Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka

O mnie

Jestem internetowe zwierzę, od bardzo dawna. Pierwsze komputery własnoręcznie sobie składałam, tak zwane klony ajbiema. Czytywałam kiedyś namiętnie fantastykę, teraz jakby mniej. Lubię wyprawy rowerowe, baseny z nie za zimną wodą, żeglowanie po Cykladach, koszenie trawnika.... Ach, i jeszcze - byłam kiedyś, przez 3 lata, Pierwszą Damą polskiego Tomb Raidera. ______________________
_____________
Mam pamiętnik otwarty dla wszystkich. Nie ma potrzeby zapraszania mnie do znajomych. Jeśli ktoś chce mnie czytać i śledzić na bieżąco - to wystarczy dodać do ulubionych pamietników. Bo wśród vitaliowych znajomych chcę mieć tylko prawdziwych ZNAJOMYCH.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1816551
Komentarzy: 19150
Założony: 16 marca 2009
Ostatni wpis: 15 lutego 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
jolajola1

kobieta, 62 lat, Warszawa

158 cm, 63.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: w wiecznej pogoni za stabilnym 55

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 lipca 2014 , Komentarze (3)

dzień trzeci pilnie kultywowanej przyjaźni z vitaliuszem
rower w dniu drugim, czyli wczoraj, został odwieziony do serwisu
liczone wszystko, co wpada do paszczy
waga wtorkowa 63 kg

29 czerwca 2014 , Komentarze (10)

a właściwie do górki - po bardzo grzecznym dniu, po odczuwaniu leciutkiego głodu - dziś na wadze 64 kilo
się prawie załamałam, z wagi zeszłam, mamrocząc rrrróżne barrrwne wyrrrrazy - przecież to jest NIEMOŻLIWE!!!

vitaliowy vitaliuszu, znowu wracam pod twoją opiekę! 
spisywany i obliczany będzie KAŻDY GRYZ, KĘS, LIZ I ŁYK
pecet otwarty na vitaliuszowej stronie cały dzień, waga kuchenna w centralnym punkcie kuchni, obok długopis i kartka w kratkę

przeciez jeżeli tego lawinowego wzrostu nie powstrzymam - to jak ja będę okropnie wyglądała, przybijając w sierpniu pod żaglami do placu św. Marka w Wenecji!!! i w worze pokutnym chyba, bo nawet ubrań pasujących na rozrośnięte ciało nie mam....
vitaliuszu, ratunku!

28 czerwca 2014 , Komentarze (17)

wagowo - duży ogon nad 63 kilo
ps. nie, nie jem fasolki z bułką i masłem, tylko czystą z wody i nie, nie jem owoców ze śmietaną, błeee, co najwyżej zrobię mleczny koktajl ze słodzikiem

tak samo nagle utyłam zaraz po powrocie z zeszłorocznego rejsu, 3 kilo w tydzień

uda mi się nie mieszczą w ulubionych dżinsach...


ps.
wczorajsza Masa Krytyczna

27 czerwca 2014 , Komentarze (7)

nie panuję nad tym w ogóle - każdego dnia jest mnie więcej i więcej


nie żrę, nie ma już wodospadu nowalijek i owocków
roweruję dużo
nie chodzę spać najedzona, budzę się z pustym brzuszkiem
nie jestem spuchnięta, ciśnienie doskonałe

ale każdego dnia jestem większa
głównie w brzuchu, ale nie tylko
haftki w stanikach opowiadają mi załamujące historie i przesuwają się o jedno miejsce dalej, a mini spódniczka na gumce jest ciasna

nie panuję nad tym

24 czerwca 2014 , Komentarze (17)

ja Cię proszę! nosz! któryś raz proszę, ale tym razem to jest prawie krzyk! bo ileż razy można powtarzać? ileż należy prosić?
może Tobie to robi frajdę, sprawia przyjemność, może czujesz się dowartościowany, że Cie na coś takiego stać... może...
och, no ja też nie jestem bez winy, bo mogłabym okazać szlachetne opanowanie - ale nie potrafię, nie umiem

więc proszę Cię o zmiłowanie, o wykazanie odrobiny litości
proszę - nie kupuj jednego dnia trzech rodzajów owoców albo innych świeżynek!
proszę - przestań mnie tuczyć.....
mogą być truskawki, czemu nie, ale nie razem z czereśniami i malinami i jagodami, same czereśnie, pół kilo, wystarczą do zaspokojenia głodu i zapchania się na kilka godzin, jak zrobię koktajl z jagód, to już maliny będę jadła z łakomstwa . . a tu jeszcze pachnący melon kusi, i banany.... i garnek pełen fasolki, i młoda kapustka z koperkiem, i pomidory pachnące...

