Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka

O mnie

Jestem internetowe zwierzę, od bardzo dawna. Pierwsze komputery własnoręcznie sobie składałam, tak zwane klony ajbiema. Czytywałam kiedyś namiętnie fantastykę, teraz jakby mniej. Lubię wyprawy rowerowe, baseny z nie za zimną wodą, żeglowanie po Cykladach, koszenie trawnika.... Ach, i jeszcze - byłam kiedyś, przez 3 lata, Pierwszą Damą polskiego Tomb Raidera. ______________________
_____________
Mam pamiętnik otwarty dla wszystkich. Nie ma potrzeby zapraszania mnie do znajomych. Jeśli ktoś chce mnie czytać i śledzić na bieżąco - to wystarczy dodać do ulubionych pamietników. Bo wśród vitaliowych znajomych chcę mieć tylko prawdziwych ZNAJOMYCH.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1816567
Komentarzy: 19150
Założony: 16 marca 2009
Ostatni wpis: 15 lutego 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
jolajola1

kobieta, 62 lat, Warszawa

158 cm, 63.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: w wiecznej pogoni za stabilnym 55

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 maja 2014 , Komentarze (12)

albowiem przyjaciele niespodziewanie się odezwali
pierwsze spotkanie od czasów, gdy Magdę potrącił samochód na pasach, wciąż o dwóch kulach, cała noga w tutorze syntetyczno-stalowym, wygląda jak Robocop rodzimego chowu
a na stole pierogi z mięsem własnej roboty Izoldy, festiwal własnoręcznie suszonych i wędzonych szynek Olki, orgia nalewek Jerzego i wina domowej roboty
... najbardziej smakowała mi dereniówka..... mniam....


w niedzielne rano obudziłam sie z gigantycznym kacem i gargantuicznie wydętym brzuchem
na wadze 62,4
hmmmmm....

17 maja 2014 , Komentarze (10)

wykorzystuję pretekst pogodowy (leje i leje, pada, mży, znowu leje...) żeby sobie zrobić 2 dni lenia, dać odpocząć udom od roweru, nie biegać, zatrzymać pęd, piknik w Ossowie odwołany przez deszcz
nie robię nic wymagającego wysiłku i/lub szybkości


dziś w planach ruch tylko samochodowy, do odwiedzenia 3 firmy hydrauliczne, w poszukiwaniu słuchawki bidetta, albo Oras, albo Omniress, albo noname z Juli .. . jeszcze nie wiem, muszę każdą wziąć do ręki i zobaczyć jak leży, jak działa

waga współpracuje - 61,5 o poranku
szparagi, mleko, młoda kapustka z koperkiem, ciemny chleb z prawdziwym masłem, czereśnie też, ale na spokojnie i powoli i mniej, jabłka, ogórki konserwowe, 1 ziemniak z mikrofali w skórce i z solą . .. tak to ja się mogłabym odżywiać cały rok

16 maja 2014 , Komentarze (17)

rowerem wracałam przedwieczornie, po 40 kilometrach w wietrze, bosko piekły zmęczone uda, zimno w łydki i pot na popiersiu człowieka
już z rozmarzeniem myślałam o kubku gorącego mleka, popijanym w trakcie gotowania następnej porcji szparagów, o tym, że z parującym talerzem z zielonymi szparagami i białym serkiem usiądę wygodnie przed monitorem, wprost - już czułam smak na podniebieniu...

niestety, pokusy na mojego wewnętrznego żarłoka mogą spaść całkiem niespodziewanie! i z niespodziewanej strony!!
na kuchennym blacie, świeżutko umyte, czekały karminowoczarne (angielskie) czereśnie i nieziemsko pachniały pierwsze rodzime truskawki, te spod folii
.... .... ....
spuszczę zasłonę milczenia na następne pół godziny, dość powiedzieć, że Pan i Władca w którymś momencie serwetką ocierał mi brodę
... ... ...
a szparagi wciąż w lodówce!



