Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 252329
Komentarzy: 6514
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 25 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

15 grudnia 2022 , Komentarze (6)

Wizyta u ortopedy skończyła się skierowaniem do szpitala ze wskazaniem endoprotezy biodra prawego!  Wzięłam skierowanie, ale w najbliższym czasie nie mam zamiaru "skorzystać". Bo jak to by było? Mąż ma zabieg w lutym, potem rehabilitacja minimum 4-6 tygodni w ośrodku, następnie w domu, przecież będzie potrzebował pomocy. Nie da rady, moja kolej nadejdzie. A tymczasem  biorę tabsy p- bólowe,jakoś wytrzymam.  Odwrotnie u endokrynologa. Obejrzał moją dokumentację ,dostarczoną w formie historycznej, zauroczyła pana doktora zawartością tak przykładową, że aż wzdychał nad parametrami . Jest wszystko ok, a ja cieszę chociaż za dziś.  Mąż zmartwił się moim biodrem, dba o mnie jeszcze bardziej. Cudne to!. Sprawa przygotowań świątecznych idzie ok. uszka ulepione i zamrożone, pasztet dołączył w zamrażarce, bigos mrozi się na balkonie, codziennie go odgrzewam. W weekend zrobię zrazy, upiekę piernik, ugotuję barszcz i zawekuję.  Zostaną tylko ryby, czyli pryszcz.  Zimno było w nocy okrutnie, bo o 7 rano -8 stopni !  Na szczęście wczorajszy wiatr ustał, i ten mróz tak nie przeszkadza.  Mimo słów pani ortopedy ( oschła jak wiór), będę dbała o lewe biodro, aby nie było powtórki.  Wypisałam dziś kartki świąteczne do starszyzny rodzinnej i za granicę.  Coraz mniej wysyłam. Kiedyś było ich kilkanaście , teraz towarzystwo przechodzi na bezduszne smsy, e-maile, i ja na to przystałam. Takie czasy.  Z wyjść usługowych został jeszcze fryzjer, w środę 21 grudnia. Po raz kolejny chwale mieszkanie  w samym centrum, gdzie wokół mam wszystko, co do życia potrzebne.

13 grudnia 2022 , Komentarze (7)

Postanowiłam tym razem wykonać zaplanowane czynności po kolei, a nie od razu , za jednym zamachem. I tak, dziś nastawiłam bigos, jutro zrobię pasztet, w sobotę zrazy i upiekę schab.  Poza tym kupiłam znów chrząstki z indyka i galaretkę uczyniłam, teraz tężeje. Te chrząstki z pewnością przydadzą się na moje stawy biodrowe. Jutro  ma wizytę u ortopedy, może dowiem się czegoś więcej. Pojutrze spotykam się z endokrynologiem, aby przed końcem roku  załatwić te najpilniejsze sprawy zdrowotne. Wczoraj uzupełniliśmy   prezenty gwiazdkowe, chociaż w tym temacie jest  coś zakończone. Pogoda kiepska, wieje chłodnym wiatrem , co nie sprzyja spacerom. Co chwile leci coś z nieba mokrego, ciemno dziś było już ok. 14. Nie lubię zimy, chciałabym zakopać się gdzieś w jakiejś norce , z książkami, z cieplutkim kocykiem, termoforem, aby przeczekać ten paskudny okres.  Zimowe herbatki robią w moim domu furorę. A dodatkowo pod choinkę dostanę ładny zestaw do parzenia, z dwiema filiżankami, z Duki. Wiem, bo sama wybierałam! Tak to już jest w wieloletnim małżeństwie. A' propos małżeństwa, 25 grudnia będziemy obchodzić 45 rocznicę ślubu. Dziś na obiad była zupa tajska, bo została resztka rosołu, a jakoś innego pomysłu nie miałam.  Skończyłam czytać książkę pt. "Kamienień w sercu" Teresy Leżeńskiej, och jak trudno pogodzić się z indolencją państwa  na potrzeby osób niepełnosprawnych. Szukacie bohaterów?  Przyjrzyjcie się rodzicom dzieci niepełnosprawnych, to herosi prawdziwi w pokonywaniu przeszkód, żebraniu o niezbędne dla swoich pociech, wytrwali w boju o ich bytowanie.  Gdy ktoś narzeka, że mu ciężko, wystarczy pomyśleć o nich, od razu przejdzie. Moja waga ? Jakoś się trzyma cholera i nie chce puścić, a przez czas świat nie ma rady, aby cokolwiek spadło. Cóż, znów postanowienia noworoczne? Nie ma końca. 

