buziaczki :*
... Mama już prawdopodobnie w Paryżu...
... nie znam swojej porannej wagi, ale zdaje mi się, że za szczególna nie jest...
... nowy rok szkolny się rozpoczął :) bardzo przyjemnie :) jak wspaniale jest nie mieć wychowawstwa :) i mieć tylko goły etacik :) można się bardziej skupić na poszczególnych dzieciakach :) jutro pierwsze lekcje :) cieszę się z tego powodu bardzo :)
... niestety ręce goją mi się bardzo powoli i praktycznie ze wszystkim mam kłopoty... począwszy od zapięcia guzika w spodniach po pisanie... oczywiście zgodnie z zaleceniem Pani Doktor nie wykonuję żadnych prac domowych :/ co prawda Mężuś sprząta i zmywa, ale on nie wszędzie zagląda... a głupio mu jeszcze ględzić, co powinien zrobić... cóż...
... jakoś tak pozytywnie :)
... dzisiejsza waga: 60,7 kg :) jakoś powróciła do stanu sprzed tygodnia :)
... nowy rok szkolny zapowiada się bardzo przyjemnie :) po pierwsze - mam tylko 3 klasy :) po drugie - nie dostałam wychowawstwa :) po trzecie - busiki, którymi dojeżdżam, kursują częściej :) jedyny minus to mniej pieniążków w związku z mniejszą liczbą godzin... ale na szczęście u Męża troszkę podniesiono stawkę :) czyli nie jest źle mimo wszystko :)
... a poza tym jest Mama :) i będzie jeszcze do poniedziałku... niby człowiek już stary... ale Mama to jest Mama :)
... przyjemnego dzionka :)
wstyd...
... dzisiaj już 61,3 kg...
pozdrowionka :)
... dzisiejsza waga: 61,1 kg... niby się tym nie martwię, ale tak szczerze mówiąc, nie podoba mi się ta tendencja... nie chcę znów wrócić do 70 kg... teraz jest w sam raz :)
... dzisiaj Rodzinka wraca z Paryża :) może będą u nas nocować :) pojutrze już posiedzenie rady :) mogłoby być jak dla mnie nawet dzisiaj :) chce mi się jakoś do szkoły :) nawet pomimo tego, że troszkę się boję spotkania z "koleżanką" - mamą mojego byłego wychowanka... nie wiem, co mnie czeka... nie wiem, jak inni nauczyciele będą do mnie nastawieni... ale chce mi się :)
witam :)
... dzisiejsza waga: 60,9 kg...
... wczorajsza imprezka była bardzo udana :) a dzisiaj powrót na dietkowe tory... Tomek już w pracy, a ja zaraz jadę przypilnować domu Rodziców... w końcu się troszkę ochłodziło :) jak dobrze :) przez ostatnie dni można było zwariować...
:)
... dzisiaj jest 60,4 kg :)
... wczoraj niestety już nie miałam kiedy wrócić do komputera, żeby dokończyć wpis... a chciałam napisać o tym, że ja wolę się codziennie ważyć i zobaczyć wzrost niż nie ważyć się i zastanawiać, czy przypadkiem nie przytyłam... to chyba po tym, jak po ślubie niepostrzeżenie przytyłam 10 kg w ciągu roku... ot takie zboczenie jakieś... także zawsze, kiedy jestem w swoim domku rano, pierwsza rzecz to wejście na wagę...
... dzisiaj przychodzą do nas Teściowie z życzeniami urodzinowymi do Męża... urodziny pojutrze, ale oni są w Białymstoku akurat... będzie pizza :) zamówiona z pizzerii oczywiście :)
... udanego dzionka, moje Panie :)
i co tu napisać...
... wynik porannego ważenia: 60,7 kg :) wszystko wraca do normy :)
... jestem u nas w domku... lecę do wanny... wpis dokończę później ;)
...
... dzisiejsza waga: 61,2 kg... ciągle dużo... ale będę nad nią pracować :)
... dzisiaj mój Tata i Siostra jadą do Paryża do Mamy... Mąż poszedł do pracy... a ja sama... jak paluszek... dzisiejszy dzień prawdopodobnie spędzę na kurniku...
waga niestety rośnie...
... dzisiaj już jest 61,3 kg... a trudne dni się kończą, więc raczej nie mogą być powodem wzrostu wagi... ogólnie staram się relaksować i myśleć pozytywnie...
... byłam też u Pani doktor (dermatolog) ze swoimi dłońmi... prywatnie... powiedziała mi, że moja pękająca skóra to egzema - objaw alergii na coś... szok... nie mogę zmywać, prać, sprzątać...
... obejrzała też moją buźkę przy okazji i rozpoczęła kurację trądzikową, więc od dzisiaj będę znów spała w papce na twarzy... ciekawe jak na to zareaguje Mąż...
... przesyłam pozdrowionka :)