Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka

O mnie

Jestem internetowe zwierzę, od bardzo dawna. Pierwsze komputery własnoręcznie sobie składałam, tak zwane klony ajbiema. Czytywałam kiedyś namiętnie fantastykę, teraz jakby mniej. Lubię wyprawy rowerowe, baseny z nie za zimną wodą, żeglowanie po Cykladach, koszenie trawnika.... Ach, i jeszcze - byłam kiedyś, przez 3 lata, Pierwszą Damą polskiego Tomb Raidera. ______________________
_____________
Mam pamiętnik otwarty dla wszystkich. Nie ma potrzeby zapraszania mnie do znajomych. Jeśli ktoś chce mnie czytać i śledzić na bieżąco - to wystarczy dodać do ulubionych pamietników. Bo wśród vitaliowych znajomych chcę mieć tylko prawdziwych ZNAJOMYCH.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1816611
Komentarzy: 19150
Założony: 16 marca 2009
Ostatni wpis: 15 lutego 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
jolajola1

kobieta, 62 lat, Warszawa

158 cm, 63.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: w wiecznej pogoni za stabilnym 55

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 sierpnia 2014 , Komentarze (10)

najniższa waga w tym roku 60,3
za 3 godziny ruszamy ku południu Europy, ku ciepłym wodom

13 sierpnia 2014 , Komentarze (15)

Już żyję jeno przygotowaniami do wyjazdu. Już i rower od poniedziałku poszedł w odstawkę. Nawet przestałam liczyć kalorie vitaliuszem, bo zupełnie czym innym pochłonięta. Płetwy, maska, rurka, klisza do aparatu podwodnego, zamówić zakupy na 5 osób, planowanie trasy dojazdu do Monfalcone, lekkie pranie łódkowych ciuchów.
I ach! z trudem, bo z trudem, ale mieszczę sie we wszystko, tylko 2 pary spodenek i jedno bikini okazały sie być całkowicie nie do przyjęcia. Może to i dobrze, nie wpadnę w szał szopingowy przedrejsowy.
Waga constans, miedzy 60,8 a 61,4. Niech i tak będzie.
O powtórne zejście poniżej 60 i o dążenie do stabilnego 55 postaram się po powrocie.


Pisałam kiedyś, że siostrzenicy-chrześnicy w prezencie ślubnym daję starsze rodzinne volvo, pieszczotliwie Czołgiem zwane. Kilka vitaliowych koleżanek się oburzało, że jak to, dawać stary samochód, że nie wiadomo, na co im, czy chcą, itepe. Wyjaśniłam wtedy.
I co? Młodzi zadowoleni bardzo, wychuchali Czołga, aż błyszczy. Adrian jest z wozu tak ogromnie dumny, chwali się naokoło, kolegom w pracy, rodzinie.
A wczoraj Czołgowi przybyła nowa pasażerka. Zuzia. Od razu się polubili - on ją miękko resorami bujał i mruczeniem uspokajał, ona ufnie w jego "objęciach" zasnęła.
Czołgiem ze szpitala do domu przyjechała moja nowa wnuczka. Znaczy cioteczna wnuczka. Zostałam babcią po raz drugi, nieważne że tylko cioteczną.

9 sierpnia 2014 , Komentarze (5)

niespodziewanie - 60,8 kg
HA!!
HA!!!!!!!!!!
i ewidentnie spada mi obwód brzuszny

obawiałam się nagłego wzrostu, bo wczoraj odżywiałam się na słodko - morele wygotowane w syropie do nalewki; i mlecznie, jak nic z litr tłustego mleka wypiłam, piłam i piłam i nie mogłam się nasycić; i mięsnie, wyżarłam całe mięsko z rosołu królewskiego, całe!
ale waga doceniła to, że mimo jedzenia pysznego, to już długi czas nie było obżarstwa i że pilnuję paszczy i że roweruję prawie codziennie

no owszem, nie bedę miała na wyjazd wagi zeszłorocznej i owszem, kostium nowy przed rejscem będę musiała kupić i spodenki, ale jednak 4 kilo odeszło i nie widać, by chciało wracać, nie czai sie za każdym nadprogramowym kęsem

6 sierpnia 2014 , Komentarze (6)

i że się wywrócę
TO BYM SIĘ POŁOŻYŁA

rower 55 km z ogonkiem
na liczniku 4134 km

ale w domu rosół królewski na nowalijkach, salami, winogrona, drinki, morele, pasztet i śmierdzący wniebogłosy ser

5 sierpnia 2014 , Komentarze (5)

no bo czemuż nie?
od 3 dni poniżej 61,5 kg
a właściwie od tygodnia, z przerwą jednodniową
dziś 61,3 kg o późnym poranku

rower wczoraj był mikry, bo popołudniem wiatr chwilami zrywał mnie z siodełka, w oczy sypał piachem i pyłem ze wszystkich stołecznych remontów, a wieczorem była burza

za to nie wiedzieć jak i kiedy, wjechałam w piaty tysiąc, po wczorajszej jeździe mam na liczniku 4079 km
wyjątkowo szybko w tym roku, po części zasługa krótkiej zimy, ciepłej wiosny i tego, że rower stał mi się niezbędny, codzienny, wariuję, jak nie jeżdżę, no poza czasem zalegania śniegu na ulicach - jest moim prawie całorocznym środkiem transportu po mieście

idę sobie, pucować pokoje przed przyjazdem córczęcia z Oswojonym Wikingiem, cedzić ostatnie zeszłoroczne nalewki i co tam jeszcze z przygotowań wymyślę...