8 grudnia 2022 , Komentarze (3)

Wróciliśmy z Inowrocławia już 4 grudnia, ale jakoś tak zeszło  na różnych czynnościach. Działo się trochę, bo urodziny męża (72 skończone!), moje wizyty u lekarza, odbiór wyników rtg bioder, gdzie potwierdziło się, że zwyrodnienie jest i to ho,ho.  Stąd te bóle w nocy i podczas chodzenia.  Poza tym zajęłam się powoli zdobieniem domu na Święta.  Już poinsencje stoją, duże i małe, już kolorowe dodatki i ozdoby. Oko się cieszy, a gdy zapalę świeczki, to jest odjazdowo. Dziś zaczął padać śnieg, wprawdzie nieśmiały, ale jednak. Zrobiło się chłodniej, bo w południe niebo było bezchmurne i świeciło słońce. Zmrok niestety zapada wcześnie, na szczęście są książki. TV nadal nie kocham, tak więc zajmuję się czynnościami  odkładanymi dotychczas.  Wokół mojego miejsca zamieszkania trwają nieustanne roboty drogowe, jest hałas i brud. Oby do Nowego Roku skończono.  W sprawie jedzenia wymyślam sposoby na wykorzystanie zakupionych produktów w różnych wersjach.  Dziś kupiłam pieczarki, zjedliśmy na obiad rosół z makaronem i kasze gryczaną, zapiekana z pieczarkami i grana padano. Jutro będzie zupa grzybowa z pieczarek, grzybów suszonych i drobnego suszu grzybowego , oraz polędwica z dorsza + sałata.  Kupiłam okazyjnie 3 różne papryki, zrobiłam sos myśliwski z dodatkiem suszonych pomidorów, kaparów i czarnych oliwek. Podam go do kotletów mielonych, które będą w sobotę. Takie gotowanie pozwala mi  oszczędzać czas w kuchni, a wykorzystywać go więcej  na bycie z mężem.  Panicz dzwonił z informacją, że został zaproszony do Australii w czerwcu 2023r.  na kolejne międzynarodowe spotkanie socjologów. Popieram jego euforię wyjazdową, bo taka okazja może się nie powtórzyć. W Inowrocławiu było ok. Zabiegów dużo i pomocne na moje dolegliwości, dobre warunki mieszkalne, wspaniałe jedzenie, cudne spacery po parku. Nawet zimę mięliśmy jednego dnia, co dodało uroku  parkowi i chodziliśmy zauroczeni.Prezenty gwiazdkowe powoli się materializują. Nigdy nie miałam z tym kłopotów, bo znam upodobania i potrzeby moich bliskich.  Poza tym rozłożyłam sobie prace przedświąteczne na etapy i teraz je realizuję Nie mam absolutnie zamiaru szaleć. 

27 listopada 2022 , Komentarze (3)

