nudy
... dzisiejsza waga: 62,9kg :) super :) dzisiaj znów okropny ziąb... ale musimy się wybrać do miasta, żeby pozałatwiać parę spraw... i na zakupy... trzymajcie się cieplutko... ja chyba wyciągnę z szafy zimową kurtkę...
:)
... moja dzisiejsza waga: 63kg :)
... dzisiaj lenistwo na całego... tym razem już z Mężem... szkoda tylko, że rano rozpoczęły się trudne dni i brzuszek mnie boli okropnie... ostatnio oprócz brzuszka bolą też plecy, więc ten pierwszy dzień staje się nie do wytrzymania czasami...
... pozdrawiam cieplutko :)
... wiecie, że u mnie rano był przymrozek?!
jest OK :)
... wynik porannego ważenia: 63,2kg... :)
... dzisiejszy dzień zapowiada się całkiem dobrze - gdyby nie to, że Tomek jest na służbie, byłoby super :) planuję troszkę przygarnąć w domku i dużo leniuchować :) a poza tym trzymać się mojej dietki... w 100%... bo ostatnio bywało różnie...
... na razie lecę do sklepu, a po powrocie zamierzam tu sobie posiedzieć :)
... wszystkim pracującym życzę miłej pracy, a leniuszkom takim jak ja przyjemnego leniuchowania :) buziaczki :)
dziękuję :)
... to wspaniałe, że można na Was liczyć :)
... wczoraj czułam się bardzo dobrze, żadnych bóli nie odczuwałam... ale chyba z nerwów jadłam... i dzisiaj jest efekt - na wadze: 63,4kg... trudno, będę dalej nad tym pracować... Tomek wrócił, więc może razem popracujemy ;)
... przesyłam pozdrowionka :) jesteście kochane :)
boję się :(
... wczoraj po bardzo przyjemnym dniu stało się coś okropnego... rozmawiałam sobie przez telefon z Mamą, w pewnym momencie chciałam podnieść gazetę z podłogi... jak się pochyliłam, to tak mnie coś zabolało w klatce piersiowej (chyba), że szok... pożegnałam się szybko pod pretekstem nienabijania rachunku i położyłam się... bo moja pierwsza myśl była taka, że to zawał :( trudno mi ten ból opisać, ale to było tak, jakby coś ściskało się w środku... i nie mogłam zrobić głębszego oddechu, bo wtedy ten ból się nasilał... na szczęście poleżałam trochę i przeszło... tak się bałam, że poszłam spać około 21... bo chciałam to przespać... :(
... nie wiecie, jaka może być przyczyna?
... a wczoraj jednak zbyt optymistyczną wagę wpisałam, bo dzisiaj znów 63,2kg...
oficjalne ważenie bez wagi
... dzisiaj nocowałam u Rodziców, więc znów nie mogłam się zważyć... a musiałam podać wynik ważenia... pomyślałam, że orientacyjnie wpiszę 63kg... ważyłam tyle w ostatnią sobotę...
... zauważyłam coś, co mnie bardzo cieszy... brzuch jakby zaczął mi gdzieś ginąć :) czy organizm jakoś partiami gubi tłuszcz? ... i teraz po palcach, nogach, rękach i twarzy przyszła kolej na niego?
... jeszcze pięć lekcji i dłuuugi weekend :) aż do następnego poniedziałku :)
... przyjemnego dzionka :)
... a ja do niedzieli jestem sama... znów zjazd...
... a tu już jestem po pracy... zdjęcie robione komórką, więc sorki za jakość... u Rodziców :)
melduję...
... posłusznie, że wynik porannego ważenia wynosi dzisiaj 63,2kg...
... oddalam się do pracy ;)
padnięta...
... posprawdzałam, spać poszłam około północy i nawet nie miałam czasu tu posiedzieć :(
... wynik dzisiejszego ważenia: 63,4kg :)
... do poczytania później (mam nadzieję) :) pogodnego dzionka :)
ale leń...
... ze mnie... szok... wczoraj nie ruszyłam nawet tych zeszytów... całe szczęście, że to prace mojej klasy, a ja z nimi przygotowuję część artystyczną na apel z okazji 3 maja...
... a wczoraj był kolejny dzień obżarstwa... w ciągu dnia super trzymałam się planu posiłków, a wieczorem mieliśmy gości... i już nawet nie muszę pisać, co zjadłam...
... dzisiejsza waga: 63,7kg...
... może dzisiaj mi się uda jeść zgodnie z planem posiłków... :)
... pozdrowionka :)
waga utrzymamna :)
... jakie to dziwne... dzisiaj znowu ważę 63kg :) ... a wczoraj mój jadłospis był taki:
- śniadanie: 2 kanapki z białym chlebem z masłem i odparzaną szynką z ogórkiem + słodzona herbata,
- kawa u Teściów - spory kawałek ciasta jogurtowego, dobra garść chipsów + słodka biała kawa + kieliszek słodkiego czerwonego wina,
- II śniadanie u Teściów - kromka chleba razowego + 2 plasterki wędliny + marynowana papryka + śliweczki :) zielona herbata :) ... + drink (wódka + sprite),
- obiad u Taty: udko z kurczaka z rożna ze skórą, ziemniaki, ogórki kiszone, rzodkiewki ze śmietaną... herbata z cukrem,
- przekąska: garść rodzynków, mon cheri - 1 szt.
- kolacja: 2 kanapki z chudym twarogiem i dżemem + słodka herbata,
- później: redds malinowy + ze 100g pestek ze słonecznika prażonych...
... szok, co? nie ma się co dziwić, że czułam się ociężała...
... a dzisiaj przede mną sprawdzanie tych nieszczęsnych zeszytów... gdybyście wiedziały, jak mi się nie chce...
... pozdrawiam wszystkich Gości mojego pamiętniczka :) przyjemnej niedzieli :)