Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka

O mnie

Jestem internetowe zwierzę, od bardzo dawna. Pierwsze komputery własnoręcznie sobie składałam, tak zwane klony ajbiema. Czytywałam kiedyś namiętnie fantastykę, teraz jakby mniej. Lubię wyprawy rowerowe, baseny z nie za zimną wodą, żeglowanie po Cykladach, koszenie trawnika.... Ach, i jeszcze - byłam kiedyś, przez 3 lata, Pierwszą Damą polskiego Tomb Raidera. ______________________
_____________
Mam pamiętnik otwarty dla wszystkich. Nie ma potrzeby zapraszania mnie do znajomych. Jeśli ktoś chce mnie czytać i śledzić na bieżąco - to wystarczy dodać do ulubionych pamietników. Bo wśród vitaliowych znajomych chcę mieć tylko prawdziwych ZNAJOMYCH.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1816602
Komentarzy: 19150
Założony: 16 marca 2009
Ostatni wpis: 15 lutego 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
jolajola1

kobieta, 62 lat, Warszawa

158 cm, 63.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: w wiecznej pogoni za stabilnym 55

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 sierpnia 2016 , Komentarze (8)

ale tak mnie bolał brzuch z głodu 18 kilosów od domu, że nie mogłam o czym innym myśleć
szit!
naciskaj te pedały! jedź tańcząco! brykaj! NIE myśl, tylko kręć!!!!
... szczęście, że nie było po drodze Maca ani kebaba
Panu i Władcy nic nie powiedziałam, o tym głodzie..., wybrał się ze mną na późnopopołudniową przejażdżkę rowerową i dopiero pod metro_kabaty zaczął pomstować - ileż to kilo do domu!!!

w namiastce kolacji 5 wielkich śliwek
i, tu już nie zdzierżyłam czymania_zawzięcia, plaster wielki suszonej włoskiej szynki
ale jeden tylko!!!

23 sierpnia 2016 , Komentarze (12)

bo mi dzisiaj powiedział Pan i Władca, że oglądał foty z pierwszego greckiego rejsu (no! musiał oglądać, bo go i ja i nasz osobisty Magik Komputerowy zmusiliśmy do zrobienia backapu z ostatnich 11 lat na lapkach i płytach cd)
więc Pan i Władca mi powiedział, że na tych fotach z pierwszego rejsu to ja jestem szczupła i nie mam brzucha
(SZIT !!! - wiem, że TAM  nie mam brzucha, a teraz mam)


to się wydaje takie proste - pomyśleć, zobaczyć dane, pomyśleć, policzyć, znowu pomyśleć potem się zawziąć i potem się trzymać zawzięcia

wstyd i guuupio mi się zrobiło, a potem pomyślałam, czy bym się nie mogła znowu zawziąć???

więc się zawzięłam
jeden dzień za mną
o 20 godzinie około własnej domowej ulicy se pomyślałam, że za wcześnie wracam, w domu lodówka.... i pojechałam jeszcze dychę, razem ponad 43

zobaczymy jak będzie z trzymaniem się zawzięcia
uprzejmie proszę o trzymanie kciuków

22 sierpnia 2016 , Komentarze (9)

nie lubię pisać na Vitali, gdy ...
Gdy nie chudnę
Gdy z trudem opanowuję przybory
Gdy opanowuję przyrosty
Gdy nie mogę się pochwalić wynikami

Tyle lat się chwaliłam, że teraz mi jest głupio i się czuję gorsza, słabsza, nietakajakpoowinnam

Klimakterium zrobiło mi psikusa.

Miałam czterdzieści kilka i wszystko szło OK. Mam pięćdziesiątkę z haczykiem i żeby chudnąć to chyba nie powinnam oddychać. Powietrze jest smaczne i tuczy!!! Na pewno!!  A! nie jeździć dziennie 30 kilometrów, tylko chyba setkę i to jeszcze w sportowych kadencjach.
Nie mam nic sobie do zarzucenia. Nie obżeram się. Nie jadam słodyczy. Nie żrę tłustego.

Od dwóch tygodni waga w granicach 63,8-64,1.
Przejechane w ciągu ostatnich 20 dni 420 km, z przerwą na katar-monstre.

nie lubię sie czuć gorsza, słabsza, niedostająca_do_tego_co_powinnam_osiągać
wrrr

21 lipca 2016 , Komentarze (4)

Właśnie mi mailing przyszedł z tą informacją. I teraz co, się zastanawiam. Miałam zakupić znowu vitaliusza, abonament z 1 sierpnia odnowić. A teraz to nie wiem..
Bo jeśli nowy właściciel będzie chciał zrobić własne porządki?....

