Pamiętnik odchudzania użytkownika:
alexsaskee

kobieta, 40 lat, Oslo

182 cm, 89.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 lutego 2019 , Komentarze (6)

Okres nadchodzi wielkimi krokami.. czuje jak puchne, i wszystko, nawet gumka do wlosow mnie wkurza... wiec niech sie juz zacznie to bedzie swiety spokoj.. mimo niedospania i lenia, wstalam przed 10 i na silke poszlam. Po raz kolejny piramida na biezni. Tym razem koncowka z 14 km/h .. doslownie na oparach! Tak mi przeszlo przez mysl, jak  zle postawie noge to wywine orla z predkoscia swiatla.. ale nic takiego sie nie stalo. Jest moc! Po interwalach wypady z ciezarkami na nogi i cos na boczki z 5kg obciaznikiem ..  i godzina zleciala raz dwa. 

W dniu dzisiejszym motywacja byla wizja urlopu w maju. Cieple kraje.. uffff..kostium ladnie skrojony i bez fajd!! Ale zeby tak wygladac wpierw trzeba to wypracowac. Do  19 maja jeszcze dobrze ponad 3 miesiace, wiec jest to realny cel...

Tymczasem kanapa, i zaRaz do pracy..

9 lutego 2019 , Komentarze (3)

Mimo ze dzis sobota, wstalam juz przed 9. Sniadanie i dzida na silke. Plan byl prosty - cwiczenia ze sztanga. Problem w tym ze w sob SATS przezywa prawdziwe oblezenie. I czego by sie nie chwycic, w ktory kat nie pojsc, zawsze ktos tam juz jest lub jest tuz obok. Wiec poszlam powioslowac..  po 30min mialam dosc, zwolnilo sie lustro wiec raz dwa, i bylam tam ja;)

Bez sztangi, ale z ciezarkami, wiec wypady i przysiady na nogi zrobione. Kilka cwiczen na barki i klate tez. Krotko, intensywnie. I na temat. Relaxik w saunie zaliczony. Wychodzac spojrzalam na zegarek - zeykle o tej porze dopiero przychodze na silke w weekend. A tu prosze, juz po. Tak wiec w tym tygodniu 4 wyjscia na silke wpadly. Jest motywacja.

Zeby tej motywacji starczylo na ostatni dzien pracy... jutro niedziela, wiec w koncu nie nastawie budzika i odespie zakwasy.

Milego weekendu!

Ps. A wieczorami takie widoki ciesza oko!

8 lutego 2019 , Komentarze (1)

Zeby spalic 1kg tluszczu trzeba spalic 7000 kcal? Ja niby wiedzialam... wiedza to jedna a praktyka swoje. Czyli zakladajac 3 wyjscia na silke w tyg..Po dajmy na to 700 kcal ... zajmie mi to prawie miesiac... co by sie w sumie zgadzalo ze stanem obecnym;)  jak pieknie by bylo stworzyc taki deficyt kcal w tygodniu.. 4 tyg i pozamiatane.. hahah.. tymczasem orka. 

Zakwasy powoli ustepuja, wiec juz dzis wrocilam na bieznie i rower. Ustawilam biegowa piramide. Czyli bieg i odpoczynek zeskakujac z biezni w szybkim tempie konczac na tempie zawrotnym i tak:

30sec biegu i 15 sec odpoczynku x 3

45sec biegu i 30 sec odpoczynku x 4

1min biegu i 30 sec odpoczynku x 5

45 sec biegu i 30 sec odpoczynku x4

30sec.biegu i 15 sec odpoczynku x 3.

