Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka

O mnie

Jestem internetowe zwierzę, od bardzo dawna. Pierwsze komputery własnoręcznie sobie składałam, tak zwane klony ajbiema. Czytywałam kiedyś namiętnie fantastykę, teraz jakby mniej. Lubię wyprawy rowerowe, baseny z nie za zimną wodą, żeglowanie po Cykladach, koszenie trawnika.... Ach, i jeszcze - byłam kiedyś, przez 3 lata, Pierwszą Damą polskiego Tomb Raidera. ______________________
_____________
Mam pamiętnik otwarty dla wszystkich. Nie ma potrzeby zapraszania mnie do znajomych. Jeśli ktoś chce mnie czytać i śledzić na bieżąco - to wystarczy dodać do ulubionych pamietników. Bo wśród vitaliowych znajomych chcę mieć tylko prawdziwych ZNAJOMYCH.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1834001
Komentarzy: 19150
Założony: 16 marca 2009
Ostatni wpis: 15 lutego 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
jolajola1

kobieta, 62 lat, Warszawa

158 cm, 63.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: w wiecznej pogoni za stabilnym 55

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 grudnia 2012 , Komentarze (7)

po wczorajszym lenistwie umysłowym
po wczorajszym pełnowymiarowym obiedzie
po wczorajwieczornie poskubanym prawie kilogramie winogron
po nocnych kanapeczkach dwóch

na wadze 55,6
może być
oby nie rosło

16 grudnia 2012 , Komentarze (14)

sobotnim porankiem 54,3

śniadanie późno i bez apetytu

popołudniem rowerem pojechałam
z siostrą się w mamy mieszkaniu spotkałam, 4 godziny skakania po stołkach, po szafach, wyciąganie maminej odzieży zimowej, segregacja, wizyty w śmietniku i piwnicy, kartony, wory...
mam na najbliższy tydzień umówioną wizytę w Domu Opieki w Wawrze
gimnastyka, dźwiganie ciężarów, rozciąganie, bieżnia i stepper

powrót rowerem
właśnie akurat, gdy to co przedtem topniało, znów zamarzło, i na to zaczął padać zamarzający w powietrzu deszcze, a potem śnieg o ostrych krawędziach
nagłe hamowanie rowerowe w takich warunkach okazało się być czynnością wyjątkowo karkołomną
ale się nie połamałam i nawet nie potłukłam

a gdy wróciłam do domu - to poczułam, że zamiast brzucha mam czarną dziurę
pożarłam na raty duży pudliszkowy słoik fasolki po bretońsku, z kiełbasą i z boczkiem, całkiem sama, osobistą paszczą
mam nadzieję, że apetyt wrócił mi już na stałe

niedzielnym porankiem 54,9
wciąż czuję fasolkę krążącą mi po brzuszku



w głębi najrzadziej używanej białej szafy, na wysokiej półce, w samym kąciku, leżała foliowa błyszcząca paczka, pracowicie obwiązana wstążeczkami
rozpakowałyśmy na kuchennej podłodze
2 pakieciki
w jednym bardzoblond warkoczyki mysie (pamiętam je!!!! właśnie ciemniały mi włosy, przy uszach i z tyłu nagle były szare marengo, końcówki złote, jaśniusieńkie, a na czubku głowy znowu spalone słońcem na jasno)
w drugim rudoblond warkocz jeden
pierwszy podpisany Jola
drugi podpisany Ela
płakałyśmy obydwie
zapakowałyśmy z powrotem i położyłyśmy w to samo miejsce tej samej szafy



tak wyglądały rok przed obcięciem te warkoczyki, które mama przechowywała tyle lat

14 grudnia 2012 , Komentarze (29)

nosz, tego to nie rozumiem !
w głębokim przedświcie 54,8
w porze przedśniadaniowej 54,3

przecież wczoraj jadłam co najmniej normalnie, wręcz przesadziłam z niektórymi smacznymi jedzonkami

waga wciąż spada
hmmmm . . . kolejny spadek lawinowy?

ruchu sportowego brak
jedynie ruch przedświąteczny, jestem na etapie osobistego rytuału, jak 3 razy do roku, przed każdymi świętami i po wakacjach - szoruję ręcznie podłogę, na kolanach, klepeczka po klepeczce, każdą dokładnie, wzdłuż słojów . . . a potem z przyjemnością chodzę po niej bosymi stopami, jest prawie biała i aksamitnie gładka


dopsz! na spadek wagowy się nie będę obrażała
obwody też chyba spadły, bo ulubiony karminowy stanik muszę zapinać haftkę bliżej
wezmę centymetr i zaraz poaktualniam wymiary vitaliowe


ps.
sprawdziłam moje tabelki excelowe
nie ważyłam tak mało ani razu, od kiedy jestem na vitalii czyli co najmniej od 3 i pół roku
hihi, mam cudny luz gaciowy na święta !!!
może jeszcze dzisiaj kupię malutki Majonezik Winiarski i pozanurzam w nim parówkę?

