... może jeszcze będę miała ładny brzuszek :)
... od dzisiaj ćwiczymy z Monią, która została moim trenerem :) przed chwilą udało mi się zrobić cztery serie po dziesięć brzuszków - więcej nie dałam rady... mam strasznie słabe mięśnie brzucha i musiałam coś robić nie tak, bo teraz boli mnie kark :/ a podczas ćwiczeń czułam coś między pępkiem a żebrami :)
... Monia, ogromne dzięki :) już to pisałam, ale muszę powtórzyć - jesteś kochana :*
... dzisiejsza waga: 64,2 kg...
... bez większych zmian...
... aktualna waga:
63,8 kg... planowałam wziąć się za szóstkę, ale jak na razie na planach się skończyło... przy gwałtowniejszym ruchu moje ciało zdecydowanie odmawia posłuszeństwa... chyba mnie przewiało, bo od paru dni szyja, kark i lewy bark dają się nieźle we znaki... więc na razie się wstrzymałam...
... brzuch jak był ciążowy, tak jest... jakoś wcześniej mi on tak bardzo nie przeszkadzał, a teraz po prostu nie mogę na niego patrzeć... obrzydlistwo :/ wiem, urodziłam dziecko... nie tak dawno... ale za trzy tygodnie minie rok od porodu... kiedy patrzę na mamy dzieciaczków w wieku Danielka, które mijam na co dzień, widzę, że mało która ma jeszcze cokolwiek do zgubienia... a ja... wyglądam tak, jak wyglądałam w połowie ciąży... a nawet gorzej, bo teraz zamiast piłeczki jest trzęsąca się galareta :/ czuję się bezsilna i jestem na siebie zła za to, że nic z tym nie robię :( na dodatek ciągle słyszę, że jestem zgrabna... czy Wy też tak sądzicie, patrząc na mój brzuch? czy ja mam już anoreksję albo omamy wzrokowe?
... no... to chyba wyrzuciłam z siebie to, co nie daje mi spokoju... dobranoc, Vitalijki :*
... porażka :(
... znów 64,3 kg :(
... rozstałam się z kolorem blond...
... może nie na zawsze, ale jak na razie mam dość odrostów - zostało tylko kilka pasemek na górze :) chciałam wrócić do naturalnego kolorku (na zdjęciu w poprzednim wpisie jest moja Siostra - ona właśnie go ma) i chyba się mniej więcej udało :)
... a Danielek skończył dzisiaj jedenaście miesięcy :) za miesiąc pierwsze urodzinki :)
... zainwestowałam w tuniczkę, co pomogło zdecydowanie mojej figurze :) miałyście rację :) i założyłam wyższe spodnie - sadełko nie wylewa mi się w nich tak jak w biodrówkach :)
... 63,5 kg...
... stało się - od wczoraj jestem trzydziestoparolatką... jeszcze nie tak dawno wydawało mi się, że trzydzieści parę lat to dość "podeszły" wiek, a teraz wcale tak nie myślę... przecież ciągle jestem tak samo młoda ;) aj... wygląda na to, że jednak coś jest na rzeczy, skoro duża część osób składających mi życzenia zaczynała je w następujący sposób: "z okazji kolejnych osiemnastych urodzin..." ;) to już czas na ukrywanie wieku? ;) trzeba się w końcu rozejrzeć za nieuczulającym kremem przeciwzmarszczkowym...
... i oczywiście dwa słówka o Danielku :) od kilku dni gaworzy! :) późno, ale to nic :) gaduła z niego straszna :) i jeszcze jedno :) jest lepiej jeżeli chodzi o przyklejanie się do mnie :) zdarza się, że kiedy jesteśmy w domu we trójkę, Maluch wybiera Tatę :) wczoraj obiad urodzinowy dla gości zrobiłam sama - nic tam wielkiego czy wyszukanego, ale dało się :) Tomek bawił się z Danielkiem, a ja zajmowałam się w tym czasie przygotowywaniem jedzonka :)
... tak to wygląda...
