Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka

O mnie

Jestem internetowe zwierzę, od bardzo dawna. Pierwsze komputery własnoręcznie sobie składałam, tak zwane klony ajbiema. Czytywałam kiedyś namiętnie fantastykę, teraz jakby mniej. Lubię wyprawy rowerowe, baseny z nie za zimną wodą, żeglowanie po Cykladach, koszenie trawnika.... Ach, i jeszcze - byłam kiedyś, przez 3 lata, Pierwszą Damą polskiego Tomb Raidera. ______________________
_____________
Mam pamiętnik otwarty dla wszystkich. Nie ma potrzeby zapraszania mnie do znajomych. Jeśli ktoś chce mnie czytać i śledzić na bieżąco - to wystarczy dodać do ulubionych pamietników. Bo wśród vitaliowych znajomych chcę mieć tylko prawdziwych ZNAJOMYCH.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1840694
Komentarzy: 19150
Założony: 16 marca 2009
Ostatni wpis: 15 lutego 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
jolajola1

kobieta, 62 lat, Warszawa

158 cm, 63.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: w wiecznej pogoni za stabilnym 55

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 lutego 2012 , Komentarze (25)

niestety - udało mi się !

 

wczoraj wieczorem udało mi się ugotować ZA DOBRY żurek

kwaśny, pachnący

i z jajkiem i z kiełbaską

Pan i Władca kartofelki zrobił po swojemu

 

już spać iść miałam.... a potem zwisałam na garnkiem, siorbiąc prosto z łyżki wazowej i przegryzając zimnymi kartofelkami z garnka drugiego

zwisałam

zwisałam

 

 

a waga mnie w przedświcie pokarała

 

na razie sobota grzeczna

no, ale Stasiek jest, więc wszystko sie może zdarzyć

24 lutego 2012 , Komentarze (18)

Wymęczył mnie dziarski staruszek, a właściwie staruszków dziarskich dwóch. No i dziarska staruszka też.

 


Mają po prawie 90 lat i wciąż im się chce!! I zdają sobie doskonale sprawę, że choć duch ochoczy, to ciało już rady nie daje. I nawet zdają sobie sprawę z własnego znużenia umysłowego, że wolniej przyswajają informację, że zapominają . . . ale wciąż chcą chcieć!

Poproszono mnie o zaspokojenie ich potrzeb.

Więc się wiłam po podłodze . ..

Więc dyszałam do telefonu . . .

Potem znowu się wiłam po podłodze i prawie antycznych meblach . . . (coś mi przy tych wiciach? wijaniach? w lędźwiach strzeliło i do tej pory siedzi)

Byłam podstępnie upijana . . .

A potem mnie deprawowano . . .

A potem mnie skorumpowano . . .

 

 




 . . . no doooooobra, wyjaśniam

 

Więc się wiłam po podłodze - kable przełączając.

W każdym bądź razie dyszałam do telefonu - czekając i czekając i czekając na zgłoszenie się caal center i pomocy technicznej.

Potem znowu się wiłam po podłodze i prawie antycznych meblach, restartując każdy sprzęt po kolei.

Byłam naprawdę podstępnie upijana. Bo jak chwyciłam, znowu spocona, od tego wicia i od emocji, szklankę z sokiem porzeczkowym, to się okazało, że to nie jest sam sok. Bo jeden dziarski staruszek drugiemu dziarskiemu staruszkowi zdradził, że ja takie drinki pijam.

A potem mnie zdeprawowano. W sypialni pokazano mi akt damski, jaki starszy dziarski staruszek namalował swojej żonie, gdy miała lat 20. Modelka, stojąca obok, mimo zaawansowanego wieku, była uroczo zaróżowiona ze wstydu.

A potem mnie skorumpowano. W samochodzie, którym zostałam odwieziona po wykonaniu usługi, do torebki mi wylądowała WIELKA MLECZNA CZEKOLADA. Wedlowska złota.

 

 

Staruszkowie to mój tato, lat sporo ponad 80. Drugim staruszkiem jest blisko 90letni jego kumpel z pracy, a obecnie z brydża, wciąż samodzielnie jeżdżący samochodem. I żona kumpla, lat 85. Kumpla pracowego znam z własnego dzieciństwa, bywałam u ojca w pracy, na Chmielnej, w tym kolejowym molochu.

