i poniedziałek...
... dzisiejsza waga: 63,7kg... liczyłam sobie wczoraj na pewnej stronce zawartość tłuszczu w organizmie... ciągle jest alarmująca, ale już mniejsza - we wrześniu miałam ponad 32%, a teraz jest 30% - nadal pali się lampka, ale już żółta, a nie czerwona :)
... przyjemnego dzionka :)
hmmm...
... no i rzeczywiście - wczoraj przygarnęłam w domku, ale jeszcze jest wiele miejsc, w które trzeba by było zajrzeć...
... na wtorek umówiłam się z Panią Fryzjerką na ścięcie... zastanawiam się tylko, czy skrócić po prostu włosy, czy może coś zmienić... bo obecnej fryzurki w żaden sposób nie mogę spiąć w razie czego... a czasami chciałoby się :)
... dzisiejsza waga: 64,1kg... ale brzuszek mnie już zaczyna pobolewać, więc chyba zatrzymuję wodę...
... przesyłam pozdrowionka :)
... po jedenastej... przedwczoraj powinnam dostać dietę na następny tydzień... nadal jej nie mam... lodówka pusta... złości mnie to już... delikatnie rzecz ujmując... zaraz chyba coś mnie strzeli...
... po dwunastej... jest... ładnie... prawie 40-godzinne opóźnienie...
:)
... oto zdjęcie z Dnia Wiosny w mojej szkole... na pierwszym planie dzieci z mojej klasy... a po prawej taka zółta plama to ja :)
... a oto plakat wykonany przez moją klasę :)
... dzisiaj nie mogłam się zważyć, bo nocowałam u Rodziców... przyjemnej soboty :) nawet przy szorowaniu okien itp :) ja zamierzam troszkę wypucować nasze mieszkanko :)
optymistycznie...
... ważę 64,1kg :) czyli w tym tygodniu schudłam dokładnie tyle, ile powinnam :) na dodatek piątek :) ale fajnie :) pozdrowionka :)
a nie mówiłam...
... dzisiaj jest 64,3kg... to jutro będzie pewnie tyle samo, co w zeszłym tygodniu... powód jest... wczoraj zjadłam masę nadprogramowych rzeczy... były orzechy włoskie, szarlotka, ferrero... i sama nie wiem, co tam jeszcze...
pozdrowionka :)
... 63,9kg :) widzę, że wszystko jest jak zawsze - w środku tygodnia waga mi ładnie spada, a jak zbliża się termin ważenia, zaczyna rosnąć... ;)
co się dzieje?
... dzisiaj ważę 63,7kg...
... przepraszam, że nie odpisuję, ale niestety nie mam zupełnie czasu... śpię znów po 5 godzin :( jestem zmęczona, wręcz padnięta...
... pozdrawiam i dziękuję za komentarze :) wkrótce odpiszę (przynajmniej mam taką nadzieję) :)
:)
... dzisiejsza waga: 64kg :)
chwile wieczornej słabości...
... no i uległam... wieczorem, około 21 zjadłam jakiś deser bacomy (nie wiem, ile to ma kalorii, bo nie napisali na opakowaniu) i dwa ferrefo roche... na szczęście to jakoś zbytnio nie wpłynęło na to, ile ważę dzisiaj :) a waga jest jak najbardziej pozytywna :)
... postanowiłam, że oprócz tego, że wagę na pasku będę zaznaczać w piątki, codziennie rano będę zapisywać, ile ważę... dziś jest to 64,1kg :)
... dzisiaj samotny dzień (Mąż na służbie) pod znakiem sprawdzania zeszytów... mam ich całą górę, ale nic to... :) za trzy miesiące wakacje :)
... jeszcze dziwniejsze...
... cały dzień jestem jakaś nienażarta... a jem zgodnie z moim planem posiłków... zjadłabym konia z kopytami... szok... co się dzieje?