Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 248746
Komentarzy: 6509
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 22 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

15 października 2021 , Komentarze (2)

przez tych, co marzą o wolnym weekendzie. U mnie wolne co dnia i mogę sobie ustalać, planować, zmieniać, mieszać, itd , do woli. Wczoraj  cmentarz oksywski z samego rana( bo potem korki ogromne  na dojeździe), pusto, cicho, wietrznie i zimno. Dla rozgrzewki pojechaliśmy do pobliskiej galerii, bo mąż mimo chodem rzucił hasło "kurtka ". Jak tak, to wykorzystać te wolę. I tu co? To co zwykle, marudzenie, przebieranie, za droga, za tania, za taka, za siaka, za sraka. Oj cierpliwości uczy mnie mój chłopina przy zakupach . Ale cóż, Paweł ani pisnął, jak pisał Fredro.  Nie kupiliśmy oczywiście nic, a , przepraszam, kupiłam fartuch kuchenny z materiału, bo nabyty u Chińczyka z ceratry  śmierdzi okrutnie i nadaje się do prac wyłącznie ohydnych.  Przeniosę go do piwnicy, chyba.  Na obiad miałam mało czasu, chciałam zrobić ogórasową zupę, ale przypomniałam sobie, że ugotowałam onegdaj ryż. Byłam akurat na Hali Targowej, kupiłam takie gorsze pomidory i  była pomidorowa z ryże oraz omlet  pt. Tre formaggi. Użyłam Gorgonzoli, Ementalera i Parmigiano Reggiano. Dużo zielonej pietruszki, wyszło pycha!!!!  W Lidlu kupiłam gęś na 1 listopada, uraczę nią gości.  Nie zawsze jest w sklepach, udało się zatem.  A dziś rano  tra la,la la, waga pokazała ładny spadek. Gdy w nocy wstawałam do kibelka wydawałam się jakaś taka mniejsza , sobie oczywiście. Wykonanie pomiaru  było więc uzasadnione.  W ramach ruchu fizycznego dziś będę szaleć w domu. Jeszcze jakieś resztki odzieży lżejszej muszę pochować, nadal nie mogę znaleźć pewnych przedmiotów , które mąż na czas remontu poutykał gdzieś, zrobię  przegląd papierów do niszczarki, opłaciłam już co jest terminowe.  Na obiad polędwica z dorsza o surówka, oraz pomidorowa wczoraj zrobiona. No i zasiądę z lekturą. Zorientowałam się, że w moim wpisie Izabelę Janiszewską zrobiła Justyną.  To już starość😨?.  A jutro  Bond, ciekawa jestem, czy moje nastawienie do takich filmów ulegnie zmianie. 

13 października 2021 , Komentarze (5)

to stan umysłu czy wieku?  Optuję za tym drugim, bo  emerytem  umysłowo można być już  mając 30 lat i mniej.  A ja chwalę sobie ten stan , mimo lat posiadanych . Ponieważ przygotowałam się do emerytury mentalnie i finansowo , nie ciąży mi ona absolutnie. Oczywiście towarzystwo na emeryturze jest absolutnie wskazane. Kto nie ma własnego, domowego, powinien zabiegać o nabyte. To wcale nie trudne, tylu jest chętnych samotników, aby przyłączyć się do jakiejś grupy, tyle jest grup zainteresowań różnorakich, które "przyjmują" z ochotą do swojego grona. Oczywiście coś, za coś. Bądź więc nastawiony emerycie na to, że będą od ciebie wymagać aktywności, ciekawych opowieści, jakiegoś hobby  czy innych zainteresowań. Aktywność fizyczna mile widziana, a jej forma dowolna. Pomimo dolegliwości  mojego męża z kolanami  (dosyć poważnych), jesteśmy aktywni ruchowo, bo napędza nas świadomość, że ruch to zdrowie. Dziś małżonek był u ortopedy, znów będzie rehabilitacja, znów odłożenie operacji, która chyba będzie ostatecznością.  Na sobotę nabyłam bilety na Bonda. To wprawdzie nie moja bajka, ale dla rozrywki jestem skłonna poznawać różne formy, oprócz disco polo .Pogoda taka sobie, raczej szkocka, ale ja już znów planuję i nogami przebieram.  W niedzielę chciałabym przejść trasę leśną od Witomina do Dębogórza. Być może to ostatni raz w tym roku .  Dziś otrzymałam ławeczkę do przedpokoju. Jest taka, jaka sobie wymyśliłam, czyli mamy już komplecik.  Załatwialiśmy dziś także zwrot niewykorzystanych materiałów do Leroy Merlin, poszło gładko i szybko. Na obiad resztki z poprzednich obiadów, bo co mam z nimi zrobić? Było więc trochę zupy, jedna papryka faszerowana, trochę perliczki, mix salat i grzanki z serem. Wyrzucać nie będę, zero marnotrawstwa. Czytam teraz Justynę Janiszewską i jej Histerię. To druga książka, po Wrzasku, tej autorki. Dobre pióro, wciągające dialogi i ciekawe wątki kryminalne. Bo to kryminały.  Kto lubi, polecam. Wypożyczyłam także  jakieś lekkie powieści obyczajowe, tak dla zmiany klimatu.  Moja waga bz, co cieszy, bo po powrocie do domu waga pokazała koszmar.  A ja już zastanawiam się, co podać gościom na 1 listopada. Jutro chcemy objechać dwa cmentarze, obie mamy były Jadwigi. I tak wygląda życie emeryta, zadowolonego emeryta. Dziś usłyszałam w Classic RMF, że najgorszą rzeczą jest narzekanie na zdrowie, na pogodę, itp. To fakt, zmienność pór roku jest dla mnie zachwycająca, a zatem liczę się  aktualnie z deszczem , chociaż go nie lubię. Nie lubię listopada i przednówka , ale nie rozpaczam z tego powodu, że są. Niech świat pozostanie jak najdłużej piękny, prawda?

