Zlało się do nas 4.000 litrów wody! Tak wskazuje licznik sprawcy. Dziś kolejne "odsłony " sufitowe, spadł kawał tynku w kuchni. Woda nadal "pracuje" i pokazuje się w coraz to nowych miejscach. Wczoraj poszłam do łóżka ok. 20, wzięłam melatoninę, wyciszyłam telefon i spałam jak zabita do 6 rano. Emocje trochę opadły, spadł poziom stresu , do tego zmęczenie pracą przy sprzątaniu. A tak wczesna pobudka, bo wizyta u rodziców. Nomen omen umówieni byliśmy na ... sprzątanie. Ojciec miał umówioną wizytę u lekarza na 9:15. Przyjechaliśmy o czasie, stukamy, dzwonimy, nikt nie otwiera, już zaczęłam sie martwić, otworzyła mama, jeszcze w koszuli nocnej. Okazało się, że pomylili dni, myśląc, że dziś jest środa. Przyspieszenie zatem , śniadanie przygotować, podać, wyprawić ojca i męża. Mamę zabrałam pod prysznic, umyłam ja łącznie z głową, wypielęgnowałam kremami, przebrałam, nałożyłam pieluchę. Zmiana pościeli u niej, nastawienie prania i zabraliśmy się do sprzątania. Trudno jest ogarnąć dom, który leży odłogiem długi czas. Przez 6 godzin zrobiliśmy sporo, ale to i tak nie wszystko konieczne. Zjedliśmy razem przywieziony obiad ( faszerowana papryka, ziemniaki z koperkiem, mizeria) i lody na deser. Rodzice zaopatrzeni fizycznie i higienicznie. Wróciliśmy do domu tuż przed deszczem, aby zdjąć nasze pranie z balkonu i pochować suszące się, a zalane papiery. Jutro spotkanie z likwidatorem, ale nie będzie to ostatnia wizyta, bo szkody będą się pojawiać. Chwilka rozmowy z sąsiadem zalewaczem, sprzątanie w kuchni po nowej odsłonie, teraz mąż ogląda mecz, ja wyprasowałam kilka rzeczy rodzicom . Dziś pewnie też szybko wyląduję w łóżku. Wole poczytać , a poza tym nie chcę oglądać zniszczeń. Nie jest to dobry czas dla mnie.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.