... patykowate ręce i nogi, szerokie biodra, brak talii i dużo tłuszczu na boczkach -> płaski tyłek :/ wiem, może być gorzej... ale nie jest dobrze... w co bym się nie ubrała, wyglądam jak taka posznurowana do wędzenia szynka :/ bielizna, nawet za duża, odznacza się fatalnie, a powyżej wylewa się sadło... aaa... i jeszcze brzuch, którego tu praktycznie nie widać... jak w połowie ciąży :/ (za beznadziejną jakość zdjęć przepraszam - robione telefonem)
...pora wracać na właściwe tory...
... dzisiejsza waga: 63,5 kg... wczoraj było już równe 63 :/ obwody - biust: 90, talia: 80 :/ pępek: 90 :/ boczki: 94 :/, tyłek: 102:/ ... totalny brak figury :(
... chipsy, pizza i alkohol tylko na specjalne okazje! a tu co rusz jakieś imprezy :/
... czas na gotowanie być musi! wyjątkiem są dni, kiedy jestem sama z Danielkiem przez całą dobę (Tomek na służbie)... ale nawet wtedy pilnuję pór posiłków i jem zdrowe dania! ... gorącym kubkom - zdecydowane "nie"!
... 64,2 kg :/
... wygląda na to, że zaprzepaściłam ponad trzy miesiące odchudzania :/ ważyłam tyle w marcu...
... od myślenia już głowa mi pęka :/
... Dziewczyny, jak Wy to robicie, że przy dwojgu czy trojgu dzieciach (a nawet przy jednym) potraficie uporać się jeszcze z obiadem z dwóch dań, sprzątaniem, praniem... itd? ja nie jestem w stanie zrobić praktycznie nic przez cały dzień... ewentualnie włączyć pralkę razem z Danielkiem i poprasować, kiedy śpi... ale to oznacza, że nie mam ani sekundy dla siebie :/ u nas nie ma czegoś takiego, że ja, dajmy na to, gotuję, a Mały sobie obok coś tam grzecznie robi (niby dzieci lubią obserwować, jak rodzice wykonują prace domowe, ale to chyba nie ten typ:/) on sieje spustoszenie w kuchni - wyciąga wszystko z szafek z prędkością błyskawicy... także moje plany jak na razie zrealizowane tylko w jednym punkcie - czas z Danielkiem spędzam w stu procentach... całkowicie mnie zawłaszcza... trudno wyjść do łazienki :/ nie wiem, czy to oznaka bycia wyrodną matką, czy co, ale ciąży mi niemiłosiernie fakt, że nie mogę się ruszyć... własnego życia brak :/ ostatnio nawet w nocy nie mogę odpocząć, bo odkąd się zaczęły upały, pobudki są co godzinę... już trzeci tydzień... teraz powinnam spać, ale czekam, aż w domu się trochę ochłodzi (jest 28 stopni o tej porze!)... podobno mają być burze, więc muszę pozamykać okna... i tak tu siedzę...
... więc jeszcze parę słów o moim Synku :) Danielek zrobił cztery kroczki na moich oczach :) to było przedwczoraj i od tego czasu cisza... od kilku dni wychodzą mu dolne czwórki - marudzi okropnie... za to policzki zaleczone - tydzień zyrtec i bactroban, a teraz kolejny tydzień pimafucort i clemastin :/ nie udało się uniknąć sterydów, ale co zrobić - rany były powydrapywane do krwi :/ teraz z kolei, żeby nie było za idealnie, na pleckach i brzuszku pojawiła się drobniutka wysypka :/
... o wadze wolałabym nie pisać... przed chwilą było 65 kg :/ w obwodach też wzrost... spory :/
...
... już trzy tygodnie wakacji za nami... nim zdąży się człowiek przyzwyczaić, będzie po ;)
... dzisiejsza waga: 63,2 kg... nie jest źle, ale na boczkach ciągle sporo sadła :/