Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

... przez 27 lat mojego życia byłam szczuplutka i nie myślałam o swojej figurze, bo bardzo ją lubiłam (pomimo paru drobnych zastrzeżeń)... po ślubie "troszkę" mi się przytyło (jakieś 10 kg w ciągu roku...); pierwszy wpis na vitalii - 9 września 2006... ważyłam wtedy 70kg... niedługo potem moja waga zaczęła spadać... aha... mam na imię Aneta (: Babcia nazywa mnie Aniulcia :) WE WRZEśNIU 2008 ZOSTAłAM MAMą :) a w listopadzie 2014 doczekałam się drugiej pociechy :)

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1991602
Komentarzy: 17124
Założony: 9 września 2006
Ostatni wpis: 17 października 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aniulciab

kobieta, 46 lat, Białystok

176 cm, 72.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 października 2010 , Komentarze (8)


... mam cudownego Synka :) jest mądry i kochany :) uwielbiam, kiedy przybiega, żeby się przytulić albo daje mi swoje gryzaczki-buziaczki :) codziennie dostarcza mi mnóstwa wrażeń :) sprawia, że się śmieję, wzruszam, potrafi nawet pocieszać :)
... mam wspaniałego Męża :) kocham Jego wzrok, kiedy patrzy na mnie w taki zamglony, rozrzewniony sposób :) zawsze mogę na Niego liczyć :) bardzo mnie wspiera :) otacza troską i opieką :) czuję, że jestem dla Niego ważna :) kocha mnie niezależnie od mojej wagi :)
... mam kochanych Rodziców i Rodzeństwo :) zawsze mogę na Nich liczyć :) niemal codziennie (ze względu na "dojeżdżającą" pracę) mogę do Nich wpaść na herbatkę albo obiadek :)
... widzę rozwój moich podopiecznych :) a to mnie nieziemsko cieszy :) szczególnie w przypadku tzw. "beznadziejnych" przypadków :)
... uczniowie mnie lubią - na ogół :) kilka razy usłyszałam, że jestem najlepszą panią na świecie :) nawet mam to na piśmie :) niedawno "dostałam" od dziewczynek z kółka całą tablicę serduszek :)
... jedna z moich uczennic została laureatką konkursu przedmiotowego, a druga jego finalistką :) wielu moich uczniów było laureatami olimpiad gimnazjalnych :) po latach jedna z takich osób stwierdza, że wszystko, co wie, w zakresie mojego przedmiotu, zawdzięcza mnie :)
... mam pracę, którą bardzo lubię tak naprawdę :) (oprócz tej całej biurokracji)
... jestem w pełni sprawną osobą :) w miarę zdrową :)
... mam własne mieszkanie :) że spłacam kredyt, to szczegół :)
... udało mi się troszkę schudnąć :) poniższe zdjęcia były robione na weselu dwa miesiące temu :)



... coraz lepiej gotuję :) sprawia mi to przyjemność :)

... dlaczego tak mnie przygnębia poczucie bycia niedocenianą? :/
... poniedziałek: 63,9 kg :) wtorek: 63,3 kg :) środa: 63,6 kg :) czwartek: 64 kg...

16 października 2010 , Komentarze (11)

... już wiele razy siadałam do komputera, by zrobić normalny wpis... ale nie mogłam... słowa: wiemy, że piszecie państwo prywatne blogi rzucone ni z tego ni z owego na radzie pedagogicznej gdzieś mi tam brzmią z tyłu głowy :/
... zbieram się do utworzenia listy rzeczy, które sprawiają, że się uśmiecham, bo rzeczywistość mnie coraz bardziej przytłacza :/ we czwartek nie dostałam nagrody (jako jedna z trzech osób na około dwadzieścioro nauczycieli) i nie tyle chodzi o pieniądze, co o sam fakt :( nie pierwszy raz zresztą tak się stało :/ człowiek się stara, robi różne dodatkowe rzeczy kosztem własnej rodziny, zdrowia... szkoda słów :/ nigdy nie robiłam niczego dla nagród - po prostu kocham swoją pracę... działam na najwyższych obrotach, a widocznie postrzegana jestem jako nierób :/ wczoraj na poprawę humoru wybraliśmy się z Tomkiem do kina - na "Śluby panieńskie"... niestety jak dla mnie ten film to porażka - zdecydowanie przereklamowany - gorąco nie polecam :/ można obejrzeć - w domu przed komputerem - ale szkoda czasu i pieniędzy na wyjście do kina...
... waga nadal nie spadła - sobota: 64,2 kg... niedziela: 64,5 kg...

