Pamiętnik odchudzania użytkownika:
alexsaskee

kobieta, 40 lat, Oslo

182 cm, 89.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 czerwca 2013 , Komentarze (3)

Nie wiem jak u Was, ale ja ostatnio zastanawiałam się nad fenomenem Vitalii pod względem licznika odwiedzin pamiętników...I doszłam do wniosku, że ja np. to ciekawskie jajo jestem, dlatego tak podoba mi się czytanie cudzych przemyśleń  I to już nie chodzi o ćwiczenia, dietę, etc. Bardziej interesują mnie takie generalne bzdury, problemy. Tak jakbym czytała czyjś pamiętnik, a nie oszukujmy się- takie zaglądanie w czyjąś głowę jest fenomenalne:) Tak więc w obliczu faktu że mój pamiętnik niebawem odwiedzi 10 000 osoba - cóż, ciekawskich jaj jest więcej niż by się mogło wydawać:D

Zamykam kolejny tydzień z mocnym postanowieniem NIEŻARCIA śmieciowego jedzenia...tylko jak to zrobić, kiedy odkryłam przepyszne-pseudo zdrowe, ciasteczka, z bakaliami,ziarnami, smakujące najlepiej wieczorem do zimnego Leszka? No jak, pytam się?;D



Dietę (jeśli można tak nazwać sposób w jaki jem...), w tym tygodniu definitywnie szlag trafił. Od kiedy nie notuję co jem, i o której, puściły hamulce. Ale nie mam teraz głowy do myślenia o żarciu. Jem co chcę, a lodówka zdaje się że sama się uzupełnia o rzeczy na które mam ochotę:D Waga na bank poszła w górę, ALE.
Ćwiczeniowo zaczęłam znowu wychodzić z zajęć wymęczona. Wrzuciłam więcej na pumpach, i już przerwy były konieczne. Trzeba dokładać, mięśnie same nie urosną a przeklęty brzuch znowu zaczyna mnie drażnić...agrrr...!
Zabawne jak szybko się przywiązałam do prowadzącej zajęcia, i teraz gdy czasami ktoś inny je prowadzi, no nie czarujmy się- to już nie to samo.Jak się okazało nie tylko ja tak mam, bo wczoraj w saunie gadałam z babką dobre 15min o tym jak fajnie jest na zajęciach u S, a jak dziwnie u P. A matka mi ciągle mówi że to ja jestem zbyt wybredna w stosunku do ludzi i za szybko się zniechęcam...cóż widocznie nie jestem AŻ takim dziwolągiem:D

Dziś urodziny mojej ex-przyjaciółki.Wysiliłam się na sms.Dosłownie wysiliłam się. Jutro jedzie na urlop, potem może przenosi się do Niemiec, i nasz kontakt urwie się całkiem. Tęsknić nie będę... Nie, raczej nie.


6 czerwca 2013 , Skomentuj

Czas już na weekend. Na poleżenie. A tu dupa blada, bo dopiero czwartek. Dopiero i już. Psychicznie w tym tygodniu dopadła mnie depresja. Ostatni, głęboko schowany na dnie szuflady papieros spalony. Niefajnie.

Pół dnia dziś przeleżałam oglądając pokoje do wynajęcia w Londynie, przeglądając oferty pracy. Nic konstruktywnego póki co to z tego oglądania to nie będzie - za wcześnie na cokolwiek. Ale zorientować zawsze się można:)Z jednej strony chciałabym żeby wrzesień nadszedł już, zaraz. Z drugiej na samą myśl ogarnia mnie przerażenie (to taka typowa ja)

Ćwiczeniowo z dziś:

- Rower 20min~10km
- Wioślarz 2km (9:15...i zasapana na maxa:D)
- Torso rotation 14-18-23kg (2x10,2x15,2x10)
- Triceps wyciskanie 18-23kg (10,3x10)
- Bieżnia~30min ~ 4,6 km

Rąk nie czuje. Czyli dobrze wyciskałam. Chociaż coś mi dziś wyszło:)

Oglądanie wiadomości też nie poprawia humoru, bo powodzie atakują południe europy...oczywiście powoli zastanawiam się czy ma sens wycieczka w przyszłym tygodniu..tym bardziej, że lwia część dystansu będzie przejechana busem...jeśli drogi będą pozalewane, to szlag wszystko trafi. A urlop już zaklepany.Zaraz komuś łeb rozwalę z tej niemocy!!!!!!