no i jak ta biedna waga ma spadać, jak takie pokusy!?
no jak!?

ale tuszę, iż następne czereśnie i następne truskawki już nie wywołają takiego zachwyconego napadu, bo już, hehe, nie będą pierwsze

waga, hmmm, stabilna,
wczoraj 61,9
dzisiaj 61,7


ps.
acha, synalkowi samochód sam (pod synalkową nieobecność) ruszył i sam się zatrzymał.... na straganie warzywnym.... hehe, rowerem mu na ratunek leciałam.... zapłacił za rozbite 2 skrzynki, za rozsypany/poobijany towar

cała warszawska rodzina będzie miała dziś na obiady młodą kapustkę
jak na FiBi napisała moja szwagierka "W zasadzie mógł rozjechać jeszcze trochę koperku, byłby w sam raz do kapusty."
a pęczki rzodkiewki wieczorem synalek rozwoził ... pęczkami

14 maja 2014 , Komentarze (25)

bo można się nimi obeżreć aż po uszy, aż do przesytu, aż po samą gardziel, aż do chęci poleniuchowania z brzuchem do góry - a kalorii to wciąż niewiele
wiec je jem, na sposoby różne, jem codziennie, ba! nawet 2 razy dziennie


a mój brzuch je kocha - bo robi się coraz mniejszy!
wczoraj nastąpiła wymiana dżinsów, te mniejsze okazały się być już w wersji nawet siedzącej - nie za długo co prawda, ale jeszcze niedawno były w wersji stojącej i na wdechu


_________________________________________
w niedzielę Stasiek, lat dziewięć, po raz pierwszy jechał po ulicy! na przejazd 9cio kilometrowy po jezdni było ze 4 km, jechaliśmy gęsiego, z przodu babcia (hehe, to ja!), potem Stasiek, a dziadek (hehe) dzielnie pilnował tyłów
oczywiście uliczki łikendowe i o ograniczonym ruchu, ale było kilka skrzyżowań równorzędnych i dwa z pierwszeństwem, wyprzedzały nas samochody, mijały nas samochody, trzeba było wyciągać rękę prawą lub lewą do skrętu...
dla Staśka taka frajda, że aż podskakiwał z emocji, ale dla babci i dziadka to megastresss odpowiedzialności

ps. szparagowe
najnowsze kulinarne odkrycie: zielone, te cieńsze, oczywiście odłamać końcówki, łepki odkroić do miseczki, pozostałe patyczki przekroić na pół lub po 1/3, do mocno osolonego wrzątku na 5 minut, potem dorzucam łepki i znowu 5 minut, wyjmuję łyżka cedzakową, pół opakowania serka piątnicy na wierzch i sycące śniadanie gotowe - roboty jakże niewiele

ps vitaliowe
wczoraj ponad 40 kilometrów popołudniem
waga dzisiejsza 61,8 . .. może być

13 maja 2014 , Komentarze (12)

naprawdę nic....

no bo roweruję - normalka, nie?
no bo waga nie spada? heh, wiem że to tylko chwilowy postój, spoko
no bo grzecznie jem, pojawiły sie szparagi i młoda kapusta, więc nawet nie ma czym grzeszyć

ach, nie!
jest coś nowego!
Jasiek jest od 3 cykli nasączany mocniejszą chemią i wstępnie jest zapisany na koniec maja na ... może!.... oby!... wycięcie pierwotnego guza

10 maja 2014 , Komentarze (13)

na śniadanie szparagi z szynką i truskawki
przed rowerem zupa mleczna z własnoręcznym musli
na obiad długi rower, przegryzany razową kajzerką z rodzynkami i morelami
na kolację kanapka i micha malinowych pomidorów

a wada dostojnie tkwi okrakiem, między 61,5 a 62,2
za nic nie chce maleć!
nieszczęście - więc jak żyć, panie premierze, jak żyć ?