Wezwali mnie, bo im siadła tivi cyfrowa, została tylko analogowa, no i na nowszym laptopie nie dało się połączyć z domowym routerem. A te wszystkie hasła, nie wiedzą co do czego. No i jak rozmawiać z pomocą techniczną przez telefon, kiedy ci z call center to mówią dziwnym językiem, niby po polsku ale chyba nie do końca ? 

Zrobiłam wszystko, choć w pierwszej chwili chciałam uciec. Bo tak naprawdę nie działało wszystko. Nawet telefon. Sprzęt mi obcy, musiałam choć przejrzeć instrukcję, nosz bo skąd mam od razu wiedzieć, gdzie i ile wejść hdmi ma nieznany mi model tivi. I przebieg kabli musiałam poznać, modem, router, video . . i jeden pilot ma wytarte styki, trzeba było odnaleźć sterowanie bezpośrednio na tivi. tPrzynajmniej z laptopem od razu wiedziałam, jak się do pracy zabrać, bo on ma XP, a ja XP kocham.

Naprawdę, zrobiłam wszystko. Prawie 3 godziny. Aż sama z siebie byłam dumna!

 

 


W domu ułamałam 2 rządki wedlowskiej i dałam Panu i Władcy. Ułamałam jeden... znaczy chciałam ułamać jeden, a ułamałam 2 rządki dla siebie. Pożarłam chciwie. A resztę zaniosłam synalkowi z prośbą by sobie wziął i jadł, ile chce i żeby resztę schował u siebie tak, bym nie mogła odszukać. Dziecko umiało się znaleźć, super mieć takiego synalka. "Mamo, jakie schować???? Taką czekoladę?? Od razu zjem!"

Uff.


 

Dnia następnego dwóch dziarskich staruszków znowu mnie nawiedziło. Przyjechali prosto z turnieju brydżowego na Poloni. Starszy staruszek znowu mnie skorumpował. Na przyszłość. Bo od wiosny mój tata będzie siedział na działce i chciał mieć na wszelki wypadek doskok do mnie bezpośredni.

Przywieźli litra absolutu.

O christosie . . . !!!

 

 


ps vitaliowe

wczoraj na wadze poniżejpaskowo bo 58,7

dzisiaj na wadze powyżejpaskowo bo 59,4

a nie mówiłam że czekolada wychodzi na wadze po dwóch dniach?!?!?

 

22 lutego 2012 , Komentarze (50)

co jakiś czas poczytuję forum vitaliowe
co jakiś czas natrafiam na mądrzące się bardzo młode bądź bardzo głupie bądź bardzo w sobie zadufane panienki, a czasem wszystkie te cechy występują jednocześnie
co jakiś czas mam polewkę, na szczęście nie używam forum za często


 - rechoczę paskudnie czytając o tym, że po 10 dniach ćwiczeń (ćwiczeń, nawet nie porządnych treningów) delikwentce  "się rozbudowały mięśnie"
... po 10 dniach rowerka leżąc ona ma wrażenie, że ma za duże mięśnie ud, jak kulturysta !!! 


 - śmieję się półgębkiem, gdy czytam porady dietetyczne, o wyższości jedzenia "zdrowego i wartościowego" nad "polską kuchnią tradycyjną"
... znaczy co? jak się nawpierdzielam tonę "zdrowego i wartościowego" to będzie lepiej niż gdybym zjadła normalną porcję... no nie wiem? .... 2 ziemnaki z solą i serdelek (albo domowy mielony) i pomidor???




ehhhhhhhhh, wredna jestem, ale tak mnie coś naszło od wczoraj od wieczora...
a skutek widziałam dzisiaj na wadze

na obiadek 10 kopytek w liściach szpinaku i w sosiku z 3 łyżek śmietany
na kolację jabłuszko i orzechy laskowe i chuda szyneczka
na drugą kolację orzechy i żurawina
na trzecią kolację kromka malutka ciemnego chleba ze śliwką, prawdziwym masłem smarowane, nie żadnym erzacem!! i orzechy i garść rodzynek
na czwartą kolację pół jabłka i orzechy
potem się kąpałam
potem robiłam co innego
a potem wstałam i jadłam, piątą kolację i szóstą kolację i siódmą kolację, chleb z ziarnem, prawdziwe masło, bardzo chuda szynka, pomidory, korniszony, ach, no i reszta orzechów laskowych
WSZYSTKO, jak w mordę strzelił, BARDZO ZDROWE I BARDZO WARTOŚCIOWE !!!