5 czerwca 2013 , Skomentuj

Właściwie to tym zdaniem można by określić mój ostatni weekend - urlopowy. Myśleć by można że skoro urlop to leżenie, żarcie i spanie zaplanowanie....otóż nic bardziej mylnego! 7h snu to max, gonienie po sklepach, zaliczona siłownia i zajęcia (żeby mieć porównanie z polskimi), przegonione na rowerze ponad 30km....wydreptane po klifach i plaży bite 10h. Dupsko boli do teraz (a mamy na boga już środę wieczorem), dalej chodzę niewyspana. ALE.

Spotkanie ze znajomymi uświadomiło mi że:
1. Spanie po raz 2 z facetem w jednym łóżku, kiedy żadne z Was znowu nie wykazuje najmniejszej chęci na cokolwiek, oznacza że może to być materiał na prawdziwą przyjaźń.
2. Spotkanie byłego współpracownika po 3latach, i przegadanie w samochodzie godziny o dupie maryni, gdy obydwoje się ciągle śmiejecie, pokazuje że dla niektórych ludzi w pewnych relacjach czas się zatrzymał i zawsze można iść dalej jakby nigdy nic.I jest to cudowne uczucie:)))
3. Postanowiłam że między wrześniem a październikiem wracam do UK. Te kilka dni ponownie pokazały, że to tam czuje się szczęśliwa. I gdzieś mam to że będzie ciężko, że trzeba będzie szukać pracy i mieszkania, że nie będzie do kogo gęby otworzyć, że będę sama jak palec. Nic to. Każdy idzie do przodu. Idę i ja. Jeśli to oznacza powrót do paszczy lwa, niech i tak będzie. Teraz nie ufam nikomu, nic nie pożyczam, spinam poślady udać się musi:D

Ćwiczeniowo - wczorajszy spinning i bieganie i wiosłowanie obudziło we mnie LWA. A właściwie lwicę. Z wywieszonym jęzorem. W 7 potach,ale chrzanić to, udało się przejechać, udało się dobiec.Po prostu się udało. I to wystarczyło by ten kolejny dzień w Polsce był bardziej znośny:D

Ćwiczenia z dziś:
- Skalpelek (jak pieszczotliwie:) Ewki!
- Body pump
- Bieżnia~20min~3,2 km

Na koniec kilka fotek, bo właśnie je wrzucam na picase, więc równie dobrze mogę pokazać Wam, a co tam:D



 





29 maja 2013 , Komentarze (4)

Dziś osrał mnie ptak. Normalnie wyzywałabym tak głośno, że cała dzielnica by słyszała, ale nie dziś:D Dziś nie obchodzi mnie nic, tylko siłka, wybrany urlop w pracy i pakowanko!

Ćwiczenia z dziś:

- Wioślarz 2km (9:42..w ile pływasz MisterCube?bo zaczynam ambitnie się z Tobą ścigać:)
- Body pump (zajęcia)
- Przywodzenie nóg na maszynie 35-42-59kg (20,20,10)
- Bieżnia~20min~3km

Osrana czy nie, szczęśliwa!Już nie mogę się doczekać tego weekendu:D ps. Może to jakiś znak? taki kop szczęścia z nieba?:)

28 maja 2013 , Komentarze (1)

Dziwne sny i zakwasy po wczorajszym spinie. To nie dało mi spać. Nie dość że obudziłam się wykończona psychicznie, to jeszcze w bólach. No ale, zwlekłam się, i poranna siłka zaliczona:) Nie powiem , żeby mi się chciało - bo nie chciało jak cholera, ale samo to się co najwyżej utyje, a o schudnięciu mowy nie ma.

Ćwiczeniowo z dziś:

- Spinning (zajęcia) - kolejny raz wyszłam tak mokra, że zastanawiałam się jak jeździłam wcześniej, że nie świeciłam się sama jak psu jajca:D Dosłownie wyglądałam jak spod prysznica...może ta przeklęta warstwa tłuszczu jakoś się wytapia?:D
- Przywodzenie nóg na maszynie 32-49kg (20,2x20)
- Torso rotation 14-18-27kg (20,40,40)

Zmokłam dziś 4 razy. Rozwalił mi się parasol. Ułożone włosy szlag trafił. W rossmannie nie chciała mi pozwolić zapłacić za zakupy, bo karta nie była podpisana a długopis który mi łaskawie podała, nie nadawał się do tego. Markera nie miała. Myślałam że szlag mnie trafi. Na poprawę humoru NEWS - na zakupach byłam i.......... wcisnęłam się w jeansy rozmiar 30!! uwierzcie mi, wsadzić tam dupsko i się dopiąć to było dopiero wyzwanie... ale większych na promocji w tym fasonie nie było, a za 69zł warto było próbować...........:D I gdzie te czasy, gdzie musiałam 32/33 kupować? Odeszły w niepamięć,a perspektywa nosznia jeansów (choć jednych bo mam 12 par) bez paska jest po prostu ROZKOSZNA!!! A wyglądam w nich tak:

