Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 278722
Komentarzy: 6793
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 6 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

6 lutego 2025 , Skomentuj

Poranek jak od dłuższego czasu (14 dni) taki sam: śniadanie, opatrunki, masaż, sprzątanie. Teraz tylko opatrunki są mniej pracochłonne, bo to dezynfekcja, plasterki. Pranie nastawione, rozwieszone, mąż zaopatrzony w podreczne potrzeby, a ja w miasto. Najpierw przychodnia i odbiór skierowania na rehabilitację, potem zakład rehabilitacyjny , ustalenie terminów i rodzajów zabiegów. Od siebie dodałam masaże, zapłaciłam i nie będzie dyskusji po co. Następnie spacer, morze było dziś groźne na horyzoncie, słońce dopiero się budziło na poważnie.Yacht Club, plaża , bulwar, powrót. Po drodze zakupy. W domu czas na obiad, zrobiłam mielone kotlety z mięsa indyczego i łopatki, do środka włożyłam kawałek mozzarelli . Do tego surówka z pekińskiej, marchwi i jabłka. wcześniej była ogórkowa , na deser sałatka owocowa z melona, gruszki, jabłka I mandarynek. Wyprałam w międzyczasie kurtkę , zdjęłam pranie, nastawiłam zmywarkę, usiadłam. Kolana bolą , biodra bola, wyszło 6000krokow. Herbata + kostka czekolady. Teraz chwilą relaksu, czytam Wojciecha Wójcika " Kurs na smierc". Dobre dialogi, więc to sama przyjemność. wczoraj wieczorem film Palmer z Justinem Timberlakem, kolejny obraz Ameryki prowincjonalnej, z obsesja na negowanie inności. Gdyby Mateusz Kościukiewicz zagrał we Wzgórze Psów chociaż  10% procent tego ,co pokazał maly bohater Palmera, byłoby fajnie. Dziś coraz dłuższe, słońce coraz wyżej , a ja już o wiosnie myślę . Zamówiłam buty do pieszych wędrówek , skórzane, z szerokimi noskami, powinny być wygodne. Będą mi natchnieniem dla dni , które mają nadejść. 

5 lutego 2025 , Komentarze (11)

dziś na poezję. To na widok książek odłożonych na później, do oddania?. Zaczytałam się w małym wydaniu Exley" Szekspir o miłości". Fragmenty dzieł Szekspira są uzupełnione reprodukcjami obrazów największych mistrzów renesansu, m.in. Rafaela, Tycjana, Belliniego. Wydanie jest wykonane ekskluzywnie, w twardej oprawie złoconej, z użyciem kredowego papieru dla utworów. Motywy graficzne zaczerpnięto z oryginalnych ceramicznych kafli pokrywających podłogi średniowiecznych katedr i kościołów w Anglii. Czytałam sobie, potem mężowi na głos szekspirowskie wyznania miłości. Sprawiło mi to ogromną przyjemność. Przypomniałam sobie zafascynowanie poezją w czasach młodości, gdy uczucie nie raz targało me serce z radości lub z rozpaczy, w zależności od stanu zakochania. Chyba będę sięgać po innych twórców, bo takie to laskoczace przyjemnie w brzuchu. Znalazlam też przyklejoną karteczkę z ceną - 27,30zl. Nie pamiętam kiedy i gdzie kupiliśmy ten egzemplarz, ale pozostanie ze mną . Dziś wizyta męża u ortopedy, goi się dobrze, w niedzielę już zdjęcie opatrunku, dziś było zdjęcie klamer szt. 42. Od poniedziałku rusza rehabilitacja, oczywiście prywatnie, bo na nfz to kolejka kilka miesięcy. W okolicy jest kilka zakładów świadczących takie usługi, korzystaliśmy z nich wielokrotnie. Syn będzie w środę , czyli za tydzień, zamówił zrazy. A ja na obiad dziś podałam zupę ogórkową i leczo. W lokalu pod nami remont, hałas niesamowity przy pracach demolkowych. Wykonałam 4000 kroków , tak więc norma zachowana, ta norma zaniżona z powodu innych obowiązków. 