ja już nie mogę!!!!
zlituj się, trzymam od lat mojego wewnętrznego żarłoka na krótkiej smyczy, świadomie czasami luzując - ale teraz on codziennie jest wypuszczany na owocowy żer, już czuję, że zaczyna mi się rozbestwiać, już ma (czasami!!) ochotę na słodkie i tłuste, błeee
proszę Cię, okaż zrozumienie, uszanuj moje wysiłki! intensywnie walczę z brzuchem od kilku miesięcy, mam już kilkukilogramowe osiągnięcia - a od tych wiosenno-letnich pyszności już kilogramy zaczynają wracać
nie chcę zaczynać dnia od skwaszonej miny po wejściu na wagę, chcę przy Tobie być radosna i zadowolona

gdy nie ma pokus w domu, to jem racjonalnie, a gdy są te cudowne owocki i warzywka, to nie umiem, nie potrafię i chyba mi się nie chce być opanowaną i po prostu żrę! fuj!

i co? jest na dzisiaj melon i fasolka szparagowa, to może wystarczy, może już nie kupuj nic więcej? co? może być? noooo, ewentualnie łopatkę ciemnych czereśni w budzie tatuowanych chłopaków.. ale nic więcej!
proszę!
chodź, buziaka Ci dam! albo całusa! tylko nie kupuj pyszności, proszę

ps. vitaliowe
poniedziałek 62,8
wtorek 62,6

18 czerwca 2014 , Komentarze (11)

i trolollo!
odśpiewuję sobie pod nosem od momentu zejścia z wagi
pomimo czereśni i fasolki wieczorem
pomimo zbyt krótkiego roweru, bo cóż to jest 22 km?
pomimo gotowania młodej kapustki (i próbowania, hehe)
pomimo wieczoru z drinkiem przed tivi (taaaak! oglądam seriale! raz w tygodniu, we wtorek, cały wieczór)
pomimo koktajlu truskawkowego
pomimo tych wszystkich "niesprzyjających" okoliczności przyrody - waga mniejsza niż wczoraj, waga, wagunia, dobre zwierzątko, tylko 61,7



ps.
a koteł nie zawsze wygląda słodko, pod koniec wczorajszej "sesji fotograficznej" był  wściekły i chciał uciekać sprzed aparatu


wydawało się, że jeszcze moment i bedzie na mnie syczał i prychał .. nie ośmielił się, na jego szczęście
(swiety)

17 czerwca 2014 , Komentarze (13)

Prosi o jedzenie. Przymila się i patrzy w oczy. Daj! Daj to pyszne! I to drugie pyszne też, o tam stoi, na środkowej półce lodówki. I mleka daj! Prooooszę!
I modli się nad pustą miską.
A potem rzuca się na ulubione żarełko, najpierw wyjada najulubione kąski, potem wszystko, niemalże wylizuje talerz. I dziękuje za jedzenie, jest taki czuły i delikatny.

A potem rzyga. Bez wysiłku. Na kuchenną podłogę, na kafelki w przedpokoju, zdarza się że na nieschowaną pościel.
A potem zadowolony układa się do snu.
Pewnie, że zadowolony! Najada się pyszności a figurka wciąż szczuplutka i lekka.

Kot. S'hatn. Koteł. Córczęcy i mój.

ps vitaliowe
waga wciąż pożółwikowa, 62 z malusieńkim ogonkiem
odnowiony Pan i Władca dba o mnie rozpustnie, czereśniami tuczy, truskawkami, po rowerze, gdy wieczorem wracam, czeka na mnie już ugotowana fasolka szparagowa . . wiem, wiem... to wszystko kaloryczne nie jest, ale te ilości! ja łakoma jestem na pyszne ..  osobiście trzymam wewnętrznego łakomczucha na ostrej smyczy - ale gdy kupione, gotowe i podane na mnie czeka, to smycz się urywa
ale kontrolne spodnie luźnawe, brzuchol mi nie sterczy - więc co będę Panu i Władcy żałować radości karmienia mnie ?
;)

ps.rowerowe
właśnie podliczyłam, że w czerwcu przejechałam 431 kilometrów
wiem, Baja więcej, ale ja mogę iśc na rower dopiero popołudniem, po 16

12 czerwca 2014 , Komentarze (23)

oto żółwiki

jeden w ubraniu

jeden goły"


mieszkanko dla trzydziestu



one mi sie chyba rozmnażają w brzuchu, wszystko jedno czy przez podział czy obcując płciowo (hmmmm.. mam żółwiowe orgie w przewodzie pokarmowym?!....)
bo przecież nie zjadłam aż tyle, żeby usprawiedliwić dziś o poranku wagę żółwikową tak dużą!!!

podsunęłam bombonierkę synalkowi
ma chłopak spust! i smakują mu!
... już tylko 5 sztuk pozostało

