Pamiętnik odchudzania użytkownika:
alexsaskee

kobieta, 40 lat, Oslo

182 cm, 89.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 grudnia 2020 , Komentarze (4)

Choinka przytaszczona.. zaraz zobacze jakich ozdob brakuje i co musze dokupic. Jedne lampki mam.. ale wezme jeszzcze jedne na baterie. I bedzie git. Lancuszki tez jeszcze jakies sa.. smutno mi ze sama bede ja ubierac. W zeszlym roku pierwszy raz ubieralismy ja razem. Dla niego to nowosc, ale bardzo mu sie podobalo. Niby moglabym poczekac do przylotu, ale chce nacieszyc sie widokiem..;) Jesli bedzie za malo czegokolwiek - jutro rano kierunek ikea.

Zaczelam tez robic kimchi. Zapomnialam kupic mooli wiec ide znowu do turka.. nie chce mi sie ale bez rzodkwi to nie to samo...tak wiec nie ma co stekac, tylko kroki dreptac ..

*

No i jest. Ubrana. Gotowa do dzialania. Choinka moja wlasna. Wyglada zacnie.  Prezenty juz tez zapakowalam. Beda czekac.

Skonczylam czytac kolejna ksiazke. Nie ksiazeczke ale ksiazke dla nastolatkow. 300 stron o magii, spowalnianiu czasu i lataniu .. fantastyczna opowiesc!  Udalo mi sie tez skrocic czas czytania z 2min na mniej.. 100 str w 2h 13min.. wiec tryskam samozadowoleniem na chwile obecna.

Probuje sie zebrac na cwiczenia ale jakos mi nie idzie.. wpierw moze kawa...;)

3 grudnia 2020 , Komentarze (1)

Zdecydowac sie nie moge czy kupowac na swieta prezenty dla rodziny czy nie. Zlotem mnie nie obsypalo, a nie bedzie mnie w PL wiec troche mi sie to zrozjezdza z corocznym postepowaniem.. chcialabym tylko rodzicom cos kupic.. rodzenstwu i siostrzencom niekoniecznie.. ale jeszcze pomysle. Czas jest. 

Tymczasem dla V znalazlam piekny sweter. Ma podobny tylko szary i jest w nim zakochany.. wiec mysle ze bedzie to trafiony prezent. Czekam wiec na kuriera od rana .. tylko pojecia nie mam do ktorej jezdzi DHL? Mam nadzieje ze niedlugo bedzie...

Do tego z racji, ze juz jakis czas temu ( od dobrego roku) czailam sie na soda stream, a dzis byl w gazetce w promocji.. no to dluzej sobie nie odmawialam. Po zimie ( bo teraz za zimno) zawsze pije bardzo duzo wody. Nie lubie bez gazu..wiec W KONCU bede miec babelki pod nosem. I brak plastiku w domu. Mozna tez dokupic smak np pepsi max ( ktora kupujemy czesto) ale nie wiem czy to sie sprawdzi.. takze poki co temat prezentow pod choinke wyczerpany.

Znalazlam tez babke, ktora chce sie pozbyc choinki. Wiec jutro sie umowilysmy ze ja przyniesie do pracy i ja ( pudlo mam nadzieje) odbiore. Za 1/3 ceny ze sklepu..Wiec przygotowania nabieraja rozpedu. Co smieszne rok temu 4.12 juz stala u mnie choinka wiec jak dobrze sie ulozy to i jutro stac bedzie. Nie moge sie juz doczekac ubierania. Uwielbiam to robic a potem gapic /tak gapic nie patrzec czy zerkac!/ sie na moje dzielo;))

Pobyt V w donu sie nieco przedluzy.. raz ze ma zle wyniki i jedzie jutro na konsultacje co dalej a dwa, KLM przelozyl lot z 13 na 20.12. Mam nadzieje ze zdazy doleciec przed swietami. Plus martwie sie jego zdrowiem .. czesc stala naszego zycia;/

Dzis kolejna pogadanka po ichnienu... jutro znowu lekcja ze starym .. jakos szybko dni leca w tym tygodniu. Niby ludzie mowia ze sie na bezrobociu nudza - ja jakos nie ma na to czasu ...;)

29 listopada 2020 , Komentarze (6)

Tego mi bylo trzeba. Wyjazdu. Po prostu i az. Kilku dni oderwania od szarosci dnia codziennego, szukania pracy i relaxu. 

