Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 248645
Komentarzy: 6509
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 21 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

4 lutego 2018 , Skomentuj

Obudziłam się z bólem gardła, przełykanie to problem. Mąż poszedł po chlorchinaldin, trochę przeszło. Piję wodę z miodem i dziś nie wychodzę. Jutro na badania, wolałabym mieć dobre wyniki.  Oglądam ostatnio HGTV i  stałam się fanką mini domów. Może to ciąg dalszy mojego minimalizmu? Nastawiam się bowiem na jeden krem na noc, jeden na dzień, jeden żel pod prysznic, krem do ciała, jeden cień do powiek zamiast paletki, jeden ołówek do rzęs, kilka par butów, skompletowana odzież , aby pasowała do siebie. Tak mogę wymieniać długo i dotyczy to także żywności. Jadam posiłki zrobione mak. na 2 dni, kupuję wędlinę w plasterkach , po 4 szt. , więcej jest owoców i warzyw. Lodówka  jest prawie pusta, a głodni nie chodzimy.  Nie wyrzucam zatem i mam spokojne sumienie. :) Znów zaczęłam przeglądać jakieś ciekawe propozycje wyjazdowe. Nosi mnie i to jest prawda. Czekam na wiosnę, tę prawdziwą, ciepłą i zieloną  Narazie prognoza mówi o powrocie zimy, ale pomarzyć można . Syn wrócił, dziś zapowiedział telefon, dowiem sie więcej.  Może Portugalia będzie kolejnym kierunkiem?

3 lutego 2018 , Skomentuj

i Absolutnie, zupełnie nie interesuje mnie , co ugotować na niedzielę.  Mam coś w zamrażalniku, w lodówce , i to musi wystarczyć. Bo dziś po śniadaniu pojechaliśmy do Gdańska do Europejskiego Centrum Solidarności.  Być może sytuacja polityczna w kraju była motywem. Wystawa stała wspaniała, pokazuje prawdziwą walkę o zmianę ustroju, determinację , prawdziwą solidarność w działaniu, braterstwo myśli. Mieszkaliśmy tak blisko tego, co się stawało, znaliśmy wielu ludzi stamtąd, oglądanie ich teraz to niejednokrotnie ból i żal, że polityka wszystko zniszczyła. Wystawa naprawdę warta zobaczenia, budynek świetnie zaprojektowany, było wielu zagranicznych turystów.  Spędziliśmy tam kilka godzin, wypiliśmy kawę ( espresso 8zł- zgroza! )i poszliśmy na stare miasto. Gdańsk jest ładny nawet podczas pochmurnego dnia . Chodzenie jego uliczkami, podziwianie kunsztu dawnych budowniczych, ich  pomysłów na rozwiązania architektoniczne , to prawdziwa przyjemność. Posiłek zjedliśmy Pod Żurawiem, oboje jesteśmy makaroniarzami, a zatem była pasta. Wracaliśmy ze stacji Śródmieście, po przejściu Długiej.  Razem wyszło 12.226 kroków i prawie 7km. To niezły dystans. A za 3 tygodnie znów pojedziemy do Gdańska, bo to dzień otwarty w Teatrze Szekspirowskim. Kolejny budynek zachwycający.

2 lutego 2018 , Skomentuj

Wracając do wczorajszego wpisu, ogromnie się zdenerwowałam. Ojciec miał zadzwonić po powrocie z pogrzebu, nie zrobił tego , a zatem my  ok. 18 staraliśmy się nawiązać kontakt. Wykonaliśmy w ciągu godziny łącznie 18 połączeń, kilka na komórkę, reszta na stacjonarny numer. Już staliśmy ubrani w drzwiach, mąż zabrał kluczyki, aby samochód wyprowadzić, wreszcie się udało.  Kompletny brak zrozumienia dla naszych nerwów, bo cóż takiego, że NIE CHCIAŁO IM SIE PODEJŚĆ DO TELEFONU. Znów miałam noc bezsenną, rozmyślając, co zrobić z tą sytuacją.  Zasnęłam o 2:30, po kubku ciepłego mleka z miodem, problem został. (szloch) Dziś mrozik, pogoda słoneczna i fajnie było iść zobaczyć uroki Gdyni. Nad morzem tarasy kawiarniane  pełne ludzi, na plaży jak zawsze amatorzy  spotkań z łabędziami, w Yacht Clubie widzowie podnoszenia zatopionego  w basenie żaglowca. Po spacerze do kina na "Plan B". Dobry, polecam. Świetna rola Edyty Olszówki, Doroty Kolak, Marcina Dorocińskiego i psa Kotleta. Nijaka Roma Gąsiorowska. Gdyby film wyszedł w produkcji np. angielskiej, zachwytów nie byłoby końca. A tak mamy niezły film  , o niebo lepszy od Listy do M3.  A wieczorem?  A wieczorem coś, co tygrysy lubią najbardziej, czyli  świeczka, lektura, muzyka , kocyk. To koi , pociesza i nastraja. Pozytywnie oczywiście. 

