... i weź tu coś, człowieku, zaplanuj...
... Wigilię planowaliśmy spędzać u nas - głównie ze względu na dobre samopoczucie Danielka, który we własnym domu czuje się najlepiej - początkowo we trójkę, a później na skutek różnych wydarzeń, z Rodzicami i Siostrą Tomka...
... późnym wieczorem dzień przed Wigilią oni się namyślili, że jednak do nas nie przyjadą... jedzenie zamówione... my nastawieni na wspólne spędzenie tego wieczoru (moja Rodzina też jakoś w głębi duszy niepocieszona, bo chciałaby być razem, a ze względu na brak warunków do przyjmowania dużej liczby gości u nas nie dała się zaprosić na wspólną wielką Wieczerzę) :/
... pomysły i kombinacje były różne... koniec końców spokój Maluszka został poświęcony na rzecz świętowania z rodziną... i znaleźliśmy się u moich Rodziców, którzy mieszkają 40 km od nas... mój Brat nas tam zawiózł na trzy godzinki i przywiózł... czyli jeździł cztery razy w tą i z powrotem... ale to on sam wyszedł z taką inicjatywą i nie krył radości z powodu nagłej zmiany naszych planów :)
... Szkrab zachowywał się dzielnie, wszystko bacznie obserwował, na koniec zaczął się nawet uśmiechać :) ... chociaż wieczorem "dzięki" nadmiarowi wrażeń bardzo długo nie mógł zasnąć... tak jak wcześniej przypuszczałam, wyprawę odreagowywał rozpaczliwym płaczem :/ no cóż...
... buziaczki :)
... dziękuję za piękne życzenia :)))
... ze szczerego serca...
... w ten piękny czas,
gdy gwiazdka świeci dla wszystkich nas,
życzę miłości
bez trosk i złości,
pokoju na świecie
i wszystkiego, czego tylko zapragniecie,
niech Wam się spełni, radości doda... i niech będzie biało,
żeby się szczęście zawsze do Was uśmiechało!
... dzisiaj ważę
66,3 kg :)
... pozdrowionka :)
... dzisiejsza waga: 66,7 kg :)
... wczorajszy dzień był dla mnie ciężki, bo Maluszek nie mógł spać... marudził... pewnie przez te zmiany :/ ale dzisiaj już jest lepiej - zaczerwienienia zbladły, a tam, gdzie zeszła skórka, nowa wygląda normalnie :) no i mieszkanko jest doprowadzone do porządku - Mama umyła okna, posprzątała łazienkę i kibelek, Tomek "machnął" podłogi, ja zawiesiłam firanki... i od razu jest inaczej :)
... uczulenie?
... krostki na buźce czy szyjce Danielka to pikuś, jak się okazuje :/ przedwczoraj w miejscu, gdzie do nóżek przylegają rzepy pieluszki, pojawiły się małe zaczerwienienia... dzisiaj są to czerwone placki wielkości dłoni Malucha :( tam, gdzie zaczęły się robić te zmiany, schodzą jakby płaty skóry... i ewidentnie go to boli, bo jak dotykam, cały się kuli :( jestem zła, bo wczoraj chciałam to pokazać lekarce w przychodni, ale o 9 rano już nie można się było zarejestrować! (przychodnia działa od 8), a dzisiaj oczywiście nie pracują :/ na poniedziałek też nie można się było od razu umówić... lekka paranoja... smaruję to maścią cholesterolową - nie wiem, czy dobrze :/ i kupiliśmy znów pampersy... bo od jakiegoś miesiąca używaliśmy "dostaniętych" huggies'ów...
:)
... wynik porannego ważenia: 66,6 kg :)
... wczoraj, kiedy Danielek spał, pakowałam prezenty :) wprawiło mnie to w dobry humor :) zdecydowanie :) zaczęłam odczuwać atmosferę zbliżających się świąt :) i bardziej optymistycznie patrzeć na czekające mnie wyzwanie... może jakoś dam radę :)
... nadzieja matką głupich ;)
... wczoraj zjadłam troszkę ryby po grecku - chciałam sprawdzić przed Wigilią, czy to faktycznie ona uczula Malucha... i Danielek całą szyjkę ma w krostkach, brzuszek i buźka wysypane umiarkowanie... niestety :(
... byłam u fryzjera - zrobiłam pasemka :) chyba nie jest źle :)
:)
... poranna waga: 66,9 kg :) dzisiaj poniedziałek, więc zaznaczam :)
... nie wiem, co się dzieje, ale z Danielka-głodomorka robi się tadek-niejadek :/ wczoraj podczas dwóch karmień zjadł tylko połowę swojej porcji, teraz też... wcześniej zdarzało mu się to sporadycznie...
...
... wynik porannego ważenia: 66,2 kg! ... to chyba stres...
... teraz odciągam mleczko (to mnie nie denerwuje, jak mogłoby wynikać z poprzedniego wpisu... cieszę się, że ciągle mogę wspomóc organizm mojego dziecka naturalnym pokarmem :) mimo że to męczące - nie ukrywam... ale wiadomo - nie zawsze to, co łatwe, jest najlepsze... tam pod spodem jakoś niejasno sformułowałam myśl - emocje!), później wybieramy się na spacerek, a przy okazji zamówimy zestaw gotowych dań na Wieczerzę Wigilijną...
... nie znoszę takich sytuacji... wcale mnie nie cieszy perspektywa wspólnie spędzonego całego długiego wieczoru, bo dla mnie to jak egzamin - tylko o wiele gorzej go znoszę niż te na studiach... słuchanie po raz kolejny jak to ktoś tam świetnie swoje dzieci wychowywał i że jadły w piątym miesiącu taką samą zupę pomidorową jak dorośli! ale jak nasz Maluch miał dwa miesiące, to doradzano nam noszenie go na poduszce! paranoja! chociaż nikt o radę nie prosił... a z drugiej strony rozumiem, że dla Tomka jego Mama to ważna osoba i że babcia tęskni za wnukiem... poza tym dom może nie zarośnięty brudem (jeszcze;)), ale czysto nie jest :/ a ja nie mogę sprzątać, bo znów mam popękane palce :/ i masę innych spraw na głowie... staram się o tym nie myśleć, ale mimo wszystko zatruwa mi to radość życia...
... a z rzeczy pozytywnych - Danielek chwyta zabawki w dwie rączki :) a ja umówiłam się na wtorek do fryzjera :) trzeba się w końcu rozprawić z odrostami... i mysim kolorkiem...
... chcesz rozśmieszyć Pana Boga?
... opowiedz mu o swoich planach...
... zapowiada się, że będę miała Teściów na Wigilii :/ a myślałam, że spędzimy sobie ten wieczór we trójkę... w spokoju, bez większych przygotowań i nerwów... nigdy jeszcze nie organizowałam takiej uroczystości... i ledwo starcza mi czasu na zwykłe codzienne czynności :/ ciągle kilka godzin dziennie zajmuje mi ściąganie pokarmu... nie wiem za bardzo, jak z tego wybrnąć... denerwuje mnie to strasznie...
... waga: 66,9 kg :) chyba na pocieszenie...