11 października 2021 , Komentarze (12)

ogłaszam zakończenie remontu, finito la comedia!!!!  Pan stolarz był tuż po 8, bez pewności siebie jak ostatnio, cichy, pokorny. Zrobił wszystko , a nawet więcej. Ale tym razem mąż przy nim warował. Ja tylko usłyszałam, że go nie chwalę!!! Noż kurczę blade jak mówił Mikołajek, stary chłop, a ja mam go chwalić?  Rozstaliśmy się  kurtuazyjnym dziękujemy bardzo i do widzenia.  Wszystko już jest na swoim miejscu, wymyte, wysprzątane, itd.  Jutro będę się przechadzać po moim mieszkaniu, podziwiać i myśleć o drobiazgach  to tu, to tam. A ponieważ nie lubię przesady w "strojeniu" wnętrz ( nie tylko), minimalizm nadal zostawię.  Po drugie, byliśmy wczoraj na Weselu Smarzowskiego, gdzie pokazano "przyjazne" gesty wobec obcych , innych, gdzie historia tych gestów przeplatała się z teraźniejszością.  A potem wiec na Placu Teatralnym w Warszawie i zagłuszanie przez bojówki ONR, zawłaszczanie Polski  dla tych prawdziwych Polaków.  Ostatnio pytano mnie , dlaczego przeszłam  na emeryturę, skoro w moim zawodzie można długo i skutecznie pracować. Chwilę zastanawiałam się i odpowiedzią była polityka.  Brudna, wyciągająca ręce po publiczne pieniądze, chołubiąca kościół , dająca pracę i stanowiska swoim,  bez konkursu, itd.  Jestem tym samym absolutnie za pozostaniem w UE, za praworządnością sprzed PiS, który wprowadzanymi zmianami chce trzymać , przepraszam, wszystkich za mordę.  To tyle tego drugiego. Po trzecie, dziś papryka czerwona faszerowana ryże, pieczarkami z boczkiem, poza tym barszcz ukraiński. " Pogoda zmienia się na oczach, na jutro zapowiadana jest aura deszczowa i zimna. Przyjemnie będzie posiedzieć w domu z książką, przy muzyce, bez obowiązków remontowych. Na środę planujemy pojechać do Leroy i zwrócić nierozpakowane , cale przedmioty. Zebrało sie tego za prawie 1000zł.  Z rozkoszą przyjmę te kasę na swoje konto. 