1 lutego 2018 , Komentarze (6)

Dbajcie o siebie kobiety, bo starość bezradna jest i okrutna. Dziś byłam u rodziców. Ojciec wybierał się na pogrzeb znajomego. Pierwszy raz widziałam mojego ojca w kalesonach, musiałam zapinać mu guziki od koszuli, szukać krawata, marynarki, itd. Mąż zawiózł ojca na cmentarz, mam nadzieję, że dalej dał sobie radę. Mama została ze mną, co chwilę pytała mnie o to samo, cierpliwie tłumaczyłam i odpowiadałam. Do jedzenia namawiałam jak dziecko niejadka , przypominałam , że ojciec pojechał na pogrzeb. Bardzo żałuję, że moi rodzice nie mieli w sobie potrzeby ruchu, przebywania na powietrzu, wędrówek i prostego jedzenia. Może dziś byliby bardziej sprawni. ;( Pogoda dziś wspaniała, słońce daje znać o sobie w sposób jednoznaczny. Od razu jest radośniej.  Co chwila dostaję zdjęcia od syna z Lizbony i zazdroszczę mu pobytu.  Też tak chciałabym. A narazie  zaplanowałam tylko wizytę w muzeum ECS, następnie odwiedzenie Teatru Szekspirowskiego z okazji 10 lecia. Jeszcze wyjście do kina, bo znów  sie jakaś komedia włoska pojawiła w repertuarze. To tyle na luty.   Gdy zrobi się cieplej, ruszymy szlakami Trójmiejskiego Parku albo w stronę Helu. Wraz z wiosna czuję  w sobie taką  potrzebę i tak jest co roku. Waga spada, jest nieźle, chociaż bez szaleństw. 

31 stycznia 2018 , Komentarze (2)

Kupiłam karnet na basen, będę chodzić z rana , bo jest taniej o 6 zł na jednym wejściu. Kiedyś chodziłam na 21:30, wracałam  w emocjach do domu, na drugi dzień do pracy, a sen nie przychodził. Teraz będzie zmiana pory. Jak obiecałam, tak zrobiłam, wycofać się byłoby głupotą. Konsekwencja to podstawa w walce z kilogramami. Wczoraj wieczorem  nad morzem było wspaniale, księżyc jak złota kula wisiał nad wodą, ciekawe, czy dziś pokaże swoją czerwoną tarczę.  Wieczorem nadeszły zdjęcia z Portugalii. Syn w swoim żywiole, podano mu zupę z rekina, na wspaniałej porcelanie portugalskiej. Obok jakieś przystawki, oliwki, wino czerwone, życie jest piękne. Muszę przesłać mu zamówienie na kafelek  azulechos. Mamy takie miejsce nad stołem w kuchni, gdzie przyklejamy kafle z różnych stron świata, wygląda to fajnie, kolorowo i nadaje miejscu charakter osobisty. Pogoda dziś łaskawsza, bo nie pada. Chłodniej, ale dzielnie maszerowaliśmy , pokonując prawie 6 km.  Dzwonił ojciec, chciał odwołać jutrzejszą wizytę naszą, bo wybiera się na pogrzeb. Moja propozycja pobytu w tym czasie z mamą spotkała się z aprobatą. Gotuję zatem gulasz po węgiersku ( bo z papryką i na ostro), do tego będą kotlety ziemniaczane i surówka. Jeszcze jakiś deser wymyślę.  

