:)
... od godziny jestem już po śniadaniu, bo Tomek musiał wcześniej wyjść do pracy... ściągnęłam to, czego Malutki nie wyssał z piersi i czekam, aż się zbudzi, żeby go dokarmić... dziwię się, że w ogóle mi przy piersi zasnął... i śpi już pół godzinki... co prawda przewraca się i coś mruczy, ale śpi :) dawno się to nie zdarzało...
... wczoraj miałam koszmarny dzień... Danielek się zbuntował i nie chciał nawet chwycić piersi (nie mówiąc już o ssaniu)... doszło do tego, że przez półtorej godziny darł się wniebogłosy (inaczej nie można tego określić) i padł... zasnął... a nawet sekundę nie potrzymał piersi w buzi... serce mi się rwało na kawałeczki... ale później zbudził się, zaczął mlaskać i szukać, i jakoś zaskoczył... uff... bałam się, że już po karmieniu, kiedy jak na złość pokarmu mam już zdecydowanie więcej... całe szczęście :)
... przyjemne z pożytecznym ;)
... moja poranna waga: 67,6 kg :)
... siedzę teraz podłączona do laktatora... pisanie podczas odciągania mleczka idzie mi dość marnie, więc poprzestanę na tym krótkim wpisie... cieszę się, że przynajmniej mogę pozaglądać do swoich ulubionych pamiętników i zobaczyć, co u Was słychać :) chciałabym poodpisywać, ale nie nabrałam jeszcze dostatecznej wprawy w pisaniu jedną ręką, także w tym miejscu dziękuję za wszystkie miłe słowa i wsparcie :)
... poniżej efekt przesympatycznej wizyty u mojej Pani Fryzjerki :) zaraz po powrocie z salonu i dzisiaj - czyli na drugi dzień :) w sumie nic wielkiego z włosami nie zrobiłam, bo ciągle je odhodowuję... tylko odświeżyłam fryzurkę...
... my :)
... ja i mój mistrz w robieniu śmiesznych minek :)
... Danielek wczoraj na wizycie u Pani Doktor ważył już 4280 :) chyba odrobił zaległości :) w tydzień przybrał 700 g! i wszystko jest dobrze :) no poza podejrzeniem skazy... ja jestem na ścisłej diecie eliminacyjnej... :/ przynajmniej staram się być...
... dzisiejsza waga: 67,8 kg...
... i o tym i o tamtym...
... no i doczekałam się ostatniego dnia połogu...
... dzisiejsza waga: 68,1 kg... jest ok :) chyba się po porodzie ustabilizowała, bo od dłuższego czasu oscyluje wokół 68 kilogramów... ogólnie nie czuję się też źle z moją obecną figurą, chociaż troszkę przeszkadzają mi smutny flaczek na brzuchu i ogromne boczki... głównie przez nie nie mogę dopiąć swoich nieciążowych spodni... nawet tych z czasów, kiedy ważyłam 70 kg...
... symboliczne plamienie utrzymuje się trzeci dzień... jak się skończy, wybiorę się na wizytę kontrolną do mojej Pani Doktor... wahałam się, czy by może nie zacząć chodzić do Ginekologa, który odbierał poród, bo naprawdę jestem pod wrażeniem jego podejścia do pacjentki i delikatności... ale ze względu na to, że do kliniki muszę jechać prawie godzinę (autobusem), zostanę na razie przy poprzedniej Lekarce, bo też jest w porządku i mam do niej pięć minut spacerkiem :)
... a poza tym ciągle jestem po prostu padnięta... z dnia na dzień coraz bardziej :/ marzę o tym, by już nie musieć odciągać pokarmu i karmić Danielka prosto z piersi... ale na razie mojego mleczka ciągle jest o wiele za mało... wracam do łóżka... może uda mi się zdrzemnąć jeszcze z pół godzinki... jaką wspaniałą rzeczą jest sen... o ile dobrze pamiętam ;)
?
... wynik porannego ważenia: 67,7 kg :)
... to możliwe, żebym już dostała okres? ... koniec połogu dopiero za trzy dni...
:)
... dzisiejsza waga: 67,9 kg :) całkiem ładna :) w związku z tym, że biust mi się nieźle rozrósł, w żadną kurtkę się nie dopinam... :/ dni mijają na ściąganiu pokarmu, karmieniu, prasowaniu... nie wiem, jak to się dzieje, ale kilka razy dziennie muszę przebierać Maluszka, bo pampersy mu "przeciekają"... jest dobrze, chociaż nadal czasu brakuje na wszystko... podobno najgorsze pierwsze trzy miesiące ;) a za nami już miesiąc i tydzień...
... odetchnęłam :)
... dzisiejsza waga Danielka - 3910 g (ważony był w suchym pampersie) :))) przybrał około 350 g w trzy dni... tak się cieszę :))) mam nadzieję, że to oznacza, że jest zdrowy, a nie przybierał wcześniej, bo ja miałam mało pokarmu... wizyta kontrolna u Pani Doktor we czwartek...
... Maleństwo się świadomie uśmiecha :)
... nie przez sen jak wcześniej :) tak reaguje na zagadywanie go :)))
... odciąganie idzie mi coraz lepiej :) rano udało się ściągnąć 80 ml z jednej piersi i 40 ml z drugiej :) z tym, że trwało to półtorej godziny... przez pierwsze 15 minut pokarm spływa kropelkami, a dopiero później tryska... także ściągam aż do momentu, kiedy przestaje cokolwiek lecieć, a to trwa... i trwa... wczoraj odciąganie zabrało mi w sumie z 6 godzin... ale trudno... dzisiaj pół nocy Danielek przespał mi na brzuchu - co się nie zdarzało nigdy wcześniej... ale wtulał się biedny buźką w ściankę wózka :( nie mógł spać... mimo że był nakarmiony tak, że zwracał, ciągle szukał... aż mi było przykro... przytulił się do mnie i dopiero zasnął... chyba brakuje mu kontaktu z mamą... a może po prostu bliskości...
... wynik porannego ważenia: 67,5 kg :)
... dzięki Dziewczyny :)
... za to, że jak zwykle mogę na Was liczyć :) nie mam czasu poodpisywać, bo ciągle albo karmię (głównie sztucznym mleczkiem), albo odciągam pokarm... nie za bardzo wiem, jak często powinnam to robić, żeby pobudzić i utrzymać laktację, bo mleka mam strasznie mało :( 20 ml z jednej piersi... nie ma się co dziwić, że Maluszek był ciągle głodny... teraz ma zjadać po około 800 ml dziennie, więc wszystko skrupulatnie zapisujemy i liczymy... Danielek na sztuczny pokarm zareagował osłupieniem... w ogóle jest jakiś dziwnie spokojny... jakby naćpany... po karmieniu może leżeć bez ruchu godzinę i wpatrywać się w budkę wózka... z niepokojem czekam na jutrzejsze ważenie...
... moja poranna waga: 68 kg...