Wczoraj sporo rozmyslalam o tym jak stoje z jezykiem. Czuje ze jest postep w przeciagu ostatnich 6 miesiecy duzy - szczegolnie jesli pomysle o ile wiecej jestem w stanie zrozumiec - przyklad z wcz. Ogladalam na YT kafejke jezykowa online jeden z tutejszych szkol jezykowych - wiadomo ze lektorzy mowia wolniej niz zwykli smiertelnicy ale nie musialam myslec nad tym co mowia ( no prawie) - po prostu rozumialam TO. Bardzo przyjemne uczucie.
Ale potem juz zaczelam rozkminiac jak zle idzie szukanie pracy w dobie pandemii i szlag mnie jasny trafil. Nadzieja umiera ostatnia.
Cwiczen sie trzymam. Fitatu odpalone. Herbata zielona zamiast gazowanego... i jakos to idzie. Moze kupie wage jak juz otworza sklepy..w ostatnim tygodniu 6 treningow zrobionych. Nie za dlugich bo to nudne.. ale takich po 35min. Wystarczy!
Jesli chodzi o zakupy, to chcac czy nie musialam kupic kilka kosmetykow bo te co mialam sie juz pokonczyly. Chcialam skorzystac z mega promocji na jolse.com ALE za przesylke z USA do NO chca az 18 dolcow, plus od wartosci zamowienia musialabym zaplacic tu az 35% cla.. wiec przekalkulowalam i podziekowalam. Znalazlam norweska drogerie online, ktora nie miala tak wielkiego wyboru w azjatyckich perelkach, ale moglam poprzebierac... wiec kilka rzeczy wybralam i mam nadzieje ze w ciagu tyg dojda. Czeeekam w napieciu bo moja twarz od tego zimna i wiatru ( wcz - 11, dzis odczuwalna -8) wola o pomste do nieba....wczoraj wysmarowalam sie miodem:)