... mania pstrykania trwa ;)
... ja też w nią wpadam ;)
... dzisiaj Maluszek został kompletnie sam z Babcią, a my z Tomkiem byliśmy razem na zakupach - ja już z pół roku nie byłam w supermarkecie... szok... niczego nie mogłam znaleźć ;) a Mama i Danielek bardzo dobrze to znieśli... widzę tylko, że częściej trzeba zostawiać Malucha, bo już jest nieufny... na początku dość długo robił podkówkę, zanim zaczął się uśmiechać, chociaż moją Mamę widzi praktycznie co trzy dni...
... ale ten czas mija!
... do świąt pozostały praktycznie dwa tygodnie... a u nas jeszcze nic nie zrobione, nawet z grubsza nieposprzątane :/ nigdzie... na szczęście część prezentów kupiliśmy przez allegro, ale po resztę trzeba by się wybrać jak najszybciej... może dzisiaj... przy okazji kupię pocztówki, bo najwyższy czas już je powolutku wysyłać...
... przedwczoraj Tomek kupił nowy aparat (na raty) - lustrzankę, bo stwierdził, że jego syn musi mieć przynajmniej tak dobre zdjęcia z dzieciństwa, jak on sam miał ;) i ciągle pstryka...
... waga zrobiła mi pomikołajkową niespodziankę i spadła ładnie do 67,1 kg :)
:)
... dzisiejsza waga: 67,6 kg...
... mikołajki :)
... właśnie skończyłam odciągać mleczko... zaraz kładę się spać, ale najpierw muszę coś tutaj wkleić :))) przesyłamy z Danielkiem mikołajkowe buziaczki i życzymy Vitalijkom wielu pięknych niespodzianek z okazji dzisiejszego święta :)
... to niby najtrudniejsze już za nami :)
... Danielek skończył dzisiaj trzy miesiące :) śmieszek z niego niesamowity :) z dnia na dzień uczy się czegoś nowego i zaskakuje nas ciągle :) "pada" przy zabawie - bawi się, aż zaśnie, trzyma sobie butelkę podczas karmienia, gada jak najęty :) nie mogę się nim nazachwycać :) i gdzieś tam podświadomie przeżywam jednak to, że już za miesiąc muszę go zostawić i wrócić do pracy :/ staram się jak najlepiej wykorzystać ten czas, który nam pozostał i cieszyć się każdą chwilą, ale gdzieś z tyłu głowy kołacze się myśl, że niedługo praktycznie całe dnie nie będę się widzieć ze swoim Maleństwem :/
... dopadło i mnie :/
... z nosa leci jak z kranu, zatoki bolą, oczy łzawią... i nie czuję zapachów... do tego ból gardła i kaszel jak u starego gruźlika... i nie ma się zbytnio czym wyleczyć... :/ na szczęście Tomek już dochodzi do siebie :) a Danielek mimo kontaktu z naszymi zarazkami jest w dobrej formie :)
... waga: 67,4 kg :)
... ogólnie nie jest źle :)
... wynik porannego ważenia: 67,3 kg :)
... co poza tym... Tomek na zwolnieniu, bo po ostatniej służbie, kiedy po pożarze zamarzł na nim nomeks, ma zapalenie płuc :/ Danielek pakuje sobie wszystko do buźki - najchętniej własne łapki - i z reguły już nie trafia sobie w czoło, tylko tam, gdzie zamierzał :) bywa marudny - mam podejrzenia, że to przyszłe ząbki... a mnie bolą plecy :/
... ad poprzedniego wpisu - od dwóch lat mam akt mianowania - jak wszyscy przeszłam przez staż, świstki, teczki... i egzamin... a że dopiero dostałam właściwą umowę... pozostawię bez komentarza... zwłaszcza że już o tym pisałam...
... no w końcu :)
... zostałam zatrudniona na podstawie mianowania na czas nieokreślony :)))
... urlop macierzyński kończy mi się 9 stycznia - jak dobrze by było, gdyby planowane przedłużenie urlopów macierzyńskich objęło również mnie - dociągnęłabym tym sposobem do ferii zimowych, a to miesiąc dłużej w domu z Danielkiem... bo niestety nie mogę sobie pozwolić na urlop wychowawczy przy naszym kredycie hipotecznym (który zżera znaczną część mojej pensji)... i jeszcze ten szalony wzrost kursu franka... aha... pracuję niecałe siedem lat, więc urlop dla poratowania zdrowia odpada...
... jeżeli chodzi o opiekę nad naszym Dzieciątkiem, to planujemy zrobić tak, że kiedy ja wrócę do szkoły, na początku Tomek wybierze zaległy miesiąc urlopu z tego roku... a później będziemy sobie jakoś radzić z pomocą mojej niezastąpionej Mamy :) głównie Tomek będzie siedział z Malutkim, bo chodzi do pracy średnio osiem razy w miesiącu... mnie pozostaną praktycznie weekendy :/ na szczęście w szkole było dziś zaskakująco miło :) dzieciaki mnie "oblepiły" :) twierdzą, że czekają na mnie :) to w tej całej sytuacji jest bardzo pocieszające :)
... cudnie :)
... spojrzałam za okno, a tam w końcu wszystko przykryte jest cieniutką kołderką śniegu :) uwielbiam ten widok :) od razu robi się człowiekowi jakoś raźniej na sercu :)
... ad mojego powrotu do pracy - ja już tak mam, że czasami dopadają mnie jakieś czarne myśli, strach przed hipotetycznymi nieszczęściami, problemami... martwię się na zapas, przeżywając w myślach wszelkie możliwe niepowodzenia, problemy :/ ale od dzisiaj staram się skupiać na tym, co dobre - a tego w moim życiu przecież nie brakuje :) nie wiem, jak mi pójdzie, czy za kilka minut nie zapomnę o tym postanowieniu, ale tutaj jest ono czarno na białym... jakby coś ;)
... a urlop macierzyński kończy mi się wg moich obliczeń jakoś z końcem roku kalendarzowego, czyli praktycznie za miesiąc :/ we wtorek wybieram się do szkoły... nie wiem, co mnie tam czeka, bo jeszcze nowej umowy nie podpisałam, ale przynajmniej wszystko będzie jasne :)
... dzisiejsza waga: 68 kg... zmierzyłam się w talii - 85 cm - porażka :/ to więcej niż bezpośrednio po porodzie :/
... bez większych rewelacji...
... wynik porannego ważenia: 68 kg...
... żyjemy sobie i mamy się dobrze - raz lepiej, a raz troszeczkę gorzej, ale ogólnie bilans wychodzi na plus :) Danielek jest na etapie oglądania swoich łapek - zwłaszcza lewej (leworęczność?) i nasilonego ślinienia się :) ja zaczynam myśleć o zbliżającym się nieuchronnie powrocie do pracy - z niepokojem... jak dam sobie z tym wszystkim radę... :/