Na koniec, biegnac 12,5 km/h bieglam juz na oparach.. ale dobieglam. Victory! Pozniej rowerek stacjonarny i 30min interwaly ogladajac yt #lubie sledzic kosmetycznych ulubiencow azjatyckich, tym bardziej ze wcz wplynela wyplata...# Rezultat? 700 kcal spalone i mokra koszulka. Plan wykonany. Serio jak pomysle ze na 1kg spadku 10x musze pocisnac.. to chyba odejme cos z miski, zeby ten proces odrobine przyspieszyc. Nie mowie tu o niczym radykalnym, bo i tak juz nie pije nic slodzonego,  odstawilam alko, ale moze zamiast curry na kolacje zjem salatke? Z krewetkami rzecz jasna:) tylko te indyjskie salatki sa takie hmmm.. nie za bardzo..bardziej poszatkowane warzywa na talerzu niz realna salatka. No ale zapytam dzis chlopakow..kto pyta nic nie traci.

Chwila relaksu na kanapie. I niedlugo do pracy.. snieg dalej lezy..bardzo przyjemnie sie wraca z pracy.Jest tak jasno. No chyba ze pada i zacina po oczach, wtedy to srednia przyjemnosc:)

6 lutego 2019 , Komentarze (5)

Tak! Tak! Tak!

Wrocilam do lask 7x! Niby niewielkie odbicie od 80 ale jak cieszy oko. Od teraz w myslach mysle o sobie 7x nie 80 kg zywej wagi. I dziala to znakomicie na psychike. Jak widac interwaly chcac czy nie, spowodowaly poruszenie na szklanej. Poruszenie w dobrym kierunku:) i to cieszy!!

Wczorajsze ciezarki daly mi popalic, ledwo zwleklam sie z lozka zeby wstawic rano pranie. Nogi sa tak ciezkie, ze czuje je nawet jak leze.. a wiec z silowni nici. Z dywanowki tez, bo obudzilam sie tak glodna, ze pierwsze co to do kuchni wparowalam i wyczarowalam..

Krolewskie nalesniki z malinami i podpieczonym kaki. Przepyszne! Po czym wrocilam do lozka i ogladam youtube. Za oknem sniezyca.. moze przestanie padac nim bede sie zbierac do roboty..

5 lutego 2019 , Komentarze (2)

Dzien wolny...taaa wolny, nie wiem kiedy. Wstalam po 9ej.. pojechalam na lumpowe zakupy.. wypatrzony w necie plaszcz udalo mi sie znalezc! Jeden jedyny w sklepie. Rozmiar S. I ja w niego weszlam. Oversize jest cool!! Piekny kolor, piekna dlugosc i piekna cena! Nie zaplacilabym za niego pelnej ceny, absolutnie NIE #1599 krn# , za 599 ktore faktycznie dalam uwazam zakupy za bardzoo udane. Tym bardziej ze kupilam jeszcze sweter .. jak szalec to szalec. Wyglada tak

Zobaczymy jak sprawdzi sie na wiosne. Stwierdzilam ze powoli zaczynam inwestowac w rzeczy lepszego gatunku. Po domu moge nosic wycieruchy, ale na ulice ciuchy musza sie nie kudlic, nie wyciagac, nie spierac i dobrze lezec. Zeby nie bylo nieporozumien, juz teraz bardzo rzadko cos kupuje bo zwyczajnie malo rzeczy mi sie podoba..

Miedzy sklepowym biegiem po ciuchy obiad, owoce, wpadl czas na silke.  Tym razem powazne lustro bylo wolne. Czemu powazne?bo staly tam duzeee sztangi..i ketle..i laweczki. Wiec wspominajac body pumpa sprzed kilku lat, chwycilam drazek i sie dzialo. A sam drazek wazyl dobre 8kg..wypady, wiosla, przysiady... skrety tulowia z obciazeniem, sklony.. wznosy nad glowa.. 35minut intensywnego machania w zupelnosci wystarczylo. Piekly mnie nogi, nie moglam zrobic kolejnego wymachu czy przysiadu. Czuje rece, barki, plecy..i rzecz jasna uda. Uff..

Kanapa i herbata imbirowa.. i dzien sie konczy. I nawet nie wiem kiedy to zlecialo..