4 lutego 2025 , Komentarze (1)

Codzienność o tej porze roku jest szara i zwyczajnie nudna. Przerywnikiem są zakupy, spacer, spotkanie znajomych, rozmowy telefoniczne. Oczywiście są książki, muzyka, tv, rozmowy. Brak mi jednak wrażeń oczekiwania, co się jutro wydarzy. Wiem, niedługo już, ale i tak mam dosyć, chociaż jestem cierpliwa. Zamykam wówczas oczy albo zawieszam się i jestem np.w Krakowie, idę Plantami na Sławkowska, na lody włoskie. Potem Rynek przecinam kierując się na św.Anny, stamtąd blisko nad Wisłę. Albo jestem gdzieś w Polsce, na łonie natury i tu pojawiają się obrazy z Arkadii, z Puszczy Bialowieskiej, z rozlewiska ujścia Warty. I ptaki, wszędzie słychać ich śpiew, jest zielono, niebo niebieskie, jestem rozleniwiona słońcem.  potrzeba wyjazdu narasta we mnie coraz bardziej. Powrót do rzeczywistości, to obraz za oknem i co tu więcej pisać. Jutro mąż ma wizytę u ortopedy i zdjęcie szwów. Zapał do rehabilitacji trochę mu siadł, ale spodziewam się, że ta wizyta coś zmieni. A ja , co ja? Jak co dzień, zakupy, znów szukanie jakiegoś dobrego pieczywa, po drodze planowanie posiłku na jutro, biblioteka. Po powrocie pranie, gotowanie, teleporada z moim lekarskim kontaktem aby otrzymać skierowanie do ortopedy. Muszę jakiegoś sobie zaklepać, żeby miał mi kto szwy zdjąć i kierować dalej. Na jutro przygotowałam zupę ogórkową i leczo. Podam je z ryżem. Dziś mąż zjadł resztę karkówki z kopytkami i z marchewka, ja z ryżem i z buraczkami. 

3 lutego 2025 , Komentarze (5)

Pogoda w kratkę, chłodno i wieje zimnem. Spore zakupy dziś, brałam bez zastanowienia ponad przygotowaną listę, a potem ledwo dałam radę. Dziś dzień porzadkowy: łazienka, kurze, ostatnie ozdoby swiateczne, drobne prasowanie. Mąż chce być aktywny, ale ruchowo jest na etapie 3 latka, który chce wszystko sam. Rezultat? Więcej czasu to zajmuje lub muszę poprawić, czyli pierwsza opcja. Kupiłam piękne dzwonko wędzonego halibuta i ten zakup wywrócił zasady posiłkowe. Był lunch : melon miodowy, ser plesniowy świeży chleb z halibutem lub z serem. To było pyszne! W ten sposób " znalazlam " czas na sprzątanie. Potem zupa tajska , paliła usta i gardło. Chyba wszystkie  potencjalne robale wymarły!. W lokalu pode mną remont, taki poważny, z pruciem wszystkiego. To gabinet podologiczny, do którego chodzę, faktycznie remont już im pukał do drzwi. Korzystałam z pedicure także w gabinetach kosmetycznych, podolog wykonuje to bez porównania lepiej, dokładniej, likwidując wszystkie niedogodności. Usługi kosmetyczne stopy traktują urządzeniem, które  podobne można kupić w Rossmannie. To tarka na baterie lub do sieci. Podolog używa skalpela, ścina naskórek martwy, pielęgnuje paznokcie, ale nie maluje. Gdy  stopy nawilżam  lub natłuszczam mam je zadbane przez długi czas. Przed chwilą mąż puścił płytę z przebojami Osieckiej.. Właśnie Skaldowie śpiewają  " Nie całuj mnie pierwsza". Śpiewałam to już w podstawówce, potem w liceum. Teraz zawsze nucę ją zbierając grzyby. Piosenka wykonywana przez artystów z Krakowa, a ja kocham Kraków miłością pierwotną.  Zobaczymy się w maju, to już zakilka miesięcy. Tym razem wybiorę jakieś przedstawienie w Teatrze Słowackiego, aby zobaczyć jego wnętrza. 