9 października 2021 , Komentarze (6)

zawiódł . Dumnie wniósł swoje dzieło, okazało się nie pasujące. Mierzył dwa razy,ściany nie uległy zmianie ani podłoga się nie obniżyła! A ponieważ pan stolarz należy do ludzi " ja wiem najlepiej" , co wkurza chyba wszystkich, to grzecznymi słowami pojechałam  w stronę jego ego.  Blat w łazience wprawdzie leży, ale został przycięty nie tak, jak hydraulik zrobił otwory na rury, tylko jak pan stolarz sobie wyobrażał.   Jak niepyszny zabrał swoją partaninkę, zobowiązał się dostarczyć  w poniedziałek/ wtorek.  Tu także protestowałam, bo moje życie nie może polegać na  czekaniu, aż on coś wykona. Jeszcze starł się z naszym panem od remontów, który jest fachowcem z klasą ( pod katem wiedzy), ogłaszając jak coś tam powinno być jego zdaniem zrobione.  Łagodził panów mąż, ale sytuacja niezbyt przyjemna. Po wyjściu tego bufona sporo trzeba było się namęczyć, aby podłączyć pralkę, umywalkę , zasilikonować blat. A kto powinien to robić?  Brawo, pani  z prawej wygrywa mydełko Fa za prawidłowe wskazanie stolarza!  To naprawdę może popsuć całą radość z dotychczasowych dokonań.Miałam na początku pomysł, aby zamówić u niego i szafkę na buty. Na szczęście kupiliśmy gotową. Tak to  jest niestety od lat z tzw. "fachowcami".  😠 Dziś zimno z rana, bo tylko 4 stopnie.  Słońce grzało natomiast w południe  ładnie, znów wypiliśmy kawę w ulubionej kawiarni tuż przy plaży. Już luźniej, sami miejscowi, tacy, którzy wślepiają się w morze jak ja, zachwyceni jego blaskiem srebrzystym, Optymistami na wodach, niebieskością nieba nad Bałtykiem. Dziś wykonaliśmy pierwszy dłuższy spacer po powrocie, bo czasu nie było.  Jesień tak pięknie koloruje drzewa i krzewy, aż uśmiecham się na ich widok z radością.  W drodze powrotnej namówiłam męża na zakup kultowej pizzy z Gdynianki. To pierwsza pizzernia  w moim mieście, istniała już za moich lat licealnych.  Nie jadłam jej chyba ponad 20 lat, a może i więcej. Smakuje jak taka większa zapiekanka na dobrej bułce drożdżowej. To jej charakterystyczny wygląd , a smak przypomniał młodość. A jutro idziemy na Wesele Smarzowskiego, póki można, bo to film o fobiach , o nienawiści Polaków , a przecież my to naród bez wad i skazy. Taki chrześcijański i pełen empatii, prawda?

6 października 2021 , Komentarze (5)

Oczywiście mowa o remoncie. Łazienka wyszła cacy, majster  przyznał, że pomysł aranżacji ( mój, mój ci on) był świetny. Psioczył na jakość glazury, cóż, nie ja produkowałam, on mógł zobaczyć ją przed rozpoczęciem remontu, bo była już  u nas, można było wymienić.  Zgapił się, a ja za to płace, bo policzył sobie nie wąsko. Przyznam, że takiej kwoty się spodziewałam, słuchając, oglądając  różności w  sklepach budowlanych, kupując ostatecznie w tychże, ale ciężko jest płacić taką kwotę. Jutro będzie stolarz z blatem zakonserwowanym, z płytami na szafę , będzie mój majster aby wykonać drobiazgi i po zapłatę.  Wczoraj zamówiłam jeszcze ławeczkę do przedpokoju, dziś byłam bardzo wzruszona stanowiskiem producenta, który gdzieś z Polski zadzwonił, aby ustalić kolor skóry. No czyż nie bosko? I to tyle będzie w temacie remont na lata dalsze. Teraz już tylko zostanie jakieś malowanie, kaprys wymiany stołu w kuchni, jakiegoś fotela, itp. Żadnych brudów więcej.Kto przeżył ( ja 3 razy sama łazienka), ten wie, co to znaczy. A poza tym nie zazdroszczę tym, którzy dopiero planują przygodę z remontami. Oj będzie ciężko i drogo. Szwagier z Łeby chce zamówić kuchnię na wymiar. Otrzymał pierwsza wycenę na 26.000zł. Rzuciło na kolana.   Za oknem jesień na całego, zrobiło się sennie i tak pod kocyk chciałoby się.  Dziś załatwialiśmy kilka spraw, które  pojawiły się podczas naszej nieobecności, kilka także czekających na nasz przyjazd. Odwiedziłam bibliotekę, kupiłam bilety na Wesele Smarzowskiego.  Mam ogromną ochotę na spacer po Sopocie, na wyjazd do Gdańska, na Półwysep Helski. Na to przyjdzie czas po całkowitym zakończeniu  spraw w mieszkaniu. Dziś pranie robiliśmy w pralni samoobsługowej. Na szczęście jest tuż obok, a mąż zaniósł dwie wielgachne torby takie z  Ikea, pełne brudów. Nasza pralka będzie podłączona jutro, pogoda zeszła na psy, takie rozwiązanie było lepsze. Jadam po domowemu, od razy lepiej się czuję. I chociaż zupa tajska była ostra, to jednak  po mojemu, więc bez sensacji.  Zaczynam myśleć o zupach jesiennych: dyniowa, ziemniaczana, z czerwonej soczewicy. Chodzą już za mną. A dziś spełniłam moje marzenie od kilkunastu dni: zjadłam śniadanie, kawę dopiłam w łóżku i czytałam, czytałam. Ach, jak błogo było.  Czego i wam życzę w każdy poranek tej jesieni.