To może ja poczekam z parę tygodni, poobserwuję.

ps. rejs do końca udany, brakło czau i zasięgu, by foty i wpisy wstawiać
jak zrobię publiczne albumy, to dam liki
opalona jestem na ciemno-ciemno, skóra aksamitna, szopa jasnych i wypłowiałych włosów, taką siebie lubię
nie lubię natomiast porejsowego przybytku wagowego, oj! nie lubię - choć prawdę mówiąc te pyszne ryby i żyjątka morskie, te gładkie lody, te ociekające sosem musaki, te zimne piwa, ta oliwa na pomidorach, te plastry fety.... ach, mniam!! - BYŁY TEGO WARTE

11 lipca 2016 , Komentarze (3)

Milos, Kimolos, Sifinos. Wieje, buja, chlapię. W cztery dni tylko 3 wyspy, zamiast sześciu. Meltemi w tym roku wyjątkowo nieprzyjemne. Na Kimolos wypłynęłam przez basen portowy pod drugi brzeg, fala mnie znosiła, rurkę zalewała, a pod wiatr płynęłam- a stałam prawie w miejscu i jeszcze znosiło mnie na skały . Wystraszyłam się jak dawno nie.

I jak zawsze - tylko spokój może nas uratować...... 

Już na zawsze wiem,  że na takiej fali nie wypływa się na zbiór muszli i na kamerowanie podwodnego życia... 

Finałowy mecz ME oglądany w mikrym porciku. 3 knajpy na krzyż, w tym jedna tylko z telewizorem, jedna piekarnia, jedna plaża. Grecja na dziko,  od czterech lat niewidziana. 

Snurkowania niewiele. Bo warunków brak. Byliśmy w Ukochanej Kleftiko. Brak możliwości zaparkowania. Szkwały w porywach do 52 węzłów,  to jest dziewiątka Bouforta! 

fotki sukcesywnie, net wyspowy kijowy 

6 lipca 2016 , Komentarze (9)

Z lotniska do mariny Kalamaki jechaliśmy wyjątkowym autobusem - polski Solaris Urbino, nawet okładziny foteli takie same jak warszawskie.

Potem Aegina, potem zatoczka, potem Poroz. Od lat tu zawijamy, ale wypożyczalnia rowerów jest dopiero od niedawna. W każdym razie pierwszy raz widzę.

W Methanie "kąpiel w śmietanie". Wyspa ze źródłem siarkowym, kąpielisko dla kuracjuszy i zatoczka na dziko, woda całkiem biała, capi siarkowodorem i bąbelkuje, dziwnie się pływa. Zresztą woda przy kei jachtowej też jest biała. Przypływają tu jachty, żeby sobie postać, a siarka im wyżera wszystkie żyjątka z kadłuba.



Nocny przelot z Hydry do Serifos. Ciężki rejs, wiało do 40 węzłów, chlapało, część załogi sie pochorowała. Nagrodą było niebo białe od gwiazd.

Meltemi bywa zdradliwe. Silny wiatr z niespodziewanymi porywami. Przy dobijającej fali, po nocy niespania... Rano mieliśmy wypadek przy cumowaniu. Jacht uderzył bokiem dzioba w keję. Pan i Władca wywinął fikołka nad relingiem, na betonowy pomost. Zasadniczo uderzył ciałem, a głową tylko dobił. 16 cm od metalowego polera. Rany głowy krwawią obficie. Ewa, pani profesor polonistyki, biegła po apteczkę, spadła z zejściówki, złamała nogę w kolanie.

4 godziny później oboje nasi okaleczeni, wstępnie opatrzeni i pozszywani, byli wstawiani  na pośpieszny prom do Aten. Tu na wyspie jest tylko jeden lekarz, nie ma rentgena. Pan i Władca wrócił dzisiaj, w kołnierzu, zmęczony. Ewa została w szpitalu KAT, czeka ją operacja.
Póki co nie wypływamy, wciąż duje Meltemi.

Pod wieczór przestało wiać.

coś nie wszystkie zdjęcia chcą się wgrać, słaby ten wyspiarski internet

26 czerwca 2016 , Komentarze (8)

drugi dzień z rzędu poniżej 62 kilo
nie widziałam czegoś takiego od sierpnia 2014 roku

6 dni do wylotu na rejs

25 czerwca 2016 , Komentarze (5)

w sensie Warszawska Masa Krytyczna
przejechała miastem, nic nie zablokowała oprócz Poniatowszczaka od Las Palmas do skrętu w Saską, na 8 minut
(OSIEM MINUT, hehe hehe, gdy standardowe korki poranne liczą ich co najmniej trzydzieści........... . )
jechałam, gwizdałam, dzwoniłam, Masa niecałe 31 km, dojazd i odjazd po 4 km z ogonkiem
jedna z tych wyjątkowych letnich Mas Krytycznych, gdy żadne z nas nie musi jechać na masce autka z rozłożonymi łapami, gdy piesi na pasach rozmawiają a nie rzucają kurwami, gdy policja ma ludzi sprawnych  na motorach, a nie "januszy" w autkach, gdy jest ciepło i na łeb nie pada
gdy wszystko jest ok i na końcu pod Kolumną Zygmunta uczestnicy biją bravo

mi bili, a myślałam, że umrę...