2 lutego 2025 , Komentarze (5)

 i przywitał całkiem fajną pogodą. Wczoraj było słońce, dziś także. Spacer, czyli codzienna porcja ruchu wykonany. Dziś kolejką na Kamienną Górę, Mickiewicza i koło Sądu Wojskowego do zejścia na Piłsudskiego. Powrót do domu bulwarem. Widoczność doskonała,   23 statki na redzie. Po drodze widziałam stado dzików, przebisniegi i mnóstwo ludzi na bulwarze. Wydeptalam tak 6506 kroków I 4,15 km. Systematycznośc to podstawa dla zdrowia. Mąż ćwiczyć na maszynie, chodzi po mieszkaniu, nawet pomaga w drobnych sprawach. Upływ czasu robi swoje. W środę zawita u ortopedy, weźmie skierowanie na rehabilitację stacjonarna. A ja znów bawiłam się w kuchni, bo lubię. Na śniadanie zrobiłam grzanki francuskie z chałki. Jakie to smaczne do kawy! Na obiad rosół z makaronem, reszta została wykorzystana do zupy tajskiej na jutro. Poza tym karkówka pieczona, mięso, które jadam może 1x na rok. Do tego mężowska marchewka z kalarepka a kiszony ogórek dla mnie. Mięso mocno potraktowałam czosnkiem, papryką i pieprzem, wyszło lekko ostre, ale w ten sposób zabiłam jego wieprzowy posmaczek.  Przesyłamy sobie z Paniczem zdjęcia ugotowanych potraw. Syn jest także pasjonatem gotowania, potrafi przyrządzić smakowite dania. Te zdjęcia to ot taki sygnał co słychać. Nie trzymamy się siebie kurczowo, każdy ma swoje życie , a informacja o tym, że wszystko jest ok. może przybierać różne formy, prawda?

31 stycznia 2025 , Komentarze (7)

pogody się zaczyna.  U mnie dziś deszcz, potem deszcz i tak na okrągło. Dziękuję wam za słowa otuchy i wsparcia. Nie gubi mnie gotowanie, bo  to dla mnie frajda. Lubię tworzyć coś smacznego i ładnie podanego z rzeczy pozornie brzydkich i odrzucających. Ten proces twórczy to moja radość. Planuję z wyprzedzeniem, więc nie zastanawiam się zbyt nad tym co na obiad. Dziś był makaron tagliatelle razowy w sosie szpinakowym , deser zrobiony z roztopionej czekolady, jogurtu naturalnego i pestek granatu. Sok wypiliśmy na spółkę.  Zmiana opatrunku pokazała, że rana goi się bardzo dobrze. Te masaże stopy wymyśliłam, gdy mąż złamał V palec u stopy, a kretyński ortopeda zapomniał o heparynie. To one właśnie zapobiegły ewentualnej zakrzepicy. I na dodatek wykonuję masaż kontrlateralny, czyli także drugiej stopy. To trwa kilka minut a rezultat widoczny. Dziś wyszłam mimo deszczu, ale tylko po to, co niezbędne. Pogoda ponura i nie zachęcała do dalszych wędrówek. To nie byłby relaks. Za dwa tygodnie spodziewamy się Panicza. Będzie okazja, aby zakupił i doniósł większą ilość wody, dla mnie za ciężko. Mąż dziś wreszcie spał jako tako. Może faktycznie idzie ku lepszemu?