3 sierpnia 2014 , Komentarze (5)

w sensie, że nadmiar kilogramowy jednodniowy wysikam
zrealizowałam "groźbę"
dziś cudny widok na wadze, tylko raz w tym roku mignęło i sobie poszło, piękne , zachwycające, ze 3 razy wchodziłam na wagę, by oczy ponapasać, śliczne
61,1 kg


cudowne upały trwają, rower codziennie, córczę w drodze (okrężnej nieco) do domu rodzinnego, przygotowania do rejsu do Wenecji, kot przytulaśny, Pan i Władca też . . . 

bosze! życie bywa piękne!!!!

2 sierpnia 2014 , Komentarze (4)

- no bo jakże miałaby waga nie wzrosnąć, gdy w pośpiechu, w biegu, zamiast obiadu - jagodziankę pochłonęłam, zapijając 2 szklankami zimnego mleka z oszronionego szkła
- no bo jakże miałaby nie wzrosnąć, gdy zamiast ponad 40 km na szybkości, przejechałam lajtowym tempem niewiele ponad 30
- no bo jakże by miała waga nie wzrosnąć, gdy przejazd rowerowy zakończył się późną nocą na placu zabaw w parku, gdzie dzieciaki po omacku ruszyły do piaskownicy i huśtawek, a mniej lub bardziej dorośli rozsiedli się na trawnikach i ławkach, w grupki się zbierając, odganiając od komarów, dyskutując i konsumując to, co przed chwilą nabyliśmy w pobliskim Społem, ja - drożdżówkę ze słodkim serem
- a już na pewno waga musiała wzrosnąć na skutek tego, że po powrocie odnalazłam gar zimnej pomidorowej, przez Pana i Władcę ugotowanej, na wołowinie i młodych jarzynkach, i potem ten gar mnie jakoś ciągnął, co chwila nad nim zwisałam i zwisałam, chłepcząc...

nic to, tylko 62,5 kg
wysikam...

bo wczoraj taki wyjątkowe popołudnie było
GODZINA W
Przejazd Świeczkowy

co to godzina W, to chyba każdy wie
od 3 lat jestem wtedy na rowerze pod Rotundą, na środku ronda, a dokładniej w jego wschodnio-północnej ćwiartce

tu, pod linkiem, jest film z wczoraj, kamera miejskiego monitoringu, w tle słychac głosy operatorów, widać jak się ludzie schodzą , przyjazd motocyklistów, blokada ronda, przepuszczenie ostatniego tramwaju, zbyt wcześnie odpalona zielona flara (11:20), pierwsza czerwona flara (12:12), narastające trąbienia i dzwonki w tle (12:43) i potem o 13:02 głos operatora "to jest to" i syreny i wykwity dziesiątek flar

Przejazdy Świeczkowe Czajnika organizuje od 7 czy 8 lat Czajnik. To taka jazda rowerem, grupowo, po ulicach. Czasem z przewodnikiem, a czasem bez. Zaczynając od obelisku Krybar na stoku Tamki, jeździmy po różnych powstańczych mogiłach, po miejscach rozstrzelań z Powstania, zapalamy świeczki, czasem przewodnik coś opowie, w zeszłych roku odwiedzaliśmy mogiły zapomniane, na praskim brzegu, w tym Mokotów i Wola, na Mokotowie takie miejsce, gdzie powstańcy wychodzili z kanałów, są na ulicy namalowane ślady stóp, wieczny znicz na tyłach pomnika Powstania Warszawskiego, memoriał na Woli, z wystrzelanymi w murze śladami ciał

31 lipca 2014 , Komentarze (10)

110 km na rowerze w ciągu ostatnich dwóch dni
dziś też, o ile się popołudniem nie rozpada
na wadze wczoraj 61,6
na wadze dzisiaj 61,5
paszcza pod kontrolą
i wciąż ciepło, ciepło! cieplutko!


dziś Jasiek ma ostatnie naświetlania, wyniki krwi trochę lepsze, jest szansa, że przed łikendem wróci do domu, włosy na głowie mu odrastają, ma ciemny meszek

29 lipca 2014 , Komentarze (8)

rower codziennie
waga paskowa
paszcza pod kontrolą
cudowne upały, raz na jakiś czas ulewa

CHWILO, TRWAJ!
:)

26 lipca 2014 , Komentarze (12)

to były chyba jakieś omamy ...
dziś na wadze o późnym poranku grzeczne paskowe 62,1 kg


wczoraj Masa, jeździłam jak na skrzydłach
pani z Kondratowicza nie przepraszam za ogwizdanie i krzyk do rowerzystów "uwaga, samobójczyni w peletonie".... . ale jak taka, uczciwszy uszy, umysłowa krowa, wchodzi w zwartą kolumnę rowerów 300 metrów przed migającym radiowozem, to przecież siłą jej nie będę zatrzymywać ani próbować rozmawiać, tylko ostrzegę jadących przed wtargnięciem


na zakończenie jak zwykle fotka pod Zygmuntem, kolega zrobił kilka, a potem na FiBi zamieścił tę z guuuupimi minami


ps.
Jasiek od poniedziałku znowu w szpitalu, spadły mu wyniki krwi i nie chcą się podnieść do zadowalającego stanu

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.