Polecialam do Tromsø. Z racji pandemii w samolocie bylo 40 os, wiec kazdy moglby siedziec sam..na dalekiej polnocy za kolem biegunowym slonce wstaje teraz juz tylko na kilka godzin, tj miedzy 10 a 12. Przez reszte dnia jest ciemno. A mowiac ze wstaje... coz ja slonca nie widzialam od wtorku, po prostu bylo szaro a nie ciemno.

Z racji napietego budzetu, atrakcje takie jak przejazd zaprzegiem z huskimki czy odwiedzanie wioski Samow i karmienie reniferow niestety odpadly ale i tak widzialam przepiekna zorze, fjordy nad jeziorem, zaliczylam kapiel w spa pod gwiazdami.. a wygladalo to tak:

Bylo cudnie. I tak wykombinowane ze nie rozbilo banku  - ciagnie mnie na organizatora wycieczek.. ale w dobie pandemii ktora niewiadomo kiedy sie skonczy czy ma to sens..

23 listopada 2020 , Skomentuj

W zwiazku z faktem, ze postanowilam V kupic prezent na swieta, na czyms musze przyciac wydatki, zeby sie zwyczajnie zmiescic mniej wiecej na ten miesiac. A ja nudy na talerzu nie lubie.

Po wstepnym przegladzie lodowki okazalo sie, ze da sie wyczarowac kilka posilkow. Dokupilam tylko okre, pomidory i .. nachosy;)

Z wydatkow naglych - wyskoczyl mi wyjazd do tromsø. Taki niespodziewany zupelnie, ale czasem warto byka lapac za rogi. 

Poki co musze przygotowac sie do lekcji a potem kupic rekawiczki i czapke bo na dalekiej polnocy jest juz szansa na wiekszy minus. 

Wczoraj zrobilam drugi trening z kolakowska.w ramach jej wyzwania 30 dniowego - ale po 3 dniach przerw.. padlo na brzuch. Dzis boli mnie nawet jak kicham.. to chyba dobrze..;)

18 listopada 2020 , Komentarze (8)

Natchnelo mnie, by sprawdzic swoj stan garderoby. I jestem w sumie zadowolona. Mam tylko:

A. Spodnie: 2 pary jeansow, 4 pary spodni na lato, 2 spodnice, jedna sukienke, jedne dresy.

B. 5 swetrow: jeden na wielkie mrozy, jeden golf, 2 przejsciowe i jeden na lato

C. 5 t shirtow ktore nosze tylko po domu, 3 wyjsciowe i 3 bluzki ( na okazje)

D. 3 koszule, 1 pizame, 2 stroje na silke.

E. 5 par butow ( jedne zimowe, jedne eleganckie, 2 pary adidasow i sandaly)

F. 6 okryc: 2 plaszcze, 1 kurtke na deszcz, jedna na wyjscie skorke i 1 na zime i 1 przejsciowa.

I to tyle. Tzn mam jeszcze 3 czarne koszule do pracy, czarne spodnie i czarne buty, ale to czeka w worku az do pracy wroce, wiec nie uzywam.

Czy to duzo? Czasem wydaje mi sie ze tak. Mamy male mieszkanie i obiecalam sobie ze nie kupie nic bez wyrzucenia czegos. Z niczym nie chce sie zegnac. Wlasnie mysle kiedy cos kupilam ostatnio do ubrania.. i bylo to w lipcu ( z musu rzeczy do pracy) i dobrze mi z tym.

Moje siostry i mama maja SZAFY ubran. Nie rozumiem tego.. no i szafy butow - tego to juz w ogole nie ogarniam.

A jak u Was z garderoba? Szafy pozapychane?