13 grudnia 2012 , Komentarze (16)

to nie napiszę, bo to nie byłaby prawda

ale po prawie całych dwóch dobach wstałam jak nowo narodzona
NIC nie boli
ŻADNYCH objawów przeziębieniowych
trochę kręci mi się w głowie, ale to najpewniej z osłabienia
temperatura najnormalniejsza na świecie
trochę mi absmaku pozostało (Baja napisała, że sie kasztankami przeżarła i ja, to przeczytawszy, natychmiast miałam nudności), ale normalne rzeczy jem normalnie, tylko że niewiele, bo mi apetytu brak

to wredne zwierzątko we mnie, apetytem zwane, już mruczy rozkosznie i złośliwie mruży oczka i perfidnie zaczyna czekanie . . . ono już przeczuwa, że nadmiarowe schudnięcie na początku grudnia gwarantuje mu większą swobodę w zaspokajaniu chuci przysmakami okołoświątecznymi, wiecej luzu w gaciach do wypełnienia

waga 54,6
mniej niż wczoraj, ale wczoraj jeszcze prawie nic nie jadłam
dziś już normalnie jem, więc mam nadzieję, że waga wróci za chwilę w "prawidłowe" okolice 55 z ogonkiem lub ogonem



ps
co do urośniętego ciśnienia
kilka dni brania przepisanych leków spowodowało unormowanie, górne leciuteńko ponad 100, dolne w granicach 70, żadnych możliwych skutków ubocznych
jedno tylko mnie martwi, że to podobno już na zawsze się takie tabletki bierze

12 grudnia 2012 , Komentarze (20)

wczoraj odpowiednie 55,7
dzisiaj 54,9

za szybko spada !!!!!
nie z mojej winy - chora jestem albowiem
bóle ciała, kości i mięśni jak przy grypie, temperatura jak przy grypie
nie mam kataru, nie kaszlę, kicham sporadycznie
ból głowy koszmarny
mdłosci okrutne, ale nie rzygam

przez cały wczorajszy dzień zjadłam bułę z brokułem z piekarni obok, zupkę z kubka i wieczorem pól jabłka i 10 truskawek, nic wiecej
nic dziwnego, że waga zbyt szybko spadła

dzisiaj, do tej pory, pół jabłka, po kawalątku
nie mogę jeść, na samo otworzenie lodówki mam odruch wymiotny i gęstą ślinę w paszczy
kota zapomniałam nakarmić
cały czas śpię, budzę sie tylko, żeby zmieniać przepocone koszulki
teraz odpaliłam kompa, poczte tylko sprawdziłam, klientów niet, wracam do łóżka


10 grudnia 2012 , Komentarze (25)

tak
TAK
TAK !!!!
poniedziałkowym porankiem zobaczyłam :
55,8


to naprawdę prezent od Mikołaja

miał
mrrrrmrrrrmrr
mrau
miauł.. . .
mruczę

9 grudnia 2012 , Komentarze (13)

vitaliowo - przed wyjazdem 56,1
po powrocie z wyjazdu wciąż i wciąż 56,2
co prawda dzisiaj mam egipskie truskawki, szampana, lody, winogrona bezpestkowe . . ale w planach mam wykorzystanie osobistego faceta, sam się napraszał, "mam ochotę na jakieś excesowanie", wiec nadmiar kaloryczny się spali



zakwasy posztokholmskie w udach i łydkach zanikły
więc !
wzięłam Staśka na zimowy rower
siedmiolatek może rowerować przy minus siedmiu
nie temperatura jest problemem, tylko "przyklejanie" sie opon do śniegu i nadmiar ciepłej odzieży, jej ciężar
przejechaliśmy - UWAGA - 1,18 km i dziecko padło ze zmęczenia

tam


i z powrotem


fotki sztokholmskie czekają na odrobinę wolnego czasu


ps. to, po czym jedziemy, jest ten chodnik, który od kilku lat nocami odśnieżam w czynie społecznym z sąsiadem Darkiem

7 grudnia 2012 , Komentarze (12)

za mną dni intensywne jak rzadko !!!