30 stycznia 2018 , Komentarze (2)

Pora już, bo wiosna nadejdzie niebawem. Ruszyć się trzeba  bardziej zdecydowanie w kierunku poprawy wizerunku. Ładnie się pisze takie słowa, a wiadomo,że wykonanie to zupełnie inna bajka. Ale skoro rzuciłam palenie z dnia na dzień, to powinno się udać. Muszę jeszcze tylko przekonać siebie, swój umysł, że warto i tak trzeba. :) Dziś pogoda do dupy, pada, a nawet leje. Koleżanka przebywająca w Hiszpanii przysłała zdjęcie słońca, ciepełka, a tu koszmar i na dodatek wieje. Cóż tego, że bez smogu, skoro wyjść się nie da. Podejmę próbę po obiedzie. A na obiad dziś jajko sadzone, kalafior i brokuł z wody  i oczywiście moja zupa orientalna.  Buty zamówione  nadeszły, są bardzo wygodne i rozmiarowo akurat.  Porządnie wykonane i ładne. Za 55zł, to naprawdę niedrogo.   Syn przebywa akurat w Portugalii, ciekawa jestem, czy zaspokaja swoje smaki owocami morza. On jeden z rodziny lubi te robaczki, mnie odrzuca sam zapach ( a raczej smród). Chyba zapiszę się na basen, bo sama ćwiczeń nie podejmę, a gdy jest jakieś zobowiązanie, to łatwiej je wykonać. 

29 stycznia 2018 , Komentarze (2)

Dziś po raz pierwszy zrobiłam zupę orientalną.  Z użyciem sosu sojowego, mleczka kokosowego, makaronu ryżowego chilli , imbiru, cytryny, warzyw i 4 skrzydeł kurzych. Zupa wyszła bardzo dobra, ostra i pożywna . Porcja na jutro jeszcze jest, a zatem i jutro będę się delektować. Najważniejsze, że smakowała i małemużonkowi, tak więc pomysł był dobry.  ;)Dziś pogoda pod psem, bo pada, zacina tym deszczem, bo wieje ostro. Na balkonie przewrócił nam wiatr szafkę, stłukła się doniczka , szkoda. Nad morze nie było co , bo wiatr ludzi przestawiał, poszliśmy zatem wymienić książki do biblioteki, zapłacić ratę za wycieczkę, zakupy do PiP , między innymi po produkty do zupy. Kupiłam także , w Rossmannie, peeling do głowy, z rokitnikiem, produkt Estoński. Pobudza ukrwienie głowy, co robi doskonale na cebulki.  Wprawdzie nie mam kłopotów z owłosieniem, ale zawsze pomóc można. Teraz zajęłam się "obrabianiem"  papierów bankowych, przelewami, zapłatą. Nie przepadam za tą czynnością, ale to duża wygoda robić tak przez internet. A potem oddam się lekturze, m.in. poczytam o Antonio Banderasie, w wywiadzie w ostatnim Skarbie. Kuzynka męża stawiała do pewnego czasu Antonia za wzór przystojnego faceta. Ja optuję za Fassbenderem, ale i on kiedyś się zestarzeje, jak my wszyscy.

28 stycznia 2018 , Komentarze (4)

1 kg w tydzień, czyli udało się. Będę pracować dalej nad swoja słabą silną wolą, aby osiągnąć spadek  zamierzany. Dziś pogoda diametralnie inne od wczorajszej. Wieje coraz mocniej , i to jest zimny wiatr.  Podobno biała pora roku ma przyjść ponownie. Nie lubię zimy i tyle.  ;(Wczoraj zamówiłam sobie buty przez internet, moje długoletnie , skórzane  traperki mają dziurę w podeszwie. Zamówiłam podobne, ale granatowe i zamszowe. Koszt 55zł, przecena ze 169zł ., takie przeceny zimowe złapałam. Dziś byliśmy na Biesiadzie Literackiej. To cykl spotkań, które rozpoczął Wojciech Waglewski. Opowiadał o swoim życiu, swoich pasjach przedstawionych w książce biograficznej pt : "Wagiel, jeszcze wszystko będzie możliwe". Potem była chwila z ulubionymi wykonawcami gościa. Wstęp na spotkanie był wolny, jeszcze obdarowani zostaliśmy kuponami zniżkowymi do wskazanych restauracji. Fajne spotkanie, Waglewski to człowiek świadomy siebie, swoich potrzeb. Jest wyciszony,  z dużym poczuciem humoru, ze swadą  przy opowiadaniu. Aktualnie słucham Henryka  Mikołaja Góreckiego  Trzecią Symfonię, ulubione dzieło Waglewskiego. Faktycznie przejmujący utwór, doceniony i w świecie, bo zajmujący poczesne miejsce na  światowej liście bestselerów muzyki klasycznej. :) Dziś na obiad ogórkowa, kasza gryczana, pulpety w sosie kurkowym i zielona fasolka gotowana na parze.  Na deser zjadłam pół napoleonki, popiłam herbatą zieloną.Takie lekkie odstępstwo od diety nie powinno wplynąc negatywnie na moja wagę. 

