Dziś pan remontowy miał wpaść tylko na chwilkę. Ta chwilka trwa do tej pory, a jesteśmy po 14. Cała gładź położona wczoraj na sufit napęczniała od wilgoci i po prostu spadła. Robota od początku. No cóż, nadal jestem poddawana próbie cierpliwości. Dziś wstałam o 6, spać nie mogłam, zobaczyłam cienie pod oczami na swojej twarzy. Czy to już deprecha? Nadal wali stęchlizną w sypialni, nie codziennie, ale są chwile nie do wytrzymania. Wstaję z gilem do pasa. Czytam o sposobach likwidacji tej rozkosznej woni i cóż. ? Ozonowanie, czekanie , może i latami. Na dodatek mój ulubiony sąsiad będący sprawcą, postawił bezmyślnie karmnik dla ptaków na krawędzi swojego balkonu i mam obesrany swój balkon. I jak tu myśleć pozytywnie o ludziach? Chcąc się odprężyć ugotowałam zupę dla rodziców, drugie danie , upiekłam biszkopt ze śliwkami. Jutro tam jadę ojciec sygnalizował potrzebę pomocy. Do sąsiada wyślę męża, bo nieopatrznie jeszcze nazwałabym po imieniu takie zachowanie. A zupa była jarzynowa i tyle dziś na obiad.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.