huurrraaa!!
... ferie :) jest tylko jeden problem... jak siedzę w domu, ciągle chodzę i coś zajadam... co zrobić żeby przez te dwa tygodnie nie wrócić do wagi początkowej? ... zauważyłam, że już dwie godziny po posiłku jestem głodna... a to znaczy, że jeżeli przegram ze swoim głodem, za często będę jadła... co mam zrobić?
... przesyłam całuski :) i życzę wszystkim, by te wichury się już uspokoiły...
jeszcze tylko jutro... :)
... uffff :) zostały mi 4 lekcje do przeprowadzenia... i niby ferie... niby, bo trzeba będzie jeszcze w czasie ferii jakoś zająć chętne dzieciaki... zgłosiłam się do pracy społecznej na środę i czwartek... a niech tam... :) a dzisiaj od przyjścia z pracy oddaję się lenistwu :) jak ja to kocham :) martwię się tylko troszkę o mojego Męża, bo jest na służbie, a takie okropne dziś wichury, że szok :(
... buziaczki Kochane :) Wy też jesteście takie głodne? ... bo ja jestem dziś jakoś wręcz nienażarta... :(
no i co u mnie...
... chyba nic ciekawego ;) waga nadal wskazuje więcej niż jest na pasku... ale jakoś dość optymistycznie (jak na siebie) na to patrzę :) dzisiaj koleżanka, która w poniedziałek wróciła z macierzyńskiego, powiedziała, że schudłam :))) Babeczki :) ale radość :) a to tylko 3kg w dół :)
... a wiecie, że jeszcze nie dotarłam na te moje zakupy... szok... ale może jutro :)
... a Madzia mi teraz macha na powitanie z daleka :) już nie "obłapia" mnie wpół :) dziękuję za wszystkie rady :) cieszę się, że Was mam :) jednak rozmowa to podstawa :)
(: BUZIACZKI :)
raz na wozie...
... raz pod wozem... dziś jest znów 67,2kg :( moja radość z utraconej wagi była więc bardzo krótka... ja chyba padam na tym, że nie ćwiczę... nie lubię sportu w ogóle... toleruję aerobik, ale nie mam z kim chodzić od jakiegoś czasu... chciałabym się zapisać na jakieś zajęcia taneczne (cokolwiek), ale jak na razie jeszcze nie udało mi się na nie Męża namówić...
... teraz żyję myślą o feriach... jutro choinki klasowe, pojutrze rada... i dwa dni "przedferyjne" - najgorsze, jakie mogą być do uczenia... ale jakoś przetrwam...
... wiecie... mam jedną taką uczennicę, która się do mnie przytula... otwiera mi drzwi, nosi moje rzeczy, odprowadza do pokoju nauczycielskiego... jęczy, że nie chce, żeby były ferie, bo beze mnie nie wytrzyma... dziś mi dała laurkę... nie wiem, jak do tego podejść... szkoda mi dzieciaka... ale tak nie może być...
miesiąc do Walentynek :)
... a ja dziś ważę 66,4kg :) super :) sprawdziłam w dzienniczku, że od listopada - czyli przez dwa ostatnie miesiące praktycznie ważyłam 67-68kg :) założyłam sobie w akcji walentynkowej, że za miesiąc mam ważyć 65... może mi się uda :) kto wie :)
... zastanawiam się nad prezentem dla mojego Męża... jednak przez te dziesięć lat, od kiedy jesteśmy razem, dałam mu masę rzeczy... i pomysły mi się skończyły... może Wy macie jakieś ciekawe?
... udanej niedzieli Kobietki :)
:)
... waga w końcu troszkę ruszyła :) pytanie tylko, czy nie wróci, jak zacznę jeść normalnie... ale może nie, co?
... przyjemnej sobótki moje Kochane :) buźka :)
winko, pizza, McDonalds...
... to niestety moje menu z ostatnich dni... bo gościmy rodzinkę w naszej chałupce, w której nie mamy jeszcze kuchni (zlewu i szafek, a więc miejsca, gdzie można coś przygotować...) i załatwiamy różne formalności na mieście... dzisiaj podpisaliśmy akt notarialny, więc mieszkanko nasze :)
... waga dalej taka sama... chyba nie jest źle, biorąc oczywiście pod uwagę to, co zjadam...
... życzę Wam dobrej nocki :) trzymajcie się cieplutko i chudnijcie zdrowo :)
dziś troszkę o odchudzaniu :)
... moja waga utrzymuje się już drugi tydzień na stałym poziomie - 67,1kg... chyba pozytywnie, bo wczoraj zaczęły się moje trudne dni, a zwykle wtedy waga skakała w górę :) może po okaże się, że schudłam troszkę :)
... znów mam jakiś szalony czas, bo kończy się półrocze... w czasie weekendu robiłam brzuszki, a od poniedziałku znów nie robię... postaram się to naprawić :) ... dietka... niestety w tym zabieganiu zdarza się, że jem tylko śniadanie i kolację... ale jeszcze troszkę i wszystko powinno wrócić do normy :)
... wszystkim Vitalijkom zbliżającym się do sesji życzę powodzenia :) pozdrawiam :)
oj te rozmiary...
... no właśnie... dziwicie się, że ja nie właziłam w 42... a to jest tak: pas - 80cm, dupsko (przepraszam - tyłeczek): 106cm... i w tym sęk... na dodatek ja jestem niewymiarowa, bo góra jest o rozmiar albo i lepiej mniejsza niż dół :) ale co zrobić - taki mój urok... no i co? 40 nijak nie obejmie takich kształtów... ale to nic... może z czasem... :)
... z zakupów nici... zapomniałam, że musieliśmy iść do notariusza, a teraz jestem asystentem przy skręcaniu szafy na korytarz :) podoba mi się ta funkcja, bo już pół godziny siedzę na vitalii i jeszcze posiedzę pewnie ze dwie :)
... dziękuję Wam za wszystkie miłe słowa :) nawet nie wyobrażacie sobie, jak się cieszę z tego, że znalazłam tę stronkę :D i jak Was lubię :) buziaczki :)
już chyba nie jestem grubasem :)
... i chyba nie jest tragicznie :) dzięki Wam powolutku udaje mi się siebie zaakceptować - taką, jaka teraz jestem - "kobiecą"... choć chciałoby się powrócić do dziewczęcych rozmiarów :) odchudzam się dalej, ale bardziej ze względu na zdrowie, niż wygląd :)
... nie wiem, czy o tym już pisałam, ale na początku odchudzania postanowiłam sobie, że póki nie schudnę, nie kupię sobie żadnego nowego ciuszka (bo wydawało mi się, że to najlepsza droga do tego, żeby ciągle sięgać po coraz większe rozmiary...) ... i nie kupiłam nic oprócz czarnego golfa na pogrzeb Dziadka...
... jutro idę na zakupy :) może uda mi się coś fajnego znaleźć :) i może już wejdę w rozmiarek 42 :) bo wcześniej się w niego nie mieściłam... usłyszałam nawet od pewnej pani sprzedawczyni, że w jej sklepie ubrań w takich rozmiarach jak na mnie nie ma... było minęło :)
... stokrotne dzięki :*
... czy mogę tu z Wami zostać?