Jeszcze tylko dzis 7h w robocie I fajrant! Odliczam, nie ukrywam.
Wstalam dzis wczesnie, bo jakos dospac nie moglam.. moze z glodu? Dietowanie idzie calkiem calkiem! Wcz dalam V polskiego grzeska ( uwielbiam orzechowe!) A sama oparlam sie pokusie. Zaplanowana na jutro jest mala posiadowka z winem, filmy I relaxik wiec musze oszczedzac kcal.
Waga ruszyla! W dobrym kierunku dodajmy! A @ niedlugo wiec jest szansa na realny spadek a nie tylko tracenie wody. Sie okaze za kilka dni.
Dzis jeszcze czekaja mnie male zakupy, bo juz echo krzyczy z lodowki a jutro nie bedzie mi sie chcialo kombinowac z resztek. Tymbardziej ze V sie przeziebil a wiadomo chory facet to koniec swiata - nawet kolacje sobie nie mogl odgrzac po pracy bo umieral - ale telefon w rece 30min utrzymal. Ciekawe zjawisko;)
Sie okazalo ze moja buda jest zamkniete na tydzien ferii W lutym I pojawil sie pomysl by moze do PL pofrunac... Musze to przemyslec i przekalkulowac.