10 października 2010 , Komentarze (2)

... na szczęście to jeszcze nie teraz :)
... niedziela: 63,9 kg :) poniedziałek: 64 kg, wtorek: 64,1 kg, środa: 64 kg, czwartek: 63,9 kg

9 października 2010 , Komentarze (3)

... waga w górę - dzisiaj aż 64,2 kg :/
... spóźniam się... już dwa dni...

3 października 2010 , Komentarze (1)

... niedziela: 63,3 kg :) poniedziałek: 63,5 kg :) wtorek: 63,4 kg :) środa: 63,7 kg, czwartek: 64,1 kg :/ piątek: 64 kg

2 października 2010 , Komentarze (5)

... chudnę - nie jakoś zdecydowanie - troszeczkę, za co vitalia mnie upomina (bo przecież jestem na diecie stabilizującej wagę, a nie odchudzającej)... ale tak naprawdę to mnie się to podoba :) boczki jakby zmalały :)
... obmierzyłam się dzisiaj w strategicznych miejscach... i tak: pod biustem: 74 cm :) biust: 88cm (niby w obwodzie mały spadek, ale mój biuścik zrobił się jakiś taki malutki - znów muszę wymienić biustonosze na mniejsze :/) talia: 76 cm :)  pępek: 84 cm :) bioderka (boczki): 92 cm, tyłek: 102 cm... waga: 63,3 kg :)
...  agawryszuk81 - dziękuję za Twój ciepły wpis pod moją poprzednią notką :* pozdrawiam serdecznie Ciebie i Michałka :) mam nadzieję, że możemy przejść na "Ty" :)


30 września 2010 , Komentarze (8)

... próba zrobienia pierwszego rodzinnego zdjęcia... być może kiedyś nam się uda :) a przynajmniej Danielek nie będzie ciągle próbował uciec :)

26 września 2010 , Komentarze (1)

... jak tam malowniczo... ale i u nas niczego sobie :)
... niedziela: 63,5 kg :) poniedziałek: 64,5 kg, wtorek: 64 kg, środa: 63,2 kg :) czwartek: 62,8 kg (!)


25 września 2010 , Komentarze (3)

... jeżeli wszystko będzie dobrze, Tomek wróci już dzisiaj w nocy, a nie jutro rano :)))
... znów (tj. po raz trzeci) nie zaliczyłam tygodnia diety, więc ciągle jestem na etapie pierwszego (z dwunastu) kroków milowych diety stabilizacyjnej :/ to ile ona potrwa... rok?


24 września 2010 , Komentarze (13)

... dobrze, że już bez jeżdżenia do pracy... jestem po prostu zdechła... w poniedziałek chodziłam jak nieprzytomna, bo Mały pół nocy nie spał :/ we wtorek (i dzisiaj) wzięłam opiekę... kolejne dni nie były już tak okropne, bo w nocy mogłam pospać (po przygotowaniu się do pracy na drugi dzień, a to oznaczało, że kładłam się około północy... pobudka jak zwykle niezmiennie o szóstej, bo o tej porze wstaje Danielek... a w moim przypadku sześć godzin snu to mało) i wszystko na mojej głowie... nie wyobrażam sobie związku na odległość na dłuższą metę... teraz jestem tego pewna... czuję nieodpartą potrzebę wtulenia się w męskie ramiona... moja wyobraźnia mi podpowiada, że gdyby rozłąka trwała dłużej, nie tak łatwo by było dotrzymać wierności swoim własnym męskim ramionom :/ smutne, ale prawdziwe... nie, nie planuję zdrady... po prostu odczuwam na wielką skalę naszą rozłąkę :( zresztą wokół mnie nie ma ŻADNEGO interesującego mężczyzny poza Tomkiem :) niech mnie ktoś przytuli :( a poza tym ciągle nie opuszcza mnie ból gardła i zatok... że jestem permanentnie głodna, nie wspomnę ;)
... i wynik porannego ważenia: 63,3 kg :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.