17 listopada 2020 , Komentarze (2)

Posiadanie apki, ktora pokazuje ile w danej godzinie kosztuje prad, plus dziennie zuzycie a co za tym idzie rachunek koncowy - wprawia mnie w dziwny stan uzaleznienia. Nie, nie dlatego ze jak prad znowu dobije do magicznej granicy 100 krn/h to wylacze bezpiecznik. Dlatego ze mam jakis taki spokoj ducha wiedzac, ile rachunek wyniesie i jak to lepiej czasami ugotowac cos 2h pozniej jesli nie ma potrzeby od razu..

A wspominam to bo nie moge spac. A na jednym z vlogow natknelam sie na pytanie ile na zycie tu trzeba przeznaczyc na miesiac dla rodz 2+1. I odpowiedz mnie zaskoczyla. Bo osoba ta napisala ze 27 000 to tak na styk ( zakladajac ze mieszkanie to  10 000) . Pobiezna analiza u mnie wyszla mniejsza - na szczescie - ale my dziecka nie mamy. I prowadzimy typowo domatorski tryb zycia:)

**

Udalo mi sie wyczyscic lodowke do tego stopnia, ze dzis na obiad byly... ziemniaki w mundurkach i  sledzie w smietanowej salatce. Uwielbiam. A nie jadlam  hmmm na pewno od sierpnia. Z racji tygodnia rybnego, kupilam tez kawal lososia, za ktory zabiore sie jutro. Uwielbiam smazona rybe, frytki i sorowka z marchwki z jablkiem.. no niebooo!

Zmoklam wczoraj niby nieduzo, ale na tyle zeby wypic 3 gorace napije jeden po drugim.. na rozgrzanie w sam raz. Nie chce sie przeziebic.

**

Z racji faktu, ze dzis wtorek - czas na wieczorne podsumowanie jezyka w minionym tygodniu. A wiec.. pobilam zeszly tydzien o ponad 3h! Siedzialam/ sluchalam/ gramatykowalam/ pisalam prawie  900 minut. Uff. A wiec system tabelkowy dziala. Motywacja jest. Trzeba to uczcic winem do kolacji;)

14 listopada 2020 , Komentarze (6)

Uslyszalam ostatnio ze niektorzy ludzie musza sie nauczyc byc szczesliwi sami ze soba. I calkowicie sie z tym zgadzam. Ja na szczescie mam ten etap uczenia za soba. Lubie byc sama. I tu nie mowie o byciu singielka, bo to akurat srednio mi sie podobalo, ale o potrafieniu zajecia sie sama soba. Bez spiny. Bez nudzenia sie.  Lubie sie poprzytulac, obejrzec razem film, zjesc posilek, ale nie moglabym wisiec na kims 24/7. Cmokac sie, glaskac niczym pieska i tulic. Paw murowany. A dusze romantyczki mam, pornusy tez lubie ogladac. Zeby nie bylo.

Poznalam ostatnio dziewczyne - z ktora jakos dziwnie nadaje na tej samej fali. Rozmawialysmy 3x, przyjechala do mnie na obiad i wino. Bawilam sie przednie. Z tak naprawde obca osoba. Bardzo to dla mnie zaskakujace. Bo nie lubie poznawac nowych ludzi i o z grozo jeszcze z nimi sie meczyc rozmowa o niczym.. takze sie sama sobie dziwie, jak mi sie to spotkanie podobalo.

* *

Tymczasem dzis sobota, chodzi mi po glowie pizza lub nalesnki.. ale mam malo sera, drozdzy brak a len  w tylku jest zeby isc do sklepu.. na jutro cos wyczaruje z tego co jest..

Tymczasem wracam do ksiazki. Nie za wiele z niej rozumiem, ale jakos brne przez kolejne strony;)

11 listopada 2020 , Komentarze (1)

V wylecial. Siedze sama. Z pelna lodowka. On jak to to uwazal ze musi mi nagotowac zarcia na kilka dni. Masz tylko sobie podgrzac. Nie chodz glodna! Wiec podgrzewam. I ubywa. Jak wyjem co jest, beda rybyyy ..i krewetki. Mniam:)

Dni ciagna sie leniwie jeden za drugim i ta szaroburosc za oknem jest bardzo przytlaczajaca. Tu jeden z ostatnich zachodow slonca - sprzed tygodnia' kiedy jeszcze bylo ladnie. Uwielbiam kolorowe niebo!

