- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Ostatnio dodane zdjęcia
Grupy
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 1817273 |
Komentarzy: | 19150 |
Założony: | 16 marca 2009 |
Ostatni wpis: | 15 lutego 2019 |
kobieta, 62 lat, Warszawa
158 cm, 63.10 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Masa ciała
dwie ukradł!
Zostawiłam na blacie kuchennym, żeby się rozmroziły i poszłam do szklarza i na maleńkie zakupki. Wracam, uchylam drzwi i w tym momencie słyszę charakterystyczny stuk kocich łap, zeskakujących z wysoka. Ucieka, pieron jeden, z kuchni, łapy mu się na zakrętach ślizgają, a z pyska mu zwisa . . . ogonek!!!
Co się temu kotu stało???? Przecież on NIE kradnie???
(oczywiście resztę krewetek bez żadnego obrzydzenia zjadłam na kolację)
obejrzałam swoje ciało
Golusieńka stałam przed wielkim lustrem, potem w ładnej bieliźnie. Oceniałam surowo skutki estetyczne zimowego przytycia. Nie powinnam być dla siebie surowa, bo zasadniczo nie jest źle. Poza pewnymi partiami ciała wciąż jestem szczupła. Ma cienkie kostki i nadgarstki, mam smukłe łydki i ramiona z zaokrąglonymi mięśniami pod spodem. Mam bujny biust, skutkom grawitacji przeciwdziałam dobrym stanikiem i jest ok. Pupa bardzo ładna, sprężyste mięśnie odrowerowe. Biodra ujdą w tłoku.
Tylko że . . . od środkowych żeber do bioder . . masakra to nie jest, ale nie wiele brakuje. Cały prawie pięciokilowy przybytek usadowił się w tym kawałku mojego ciała. Wciąż mam wciętą talię, bo cały przybytek noszę przed sobą. Jak przywiązaną z przodu poduszkę.
Cholera
od dziś odchudzanie
Dobry dzień na rozpoczęcie konsekwentnego pilnowania paszczy. Widok na wadze mnie do tego zachęcił. A że święta ? Eee, tam, w tym roku świąt nie ma, kulinarnie przynajmniej. Córczęcie świątecznie będzie wojażować na południu Europy, synalek ma własne ścieżki, więc domowo robię tylko barszcz z kartofelkami i jajkami na sobotę, na niedzielę żur z białą kiełbasą i góra jajek na różne możliwe sposoby. Nie robię sałatki! Nie kręcę masła na mazurki! Nie piekę schabu!
Co lepsze, do jednego kawałka rodziny się nie wybieram z kulinarną wizytą, tam zawsze góry smacznych tłustości. Nie odwiedzam ich od czasu, jak się nikt nie zjawił na mamy pogrzebie. Nie - to nie! U drugiej części rodziny mogę sobie usiąść na kanapie z dala od stołu i nikt mnie nie będzie zapraszał.
Poza tym prawie nie sprzątam przedświątecznie!!!! Zaraz po świętach rozpocznie się druga część pełzającego remontu, malowanie holu i wymiana na nim podłogi, z mozaiki na gres w kolorze za długo gotowanego żółtka. Znowu będzie czyszczenie i szlifowanie betonu, znowu pył wszędzie. A potem będzie zmysłowa przyjemność chodzenia bosymi stopami po nowej posadzce i głaskania bielutkiej ściany.
(właśnie dziś skończyłam uzupełniać ubytki w ścianach holu, każdą najmniejsza dziureczkę tropiłam, czyściłam, gipsowałam, szlifowałam, dziś popołudniem wszystkie łatki zagruntuję)
vitaliowo ?
hmmm, niech będzie
niedziela 59,8
poniedziałek 59,8
wtorek 59,4
Święty PerPedesie, weź moją krew w opiekę !