Ubrania spakowane, książki przygotowane, kosmetyki czekają, lekarstwa już w walizce. Fryzjer był, podolog i pedicure były, zostały paznokcie, które zrobię na MasterChefie. Rośliny podlane, lodówka pusta, można jutro jechać.  Dziś piękne słońce na Wybrzeżu, wyszliśmy więc nad morze, na bulwar. To trasa optymalna i najciekawsza na taki spacer, bo i morze, i plaża i powrót przez miasto.   Znów spotkaliśmy mojego kolegę z liceum, chwilka rozmowy i pytań, co słychać.  Na obiad reszta jarzynowej, jedliśmy ją przez 4 dni, oraz filet z kurczaka z grillowej patelni + grzyby , + surówka z białej rzodkwi. Wczoraj kupiłam w sklepie India shop piękne, kolorowe jak ptaki, poszewki na poduszki. Są tkane, porządne,  będę fajnie wyglądać u panicza w pokoju. To był jedyny zakup z okazji Black Friday. Nie pociąga mnie to szaleństwo zakupowe, niby przeceny. Jestem odporna na takie sytuacje.  Oglądam codziennie "Ucieczkę na wieś" brytyjski program o szukaniu domów na wsi przez dotychczasowych mieszczuchów. Dla podkręcenia nastroju widzianych tam cudeniek czytam , po raz n-ty, książkę Rosamunde Pilcher "Przesilenie zimowe".  opisywane tam klimaty pasują mi jak nic, a  opowieść akurat na czas przygotowań do Bożego Narodzenia. I nie tylko ja oceniam amerykańskie domy jako nieprzytulne , bohaterowie także!  Laptopa zostawiam w domu, nie będę pisać , spotkamy się zatem za tydzień. 

21 listopada 2022 , Komentarze (4)

Jeszcze jesień, ale zima dale znać o sobie, Wieje mocno, wprawdzie chwilami, ale tak przenikliwie, że hej.   Dziś byłam u fryzjera, zmieniłam fryzurę na lekko dłuższą, kolor na bardziej miedziany, to tyle. W drodze powrotnej zrobiłam zakupy, zawsze wychodzi mi ich tak duże, że ledwo dźwigam. Zaszłam jeszcze do pasmanterii, aby kupić tasiemkę ozdobną do bieżnika, który sobie wymyśliłam. W pasmanterii cudeńka, jaka szkoda, że nie umiem tak dobrze dziergać, że nudzi mnie to po jakimś czasie. Tyle pięknej włóczki jest, kolorowej, aż oczy bolą.! Można cudeńka zrobić na drutach, jeżeli ktoś ma dryg do takich prac.  Ja poczekam z moimi pomysłami do wyjazdu męża. Pomaluję niektóre meble w sypialni farbą do drewna, uwielbiam właśnie takie prace. Oglądałam w internecie farby, można się zakochać.  Na obiad to, co wczoraj. Została mi resztka  rosołu, zrobiłam barszcz z fasolą, poza rym upiekłam podudzia kurczak z warzywami, z pasta typu ajvar. Powinno być smaczne.  Powoli zaczynam pakować konieczne rzeczy do Inowrocławia. Będzie tego trochę, bo zima.

18 listopada 2022 , Komentarze (6)

Od kilku dni jest zimowo, bo ze wschodu wiatr wieje chłodem mocnym, a dziś na dodatek krupa śnieżna pada co chwilę.  Dziś zostaję w domu, ogarniam najpilniejsze potrzeby i te mniej pilne. A zatem przelewy, bo nie lubię tego robić na ostatnią chwilę, przegląd odzieży, którą zabiorę do Inowrocławia, trochę prac ręcznych przy tworzeniu bieżnika z resztek materiału.  Poza tym codzienność, czyli gotowanie ( rosół, łosoś pieczony), sprzątanie, zdobienie ( nowe poszewki na poduszki ). Takie tam bzdety, które i tak trzeba wykonać.  Na Vitalii cisza, brak wpisów u mnie, może to zmęczenie materiału? A może przesyt?  Cóż, i ja odwiedzam ją rzadziej, chociaż lubię pisać,  wywnętrzać się , rozważać różne sytuacje. Tak jakoś składa się, że wolę poczytać, po prostu. Teraz czytam Marka Stelera i jego kryminały.  Zabrałam się za Światło i Mrok Małgorzaty Niezabitowskiej, ale to mocno opisowa książka, robię więc przerwy na coś lżejszego. Wieczory przy świeczkach, pod kocykiem, z herbatą, to sama przyjemność. No i tle muzyka klasyczna.  Co do diety, jakaś jest, czyli jadam to, co przygotuję. Dziś kończę zupę z soczewicy, zawsze jakąś porcję zamykam w słoik, na później. Coraz więcej moich znajomych, tych młodszych, przechodzi na emeryturę. Nie dziwię się, bo organizm człowieka wymaga także zmian, spokoju i  wypoczynku. Moja mama  niestety nie potrafiła znaleźć sobie jakiegoś zajęcia na emeryturze, gasła więc powoli, zamknięta w kręgu tv  i ogłupiających seriali.  Spoglądam za okno, to już nie krupa, to normalny , gęsty opad śniegu! Dwa  dni temu zdjęłam z parapetu balkonowego kwitnącą Campanulę,stoi teraz w domu i wcale nie ma zamiaru poddać się zimie. Uwielbiam te dzwonki. Wczoraj mąż złożył wniosek o zwiększenie limitu prądu. Tierwsza korzyść z faktu jego niepełnosprawności. Przekonuję go , że wyjazd do Jantara na rehabilitację poszpitalną ,to dobry pomysł.  Chyba sie udało