ps.
przez cały maj biorę udział w rowerowej rywalizacji miast europejskich, kilometry zliczane w Endomondo, i o cudzie! Warszawa prowadzi
owszem, cieszy mnie to
ale większą satysfakcję mam, że po tygodniu rywalizacji, na prawie 1900 osób - jestem 29, a wśród kobiet 3
tak! TRZECIA !!!!

jak się okazuje, osoba w moim wieku (błeee, okropnie to brzmi...) może skutecznie rywalizować z pokoleniem skypa i fejsbuka

7 maja 2014 , Komentarze (6)

ale RADOŚNIE pomamrotać - znowu NAJniższa waga tegoroczna !!!!
albowiem ujrzałam 61,5 na wagowym wyświetlaczu
ach! i w dodatku było to bladym świtem, a nie przed śniadaniem

więc radośnie mamroczę sobie pod nosem - bo wystarczy uczciwie kontrolować wchłanianie, trzymać wewnętrznego żarłoka na dość krótkiej smyczy, dużo się ruszać (mój rowerze - lovam Cię!!!) i być w dłuższych odcinkach czasu odciętą od koryta... tfu!!!! znaczy z dala od kuchni



ps. dopiero teraz, po latach, dobrze zrozumiałam moich rodziców - co oni czuli, jak się strasznie niepokoili, jak sie bali - gdy zbyt samodzielna starsza córeczka w wieku poniżej 8 lat samodzielnie jeździła autobusami po Warszawie albo znikała im z oczu na imrezie masowej i samodzielnie, ale zbyt późno do domu wracała
o własne dzieci się specjalnie nie bałam, stanowczo je wystawiałam na świat zewnetrzny
ALE WCZORAJ!!!!!
albowiem Stasiek sam poszedł na trening piłkarski i sam wieczorem z niego wrócił....
niewątpliwie pod blond farbą przybyło mi kupę siwych włosów

5 maja 2014 , Komentarze (13)

i jest mnie mniej! znacznie mniej  - w odcinku taliowo-brzusznym
zresztą to samo mówią mi moje dżinsy :D
wygląda, że prawie cały jesienno-zimowy nadmiar ulokował mi się z przodu brzucha
i 2 kilo z brzucha już sobie poszło!
ach.... zostało jeszcze co najmniej 4 do usunięcia.....


po lenistwie majówkowym (bo to było lenistwo! tylko 54 kilometry na rowerze i tylko jednego dnia..) i po NIEliczeniu kalorii - waga podskoczyła o 30 deko i tak sobie w podskoku trwa

od dziś już od pierwszego posiłku znowu ścisła kontrola nad wchłanianiem

30 kwietnia 2014 , Komentarze (16)

jest!
naj!niższa waga w tym roku!
61,7 kg



ps.
drabinkę wzięłam do rąk, niech już nie dynda
będę wyłazić

29 kwietnia 2014 , Komentarze (16)

mała drabinka się pojawiła
bo to na pewno nie jest stabilna drabina!
no więc dynda sobie ta mała drabinka na brzegu mojego doła
- Wejdź! No wejdź! wyłaź z doła! - szepce i dynda zachęcająco.....
drabinka złożona z pierwszych w tym roku rodzimych truskawek, z mimowolnej, niby bezinteresownej pomocy, gdy trzeba coś ciężkiego i na cito, z bukieciku pachnących konwalii wieczorem, z czekającej rankiem już zaparzonej ulubionej herbaty

drabinka złożona z samych drobiazgów, z małych gestów i proszących oczu
(czyż nie z tego z tego składa się codzienne życie?)

niektórzy nie umieją powiedzieć prostego "przepraszam"
wrrrrr!...
więc niech sobie ta drabinka jeszcze podynda
;-)




ps. vitaliowe
powolny spadeczek trwa - 62,3 kg

ps rowerowe
od piątkowej Masy nie jeździłam
ale słońce dzisiaj kusi!
i kusi nowe żelowe siodełko, półkanapa, SelRoyal, już osadzone
.... może chociaż 20 km? tak tylko do końca Wału i z powrotem?

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.