30 stycznia 2025 , Komentarze (12)

Ze mnie, oj słabizna. Coraz częściej łapię sie na tym, że brak mi sił. Gdy poranek piękny jak dziś, to wstaję pełna zapału. Przygotowanie śniadania, roznoszenie różnych przedmiotów w miejsce, w którym mężowi będzie łatwiej korzystać. Po śniadaniu masaż stóp ( nie moich ) i zmiana opatrunku, przygotowanie lekarstw, pościelenie łóżka, nastawienie prania. Chwilka dla siebie pod prysznicem i przy makijażu, rozwieszenie prania, worek ze śmieciami w garść i wyjście. Trasa opracowana przy kawie tak, aby kupić po drodze co trzeba, skorzystać ze spaceru i zakupy zanieść do domu z jak najkrótszej odległości. Dziś Plac Kaszubski, apteka przy szpitalu ( opatrunki CosmoporE), dalej w stronę Żeromskiego, gdzie moja podstawówka była, Waszyngtona, gdzie mieszkałam do zamazpojscia, skwerek, plaża , Plac Grunwaldzki. Chwilka przerwy na ławce, bo tchu mi zabrakło, do Batorego po zakupy. Wracałam obladowana jak wielbłąd, a miało być tak lekko. Zupa jarzynowa dla dwojga, chwilka rozmowy i dalej do kuchni. Dziś kotlety z polędwiczki indyczej, ziemniaki I surówka z pekińskiej. Obiad, sprzątanie po, zagniecenie ciasta na kopytka, bo ugotowałam specjalnie więcej ziemniaków. Kopytka, zapakować, zmyć płytę i wokół, zamieść, zaparzyć herbatę, uff, usiadłam. Biodro wariuje, bo zmiana pogody. Tak mniej więcej wygląda teraz mój dzień. Czytam popołudniami, wieczorem mam ogromny problem aby wybrać coś w tv, nic mi nie pasuje. Na szczęście rana na nodze męża goi się dobrze, to zasługa zimnych okładów i moich rąk 😁. Jeszcze przez jakiś czas będzie ciężko, ale to minie, a ja może stanę się silną i wytrzymała kobieta. 

29 stycznia 2025 , Komentarze (3)

Przed rokiem , po pierwszym kolanie, był stres, obawy i niecierpliwość. Miałam nadzieję, że przy drugim to wszystko nas ominie. I byłam w" mylnym błędzie ", bo wszystko to już było, deja vu jak cholera. Staram się, naprawdę się staram nie irytować, mówić spokojnie, realizować wszystkie prośby . Nawet stopy mężowi masuje 2x dziennie, aby krążenie poprawić. I tylko jedno mnie podtrzymuje, za tydzień wizyta u ortopedy, zdjęcie szwów i rozmowa na temat zaawansowania stopnia gojenia się rany. Potem będą jeszcze wyjścia na zajęcia rehabilitacyjne i w ten sposób uwolnimy nasz dom ze złych emocji. Bo nie będzie czasu na gdybanie! Wiem, wiem, że to ciężki zabieg był, ale po pierwszym dziecku już wiemy jak to się odbywa, prawda? Wykonałam dziś spacer planowany, kolorystyka morza absolutnie zniechęcającą. Lekko wiało, ale i słońce grzało. Widać turystów, z dziećmi, bo to czas ferii. Starałam się iść równym tempem, ale przeszkoda było biodro, dzi nie to, że bardzo boli, ono napier..... . Będzie zmiana pogody, tak mam przy takich zjawiskach. Zupa jarzynowa na oliwie i moich kostkach warzywnych, które wykonałam jesienią. Poza tym kasza bulgur z grzybami różnymi zebranymi w lasach i zamrożonymi, kiszona kapusta duszona I sok pomidorowy do popicia. Dreptanie po domu to z pewnością jakaś ilość kroków , które mogę doliczyć do zapisanych w telefonie 5000. A zrobiłam dziś  zakupy, pranie, potem czyszczenie pralki, mycie podłóg, załadowanie i rozładowanie zmywarki, no i wiele innych czynności dodatkowych dla męża , który poruszając się o kulach nie może sam przenosić . Jutro zmiana opatrunku.