11 listopada 2022 , Skomentuj

Ogromnie  się cieszę , że nie mieszkam w Warszawie i poza mną te marsze ideologiczne. W Gdyni dziś historycznie i obywatelsko, mnóstwo młodzieży, zamiast flag białe i czerwone parasole ( to moja III LO), stroje z czasów Księstwa Warszawskiego,, samochody z epoki, no i oczywiście wojska stacjonujące w mieście. Mnóstwo mieszkańców, ale i przyjezdni, co widać po tablicach rejestracyjnych. Kolorowo, wesoło i patriotycznie.  Pogoda niezbyt ładna, ale jest rześko i przyjemnie się szło. Z okazji święta upiekłam biszkopt z jabłkami i cynamonem. Smaczny. Poza tym była zupa pieczarkowa, pierś kurczaka grillowana, brokuł na parze. Ziemniaków prawie nie jadam, a ostatnim posiłkiem jest  od 3 dni jest starta marchewka z zieloną pietruszką, cytryna i olejem sezamowym.  Zamówione prezenty dla męża będą ok. 8 grudnia!!! Ponad miesiąc czekania.  To tyle na dziś. Pozdrawiam.

9 listopada 2022 , Komentarze (11)

Zaczepia mnie staruszka o lasce, z prośbą o pomoc. Rzecz dotyczyła telefonu, starutkiej Nokii i braku okularów do odczytania numeru. Pani dzielnie twierdziła, że numer zapamięta, ale, niestety weryfikacja nie powidła się. Zaproponowałam jej przejście do pobliskiej Żabki, tam z pewnością mają coś do pisania i kawałek papieru. I faktycznie, pomysł był dobry i właściwie jedyny. Ale rzecz w tym, że starsi ludzie posługują się telefonami sprzed "epoki", używają ich tylko do odbierania informacji i do dzwonienia, zapominają o wymianie baterii, o okularach do odczytania wiadomości, o ustawieniach. Niestety, i ja będę stara, co przekazałam tej staruszce, ale staram się być na bieżąco z nowinkami, które dotyczą naszego życia.

Scena druga, przede mną idzie grupa nastolatek, wyglądają jak klony, wszystkie w leginsach, w kurteczkach do pasa, z włosami za pas rozpuszczonymi, w dłoniach smartfony, chichot zgodny na całą ulicę, no i niestety zatrzymały się na chwilkę, aby z małpki wlać każdej do kubeczka   jakiś alkohol. Broń Boże abym zgadzała się ze słowami  najgorszego polityka , ale one miały ok. 18 lat, picie na ulicy jest zakazane , a poza tym najnormalniej w świecie nie przystoi nikomu. Nie wnikam w powód takiego zachowania, ale granice zostały przekroczone. A tak lubię patrzeć na młode dziewczyny, które wyjątkowo urodziwe są  ostatnio.

Dziś na obiad makaron ze szpinakiem i pieczarkami. Za oknem szaro, czekam na telefon od męża, bo do ortopedy poszedł. Potem mamy udać się na spacer, na szczęście nie pada. Zamówiłam przed chwilą prezenty gwiazdkowe dla męża, korzystając z jego nieobecności.