2 października 2021 , Komentarze (3)

Przez ostatnie 2 tygodnie jestem "na wygnaniu" z powodu remontu łazienki. Jutro wracamy, bo już będzie woda i biały montaż, mówiąc językiem fachowców. Moje wygnanie realizuję w Łebie, ale odwiedziliśmy także Ustkę.  Oba miasta należą do innych bajek, osobiście wolę Ustkę, bardziej odpowiada mi jej miejskość.  Łebę znam od lat ponad 40 , nie zachwyca mnie , jest mocno prowincjonalna  w swoich "atrakcjach". Plaża to jedyne dobro solidnie przyciągające.  To subiektywne odczucie, bo patrzę na Łebę nie okiem turysty.  W Ustce zachwycają budynki szachulcowe, jak z bajki, jak spod ręki dziecka. Ale to Kraina w Kratę, nic zatem dziwnego. A dlatego Ustka, bo ma księgarnie, czego w Łebie absolutnie brak. Ustka ma kino czynne cały rok, ma port żyjący morzem, ma ciekawe lokale .  Moje wygnanie niestety rzuciło sie także na sprawy jelitowo- żołądkowe. Cierpię od nadmiaru cebuli w posiłkach, jedynie gotowane przeze mnie pozwalają odetchnąć. Ale jutro koniec, z czego cieszę się niezmiernie.  Nie byliśmy w domu od 14 września, dostajemy od pana remontowego informacje o postępach, jesteśmy zatem na bieżąco.  Tu , w Łebie pokonywaliśmy codziennie ponad 10.000 kroków, wydeptując lasy przy zbieraniu grzybów ( a były!), wędrując pustymi o tej porze piaskami nadmorskimi. Pogoda sprzyjała, to najważniejsze. Teraz przez długi czas będę miała ćwiczenia ruchowe przy porządkowaniu mieszkania, przy sprzątaniu, wycieraniu, myciu, itd.  Zachowam w pamięci widoki oglądane ostatnimi dniami, klimat swobody i tęsknoty, gdy siedzieliśmy nad morzem blisko wydmy. Już planuję zajęcia domowe, bo  to dentysta, podolog, bibliotekach, a i do kina miałoby się ochotę. Po sezonie wszędzie ludzi mniej, na szczęście kulturalna jesień przede mną. POzdrawiam.

20 września 2021 , Komentarze (5)

Żegnamy się z Puszczą Drawskż, pora zmienić teren bytowania. Jutro wyjazd do Łeby. Dziś  ostatni spacer po okolicznych lasach, na szczęście pogoda dopisała, było i niebo błękitne i słońce przyświecało. Znów żurawie klangorem dawały sygnał do odlotu. Zbierają się w większe grupy, czekają na maruderów. W lesie pusto, cicho, jak przed opadem śniegu. Coraz więcej pojawia się kolorowych liści , zatrzęsienie kasztanów. Przyznam się, że powoli tęsknię do bardziej skromnych posiłków. Brak mi zup, a codzienne mięso zjadam, ale już mam dosyć. Wczoraj  była wystawna kolacja, kolejna w ostatnich dniach, ale na szczęście udało się pójść wcześnie spać.  Lubie poczytać w łóżku przed snem, brak tego bardzo mi przeszkadza. Normalność i umiar są absolutnie wskazane. Teraz wiem z całą pewnością, że nie potrafiłabym mieszkać w takim miejscu na stałe. Jestem z miasta, lubię gwar, atrakcje kulturalne, światła i ludzi na ulicach. Tu jest pusto, odpoczywa się znakomicie, ale życie  tu na zawsze, to byłaby rozpacz. Właściciel wyraźnie określił, że i jemu brak towarzystwa, że lubi przebywać wśród ludzi, a nie zawsze jest taka możliwość. Samotne jesienne, zimowe wieczory, gdy nie ma z kim porozmawiać, to zmora i dla niego.  Trzeba mieć coś w sobie, aby takiemu życiu podołać. 

