to sknerus i sam woli robic) mozna by jakos fajnie spedzic dzien.. ale tu wkracza element zewnetrzny - pogoda. Przejasnilo sie dopiero po 30stej kiedy juz bylam tak wsciekla na siedzenie ZNOWU w dzien wolny w domu, ze  rozkrecilam awanture, trzasnelam drzwiam i poszlam w pizdu. I do tej pory mi nie przeszlo. Jestem po prostu wsciekla. Na wszystko. Wiec mimo zakwasow jak cholera siedze na silce tak dlugo az zmecze sie na tyle zeby zapomniec gorzkie slowa ktore uslyszalam na swoj temat. A ze takie rzeczy mnie bola to troche czasu mi tu zejdzie.

Byle do przodu. Na wadze drgniecie w dobra strone. Chociaz tyle.

1 maja 2019 , Komentarze (3)

Przyznac sama przed soba musze ze wielkanoc grzeszki wychodza na swiatlo dziennie. Ponad 1kg na plus. Wrazenie  grubego brzucha wrocilo. Nie podoba mi sie to.absolutnie. alkohol juz odstawiony.  Slodkie tez. Silka zaliczona. I cardio  I silowe. Tylek boli. Ciezko usiasc. Musze wrocic do wagi z paska I to asap. I bede pocisnac AZ wycisne;)

Po powrocie z polski czuje ogromnego lenia. Do pracy tez nie chce mi sie chodzic - dobrze ze dzis wolne. Jakis taki zjazd motywacji przezywam. Trzeba nad tym popracowac.

21 kwietnia 2019 , Komentarze (1)

Przylecialam do PL na wielkanoc..  a wczoraj otworzylam paczki.. prawie jak gwiazdka.. sukienki pasuja..  posciel bardzo fajna juz ze zmniejszonymi pod wymiar poduszkami..  nowe asiccs  rano wyprobowalam! Nie sadzilam ze bedzie chcialo mi sie zwlec z lozka przed 9 .. ale sie udalo. I 25 po okolicy wokol park wrocilam .. pod wiatr, pod gorki.. po nierownym. To byla rzez ;))

Dzis juz kuchenne swietowanie... rarytasy mamcia serwuje.. i ciasto.  Odpoczynek po dwoch dnia sprzatania i gotowania... ze o tygodniu zwlekania zakupow nie wspomne.

Wesolych Swiat!

16 kwietnia 2019 , Komentarze (2)

dzis wtorek. Czyli dzien wooooolny. Czyli na silce mozna pocisnac. Silowo. Musialam rano wstac bo pranie mielismy zabookowane na 8.. wiec jak zombie zjechalam do pralni.. probowalam potem jeszcze spac ale nie dalo rady wiec na silke poszlam. Lustro dla siebie... no zyc nie umierac. Kettle na 12kg na ramiona.. taki maly progress. 8kg szlo za lekko. Lepiej zmeczyc miesnie wiekszym ciezarem. Hantle do wykrokow i martwego ciagu tez nie po 6 ale po 8kg. Uda pieka do teraz jak siadam.Cos tam podzialalam dla sobie. A na cable na bicka uwaga 50 kg.maja te miesnie sile .. haha a takie niepozorne i nic nie chca rosnac;)

Przez mysl mi niedawno przeszlo zeby wziac sobie trenera personalnego ktory jakos by mi ogarnal rozpiske na trening zeby to mialo rece i nogi... ale. W zasadzie zalezy mi na zrobieniu tylka i zrzuceniu brzucha. Reszta mi sie podoba jak jest.  Bo zle nie jest ( no czy aby na pewno..idzie okres puchne jak zwiedla roslinka jak dostanie wody...) . A 350kr, jako najtansza opcja z 4 mozliwych z najmniej ogarnietymi trenerami, za 25min? To jest halooo cena. 

Plan na najblizsze godziny jest taki; Lozko i wypoczynek. Katar dalej jest. Nie chce cholerstwo ustapic.ehh

15 kwietnia 2019 , Komentarze (1)

Mozolnie ale do przodu wychodze z choroby. Silka zaliczona.w zeszlym tyg ale tylko 2 razy. Jak ja tesknilam. Juz  samo pojscie  dalo mi poczucie ze czuje sie lepiej I jestem fit. Czas w sumie po wysilku tez byl mega przyjemny. I w koncu moze mi sie nos odblokuje..;) A przypadkiem  dowiedzialam sie czemu zdrowienie idzie mi pozniej - szef sknerus zadzwonil do administracji zeby wylaczyli w narzej czesci pomieszczenia ogrzewanie.... taaaa.. nic to ze nad razem jest -1... a w ciagu dnia 5. Co za pajac.

Waga odbila sie i lekko poszla w gore. Okres zbliza sie wielkimi krokami i juz mnie nosi z miejsca w miejsceni do szalu wszystko i wszyscy doprowadzaja. No nic. Zaraz i tak swieta. I to swieta w Pl, wiec relax. I moze do konca dojde do siebie bo wydaje mi sie ze mam cos z zatokami..

