Zaraz koncze kolejny tydzien - bardziej zadowolona z siebie niz niezadowolona. Jedzeniowo bylo ok, masa wody, herbat, zero alko. Jeszcze tylko jutro przetrwac w pracy do nocy i wolny weekend. Do pracy wracam dopiero w srode ( szef ma litosc? Czy raczej tnie godziny?) i fajnie by bylo gdyby V jeszcze byl na miejscu. Ale jest jak jest. Polecial.
Tymczasem dzis - dzien wolny - zaliczylam kolejna nieudana wycieczke do ikeii. To bylo druga proba dojechania na wschodnia Ikee - zakonczona niepowodzeniem. Za pierwszym razem nie moglam znalezc przejscia nad droga szybkiego ruchu I gps glupialo a nawalilo sniegu po kolana, dzis autobus nie dojechal na droge ( Bo nie?) w okolice sklepu nawet. Niech ich szlag!!!
Zostaje mi IKEA po zachodniej stronie miasta, ale to juz 2 strefa wiec nawet nie Oslo I tu pytanie czy chce mi sie tluc metrem a potem pociagiem by kupic kilka rzeczy?!
Na pocieszenie kupilam po drodze Monstere I ugotowalam (vege) pomidorowke na swiezych pomidorach. Bylo pyszne. W sam raz na dzien gdy pada snieg..
Silka zaliczona, chalupa ogarnieta, kroki wydeptane. Jeszcze tylko goracy prysznic i padam chyba spac bo brak sil na cokolwiek po sprzataniu kuchni ... ( Ehh te biale blaty z polyskiem;)