19 września 2021 , Komentarze (8)

Od 9 dni nie pisałam, zajęta sprawami  przyziemnymi. Remont łazienki trwa, my od wtorku poza domem. Dziś pogoda jaka jest , każdy widzi, ale do lasu wyszliśmy, jak co dzień. Na niebie ruch od kilku dni niesamowity, ptaki odlatują. Dziś widzieliśmy kilkanaście kluczy żurawi, taki to region Puszczy Drawskiej. Wiosną ich widok wzrusza mnie , bo przylot żurawi oznacza zmianę na cieplejszą porę. Teraz niestety  kolejna zmiana, ale ta gorsza.  Bardzo szybko ten odlot w tym roku. Czyżby miał coś oznaczać? W lesie pusto, cicho, grzyby zbieramy śladowe, ale za to szlachetne, bo prawdziwki, czerwone kozaki, kanie. Nocami słychać rykowisko, ma to swój urok.   Jadam ostatnio 2 posiłki dziennie, późne śniadanie i obiadokolację. Nie wiem jeszcze , czy to mi służy.  Nasz gospodarz karmi smacznie i wykwintnie. Uprawia sam kilkanaście odmian pomidorów, cukinie warzywa korzenne, ma kury  i ich jajka. Pomidory jadamy codziennie, jajka także, więc chyba będzie ok. Codziennie wykonujemy ponad 11.000 kroków, ponad 8 km, wracamy zmęczeni i naładowani energią. Nasz majster  w domu przesyła zdjęcia z postępu prac, pomieszczenie  na łazienkę jest totalnie rozwalone, do cegły wszystko zdarte.  We wtorek zmieniamy miejsce pobytu na Łebę, tam  spędzimy kolejny tydzień.  O komforcie mówić nie można, pomimo dobrych warunków bytowych . Nie jesteśmy u siebie po prostu.  To tyle z okolic Kalisza Pomorskiego.

10 września 2021 , Komentarze (3)

Powiedzenie Wiesława Golasa z serialu "W drodze". Z dobrego serialu. Aktor genialny, z poczuciem , którego brakuje Polakom coraz częściej.  Gdy rano leżałam nagusieńka na akumacie, p. Gołas śpiewał w RMF Classic. Przypomniała mi się kultura  nadawana w radiu i w tv gdy byłam dzieckiem, młodzieżą, młodą kobietą. Tak do połowy lat 80  można było podziwiać, uczyć się, słuchać i myśleć pozytywnie o wszystkich twórcach. Nie tęsknię za komuną, ale brak mi kogoś rangi Starszych Panów i ich finezji, brak teatru telewizji, dobrego festiwalu piosenki, gdzie teksty były o czymś, programów typu Pegaz czy  Wielka Gra. Pamiętam słuchowisko "Przeminęło z wiatrem", gdzie rolę Reda Butlera  mówił/grał  Krzysztof Chamiec. I pamiętam rozmowy w pracy na ten temat, zachwyty, oczekiwania na c.d. W liceum  będąc zachwycałam się Hamletem w osobie Jana Englerta, a latem  w Teatrze Wybrzeże, już mężatka będąc, chodziliśmy z mężem na gościnne występy Teatru Dramatycznego z Warszawy. Widziałam przedstawienia grane przez p. Zapasiewicza, Pieczkę, p. Zawadzką. p. Holoubka, Voita.  To były czasy czytania  książek, słuchania muzyki będącej dziś klasyką rocka, popu.  Pan Gołas tworzył swoje role  właśnie w takim czasie, dlatego się je pamięta.  Teraz gdy włączę tv mam durne igrzyska  badziewia i głupoty, programy o niczym, zapychacze czasu.  Każdy jest gwiazdą, celebrytą , a im dziwniejszy i odpychający w swej beznadziei, tym  większe ma branie.  Ginie nie tylko przyroda, ginie normalność, kultura, dobre obyczaje i mądrość. Dziś wychodzi bucowaty minister i mówi rodakom , że świat jest niedobry dla Polski, że jesteśmy wybrańcami losu i należy brać przykład z kibola obrażającego inne narody. Jaka jestem?  Jestem wq..... na na to, co mnie otacza, co psuje mój kraj i jego ludzi. A to niestety rządzi Polską.

