... dzień jak co dzień... prawie...
... dzisiejsza waga: 73 kg... korzystając z tego, że dzisiaj troszkę chłodniej (niby) i Tomek na służbie, przyjechałam do rodzinki... zahaczyłam też o szkołę i uzupełniłam to, czego brakowało... także nie muszę się martwić o to, że jeszcze coś nade mną wisi :)
... od wczoraj czuję momentami jakiś taki ból w górnej części brzucha... zwłaszcza, kiedy Maluch się rozpycha... naprawdę bolesne teraz te jego fikołeczki... ad imienia... Tomek jest teraz zdecydowany na Adriana... a ja nadal nie mam swojego typu...
... ile ja bym dała za pochmurny dzień...
... dzisiejsza waga: 72,6 kg... wg strony podanej na forum jest ok :)
... niestety upały wróciły... więc przedwczoraj i wczoraj praktycznie nie wychodziłam z domu... dzisiaj chcę pojechać na ćwiczenia gimnastyczne do szkoły rodzenia... wybiorę chyba te o 8:30 - najwcześniejsze, bo jadąc przez pół miasta w autobusie miejskim można paść...
... po powrocie planuję poprać malutkie ciuszki, które już mam :) i zrobić na nie miejsce w garderobie - jakąś szufladę trzeba będzie opróżnić... przydałaby się komódka dla Dzidziusia, ale na razie poczeka :) pooglądam sobie i pomyślę, jaką chcę :) może którąś z tych... w sumie w pokoju Maluszka jest już biurko z systemu pop... ale garderoba ma kolor jak ta komódka z pierwszego zdjęcia... no i kolejne pytanie... jakie wymiary ma przewijak... żeby się na takim czymś zmieścił... :)
... brzuszek w połowie 33 tygodnia...
... pozostało jeszcze tylko półtora miesiąca... niby dużo, ale jednocześnie mało... muszę zacząć powoli kupować rzeczy potrzebne do szpitala... dla siebie i Maluszka... w sumie chyba żadnych pieluszek i kosmetyków dla dziecka nie potrzeba przynosić do tej kliniki, w której chciałabym rodzić, więc może jeszcze poczekam... dowiem się, co dokładnie mam ze sobą mieć... oby mnie tylko tam chcieli... wyczytałam, że te prywatne szpitale nie przyjmują kobiet z jakimikolwiek komplikacjami... a jeżeli cukrzyca u mnie się potwierdzi... na razie staram się o tym nie myśleć i nie zamartwiać na zapas... jak zwykle wychodzi mi to różnie...
... wynik porannego ważenia: 72,8 kg... ogromny rozmiar brzuszka widoczny poniżej...
... pozytywnie :)
... jeszcze troszkę moje gardło się odzywa (wczoraj tylko raz miałam napad kaszlu), ale ogólnie czuję się dobrze :) pogoda nadal jest jak dla mnie wymarzona - około 20 stopni i pochmurno :)
... wczoraj zapisałam się do szkoły rodzenia i byłam na pierwszych zajęciach gimnastycznych :) jestem po prostu pod wrażeniem... jaka wspaniała kobietka to prowadzi - ciepła, spokojna, życzliwa :) i taka rozsiewająca wokoło spokój :) chciałabym taką położną spotkać na sali porodowej :)
... niestety zakupy wózka i łóżeczka czekają... kryzys finansowy nas dopadł... jesteśmy zaproszeni na 3 wesela w najbliższym czasie, na żadne się nie wybierzemy, bo są daleko i już nie czas, ale prezenty trzeba dać... trudno... ważne, że wiemy, co byśmy chcieli :)
:/
... jestem chyba dość porządnie przeziębiona... od wczoraj gardło mnie drapie i kaszlę... a dzisiaj jeszcze mam jakieś zawroty głowy... słabo mi... praktycznie cały dzień przeleżałam... przejrzałam jeszcze raz wszystkie gazety o dzieciach, które kupowałam wcześniej (bo nie czytałam wtedy nic o pielęgnacji maluszków - tylko artykuły o ciąży mnie interesowały), czytałam o przebiegu porodu... o doznaniach kobiety, znieczuleniu zewnątrzoponowym... i jeszcze bardziej się boję... a podobno wiedza na ten temat powinna zmniejszyć strach... wyczytałam coś na temat badania położnej na porodówce - na czym to polega (bo nigdzie nie piszą, a podobno bolesne)?
... poranna waga: 71,8 kg...