tylko że ILE TEGO BYŁO ????



na wadze 59,2



21 lutego 2012 , Komentarze (10)

znowu 58,3
dobrze, że nie rośnie
ale wcale nie marzyłam o stabilizacji na tym poziomie !!!


wczoraj późnym popołudniem MUSIAŁAM chodzić
w związku z tym dzisiaj NIE chodzę



zima dalej trzyma
rano budzi mnie chrzęst lodo-śniegu, miażdżonego oponami samochodów
wariuję z braku ruchu !
hmmmm......
miałam hula-hopa, co się z nim stało poza tym, że łącznik pękł?
taśmą izolacyjną bym skleiła albo kropelką i bym może trochę po-hulała ?

20 lutego 2012 , Komentarze (14)

wagowo bardzo ok
niedziela 58,7
poniedziałek 58,3



rodzinnie tak sobie
Pan i Władca wyjechany
synalek grypowo w domu, chwilami jękoła
córczę dobę spędziło na zakończeniu karnawału na plaży w Cadiz, tu jest link do imprezy na FB 





ja nie chodzę, stopy bolą
czytam, gram, interesa tylko na telefon

marzę o rowerze, o wietrze we włosach, o pocie spływającym za uszami
na góglowych mapach planuję dalsze wyjazdy, zwiedzania okołowarszawskich inwestycji drogowych


18 lutego 2012 , Komentarze (28)

specjalnie wczoraj uważałam
i
specjalnie starałam się pamiętać - ilość i skład wchłaniania stałego oraz wchłaniania procentowego, na imprezie siedząco_za_stołowej, ostatko_karnawałowej jakby nie było
(nic a nic nie tańczyłam, ostrogi me absolutnie mi nie pozwoliły...)


jadłam z pełna świadomością - że jem jak zawsze, gdy nad stołem ścierają się dyskusje i toczą barwne opowieści, w ferworze zażartych bitew na słowa (bo bitew na poglądy to akurat nie było, nie w tym towarzystwie), gdy między jednym zdaniem a drugim znika zawartość kielicha, bo trzeba było gardło zwilżyć, gdy w nerwach, żeby swoje wygłosić, zęby nerwowo oskubują brzegi ciasteczka, środek ciasteczka, nie ma ciasteczka, gdy jajka faszerowane żyją własnym życiem i samoistnie znikają z talerzy, gdy....


właśnie skończyłam zliczać kalorie
ZGROZA !!!!
dlaczego ja tak uwielbiam jeść, gdy smaczne jedzenie stoi przede mną ????
nosz, dlaczego????



na wadze niewielki wzrost, ale to wczorajszonocne jedzenie jeszcze w sobie mam, bo efektywnej wizyty w wucecie nie było
wzrost niewielki, bo przecież wczorajsze kalorie jeszcze nie przeszły w tłuszczyk .. a przejdą, oj! na pewno ..





dobra, podaję
na wadze dzisiaj - 59,4 kg
wczorajsze przyjęcie  - 2136 kcali



ps.
było więcej, tylko nie wiem, jak to policzyć
takie ciasteczka, suche placuszki, wielkości pół dłoni, były grubo posypane ziarnem różnistym, na pewno pestki dyni i cieniutko siekane wzdłuż fistaszki, jakies inne ptasie jedzonka,  to ziarno przyklejone na .. ?hmmm?? na wodę z miodem? może z cukrem?  
nosz nie wiem, jak to policzyć, ciasteczek zjadłam 2 lub 3, ale potem siedziałam nad talerzem i każde ciasteczko dokładnie obierałam z ziaren i te ziarna zjadałam

a innego słodkiego nie było, żadnego keksa, tortu, serniczka, nic, nulll .. . bo gdyby było... lepiej nie myśleć