 W przyplywie motywacji, wymyslilam sobie grafik na nauke jezyka. Codziennie wpisuje co robie, czy to mowienie ( najmniej), czy gramatyka ( najwiecej) czy czytanie ( staram sie zwiekszac..)czy sluchanie (coraz wiecej, wcz obejrzalam super film po norwesku) czy wreszcie pisanie - to najrzadziej..  i po tygodniu podsumowania wyszlo iz spedzilam prawie 700minut z jezykiem!  Za tydzien postaram sie pobic ten wynik!

Plan na dzis jest jeden - posprzatac chate. Jutro wpada znajoma, wiec jakos musi wygladac...  ale lenia na razie mam.. moze wpierw cappucino sie napije..;)

7 listopada 2020 , Komentarze (3)

W przyplywie natchnienia stwierdzilam ze jesli cos sobie rozplanuje tabelkowo to moze bede sie tego trzymac i wypelniac kolejne pola.. poki co idzie mi niezle. A mowa o norweskim. Tabelka zaklada mowienie, pisanie, sluchanie, czytanie i gramatyke. Wpisuje ile minut z zycia nad tym siedze.. zobaczymy po tygodniu wynik, i bede probowac go pobic w kolejnym tyg.

Jest weekend, jest i wino. Stwierdzam ze takie weekendowe winkowanie jest nagroda za trzymanie sie pionu w tyg. Czy to dobrze czy zle to inna sprawa, ale w dobie pandemii ciezko nie zwariowac z braku pracy. Braku zajecia. Wiec staram sie ten czas jakos sobie wypelniac - tu mowa o parciu na jezyk.

Dieta hmmm.. nie powiem ze lezy i kwiczy ale.. wczorajsza pizza byla zacna. Domowa, na grubym ciescie..taka o:

Nie dalismy rady zjesc calej - ok 42 cm. Taka okraglutka wyszla - lata pracy w pizza hut wychodza, bo umiem krecic :) 

Od wtorku bede sama bo V leci do domu. Raz ze ma swoje swieta za tydzien a dwa kolejna wizyta w szpitalu..latanie w czasach covid'a jest na maxa utrudnione.. ale o tym innyn razem.

30 października 2020 , Skomentuj

1. Na sniadania zaczelo mnie ciagnac na slodkie.. wiec robie owsianke z bananem, malinami, granatem i lyzeczka cukru... zamiast platkow wrzucam kuskus..jest pyszne!

2. Staram sie, jesli pogoda pozwala ruszyc tylek z domu - wczoraj byla piekna i co najwazniejsze sucha jesien! Cudnie sie spacerowalo miedzy kolorowymi drzewami..  i 15km na rowerze zaliczone plus 8km spacer.. wiec nie jest zle!

3. Jezyk kwitnie? Znalazlam 3 partnerow do pogaduszek. Norwega, polke i hiszpana. Z norwegiem czuje sie jak przyglup poki nie pogadamy po polsku, polka jest poziom wyzej i mimo ze rozumiem co mowi to jej zdania sa duzo bardziej rozbudowane - dzieli nas 11 rozdzialow w ksiazkach, wiec mam motywacje by ja gonic... hiszpan mowi gorzej niz ja.. i to z hiszpanskim CIEZKIM akcentem, plus nie zna angielskiego... wiec chociaz tu to ja ciagne rozmowe i co dziwne nasze 1 spotkanie trwalo prawie 90 minut.. bylo smiesznie, i bez spiny.

W czasie wolnym gnije wiec nad ksiazkami... majac nadzieje ze to cos da. Ale przyszly tydz wyglada obiecujaco, co najmniej 4 lekcje z jezykiem. Praktyka czyni mistrza!

Co zas tyczy sie zarcia.. mam czas wiec i tworze...pierwsze sushi za mna.. 

Wiem ze troche nierowne.. ale smakowalo wybornie..

Jest tez i burito...

I oczywiscie, krolowa sniadan - owsianka!

Wspomnialam o jedzeniu, czas wiec i na kolacje!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.