... wybór wózka dokonany :)
... upatrzyliśmy sobie model roan kortina - głęboki, spacerówka + fotelik samochodowy i pościel (ok. 1400 zł - chyba nie jest źle) i model łóżeczka - radek VIII z szufladą i kwiatkiem (takim jak widać na zdjęciu poniżej tylko w kolorze sosny - z materacem i pościelą jakieś 600 zł)... zamówimy je najprawdopodobniej w poniedziałek - w hurtowni - w razie, gdyby się coś psuło, łatwiej złożyć reklamację na miejscu niż w jakiejś firmie w Polsce (a ceny tych rzeczy w internecie wcale nie są niższe niż w sklepie) :) zastanawiam się nad kolorem wózka - ten ze zdjęcia mi się podoba, ale w tej serii są też bardzo fajne "żaróweczki" - np. rażący błękit... i modele z wstawkami w kwiatki :)
... dzisiejsza waga: 71,9 kg...
:)
... dzisiejsza waga: 71,8 kg... w końcu troszkę mniejszy wzrost... brzuszek: 104 cm... tyle samo tyłek...
... dzisiaj jedziemy do hurtowni - oglądać sprzęty dla Maluszka na żywo, podotykać... na razie nic kupować nie będziemy, chcemy obadać jakieś konkretne modele...
... ecopufek jest świetny - bardzo wygodny :) Tomek wczoraj położył się na nim przed telewizorem... i zasnął około dwudziestej (taki ciekawy program) :)
... obmyślamy :)
... jest chłodniej :) co za ulga :) od razu i humorek lepszy :)
... waga jak na razie jakoś się troszkę ustabilizowała :) jest ciągle 72 kg :) zresztą Pani Doktor stwierdziła na ostatniej wizycie, że przytyłam w sam raz - ani za dużo, ani za mało :) oby tylko ten trend się utrzymał ;) w sumie troszeczkę czasu zostało...
... wczoraj dostałam reklamówę ślicznych ciuszków od mojej bardzo sympatycznej Sąsiadki - po ich córeczce :) śliczne :) w przyszłym tygodniu zajmę się ich przygotowaniem i posortowaniem rozmiarami - te najmniejsze wyglądają jak dla lalek ;) gdzie tam się Dzidziuś zmieści ;)
... dzisiaj znów goście - tym razem umówiliśmy się na kawkę :) moja Mama oświadczyła, że nie przyjedzie na moje imieniny, jeżeli będę coś szykować... tzn jakiś obiad przygotowywać... więc nie będę :) zrobię kopiec kreta... mam nadzieję, że tym razem mi wyjdzie (ostatnio masa się zważyła! szok... nawet ciasto z kartonu potrafię zepsuć)...
... skoro płeć Maluszka potwierdzona, czas już poważnie zastanowić się nad imieniem... kilka zapisaliśmy sobie na karteczce i myślimy nad tym jednym... na razie bez skutku... a imiona które nam obojgu przypadły do gustu to: Adam, Paweł, Marek, Robert, Patryk (Patryk, Marek i Robert są w rodzinie)... na liście rezerwowej: Radosław, Szymon, Zbigniew, Adrian, Grzegorz... no i mój typ (na który Tomek się kategorycznie nie zgadza) to Boguś (w wersji pełnej Bogumił)... to zdrobnienie jest takie milusie...
... no i oglądamy sprzęty dla Maluszka... na razie w internecie... ale jeżeli trafi się jeszcze kilka chłodniejszych dni, wybierzemy się do hurtowni, żeby pooglądać wózeczki i łóżeczka na żywo - na zdjęciach wszystkie są śliczne, ale ja muszę dotknąć :) zastanawiam się jaka jest różnica między wózkiem za 700zł i za 3 000... bo ja nie zauważam...
... błagam o pogorszenie pogody...
... coraz bardziej zaczynam odczuwać wszelkie niedogodności ciąży... w niedzielę w kościele o mały włos nie zemdlałam... siedząc... to chyba z gorąca... ledwo mnie Tomek wyprowadził, ukucnęłam... i zrobiło mi się ciemno przed oczami... to chyba przez upały... zadyszka towarzyszy mi prawie że stale... ciężko mi siedzieć przy komputerze... ale jest na to rada :) zamówiliśmy z Tomkiem worek sako :) może to troszeczkę pomoże :) ... taki prezent na cztery zbliżające się okazje - nasze urodziny i imieniny, które będziemy mieli praktycznie w ciągu dwóch najbliższych miesięcy :)
... dzisiaj byłam u Pani Doktor... z Maluszkiem wszystko w porządku... potwierdziło się, że to facecik... ale ja mam jakieś ślady cukru w moczu... za dwa tygodnie mam powtórzyć badanie... i się nie martwić... mimo to już moja wyobraźnia zaczyna pracować nad układaniem najczarniejszych scenariuszy... muszę o tym poczytać w internecie... no i w końcu zacząć szkołę rodzenia...
... dzisiejsza waga: 72 kg...