Wiele sie dzialo. Nie wiem jak zaczac. I lepiej przemilczec pewne sprawy bo ani to miejsce ani czas na wynurzenia nazbyt osobiste. Za szybko na to. No wlasnie czas. Czas to cos, czego nie doswiadczylam za duzo ostatnio. Decyzje czasem lepiej podjac powoli, a czasem dlugie roztrzasanie w niczym nie pomaga. Stojac pod sciana, majac 2 wyjscia i tylko 2, ciezko podjac dezycje. Dobra decyzje. A dobra decyzja z czasem moze okazac sie zla. I odwrotnie. Zla moze okazac sie dobra. Czas pokaze.
Na razie jestem na zwolnieniu. Probuje sie relaksowac na kanapie ale nie idzie to za dobrze. Ciezko mi nic nie robic, nie lazic. Lykac leki. Problem ze zwolnieniem tez oczywiscie musi byc bo tutejsze konowaly nie potrafia dobrzr wyplenic danych w komputerze. I tak bylam juz w przychodni 2x i musze w pon isc po raz kolejny.
Chcialam leciec do domu. Odpoczac.V musi pracowac a mi sie nudzi samej. Ale raz ze sytuacja ze zwolnieniem spedza mi sen z powiek, to potem jesli dostane przedluzenie zwolnienia to musze tutejszy zus poinformowac o planach wycieczkowych. No paranoja.
Dzis ogarnelam lazienke. Pofarbowalam wlosy. Czuje sie od razu lepiej.
W prezencie swiatecznym dostalismy blender zelmera. Dzis wyprobowalam go na powaznie - hummus wyszedl doskonaly. Z chlebkami Wasa i swiezym ogorkiem - to bylo pierwszorzedne sniadanie i kolacja. Cos innego, pysznego, z minimalna iloscia weglowodanow.
Pogoda nie zacheca do wycieczek. Dobrze ze choc waga po swietach wrocila do normy. Latwo o to bylo w tym roku. A czekoladki na kanapie smakuja wybornie.