8 listopada 2022 , Komentarze (3)

Szwagier ponownie u nas, bo sprzedałam im mojego uszaka. Lubiłam go, ale to klops niesamowity i lekko zagracał mi mieszkanie.  Przygotowałam przekąskę na ciepło, faszerowana cukinie i do tego sos z pomidorów. Zjedli aż miło, bo wyjątkowo smacznie wyszło.  Na deser kupiłam rogale Marcińskie, z białym makiem, bo przecież to lada moment 11 listopada. Fotel pojechał do Łeby, a ja przestawiam meble w jego miejsce. Przez laty kupiłam w VOX czarne krzesło z ekologicznej skóry, wysokie, dla mnie lekko za wysoko siedzisko, mąż ścina nogi , aby je  przystosować dla mnie. Jestem już po "przymiarce", wyszło doskonale. Wczoraj wizyta w bibliotece, znów jakieś pozycje o wojnie, tak mnie ten temat wziął. W drodze powrotnej zaszłam do mięsnego, udało mi się kupić wołowinę już na Boże Narodzenie, jeszcze w całkiem przystępnej cenie 44zł/kg. Natomiast pierś z kurczaka  była po 55 zł za kilogram, tez wzięłam, bo sprzedawczyni zapowiedziała drastyczną podwyżkę cen drobiu od dziś. Cóż , inflacja galopuje jeszcze powoli, dowali nam pod koniec roku na na wiosnę.  Zastanawialiśmy się z mężem nad kupnem nowego samochodu, takiego z salonu, nówkę absolutną, ale doszliśmy do wniosku, że na razie mąż i tak nie będzie prowadził, a na wiosnę zobaczymy. Bolą mnie biodra i obawiam się, że moje stawy biodrowe są zjechane. Teraz będzie czas na chorowanie mojego lubego, sobą zajmę się później. 

4 listopada 2022 , Komentarze (4)

Do wczoraj pogoda była przepiękna, chociaż czuło się nadchodzącą zmianę. Dziś byłam sama na spacerze, wyjście z mężem jest coraz bardziej ograniczone, a ja potrzebuję ruchu.  Wyszłam z domu szybkim krokiem, utrzymywałam tempo przez godzinę, potem już czułam zmęczenie, ale przeszłam całą zaplanowaną trasę. Dziś wiało ze wschodu, fale były całkiem duże ale jeszcze świeciło słońce i było przyjemnie. Mało ludzi, cisza, szum morza i  ptaki, te zimowe. Wróciłam zmęczona, ale naładowana dobrą energią. 🙂 Wizyta gości udała się, dodatkowo przyszedł jeszcze kuzyn męża, było nas razem 11 osób.  Rozmowy, wspominki, śmiechy, opowieści. Po wizycie padłam jak złamana ze zmęczenia. Oj dalo mi się to we znaki. Byłam u lekarza kontaktowego w środę, opowiedziałam   o bólach mięśni w nocy, o bezsenności, o niedoczynności tarczycy powinien sam wiedzieć.  Ustaliłam z doktorem, że odstawiam statyny na miesiąc, mam obserwować organizm.  No cóż, po pierwszej nocy bez lekarstwa ból minął, dziś też go nie było. W środę mąż był  w szpitalu na konsultacji, operacje kolana  będzie miał 15 lutego.  Chciał wcześniej,po Nowym Roku, ale  tak dosyłają im endoprotezy. Już teraz jest lekka panika w domu, muszę to ograniczyć.  Po wizycie gości wcale dużo jedzenia nie zostało, co mnie cieszy. Trochę zabrał panicz do Poznania, resztę zagospodarowałam.  Dziś był rosół ( to na stawy), polędwica z dorsza pieczona i pieczone ziemniaki + kiszona kapusta. Teraz siedzimy jak dwa stare grzyby, każdy w swoich sprawach, a dzień za dniem mija. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.