czekanie na samolot, bo tam skąd leci - burza śnieżna
polanie samolotu różowym glutem, pierwszy raz takie coś widzę .. hehe, bo z reguły latam na południe, a to glut antyzimowy
lot w tą samą burzę śnieżną, skąd przyleciał
trochę rzucało po drugiej stronie Bałtyku

cały Sztokholm stoi
(oni mówią, że już po burzy .. jak dla mnie, to wciąż trwa, podmiejska i dalekobiezna kolej nie chodzi, wyciągniętej ręki nie widać)

obiad w shushi'arni, były świeczki, odśpiewałam dziecku publicznie stolat, niecierpliwe rozpakowywanie prezentów
wyjątkowa dobra miso

nocą impreza klubowa, muza na żywo
TAAAAKA impreza!
się nocą zgubiłam i uratował mnie smukły smagły młody rycerz na białym koniu, tfu! australijski dyplomata w błyszczącym volvie
córczę nie wierzy w jego istnienie, mówi, że to musiał być mój osobisty anioł-stróż

rano obie zaspałyśmy, 3 budziki w telefonach i 2 alarmy w kalendarzach przeszły bez echa (ja miałam 3 godziny snu za soba, córczę półtorej)
wpadłyśmy do CityTerminalen 15 minut po odjeździe Flybussarny do Skavsty

w mieście usuwanie skutków burzy śnieżnej
pługi wielkości mastodontów ładują śnieg na takie wywrotki jak do transportu asfaltu na autostrady
obiad wielki w Maku

recepcjonista obejrzał moje zdjecia z nocy (macewy na małym cmentarzu żydowskim) i powiedział, że sie zgubiłam UWAGA ! 700 metrów od miejsca spania - poszłam w złym kierunku, posiałam mapę i siedziałam w zaspie płacząc, a spanie było niedaleko
(ale wstyd !)


6 godzin dreptania, zwiedzania
uda mnie bolą okropnie, nie wiem, czy po nocnych tańcach czy po godzinach wedrówek po śniegu
ach, 12 godzin po snieżycy widziałam odśnieżone .. . śmieszki rowerowe, i to wcale nie przy najgłówniejszych ulicach

po 21 córczę na pociąg do Malmo, nie mogłysmy sie dosyć napożegnac, wracałyśmy kilka razy jak kochankowie przed rozstaniem

nie zasnać
nie zasnąć
drugiego samolotu nie mogę przespać!!!

3:15 nocny bus do CityTerminalen
4:30 Flygbussarna do Skavsta
przed 11 do samolotu
w samolocie padłam, 2 doby z trzema tylko godzinami snu
jak podchodził do ladowania w Modlinie, to za oknem widziałam zimę
przecież wyjeżdżałam jesienią!!!
czy ja się aby nie pomyliłam znowu i znowu nie wróciłam do Skandynawii ???...
ratunku !...







w domu
ach!!!!! jakby piorun w szczypiorek przypieprzył !!!
już pal sześć siki kocie układające się równą zbitą warstwą na dnie całej kuwety i żwirek rozniesiony wszędzie, biedny kot nie mógł porządnie zakopać
już pal sześć 2 rozgrzebane wyra i dwie komory zlewu kipiące niepozmywaniem na półki i na (!) podłogę

nawet darowałabym przypalony garnek i milion rozrzuconym opakowań, pudeł, szczątków pęcherzyków w ulubionym moim pokoju
wiem, obaj kończą inwestycje w Krakowie, Wrocławiu i na rafinerii w Płocku i naprawdę nie mają czasu się podrapać

ale te cholerniki butami naniosły błota z ropopochodnymi na moją ręcznie szorowaną jaśniusieńką podłogę . . zamiotłam, ale pozostały plamy, jakby ktoś napaćkał masła, oleju i powcierał w plamy razem z błotem
niech no tylko do domu wrócą!!!!!
będę znowu niedźwiedziem! tym ryczącym!




vitaliowo wagowo
nie mam pojęcia
w pasku spodnie luźniejsze niż przed wylotem


biegnę po Staśka
w lodówce pustki
trudno, będziemy jeden wieczór na zapasach ze spiżarki, jakis słoik czy puszka sie znajdą
przyprowadzę go, nakarmię, włączę mu kompa i tivi i  ... jak sie położę spać, to nie wiem, kiedy wstanę!!




fotki kiedyś
padam na nos

6 grudnia 2012 , Komentarze (25)

!  przespałam samolot  !

5 grudnia 2012 , Komentarze (21)

dlaczemu lecę do Stockholma?
a bo synek zobaczył, że bilety z Modlina do stolicy Szwecji są po złoty czterdzieści czy

nie po 43
tylko po 1,43

jutro córcze ma urodziny
z Roskilde do Stockholma dojechała za psie pieniadze
do Stockholmu zawioze jej koszmarnie drogie perfumy i paletę pudrową Sephory
ona jest juz tam od dzisiejszego ranka, popołudniem poleciał synalek i kuzynek
oni jutro wracają, a lecę ja
mam złote swieczki i prezenty i laurkę i bedziemy balować w nocy



wagowo wtorkowo 56,2
nie roweruję
uzywam nóg na pieszo



12:40 Modlin






© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.