Wczorajsza wyprawa do lasu owocowała znów grzybami. Dziś podałam je  w śmietanie + kopytka. Wyprawa była przecudna, powolna, z daleka dochodziły odgłosy rykowiska. Na takie odgłosy szykuję się w lasach Pojezierza Drawskiego. Namówiłam się na chleb inny niż pszenny czerstwy , i znów mam problemy żołądkowe.  Dojem do końca i wracam na znany teren. Dziś zakupy robiłam na hali targowej, oglądając bogactwo plonów. Kolory , zapachy , wyobraźnia szalała.  Z powodu niedługiego wyjazdu kupiłam jedynie śliwkę Dąbrowicką , ogórki kiszone ( już jest zupa)  i przepiękny kalafior. Drugi, jesienny rzut kalafiorowy smakuje bosko.  Będzie do sznycli indyczych , które zamarynuję, a potem zgrilluję.  Dziś spotkanie z panem od remontu, ostateczne ustalenia odnośnie kluczy, zakręcania wody, zabezpieczeń, kontaktu z nami.  Mąż nadal  spędza chwile bezsenne w nocy, ja stoję na stanowisku, że łazienka będzie  ok., bo zepsuć tu nie ma czego. Jeszcze tylko weekend w domu, chcę spędzić go odpoczynkowo, powoli pakować, decydować bez pośpiechu. Pożyczyłam 7 książek z biblioteki,a wybierałam długo i rozważnie. Byłam sama, miałam luksus  i czas.

8 września 2021 , Komentarze (4)

Takimi sprawami się dziś zajmowałam, samymi drobiazgami. O 9 rano fryzjer , i mam lekko inny kolor. Więcej jesieni na włosach. A masaż mojej fryzjerki po prostu odjazdowy. Mój doktor  na urlopie, e- receptę zamówiłam u innego, uprzedzając potrzebę lekarstwa na wyjazd. Zakupy spożywcze przemyślane, bo ustalenia poczyniłam wczoraj. Na obiad makaron z sosem pomidorowym i z parmezanem + sałata z winegretem.  Sos robię z pomidorów, kawałka czerwonej papryki, czosnku, cebuli i zielonej pietruszki. Pachnie obłędnie już przy przyrządzaniu. Na  jutro ugotowałam gar papryki faszerowanej mięsem mielonym. Papryka jasna żółta, kiedyś wypróbowałam, że właśnie ta jest najlepsza. Mięso mieszane, indyczo- wieprzowe. Całość w sosie pomidorowym z pomidorów malinowych i lima , z duża ilością koperku.  Poza tym kupiłam śliwkę Dąbrowicką, jest smaczna i tak pięknie dojrzała. Maliny też, bo dobre są dla mózgu i  na tarczycę. Kolejna wizyta u stomatologa, jedna z ostatnich, bo przygoda   z odnowieniem  uzębienia się kończy.  Rozmowa telefoniczna ze szwagierką, "wysłuchanie" męża opowiadającego o  zgubieniu okularów i znalezieniu ich w .... piwnicy.  Kolejne pranie  wykonane, wyprasowane, pochowane do szafy.  Nogi bolą nadal, na YT oglądam polecane ćwiczenia na lędźwie i biodra.  Będę je wykonywać wieczorem. Chwilkę słuchałam Morawieckiego, ale zdenerwował mnie wciskaniem głupoty. Bo czyż 5% od 50.000 jest większe od 5% od 500? Chyba dziecko w pierwszej klasie ( przesada?)  wie, że tak. Retoryka wciskania bzdetów została teraz nazwana sprawiedliwym opodatkowaniem. Cóż wracamy do PRL. Tylko wstyd mi, że mój kraj jest we władzy ludzi oczadziałych  władzą. Jeszcze tylko ze Skandynawia się nie kłócimy. Cóż, wszystko przed nami. Na kolację coś tam zjadłam, bo leki muszę po jedzeniu. Jutro chcemy do lasu, może grzyby będą? A jak nie , sam las mi wystarczy. To tyle w sprawie drobiazgów, z których składa się nasze życie. Pa!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.