4 lutego 2019 , Komentarze (2)

Czasami jak wszystko idzie jak isc powinno, w tepmie w jaki samo chce,ale idzie.. czasami ochota na cos nadchodzi..i wlasciwie czemu by sie nie skusic? Odstepstwa sie zdarzac musza, bo inaczej bym zwariowala. Tak wiec, wczoraj wpadly domowe frytki z batatow i miska ( bo pojemnosc 500ml miala:D) galaretki pomaranczowej z bananami i kaki... a na gorze bita smietana. Alez to bylo dobre. Wieki nie jadlam galaretki, ze o bitej smietanie juz nawet nie wspomne, Bo nawet nie pamietam kiedy to bylo... 

Tak czy inaczej moja chcica na slodkie zostala zaspokojona:D 

Tydzien zaczelam od silowni. Znowu wlaczylam interwaly a aplikacji, i ZNOWU cos poszlo nie tak. Tym razem spadl mi tel i musialam go szukac pod bieznia... grunt ze nie pekl. i tym razem dopielam swego. Ukonczylam trening. Jesus... nie pomyslalabym ze moge biec z predkoscia 13km/h. A jednak! A jednak potrafie! I to nie takie hop siup na 15sek ale 2x po dobrej minucie. Jak lania doslownie:D

Dobilam sie 30min rowerem i tak oto 700 kcal spalone.

Jutro jade na male zakupki. Znalazlam plaszcz ktory mi sie podoba i mam nadzieje ze bedzie w Mango, bo jechac 55min w jedna strone to juz nie przelewki...Jak nic nie kupie, wroce chyba na piechote, tak wsciekla ze nim sie obejrze bede w domu...

Tymczasem zegnam sie w rytmie  Ellie Goulding - Love me like you do - uwielbiam ksiazki Greya:D. 

3 lutego 2019 , Komentarze (1)

W koncu jest! Male tupniecie. Witam sie ze szklana bestia z usmiechem bo dzis rowniosienkie 80,00 pokazala!! Wiec od rana energia byla na dywanowke z Kolakowska i tajski rosol pomidorowy. Wyszedl pyszny. Taka nieco udziwniona polska wersja rosolowo-pomidorowa jak by to moja mama powiedziala. V stwierdzil ze niezla, ale ramen lepszy. Przepis z jadlonomii zaczerpniety, jako ze miesa nie jemy i wyczarowanie zupy na gwozdziu zajmuje duzo wiecej czasu niz na kosciach..

Po polsku za to bylo sniadanie. Serek wiejski z rzodkiewka i szczypiorem. Kojarzy mi sie z latem. Zupelnie jak dzisiejsze niebo. Pieknie niebieskie. I slonce. W koncu wyszlo slonce. I mimo ze razilo po oczach, bylam zachwycona. Chata ogarnieta, zupa zrobiona... moze zjem galaretke... cos za mna chodzi... ale jeszcze nie wiem co.. 

Wczoraj w pracy taki ruch, ze padlam do lozka i zasnelam od razu. 14.5 km przedreptane. Dzis myslalam zeby zaliczyc silke z rana, ale w koncu to ndz.. odpoczac tez kiedys trzeba #i ugotowac i posprzatac#

Milej ndz!

2 lutego 2019 , Komentarze (1)

Pada i pada, sypie i sypie.. ale nic to zebralam sie po 10 na silke... okazalo sie z  silowni w karnecie mam dostep do treningow online, wiec wlaczylam sobie interwaly na biezni.. oczywiscie zlosliwosc rzeczy martwych i tel 2x mi sie przelaczyl na inna aplikacje i od poczatku musialam zaczynac... wiec niecaly trening zaliczylam a tylko lub az 18min... o 11 zaczynaly sie zajecia na biezni wiec musialam zejsc.. no ale tu 290 kcal, na rowerze stacjonarnych 310, i do szatni doczlapalam sie mokra;)) 10min w saunie, pachnaca bzem odzywka na wlosy - wyszlam jak mloda bogini a nie styrana kobieta po 30.