16 lutego 2012 , Komentarze (6)

zjadłam jednego
i tyle


skandal!
bo bywały czasy, gdy popołudniem wchłonęłam 15 .. albo 17 ..
nie ten spust co kiedyś!
starość ? nie! to tylko zmniejszony żołądek


kurier przyniósł telefon.. co poniektórzy zapewne pamiętają, jak go wybierałam i co potem pisałam .. hehe, po proszeczkach
mam - nokia N52, stalowa, szara, gołębia, z wifi i navigacją


idę se teraz poczytać instrukcję
dokładnie poczytać!!!
bo UWIELBIAM czytać instrukcje
potem te sprzęty różniste techniczne domowe robią mi wszystko i jeszcze więcej


opuchniecie trochę zeszło
co prawda pięści jeszcze do końca nie zacisnę i zmarszczek śmiechowych nie widać, ale już uda mi się majtają w za dużych nogawkach



co do kontaktów ze służbą zdrowia, to dzisiaj pomilczę
żeby kurrrwami nie rzucać
bo zrobią mi wszystko, co wymyśliłam i co chcę
tylko te terminy!

16 lutego 2012 , Komentarze (8)

na wadze ponadpaskowo bo 59,1
na buzi bezzmarszczkowo
na palcach bezpierścionkowo
na nogach większospodniowo

taaaaa...  znowu spuchłam
bardzo


jem grzecznie, kalorie liczę
i tylko mi poruszania brakuje


znaczy, "trochę" sie wczoraj poruszałam
byłam na wsi, w miejscu, gdzie kiedyś 5 lat mieszkałam
śnieg powyżej kolan, a ja łaziłam 2 x po 20 minut
stare kąty ze wzruszeniem odwiedzałam


to osobista huśtawka mojej córki, zrobili dla niej, gdy dziecięciem była, dwaj Ukraińcy, spawacze światowej klasy, przedtem spawali łodzie podwodne
przed-zeszłego lata huśtało się na niej 7 dorosłych osób, wytrzymała
chyba i wybuch by zniosła



2 świerki i jodła, sadzone przeze mnie własnoręcznie prawie 20 lat temu
jodła ma wiosną takie wspaniale mięciutkie seledynowe młode igiełki
a pod świerkami pachnie mchem i lasem






a to moje kiedyś ulubione miejsce

wiosną i latem leżak stawiałam na trawniku, pod jałbonką, przed nosem miejsce ogniskowe (to ta kupa gałęzi, czeka na pierwsze wiosenne ognisko), pod mirabelka z lewej stare skrzynie kompostowe, z lekka rachityczny płotek
z daleka widać las, w którym mieszkają już 2 pary kruków, ta druga para dopiero od kilku lat
siadałam na leżaku, zapatrywałam się w zmierzch i mi się zawsze wyrywało
"Mazowsze moje. Płasko, daleko... "



ps.
skończyłam kolejną turę rehabilitacji stóp
po 14 mam ortopedę
obie nogi płoną, lewa bardziej
dzisiaj zły dzień na jakiekolwiek nogowanie

15 lutego 2012 , Komentarze (10)

waga paskowa jest dziś akuratnie taka sama jak waga na wadze

a ta waga na wadze miała być mniejsza - a nie jest

NIC TO, wczorajsze dwa szampany i pasztetowa w kiszce i słodkie (nie tylko w przenośni, hehe) figle w purpurowej bieliźnie były tego warte!!!





a poza tym Bebe zamieściła dzisiaj na fejsie taki film, po którym wciąż i wciąż mam mokre oczy . . oglądanie takich filmów znienacka, bez uprzedzenia, powinno być zabronione

KLIK po film 

13 lutego 2012 , Komentarze (21)

och, muszę pokrzyczeć !
z radości!!!!

i HU i HA !!!!!
i hip-hip hurrrra!!!!
i cała sala tańczy!!!
i wężykiem! i rączki w górę!
i hop sa-sa!!!


dziś na wadze 57,8      -  i nic nie chciało wyżej

skrupulatne liczenie kalorii zaczyna przynosić efekty
(przypominam, że 24 stycznia było straszliwe 60,1 kilo, a 25 stycznia jeszcze straszliwsze 60,3....)
hurrraaaaa!!!!!





musiałam pokrzyczeć dzisiaj, bo jutro okrzyków radości na pewno nie będzie .. .  . .  NA PEWNO !!!
bo .. .  bo mi się udał TAAAAKI! bigosik!!! pyszny, pachnący, mrugający śliwkami, nietłusty, ale bogaty we wszystko
więc oddalam się w radosnych podskokach niweczyć dzisiejsze osiągnięcie
och, na chwile tylko zniweczę, przecież ta bigosowa kapustka przeleci w końcu przez człowieka



© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.