Wg mnie całkiem nieźle.Nic nie odstaje, ba nawet miejsca jest ciut ciut. Radocha wielka!Do tego jeszcze nowe buciory i top. A jutro ostatni dzień w pracy przed długim weekendem w UK. Uuuuuu, can't wait

25 maja 2013 , Komentarze (3)


W pracy ten tydzień minął raz dwa.Nowa laska, która siedzi ze mną w pokoju, doprowadza mnie do szału - zamiast pracować wycina trójkąty z papieru, a następnie skleja je taśmą klejącą w piramidki 3D, na moje pytanie co ty do cholery robisz, usłyszałam - jak to co, piramidki. Tak jakby to wszystko wyjaśniało:D Nie wiem skąd biorą się tacy ludzie..........

Siłka w tym tygodniu dała mi popalić. Wczorajsza zmiana choreografii na pumpach= dziś nie mogę siedzieć takie zakwasy:) Zadziwiający jest fenomen tłumu na zajęciach, gdy prowadzi je S. Dosłownie tak gęsto, że szału można dostać......gdy prowadzi je P. hmmm..że tak powiem można by między ludźmi jeździć na rowerze albo wyprowadzać słonie, tyleee miejsca! :D

Włoch. Stara się facet, oj stara....:D  Robię co mogę żeby na jego angielski patrzeć z przymróżeniem oka, działa........:) Czy przyjedzie do Wiednia? oto jest pytanie.. wysłałam mu linka, miejsca gdzie rezerwowałam swój..dziś już tego pokoju (ostatni był) nie ma. Więc może to on go wziął..Wszystko idzie jakoś tak szybko. Nie wiem czy nie za szybko. Będąc tam jakoś za bardzo się nad tym nie zastanawiałam, bo i też czasu za dużo nie było na myślenie, będąc tu - czasu jest cała kupa. A to niedopsz.

Dziś szykuje się grill z okazji dnia Matki i imienin siostry.I mam to gdzieś że pada od wczoraj. Będzie karkówka i już! Choćbym miała ją zjeść w pelerynie przeciwdeszczowej, przekładając mięso pod parasolem!!

Absolutnie fantastyczna piosenka, która od tygodnia chodzi mi po głowie
Nickelback - Far away

Klikamy
 
i nastrajamy się na weekend:D

23 maja 2013 , Komentarze (2)

Jak nie dzieje się nic, to nagle zaczyna się wielki BOOOM! Zaczynam przekonywać się do twierdzenia - I love my life! No przynajmniej jak na chwilę obecną:D W pracy wielki luz, szef przekazał mi dziś że nie muszę przychodzić w pt po bożym ciele. Gratisowy dzień wolny - jak tu narzekać na pracę, kiedy szef jest wspaniały?I w dodatku 300km ode mnie i dzwoni raz na rok?

Za tydzień wyjazd do Londynu. i okolic.Odezwała się moja paryska randka sprzed 2 lat, że chętnie się spotka na drinka i że mogę przenocować ( co by nie jeździć z victorii do horsham, a rano spowrotem na zakupy do centrum:). Waham się jeszcze, ale kwestia finansowa chyba przeważy szalę na TAK! Koleś jest świetny, super się gada, wypad do paryża był poza jego chrapaniem (wrrr), bardzo fajny...a że ma 170cm....hmm, jakoś to wtedy przebolałam, może teraz też przymknę na to oko! W końcu jakoś zaczęłam ignorować fakt, że ludzie się gapią - bo czy mam obcasy czy nie,  tak się gapią. 182 cm raczej jest widoczne na ulicy.Mówię sobie że jestem zajebista i olać ich:D

Z nowości. Pierwsze koty za płoty z włoskim. Mam już książkę do nauki - jakieś podstawy zdążę przez 3 tyg liznąć z moim talentem do języków. Dużo wolnego czasu, wiele chęci. Czemu nie?:D No może gdyby to jeszcze był podręcznik polsko-włoski a nie włosko-włoski...sprawa byłaby nieco prostsza. ale nie wydam 45zł w empiku czy Matrasie. No way! Wersja włoska musi póki co wystarczyć;D

Ćwiczeniowo - powrót rutyny! Jestem obolała, ale jest to dokładnie to, czego potrzebowałam. Poukładać sobie we łbie priorytety na najbliższy czas, rozmarzyć się i zapier*alać na treningu:D Zakwasy po wczorajszym pumpie zacne! Po cichu chciałam już 13kg na plecy i nogi wrzucić, ale po tak długiej przerwie 10kg wydawało się być dość ciężkie jak na taką ilość powtórzeń w ciągu godziny...