Wczoraj randka nr 3 z Monika Kolakowska, stwierdzilam ze w dni kiedy nie ide na silke postaram sie cwiczyc dywanowki. Przynajmniej jakis czas. Zobaczymy czy beda jakies efekty # tak po 5cm z talii i brzucha i jest git!#

Po drodze zakupy, i w koncu kanapa. A zaraz do pracy. 

Ten tydzien zaliczam do naprawde aktywnych. 4 razy bylam na silce.Zaczelam w pracy nosic samsung gear, z czystej ciekawosci zeby zobaczyc ile to udepcze na zmianie. Well, wczoraj prawie 15 000 krokow, czyli prawie 10 km. Dzis podejrzewam bedzie podobnie.

Jutro ndz. Plany sa ambitne - bede gotowac tajska pomidorowke. Pierwszy raz, wiec mam nadzieje ze nam smakiem podejdzie. Jak nie, jakos sie przemeczymy jednym garnkiem.Pytanie brzmi czy isc na silke rano, czy odespac... zobaczymy czy wieczorem  tzn w nocy jakis film wpadnie czy nie...

31 stycznia 2019 , Komentarze (2)

hey ho,

Aktywny czwartek, ale bez biezni. Za to 15km na rowerze. Interwaly 30sec z obciazeniem 8/25 i 14/25. Uda az sie trzesly. Koszulka mokra. Lustro bylo wolne, wiec wykroki z obciazeniem 12kg #mniejszych ciezarkow nie bylo niz 6kg# zaliczone. Prawa noga wspolpracowala ladnie, lewa jak galareta..ale dalo rade. 5kg kolo na skrety tylowia i sklony bokiem - zaliczone. Wyprosty rak nad glowa z kolem 5kg zrobione. Jest moc.

Wrocilam zadowolona, glownie dlatego ze oderwalam sie od biezni na chwile. Powoli zbieram sie w sobie zeby isc na zajecia... ale nie wiem ile jeszcze mi zajmie zeby sie przemoc..  spieszyc sie nie bede.

Musze sie zebrac i zrobic zestawienie miesiaca bo dzis ostatni..  nieplatna praca z domu, niefajnie..Moj szef to dupek.i nawet swiateczny bonus nie ratuje go w moich oczach.

30 stycznia 2019 , Komentarze (3)

Taaaa...

Tak mnie naszlo,ze dzis juz koniec miesiaca, wiec mozna by delikatnie podsumowac poczynania,, Szklana wiedzme pomijam, bo nie zamierzam po raz kolejny pisac ze brak zauwazalnych spadkow w tej kwestii jest irytujacy. Jem jak jem (czyli 2x curry na dzien), alko nie pije - i to musi na razie wystarczyc:D


28.11 dzis roznica
Szyja 34 34 0
Biceps 29 29 0
Piersi 104 96 8
Talia 84 77 7
Biodra 106 103.5 2.5
Brzuch 103 95 8
Lydka 37 37 0


Razem cm 25.5

Dzis nie moglam sie podniesc z lozka na silke. Bylo zimno, zasloniete okna...i nawet chrapanie V mnie nie wygonilo z lozka przed 11. Wczoraj w nocy ogladalismy fajny film - Replika. Jesli ktos z Was lubi filmy typu Passengers, to mysle ze sie spodoba. Momentami troche nudny, ale jak za darmo to nie ma co narzakac;)

Druga randka z Monika Kolakowska zaliczona, wytrzymalam plank 1min, trzeslam sie jak galareta pod koniec,ale wytrzymalam. Jest sukces. Uda po wczorajszym wypadach jeszcze czuje, wiec zakladanie grubych skarpet do domowych bokserek (bo w koncu zima) to bylo nie lada wyzwanie..jak babcia emerytka.

Nie wiem czy ktos z Was lubi domowe peelingi,ale mnie dzis naszlo i zrobilam - ze stronki www.minimalisticgirl.pl Wszystkie skladniki mialam w domu (robilam z polowy),, raz dwa i moja skora.....ulallala...jak pupka niemowlaka..taka mieciutka...nawilzona..sliska...miod orzeszki doslownie :) Powtorze to wkrotce!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.