... szczęśliwa...
... i tyle :) ... aaaa... i jeszcze pozdrowionka dla wszystkich wspaniałych Osóbek odwiedzających mój pamiętnik :)
niby jestem...
... ale tak w przelocie troszeczkę... w czasie weekendu troszkę się wyleniłam :) ale to jeszcze nie jest to... i znów poniedziałek... jeszcze cztery dni i kolejny weekend :) a jutro raniutko zobaczę moją Mamunię :) jejku... już trzy miesiące się nie widziałyśmy... chciałabym jej kupić jakiegoś kwiatuszka... zastanawiam się nad jedną różyczką, bukietem z róż i jakimś doniczkowym kwiatkiem... skłaniam się do tej różyczki :) dziękuję za pamięć i odwiedzinki :) zaraz postaram się nadrobić zaległości u Was :)
... pozdrowionka pełne wiosennego słonka :)
0,2kg...
... tyle schudłam (pomimo że od trzech dni mam te trudne dni)... chyba nie jest źle... ale z drugiej strony w ubiegłym tygodniu waga wcale się nie ruszyła... WAżNE, żE NIE IDZIE W GóRę :) ... prawda? :)
... dziś koleżanki w pracy orzekły, ze bardzo widać, że schudłam... a ja po prostu ubrałam się zgodnie z książką "Jak się nie ubierać" - założyłam buty na wysokim obcasie, proste, ciemne dżinsy z rozszerzanymi nogawkami i czarną bluzkę z dekoltem wciątą w talii :) ... one same teraz myślą o odchudzaniu... pytały, jak to zrobiłam, a ja powiedziałam tylko, że regularnie się odżywiam, nie jem słodyczy oraz tłustości i nie piję alkoholu :) ... bo to przecież prawda :)
... tak się cieszę, że mam te dwa wolne dni :)
... przesyłam pozdrowionka i uściski :)
PS... postanowiłam codziennie zmieniać swoje zdjęcie ślubne :)
uf... :)
... Dzidzi na razie nie będzie :) jeszcze troszkę poczeka to nasze przyszłe szczęście :)
... siedzę sobie w pokoju wśród kwiatuszków :) śliczne :) i dzień taki jakiś taki przyjemny :) Mężulek powtarza ciągle, że taki zachwycony moją fryzurką... i figurką :) Mama w poniedziałek przyjeżdża z Paryża :) jeszcze tylko pięć lekcji i weekend :) ale fajnie :)
... ciekawe, ile jutro pokaże waga...
:D
... ale fajnie :)
... już któraś osoba mówi mi, że schudłam :) a Mąż zwraca się do mnie np. "Chudzinko" czy "Mizerotko" :) warto być na dietce vitalii :)
... dzisiaj nic nowego w sprawie durnej baby się nie wydarzyło... wtorki ma wolne... jutro może być kolejna przeprawa... na pewno jestem już silniejsza, bo wiem, że coś takiego jak ostatnio może mnie spotkać... i nie zamierzam się zniżać do jej poziomu... moje motto: "zabić spokojem" + "nie dać się" :)
... jeszcze raz pięknie dziękuję Wam za wsparcie :) pozdrowionka :)
nowa taktyka?!
... i nic... nawet do pokoju nauczycielskiego nie przyszła... a byłam tak bojowo nastawiona... ale co się odwlecze... nie sądzę, że to koniec sprawy, więc cały czas muszę być chyba w gotowości... moje klasy mnie dwa dni nie widziały i mówią, że tęskniły... słodkie... :) dziękuję Wam moje Kotki za wspaniałe wsparcie :) nawet trudno jest mi wyrazić to, co czuję :)
... udanego popołudnia :)
PS. podobno dzisiaj dzień teściowej... a my jesteśmy zaproszeni na pączki... mam nieść jakiegoś kwiatka? ... i w ogóle, co się daje na taką okazję?
boję się :(
... za jakieś pół godziny muszę wychodzić do pracy... co mnie dziś tam czeka? :/
... dzień rozpoczął się milutko, bo waga pokazała 64,7kg! :D
... trzymajcie kciuki, żeby udało mi się nie dać tej wrednej i głupiej babie :)
znów nieprzyzwoita...
... pora na wstawanie w niedzielę... ale Mężuś szedł na służbę i chciałam mu zrobić śniadanko :)
... wczorajszy dzionek minął rzeczywiście na słodkim lenistwie :) tego mi było trzeba :) a dzisiaj czas się wziąć za obowiązki, posprawdzać testy, przygotować się do pracy na przyszły tydzień... i dalej dietkować :)
... wiecie... zanim wykupiłam dietkę vitalii nie cierpiałam weekendów (pod względem dietkowym oczywiście, bo z wszelkich innych powodów kochałam je i kocham)... był to najgorszy czas, kiedy krążyłam wokół lodówki... w tygodniu było mi łatwiej... teraz jest odwrotnie :) kiedy chodzę do pracy często muszę coś zamieniać, trudno przestrzegać pór posiłków... a wczoraj było idealnie :) dzień bez głodu :) ... i nie popełniłam nawet najmniejszego grzeszku :)
... pięknej niedzieli moje Kochane Kobietki :)
plan na dziś...
... lenistwo, lenistwo i jeszcze raz lenistwo... z przerwą na sprzątanie... trzymanie się ścisłe jadłospisu vitaliowego... niemyślenie o głupich babach... :) ... no chyba że obmyślanie planu odparcia następnych ataków... :) uda się?
pierwszy raz...
... odkąd mam dietkę vitalii, w dniu ważenia nie mam spadku wagi... czyżby wszystko sprzysięgło się przeciwko mnie... ;) ... mam nadzieję, że to wina trudnych dni, które powinny się rozpocząć w poniedziałek...
... dziś na szczęście nie muszę się widzieć z panią s., bo idę z dzieciakami na konkurs :) czyli praktycznie od 12:00 powinnam mieć weekend :) pozdrowionka :) dziękuję za Wasze wsparcie :) jesteście kochane :)