Szaro buro. Lada chwila lunie.
* I Jak zaczelo tak 2h skonczyc nie moglo. Drzemka z odglosami deszcz w tle to jedyne co mialam ochote zrobic.
Rano byli zdecydowanie lepiej.Motywacja lub znudzenie nic nierobieniem to dobry punkt wyjscia do porannego treningu.
Male przyspieszenie w stosunku do ostatnich 2 biegow. Nie byl to jednak latwy wysilek. Czulam sie spuchnieta i ciezka. Maly deszcz w polowie trasy tez nie pomogl. Ale grunt to sie nie poddawac. Samo sie nie zrobi. Waga dry w dobrym kierunku.
Do wyjazdu 45dni! To juz tak blisko! W koncu! Realna szansa na zgubienie 3kg jest.
Jutro wracam do pracy. Na szczescie do konca miesiaca tylko na 50% , bo o ile moge isc pobiegac I stopa nie boli tak noszenia buta przez dluzszy czas sie obawiam. Ostatnio pieklo jak cholera... No ale jutro sie okaze.
Jak znowu niedospie z wrazenia to moze w koncu pojde na badanie krwi bo wizyta u lekarza juz w przyszlym tyg.
Tymczasem czas na mala przekaske - pudding chia z orzechami. Of course homemade:)