Ćwiczenia z dziś;

- Rowerek ~ 29min ~ 15km
- Wioślarz ~10min~2km
- Przywodzenie nóg na maszynie 32-45-59kg (15,2x10,2x10)
- Bieżnia 35min~5km

Na koniec fota! z plaży w ostii, a co tam, opalenizną trzeba się chwalić:D



21 maja 2013 , Komentarze (3)

Waga. Przekleństwo chyba wszystkich, którzy robią cokolwiek żeby zrzucić chociaż trochę sadła....Moja (^&@#%@#%@#^) - to pieszczotliwy epitet, zatrzymała się. Ani drgnie. Jem, nie jem, ćwiczę, nie ćwiczę. Niech to szlag. Stoi po prostu. Więc skłaniam się ku konkluzji następującej - w dupie mam pasek wagi. I co całe chudnięcie. Robię to co lubię, fałdy tłuszczu nie mam zwisającej. Chrzanić wagę. Siłownia pozostaje moim priorytetem, ale na jakiś czas dość mam zapisywanie co jem, jak jem, kiedy jem.Myślenia o tym. Urlop był prawdziwym wytchnieniem, bez miarki, bez wskazówki wagi. I chyba przez jakiś czas musi tak być. Muszę odreagować.

Ćwiczeniowo z dziś:
- Spinning (zajęcia)
- Bieżnia 10min (1,55km)

Forma taka sobie. Pogryzły mnie komary i wystarczy że się spocę, to zaczyna masakrycznie swędzieć. Nie dość że boli, bo jeszcze głupio wygląda...biegać i drapać się...niefajnie:D

20 maja 2013 , Komentarze (1)

Na Boga! Bolą mnie plecy, bolą mnie nogi, bolą mnie ręce! Pierwsze zajęcia po powrocie mam już za sobą! Nie żałuje niczego chociaż pewnie jutro ledwo co wstanę, bo już dziś prawie wyplułam płuca....uwielbiam spinning:D

Ćwiczenia z dziś:
- 8 min abs
- Spinning (zajęcia)

Urodziny mamy i rodzinny wieczór. Futrowanie. Po włoskich kolacjach i lunchach, miła odmiana jajka na twardo, szyneczka, bigos, kiełbaski:D

Kolejny dobry dzień. Romans jakby kwitnie. Nie zapeszam, bo nie ma co cieszyć się do przodu. Jak nie ten, to następny:D


20 maja 2013 , Komentarze (4)

Tytułem wstępu. Urlop się skończył, a ja już nie mogę doczekać się kolejnego wyjazdu:D Nigdy nie przypuszczałam, że jadąc gdzieś samej, będę się bawić tak zajebiście... Wakacje życia od co:D
Tydzień przepięknej pogody, tydzień zwiedzania aż nogi odpadały, tydzień z włochami....absolutly loved it! Intensywnie rozważam przeprowadzkę:D Darmowe kawy, lunche, oprowadzenie po mieście - jak tu nie zakochać się w tym kraju?! Zwiedziłam wszystko co chciałam, miałam też czas na plaży wygrzać dupsko..Miałam mało pieniędzy...ALE. Włosi są pod względem podrywu wręcz niemożliwi, więc udało mi się wyskrobać jeszcze na bilet do Watykanu, skoro za lunch czy pizze płacił ktoś inny:D

Poznałam kogoś. (w sumie to kilku,ale jeden był zdecydowanie warty zapamiętania)Ja zdystansowana, wręcz królowa śniegu jeśli chodzi o relacje międzyludzkie (nie lubie poznawać nowych ludzi i nudzi mnie rozmowa o niczym), on zabawny, wysoki, ciepły romantyk. I niby wiedziałam że te komplementy mówił już pewnie 40x w tym tygodniu 40 innym dziewczynom, ale jakoś mi to nie przeszkadzało, ba a jak zaczął całować, to już nawet jego łamany angielski był do zniesienia Przez 2 wieczory, że tak powiem he rocked my world! Szkoda że tak późno się poznaliśmy, no ale może spotkamy się za 3 tygodnie na randkę we Wiedniu czy Budapeszcie i wystartujemy tam gdzie ostatnio skończyliśmy:D

Pobyt w Rzymie, samo przebywanie z tymi zadowolonymi z siebie ludźmi..wtedy byłam szczęśliwa. Szłam sama ulicą i się do siebie uśmiechałam. Moja samoocena osiągnęła górny pułap - 5 randek w 7 dni:D A teraz jestem tu. A tu nie ma nic. Polska. Ble ;D

Kilka fotek i 1000 wspomnień

- Fontanna Di Trevi -

- Pyszne rzeczy takie hmmm....dietetyczne:D -

- Forum Romanum -

To ja  i Cesare. Mój Rzymianin. Lol:

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.