...
... 64,5 kg, czyli cel na kończący się drugi tydzień diety nie został zaliczony... ale minimalny spadek odnotowałam :)
...
... dzisiaj równe 65 kg i pierwszy dzień @...
... łatwo powiedzieć...
... wykonać trudniej :/ w związku z tym, że wieczorem mieliśmy gości, śliczny pod względem dietetycznym dzień zakończył się sporą garścią chipsów i dobrym kielichem białego, słodkiego wina... jako solenizantce nie wypadało mi postąpić inaczej :/ a co za tym idzie - waga nadal niezbyt ładna: 65,2 kg :/ ajajaj...
... raz na wozie, raz pod wozem...
... poranna waga: 65,5 kg... od dziś wracam na łono diety smacznie dopasowanej...
... 64,3 kg :)
... waga spada :) to dobrze :) jutro i w następną sobotę mamy wesela i nie zamierzam wtedy przestrzegać diety :) zjem wszystko, co mi się będzie podobało, postaram się tylko, żeby ilości były rozsądne ;)
... zastanawiam się nad tym, kiedy powinnam zakończyć chudnięcie... jako cel zaznaczyłam 61 kg... nie wiem, czy nie zatrzymam się na jakichś 62-63 kg... zobaczymy... wyjdzie w praniu...
... Danielek jest coraz mniej podobny do mnie... czysty Tata... znów zaczyna mówić :) dużo gada po swojemu :) jest co prawda znacznie w tyle za rówieśnikami z placu zabaw, ale mam nadzieję, że jak już zacznie mówić po polsku, nadrobi zaległości :)
... mimo wszystko się udało :)
... pierwsze oficjalne ważenie zaliczone, krok milowy (czy jakoś tak) osiągnięty :) waga: 64,7 kg - zgodnie z przewidywaniami diety :) nie wiem, jak to możliwe po przedwczorajszym obżarstwie, ale nie zamierzam tego roztrząsać :) cieszę się :) dzięki za wsparcie, Kobietki :)
... no to porażkę zaliczyłam...
... cały wczorajszy dzień to jedna wielka dietetyczna wpadka :/ śniadanie zjadłam tak jak trzeba - wg planu posiłków, a potem się zaczęło... zamiast drugiego śniadania - ciasto... oczywiście po godzinie byłam głodna... jadłam, jadłam i jadłam... kładłam się spać obżarta, a jednocześnie nienajedzona :/ no i dzisiaj jestem w punkcie wyjścia :/ ważę 65,4 kg :/ a miałam już prawie kilogram mniej :/ dzisiaj postaram się być grzeczna...
... 64,5 kg :)
... cieszę się :) jeszcze gdyby nie ten obrzydliwy upał... całymi dniami siedzimy w mieszkaniu... i oglądamy teletubisie :/ cóż, trzeba jakoś przetrwać...
... to działa :)
... wynik porannego ważenia: 64,8 kg :) wczoraj było nawet 64,6... to pewnie woda... ogólnie dieta jest smaczna (jak sama nazwa wskazuje), ale ja ciągle czuję głód i nęcą mnie chipsy albo świeżutkie białe bułeczki (może to ten głód emocjonalny)... Tomek je to, co ja i niektóre potrawy bardzo chwali :) Mama z kolei, kiedy powiedziałam jej o diecie (w tajemnicy), rozkrzyczała się na mnie, że jestem chuda i chyba chcę sobie narobić biedy... no cóż... wskaźnik zawartości tłuszczu w organizmie mówi wszystko - 30 % to już stan zdecydowanie alarmowy :/
... pomiary/pierwszy dzień diety...
... waga: 65,4 kg, biust: 89 cm, pod biustem - 75, talia: 77,5, pępek: 88, boczki: 92,5, tyłek: 103... tłuszczu w organizmie: 30% (!)