od kilkuletniego stresu w 2003/5  zaczęłam się jąkać
OKROPNIE
powolutku wychodzę z tego,
..... znaczy kiedyś (jak byłam młoda, bezstresowa i śliczna) prowadziłam konferansjerkę na 380 osób bez mikrofonu i  tylko z gitarą, ale potem już 5 osób doprowadzało mnie do niemożliwego dławienia w gardle
16 dni temu prowadziłam szkolenie praktyczne dla 7 osób i się nie zająknełam, HA!!!


dziś najpierw, przed ruszeniem przejazdu, mówiłam 5 zdań prostych, niezłożonych.. i oddałam mikrofon
po przeźjedzie mówiłam z minut 5, bez zająknięcia
(owszem, obok stała Kaśka, miała polecenie mnie szczypać, gdybym zaczęła bełkotać)
nie było potrzeby, dwa razy doprowadziłam ludzi do śmiechu, no i potem dostałam brawa....
 zdrowieję?????


to na trasie, zdaje się rondo Starzyńskiego pod nami


przed ruszeniem

o!! tu Kaśka stoi za mną, gotowa do szczypania

waga poranna 62,3
od 16 zjadłam pół buły ciemnej z rodzynkami, głodna bylam jak czort, szybka i wyczerpująca Masa 48 km, potem imieniny Pana I Władcy w cudnej knajpie włoskiej pod domem, wydłubałam mu z talerza z 8 długich klusek w sosie carbonara, przesmaczne Proseco, zamrożone limoncello, 2 łyżeczki serka łososiowego w domu

nie mam nigdzie nadwagi poza brzuszyskiem, wrrrr

FAJNY DZIEŃ
i nareszcie jest ciepło

22 czerwca 2016 , Komentarze (15)

dziś Pan i Władca pojechał do naszego biura do pracy na rowerze :D
pierwszy raz w życiu do fabryki na rowerze!!
laptop w plecaku
wrócił rowerem

i rowerem pojechał na budowę, gdzie stoją nasze filtry, które trzeba kontrolować, i wrócił rowerem

BOSZ!! jak Panu i Władcy kupowałam 2 lata temu pierwszy osobisty rower, to w najśmielszych myślach nie spodziewałam się czegoś takiego

a Córczę z Osobistym Facetem przyjechali z Kopenhagi rowerami do Ojczyzny, przez tydzień jeżdzili po zachodniopomorskiem

OKROPNA JESTEM - ZARAZIŁAM RODZINĘ ROWEREM
;-)

21 czerwca 2016 , Komentarze (19)

jestem, żyję
opanowałam rośnięcie wagi z powodu klimakterium, urosła do kosmicznego 66, ale już ją mam od 3 miesięcy pod kontrolą, teraz jest od 62 do 63
a figura, oprócz wystającego brzucha, rewelacyjna
54 lata i wciąż mnie od tyłu na rowerze biorą za młodą kobietę lub (!!!) za dziewczynę
bywa, od tyłu, podrywają, a potem od przodu, przepraszają za śmiałość i niestosowność - nigdy wtedy nie wiem, czy się cieszyć czy obrażać

zimą Jasiek miał wzowę, znowu chemia, pod kontrolą, cofa się... ale wznowa 2 lata po ustąpieniu to nie jest dobry prognostyk

wciąż gram, zwłaszcza w miesiącach zimowych, ale teraz mam nowy rakietowy komp i podłączam go do domowego telebima - gra na wielkim ekranie to jest super przeżycie

roweruję
biorę udział w konsultacjach rowerowych w całym mieście
jestem wzywana na wizje lokalne rowerowe, gdy się urzędy miejskie nie mogą dogadać
w zeszłe lato i jesień brałam udział jako delegat Masy Krytycznej w 8 z 18 Przejazdów Krawężnikowych, które robił nowy dyrektor Zarządu Dróg Miejskich, dwa z tych przejazdów sama projektowałam
składam projekty rowerowe i rowerowo-piesze do kolejnych edycji Budżetu Partycypacyjnego

stałam się Warszawską Rowerową Szychą
i
jedną z czterech kluczowych osób w Warszawskiej Masie Krytycznej
wszystko z pasji
rowerowej

i wciąż mam u boku jedynego w swoim rodzaju Pana i Władcę
i kilkunastu młodych męskich przyjaciół
i kilka młodych i ciut więcej  niż młodych przyjaciółek

życie po pięćdziesiątce jest wspaniałe
(.. a jak sobie przypomnę wielodniową depresję po moich pięćdziesiątych urodzinach, to podśmiewać mi się chce, ten dół do chęci pochlastania, to rozpaczliwe wpatrywanie w lustro...)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.