28 stycznia 2025 , Komentarze (6)

Przypomniała mi się dziś zabawa w alfabet, wymyślona kiedyś podczas długiej jazdy pociągiem piętrowym z Gdyni do Dziemian. Po kolei każdy musiał szybko powiedzieć lub zaśpiewać piosenkę na przypadająca na niego literę alfabetu, np" A- augustowskie noce, B- Boo, Cicha noc, itd. Czasu było niewiele, bo 5 sekund, najwięcej zakręcenia przy literze Y. Pasażerowie pociągu przyłączali się do zabawy, podpowiadając. To mi się przypomniało gdy wyszłam na spacer, gdy morze skrzyło się srebrem, a ja mocno zapragnęłam wyjazdu, przygody, zmiany po tej okropnej zimie. Pogoda iście wiosenna, od razu więcej ludzi , z poprawką, ze to ferie dla niektórych. Niestety, mąż znów wpadł w ubiegloroczny nastrój czarnowidztwa. Nieprzyjemne uczucie, jeszcze znoszę, ale powoli mam po dziurki i granicę cierpliwości. Ogarniam dom samodzielnie i wcale nie jest trudno, tylko dźwiganie mnie dobija. A tego nie da się uniknąć. Chociażby taka potężna deska do prasowania, ciężka jak diabli co nie było istotne kilka lat temu. Teraz przydają się bardzo moje logistyczne umiejętności, no nie chodzę bezproduktywnie, idę gdzieś zawsze z celem, załatwiając kilka spraw po drodze. Dziś kolejny obiad z bitkami i z barszczem. Teraz ugotuje jarzynowa i to chyba tyle. Nie mogę codziennie jeść ziemniaków i mięsa. A, jajko sądzone I szpinak, to dobry pomysł. Codziennie zapalam tie- lighty, wieczór staję się magiczny a ich światło uprzyjemnia . 

27 stycznia 2025 , Komentarze (1)

Pobyt w Jantarze wyznaczono od 18 maja. Zmieniłam rezerwację krakowską na trochę wcześniejszą, aby nie kolidowała. Po Jantarze, od 8 czerwca mamy Podlasie. Tu będzie wyjazd dzień po powrocie z Jantara. Układa się dobrze, oby wypaliło. Maszyna do rehabilitacji stoi, a właściwie leży tam, gdzie mąż cwiczy. Pani dostarczająca stwierdziła, że niewiele osób wie o istnieniu takiego urządzenia, a ono poważnie przyspiesza powrót do sprawności. Mąż, korzysta z niej już drugi raz. Spacer był bo i pogoda odpowiednia. Po drodze załatwiłam kilka spraw. Na obiad barszcz z fasolą, faszerowana cukinia pieczarkami, papryką czerwoną i cebulą, surówka z pekińskiej. Po południu byłam u podologa , pani zrobiła mi porządek ze stopami, mam oddech na jakiś czas. Pochwaliła, że tak dbam, co widać po ich stanie. Jutro będzie więcej luzu, tylko prasowanie i codzienne porządki. Chcę wreszcie spędzić poranek z kawa w łóżku, poczytać, potem rozciągnąć mięśnie i pójść na spacer. Ach, muszę zrobić przelewy, pora najwyższa, bo to już 28. Te stałe robi bank, reszta należy do mnie. Pamiętam jak lata temu robiłam pierwsze opłaty przez internet, jak mi palce drżały  , że zrobię coś nie tak. Teraz cenie tę wygodę i szybkość działania. Człowiek musi być otwarty na nowości , to ułatwia życie i nie stawia mnie w grupie "starych ludzi".

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.