... pełnia szczęścia :)
... tak normalnie w kaloszach ze zdjęć pod spodem od kilku dni chodzę ja... ale Danielek je uwielbia :)
... nie tylko na niego są za duże - na mnie też - troszkę :/ kupowałam przez internet i niepotrzebnie wzięłam większe o rozmiar... bo niby gruba skarpeta ma w nie jeszcze wejść... producent sam to chyba uwzględnił ;) chlapią mi się niemożliwie... ale błotko mam takie... że i tak je noszę... starając się nie zwracać uwagi na zdziwione spojrzenia mijających mnie przechodniów... ;)
... niecodzienne zjawisko - wolna chwila :)
... Tomek w pracy... Danielcio śpi... moja niezastąpiona Mama dzisiaj, kiedy Maluch spał, poprasowała mi góry prania, mieszkanie z grubsza ogarnięte, do pracy na jutro jestem gotowa... i dzisiaj żadnej telewizji, żadnego sprawdzania... posiedzę tu chwilkę i zmykam spać :)
... ciągle to ostatnio powtarzam, ale dalej to samo... najogólniej - ciężko... czuję się tak, jakby ktoś mi odłączył zasilanie... dojazdy męczą, w pracy masa problemów wychowawczych wypłynęła po feriach i muszę je rozwiązywać... no i od piątku Danielek jest strasznie nerwowy - płacze, krzyczy, gryzie, rzuca wszystkim, odmawia jedzenia... nie wiem, czy to czwartkowa szczepionka, czy bunt dwulatka, czy jeszcze coś innego :/ w każdym razie mnie to wykańcza :/ nerwowo :( żal mi go :( nie umiem go uspokoić - przytulanie, głaskanie, przemawianie spokojnym głosem nie pomaga, tłumaczenie też :( ani odwracanie uwagi :( a podczas ignorowania serce boli i wyrzuty sumienia gryzą... że to bezduszne :/
... no i waga rośnie - dzisiaj: 65,6 kg - wahałam się, czy to zaznaczyć, ale trzeba spojrzeć prawdzie w oczy :/ jeżeli cokolwiek spadnie w najbliższych dniach, znów zmienię pasek :) w nagrodę ;)
... piątek :)
... tak samo jak dokładnie półtora roku temu, kiedy urodziłam Danielcia :)
... dziś rano ważyłam 65,2 kg... nie jest źle :) za to z nowym kolorem włosów czuję się nie za bardzo... jest rudy :/
... dobrze zacząć nowy miesiąc :)
... waga: 65 kg... nie jest źle :) ciągle się teraz waha wokół tych 65 kg... może to jakaś moja idealna waga ;) a tak na serio... wczoraj wieczorem oglądałam na you tube filmiki o anoreksji... straszne... popatrzyłam na te chudziny... modelki takie jak Kate Moss - fuj! one są po prostu brzydkie... a potem spojrzałam na Catherinę Zeta-Jones (czy jak się to tam pisze) :) piękna :) rozmiar 40 :) mój :)
... pozdrowionka :)
... kolejny tydzień pracy za mną... był co prawda mniej stresujący niż przedostatni (rada, wywiadówka), ale musiałam rozwiązywać mnóstwo problemów wychowawczych moich uczniów, co zżarło prawie całą moją energię :/ a poranna waga: 65,5 kg... nadal prześladują mnie zaparcia :/
... 64,5 kg :)
... no i trochę schudłam... jedząc :) praktycznie bez wyrzeczeń :) słuchając własnego ciała i jego potrzeb :)
... zapomnij o dietach!
Diety uczą tylko jednego: jak utyć i czuć się skończoną ofiarą losu. (!)
... przed chwilą pochłonęłam dosłownie kolejną książkę o odchudzaniu (Możesz schudnąć!) :) podoba mi się bardzo i mam zamiar wykorzystać zamieszczone w niej porady w swoim życiu (chociaż programować umysłu przy pomocy dołączonej płyty nie zamierzam) :) intuicyjnie wyczuwam, że przedstawione zasady to to, co się w moim przypadku przez większą część życia sprawdzało :) mieszczą się w czterech zdaniach :)
Jedz, kiedy odczuwasz głód.
Jedz to, na co masz ochotę.
Jedz świadomie i delektuj się każdym kęsem.
Przestań jeść, kiedy odczuwasz sytość.
... pierwszy tydzień po feriach minął błyskawicznie - zaczął się nagłym przeczyszczeniem (stres? wirus?) i wagą 64 kg... wzięłam jeden stoperan i... nie byłam w kibelku do piątku! szok! nadal mam problemy... w związku z tym ważę teraz 66 kg!
... policzki Danielka powolutku się goją... prowokacje wstrzymane na razie bezterminowo...
... i tak to jest...
... dzisiaj policzki Małego pokryte strupami o coraz większej powierzchni... a to przecież były ze cztery łyżki śmietany na garnek zupy... to ile on jej zjadł? kropelkę?
... od września alergolożka Danielka mimo wszystko każe rozszerzać dietę o białko krowie... wydaje zaświadczenie na nutramigen z wielką łaską tylko na dwa miesiące... i to jak ona mówi - na wszelki wypadek... od pół roku każe zmienić mleko na jakąś dowolną mieszankę dla niealergików - bo nutramigen to przecież lek... no żesz... jak mu podać normalne mleko w takiej sytuacji?! gdybym używała brzydkich słów, to w miejsce kropek kilka bym wstawiła :/ czy to dziwne, że nie mam jakoś do kobiety zaufania?
... waga: 64,7 kg :) jutro koniec ferii... a ja mało mniej zmęczona niż przed... nie umiem odpoczywać :/
...65 kg :)
... na szczęście jakiejś ogólnoustrojowej reakcji jak dotąd nie ma... uff... ale na buźce stopniowo coraz więcej zmian... i znów rany od drapania :/ na żywo wygląda to znacznie gorzej :/
... clemastin w pogotowiu :/
... od pewnego czasu przymierzamy się do prowokacji - tzn podawania Danielkowi stopniowo zwiększanej dawki prawdopodobnych alergenów... no właśnie... trzeba to robić, kiedy dziecko nie ma objawów alergii, co u naszego Malucha się nie zdarza - mimo ścisłej diety... przedwczoraj postanowiłam podać mu troszeczkę jogurtu naturalnego (buźka była chropowata, ale blada)... sama nie wiem, czy zareagował, czy nie, w każdym razie policzki się zaczerwieniły... postanowiłam się więc wstrzymać na kilka dni i powtórzyć próbę, kiedy zbledną... niestety moje plany wzięły w łeb... dziś Mały najadł się zupy ze śmietaną :/ wczoraj wieczorem gotowaliśmy ją razem... i została na kuchence... dzisiaj jak ją Danielek zobaczył, nie darował - znalazł zastępczą miskę (bo jego siedziała w zmywarce), łyżkę... i nie dał mi spokoju, dopóki mu tej zupy nie dałam... wybrałam tylko warzywa... ale i tak białko krowie tam było... i kwasek cytrynowy (to miała być zupa tylko dla mnie i dla Tomka) boję się, że to mu strasznie zaszkodzi :/ ale z drugiej strony... trzeba próbować :/ i jak on to jadł! musiałam sfotografować :)
... moja poranna waga: 64,8 kg :) nie jest to szczyt marzeń, ale i tak się cieszę :)