27 stycznia 2018 , Komentarze (2)

Dziś pogoda przecudnej urody, pojechaliśmy do Orłowa. Akurat słońce w "rozkwicie" było, tak cudnie oświetlało i klif , i molo. I nawet morze zrobiło się błękitne po horyzont, którego wczoraj nie było. Gdynianie uwielbiają spacery, a zatem sporo ludzi zmierzało naszymi śladami. Poszliśmy w kierunku Kolibek i zaszliśmy do Jadłostajni, czyli miejsca wystawiania  produktów ekologicznych do spożycia.  Odbywa się to w dawnych stajniach królewskich dworku królowej Marysieńki.  Posmakowałam kilka produktów, np. ser owczy, który był rewelacyjny smakowo , ale i cenowo ( 120zł/kg), makowiec bez mąki, kotlecik jaglany, twarożek kozi, chleb na zakwasie z siemieniem. Wypiłam też czysta witaminę C oraz czysty kollagen. Butelka kollagenu  , taka 750ml.,  to koszt 120zł, trzeba to wypić w ciągu miesiąca. Drogo, co nie mówić. Wprawdzie dłonie po posmarowaniu tym cudem faktycznie zrobiły się gładkie, ale ja akurat nie mam kłopotu ze skórą i jej gładkością. Odpędziłam od siebie myśl zakupu tej butelki. Dziś na obiad zrobiłam kasze gryczaną z warzywami i piersią kurzą. Pokroiłam mięso w paseczki, doprawiłam i podsmażyłam . W tym czasie kasza prażyła się w piekarniku z kawałkiem masła. Potem usmażyłam  warzywa , tj. cukinię, paprykę, białą rzodkiew, cebulę, czosnek. Dodałam zielona pietruszkę i zioła. Podałam wymieszane z kaszą i posypane parmezanem. Pachniało i smakowało bosko! Pół godziny i obiad gotowy, pełnowartościowy i łatwy w przygotowaniu. Pogoda zmieniła się, napłynęły chmury i wyraźnie zbliża się jakiś opad. Spada ciśnienie, muszę wypić herbatę, może dziś czarną ?

26 stycznia 2018 , Skomentuj

Tak naprawdę zasnęłam po 3:30, bo to ostatni rzut oka na zegarek był. Myśli się kłębiły, meblowałam, remontowałam, kupowałam. itp przez noc. Wyczekiwałam tylko, kiedy wreszcie sen przyjdzie, a obok mąż tak słodko pochrapywał. Nie mogłam pozwolić sobie na odespanie, bo rano czekało mnie przygotowanie obiadu dla rodziców. Łosoś wyszedł przepięknie, ziemniaczki pieczone także. Wszystko smakowało i to najważniejsze.  PO wizycie jeszcze spacer, bo tego dziś brakowało. Mgła nad morzem, horyzont zakryty. Ale za to na trawnikach puściły się młode pędy żonkili!  Widoczna niedaleko choinka migająca światełkami  jakoś tak niespecjalnie wyglądała w tych okolicznościach przedwiośnia. Takie to zjawisko. ;). A rano spotkała mnie miła niespodzianka, bo kolejny spadek wagi, od niedzieli to razem 90dkg, czyli zakładany kilogram będzie dotrzymany. Sporo młodzieży na ulicach, zaczęły się u nas ferie. Oby tylko dziś nie było przemarszu nocnego powracających z imprez, chciałabym się wyspać.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.