- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Ostatnio dodane zdjęcia
Grupy
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 1819313 |
Komentarzy: | 19150 |
Założony: | 16 marca 2009 |
Ostatni wpis: | 15 lutego 2019 |
kobieta, 62 lat, Warszawa
158 cm, 63.10 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Masa ciała
sobota rowerowa, na świeżym powietrzu
Warszawska Masa Krytyczna jechała szlakiem Żołnierzy Wyklętych. Dyrektor Biura Edukacji IPN na początku rajdu mówił, że to jakby defilada zwycięstwa, której akurat tym żołnierzom po wojnie odmówiono.
Jechaliśmy .....Koło byłej siedziby Głównego Zarządu Informacji WP na Oczki 1.
Koło byłego Wojskowego Sądu Rejonowego na Koszykowej 82.
Koło budynku byłego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego przy Koszykowej 8.
Koło więzienia Ministerstwa/Komitetu do spraw Bezpieczeństwa Publicznego na Rakowieckiej 37.
Skończyliśmy przy pomniku Męczenników Terroru Komunistycznego przy parafii na wzgórzu Zakopane.
W wielu miejscach na trasie rajdu czekali na nas "tamci" żołnierze, w mundurach z epoki.
Impreza organizowana pod auspicjami IPN. Od 2 lat dzień 1 marca jest świętem państwowym, to Narodowy Dzień Pamięci "Żołnierzy Wyklętych".
Na zakończenie grochówka z żołnierskiego kotła. IPN stawiało.
Starczyło dla wszystkich.
Gęstą dokładką z dna wciąż grzanego kotła poparzyłam sobie chciwy jęzorek.
A potem kumpel mnie przegonił po tutejszym cmentarzu, z nienajnowszym turystycznym dżipiesem w łapach miałam odnaleźć zaprogramowane wcześniej punkty. To znaczy groby.
Phi!On nie wierzył, że ja się nie gubię. Ani w mieście, ani w lesie. Ani, do cholery, na cmentarzu.
(przy okazji opowiedziałam mu moje niby-zagubienie w Sztokholmie, jak napita po nocnej imprezie, na śniegu płakałam .. 250 metrów od miejsca spania - dawno nie widziałam tak szeroko otwartych oczu w niedowierzaniu i tłumionym śmiechu)
ps vitaliowe
nie mam sobie NIC do zarzucenia, ani jakościowo, ani ilościowo
waga nie spada
wciąż między okropną a straszliwą
ni cto, wiosna czeka u wrót poranka !
Będzie ciepło, to waga sama spadnie! Na pewno!
Już jest CUDNIE, bo o 5 po południu jeszcze widzę słońce na najwyższych kominach naprzeciwko. I budzi mnie uparty brzask, próbujący wedrzeć się przez żaluzje, a nie budzik w ciemnościach.
Codziennie rano słyszę dziwne wiosenne dźwięki. Pan i Władca mówi, że to wrotna połknęła gwizdek. Są najpierw 2 lub trzy kraaaki, a potem gwizd kosa, krótki.
Ciekawi mnie to ptaszysko
ps.co do poprzedniego wpisu
Ależ to było naprawdę-naprawdę!
Owszem,za kioskiem ruchu pijak sikał w krzakach. Owszem, przy straganie z tanizną wykłócały się dwie baby. Za apteką, po drugiej stronie apartamentowca, gromada napalonych testosteronem gimnazjalistów się naparzała, na pięści i na słowa. Ale nie o tym przecież chciałam napisać!
Ale przystanek 111 jest dokładnie pod oknami pokoju nauczycielskiego i pod gabinetem vicedyrki. Oraz dokładnie na wprost gabinetu pani Dyrektor. Pokoleniowa mądrość dzieciaków nauczyła je trzymać emocje i język na wodzy na tym przystanku.
Poza tym, ja z otaczającej mnie nastoletniej rzeczywistości, z wielką satysfakcją wydłubałam to, co najpiękniejsze i najdziwniejsze.
hehe.. .. czegoś jednak szkoła uczy
Mam co prawda potomstwo już poza systemem edukacyjnym, jedno dorosłe, drugie pobierające nauki na obczyźnie. Teoretycznie więc nie powinnam mieć prawa się wypowiadać o poziomie rodzimego kształcenia.
Ale codziennie widuję dzieciaki. Starsze, młodsze. Dużo szkół jest koło mnie, podstawówki, podstawówki z gimnazjami, prywatne/płatne gimnazjum i liceum, cały kombinat francuski, od przedszkola do liceum, jedno wysokorankingowe LO i jeden z lepszych w kraju zespołu szkół średnich chemicznych.
Widuję te dzieciaki i obserwuję namiętnie. Zbyt rzadko jestem zachwycona poziomem słownictwa i kulturą osobistą.
Z 10 dni temu, jeszcze porządny śnieg był, stałam na przystanku kolo znajomej szkoły. Podstawówka i gimnazjum, oba dwujęzyczne. Z tego co pamiętam, to starsze klasy gimnazjum mają obowiązkowy trzeci język obcy oraz 2 przedmioty wykładane w obcym podstawowym.
Obserwowałam Króla Życia i otaczający go dwór. Chłopak o głowę wyższy od swoich rówieśników, mówiący stabilnym męskim głosem, twarz z lekkim zarostem. Wcześniejsze dojrzewanie ustanowiło go samcem alfa. Nie potrzebował używać siły, nie musiał być wulgarny, brutalny. Rozdawał chłopakom łaski z uśmiechem. Młodym zadatkom na laski też.
Gdzieś w podcieniach apartamentowca młodsze dzieciaki rzucały się śnieżkami ze zmrożonego śniegu. Odwilż i znowu mróz.
Podjechało 111. Zakłębiło się.
Nikt nie zauważył, skąd nadleciała ta śnieżka. Musiała mieć w sobie bryłę lodu. Trafiła Króla Życia w tył głowy, centralnie. Rozprysła się na błyszczące drobinki, przez chwilę Król miał aureolę. Musiało go ogłuszyć, skaleczyć. Zszokowane milczenie.
I nagle od strony zadatków na laski, co akurat kolo mnie stały, rozległ się nieśmiały śmiech, a młodziutki głos zawołał: Oooo! To było EPICKIE!!!
W autobusie spostponowany Król Życia rozglądał się za kimś, kto się ośmielił-ośmielić. Złapał jednego chłopaczka za fraki, drugą, z kilkoma smugami krwi wymachiwał mu przed nosem: To ty? Ty???
Od szarpanego nadleciała gniewna odpowiedź: Odwal się! Ja nie wiem, kto rzucił! Nie ja! NIE JESTEM TWOIM EDYPEM! NIE MASZ MOJEJ JOKASTY!
A dwójka maluchów z końca podstawówki, siedząca obok na kole autobusu, podśmiewała się nieśmiało i ze spuszczonymi głowami: KRÓL JEST NAGI.
Czego jak czego, ale prawidłowych skojarzeń szkoła ich nauczyła na pewno.
Vitaliowo?
Waga stany alarmowe dawno zostawiła za sobą. Teraz oscyluje między okropnymi a straszliwymi.
A dietetycznie nie mam sobie NIC do zarzucenia.
Waga-wariatka.
.. .. od kilku dni po świcie, gdy jeszcze miasto nie huczy, za oknami słyszę ptasie nieśmiałe gwizdanie i poćwierkiwanie
rower nasmarowany - jak się uda, to dziś po 15 będzie Wiatr We Włosach
nie mam nic ciekawego do napisania