Ale ale. dzis na biezni 16km/h. Wiadomo ze nie ciagle..ale bieglam interwaly po 45 sec. Spod nog iskry lecialy;) po dluzszej przerwie byla to przyjemnosc, trudno zaprzeczyc. Fajnie by bylo przebiec 5km w takim tempie.. aczkolwiek nie wiem ile by mnie to kosztowalo czasu i energii zeby tak pocisnac.. 

11 kwietnia 2019 , Skomentuj

Chwile mnie nie bylo. Dnie spedzalam miedzy praca a lozkiem. Z goraczki wybudzanie zajelo duzo wiecej czasu niz zazwyczaj, wiec spanie do 13stej czy 14 to byla norma. dzis w koncu jest lepiej i obudzilam sie juz tylko z lekko zapchanym gardlem i katarem. Oby do jutra minelo bo tesknie juz za silownia. Chcialam dzis juz isc ale bylo -1. A na mysl o myciu tam wlosow i znowu ich dosuszasniu na maxa zeby sie bardziej nie zalatwic odechcialo mi sie ubierac.

Plus taki ze choroba nie sprzyja apetytowi, wiec waga stoi. Grunt ze nie rosnie gwaltownie. Budyn czeka od niedzieli ale jak na razie nie mam ochoty. Juz nawet wsypalam slodzik zamiast 60 (sic) gram cukru..zeby i V mogl troche zjesc.

Niech ta choroba juz sie skonczy, bo ilez mozna smarkac.. ehh.

5 kwietnia 2019 , Komentarze (1)

Juz piatek a nie wiem nawet kiedy zlecialo.. cieszy mnie ze do ndz coraz blizej i w koncu dzien wokny spedzony wspolnie.

Jakos spada mi motywacja w tym tygodniu. Tzn dalej cisne silke czy to cardio czy silowe ale jakby zapal mniejszy.Zaczynam przekonywac sie do tego iz 1h cardio to z dlugo ale z drugiej strony jak sobie podziele co robie na 3 urzadzenia, rower, orbi i wioslarz to nim na kazdym wymacham po 200 kcL to chwila schodzi i te 50min murowane sa... dzis jeszcze sauna i mycie wlosow i 1h40 nim do domu wrocilam.. 

Bieznia zaczela mnie nudzic, wiec powoli chcac czy nie wracam do interwalow bo to chociaz raz dwa o wypracowane. Nic to ze potem bym na czworakach zeszla do szatni. Plan jest. Staram sie srednio 550 kcal na wizyte wyrobic. Ale micha mi sie posypala.  Wino sie polalo  - gdzies te smutki trzeba utopoc a znowu czeka nas ciezki czas i wielka niewiadoma ze zdrowiem V. I mimo ze staram sie o tym nie myslec boli mnie to wszystko cholernie i uwazam ze zycie jest cholernie niesprawiedliwe. A bog zamiast w kosciele ludzi witac powinien na onkologie sie przeprowadzic.

Naprawde ciezko jest usmiechac sie jak zycie jedyne co mi rzuca pod nogi to klody i kosmiczme rachunki..:///

2 kwietnia 2019 , Komentarze (3)

Wyczekiwana. Zmienna. Ale jest. Wiosna!!

Od kilku dni chodzily mi po glowie tulipany. Tym bardziej, ze V dzis wrocil wiec taka niespodzianka na stole go przywitala. Wiosennie i romantycznie zarazem:)

Silka dwa dni zaliczona.  Wczoraj kardio a dzis silowy trening. Co by nudno nie bylo. Pewnie potem bedzie bolalo..na razie jeszcze jestem mobilna;)

Choc jakos w tym tyg czuje sie dziwnie. Jest mi smutno. Ciezko mi sie wstaje rano. Wszystko mnie drazni i w ogole gadac mi sie nie chce. I tu cieszy mnie perspektywa dnia wolnego. 4 sciany i kuchnia. A w niej placki ziemniaczane.. pyszne chrupiace! Wieki nie jadlam! Z wege sosem wegierskim... jadlam az sie uszy trzesly.. pyszneeee!

31 marca 2019 , Skomentuj

Po wykanczajacym dniu w pracy wczoraj, dzis spedzam dzien w lozku. Sniadanie w lozku, kawa w lozku.. niby zaraz 13, ale co tam. W koncu dzien wolny. Przez wyjazd w tym tyg nic nie odpoczelam, wiec nalezy sie. Od 2 tyg wciagnelam sie w " big bang theory" i ogladam kiedy tylko moge. O tyle co "Friends" mi nie podchodzill, tak ten serial uwazam ze jest swietny..a prawda jest ze naukowcy to takie nerdy:D

Ale ale. Wskoczylam na wage... a tam! A tam 75.9!! No dobra, znikalo i pojawiala sie 76.2 ale sam fakt ze sie pojawilo od razu dalo mi kopa do dzialania i juz prawie zaczelam sprzatac mieszkanie;)) Po silce mam obolale uda, obolale lydki.. i rece. Jesli to zejdzie to byc moze jutro szklana stanie na wysokosci zadania i pokaze mi to co chce zobaczyc;))

Jest pieknie. Niebieskie niebo. Slonce. Byl pomysl zeby sie na rowerze przejechac, ale  na razie wygrywa lozko..plus musze kupic pompke, wd40 i zapasowe detki. Czlowiek przezorny musi byc przygotowany!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.