11 czerwca 2014 , Komentarze (14)

... wciąż mam nadzieję, że zaraz, za chwilę  - będę miała więcej czasu
ach, kogo to matką była Nadzieją ??
zus na karku, klienci falami, albo nie ma ich wcale, ale sypią się, jak pył zloty i nie mam kiedy się podrapać po nosie, czyszczenie bebechów komputera, rozbieranie klawiatury na składniki pierwsze, wieczorami granie, popołudniami dziesiątki kilometrów na rowerze, uwielbiam upały
- może ja ma w sobie turbo-dopalacz na fotosyntezę?

w każdym razie czasu na pisanie na vitalii niewiele .. . no, owszem, brakuje mi tego, brakuje pisanie komentarzy przyjaciółkom, brakuje wielowątkowych skojarzeń i dopowiedzi, biegnących po pamiętnikach zaprzyjaźnionych vitalijek

ale świat jest zbyt piękny, bym miała ograniczyć korzystanie z niego na rzecz vitalii



kilka zdjęć rowerowych z ostatnich miesięcy, bo właśnie skojarzyłam, że dawno nie dawałam


kwietniowa Masa Krytyczna, podjazd na wiadukt przy dworcu Gdańskim, za mną riksza z nagłośnieniem


majowy 8 Rajd na Autyzm ..  to było wtedy, gdy synalek przywiózł Pana i Władcę z połamanymi żebrami, po nocy w szpitalach


przed majową Masą Krytyczną, znowu będę gifty rowerowe rozdawać, tym razem grzeczne i kulturalne vlepki, do nalepiania na samochody zaparkowane na DDRka i pasach i kontrapasach rowerowych


czerwiec, Święto Cykliczne, ogólnopolskie, pikniki, przejazdy, rajdy oraz inne imprezy rowerowe, pogoda dopisała


Święto Cykliczne, Puławska, za mną nowy Metropolitan


a to dowód na to, że pogoda baaaardzo dopisała na niedzielnym Święcie Cyklicznym . .. ja nawet nic nie czułam, dopiero córczę zaczeło widziwiać nam moim czerwonym karkiem, kazało mi zdjąć nocną koszulinkę i uwieczniło "plecową spaleniznę, dnia następnego już wszystko zbrązowiało


jak widać, mój wolny czas kreci sie wokoło roweru
wczoraj przekroczyłam 2500 kilometrów w tym roku


od tego ruchu rowerowego, to teoretycznie powinnam być szczupła, chuda, sucha, itepe
ale jedzenie jest takie smaczne, nowe smaki wciąż kuszą
nieeee, nie jem dużo, nie najadam się tłusto i do wypęku, nie słodzę picia
tylko że pokusy na mnie działają
... albowiem w mojej osobistej szafce na talerze obiadowe zostawiło córczę (albo jej Oswojony Wiking)  niespodziankę . .takie coś nazywało się albo i nazywa "bombonierka" . . ze 20 lat u mnie w domu nie było, albo i więcej .. .  . bomboniera, prawie kilo wagi, a w środku czekoladowe żółwiki, ślicznie wymodelowane, wielkości pół pięści, z nadzieniem z lejącego toffi, waniliowej mazi i ajerkoniakowej żółtości
ja nie jem słodkiego!!!!, ja słodkiego od lat nie kupuję!!!!
.... ale skoro SAMO przyszło.... ?


ps. vitaliowe
waga?....
hmmmmm......
żółwikowa!!!!

7 czerwca 2014 , Komentarze (26)

Ależ to jest satysfakcja!
Dać chrześnicy w ślubnym prezencie samochód.
Volvo 940.

Z jaką dumą mogę mówić znajomym, że na ślub dałam Sylwii kluczyki do volva.
:D

Ależ oczywiście, że to dane nie jest tak nieskazitelne, jak to z obrazka.
Na zdjęciu jest błyszcząca nówka nieśmigana.
A prezentem nasze jest poprzednie volvo, w rodzinie pieszczotliwie nazywane "czołgiem". Stało w garażu w firmie ze 2 lata prawie nieużywane. Ma oryginalną volvowską instalację gazową. Wypucowane, już przerejestrowane na Młodych, dziś mu pan Darek zakłada nowiutką skrzynię biegów.
Kluczyki dostaną już dziś, wozik do odebrania w niedzielę wieczorem.

Waga?.....
no cóż, waga nie jest taka satysfakcjonująca

62 z ogonkiem
nie wiem co to było, ale coś wśród wczoraj zjedzonych było takiego, że wieczorem bolący brzuch miałam jak balon w siódmym miesiącu ciąży spozywczej, aż bolała napięta skóra
w sobotnie rano już brzuszysko sklęsło, ale cała jestem obrzmiała od wody, nawet łapek nie mogę w kułaki zacisnąć

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.