Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 251818
Komentarzy: 6514
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 25 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

1 marca 2018 , Komentarze (4)

Ambicja jest przereklamowana, bo po wczorajszym basenie mam coś z mięśniami pleców.  Zaczęło boleć wieczorem, cała noc za mną bezsenna ( nie przesadzam). Pozwoliłam mężowi spać, niech chociaż on odpocznie, ale ok. 7 poprosiłam o okład zimny, potem ciepły, następnie masowanie  lampą , udało się zasnąć na 2 godziny. Nadal boli , niestety, wzięłam Ketonal ( świństwo), może chociaż trochę zelżeje. Mąż pojechał sam do rodziców, na szczęście wczoraj przed południem udało się coś ugotować. Dziś jestem  w domu, w łóżku, staram się skupić na wykonywanych czynnościach prostych.  A zatem planowanie nie ma sensu, bo życie ma swoje zamiary wobec nas. Ta zimna woda w basenie i zimne powietrze w pomieszczeniach zrobiły swoje. (dziewczyna)

28 lutego 2018 , Komentarze (4)

Moje wszelkie frustracje rodzinne wyrzucam w trakcie ćwiczeń fizycznych. Dziś basen i aquaerobic ! Mało nas, bo mróz  tęgi , ale lepiej sie ćwiczyło. Na basenie też zimno, wychładza się przez szklany dach. W wodzie ćwiczenia nie są straszne, a dziś trenerka dała parę.  Lubię tak wysiłkowo poszaleć. Mam chwilkę przerwy, zjadłam II śniadanie, nastawiłam zupę, dziś pejzanka na żeberkach, a za chwilkę wyruszam na latino solo.  Czy mi się chce? No cóż, przyznam, że nie zawsze, ale oczami wyobraźni widzę siebie szczuplejszą, wylaszczoną, i to dodaje mi motywacji. A zatem , ruszam do boju kobiety!

27 lutego 2018 , Komentarze (7)

Ależ dziś zimno! A dodatkowo wiatr z północy tak mrozi, że zapiera dech.  Gdy przypominam sobie opisy zimy na Syberii, gdzie trafiali Polacy w ramach przyjaźni z ZSRR, to  naprawdę trudno wyobrazić sobie  życie w takich warunkach. Rano owsianka i zielona herbata oraz 1/2 mandarynki. Dzwonił ojciec, znów ze skargą na tę moją biedną mamę, która boi się lekarzy, nie chce już do nich chodzić, nie chce być dręzona. Ojciec nie przyjmuje do wiadomości faktu, że ja naprawdę nie mam kwalifikacji do opieki nad osobą z posuniętą demencją , a wykrzykiwanie do mnie różnych nieciekawych tekstów  niewiele zmieni.  Czy mam się szarpać z tą staruszką? Przymuszać ją do niechcianych czynności, słuchać jej płaczu?  Pomoc osoby wykwalifikowanej absolutnie konieczna, ale nie według mojego ojca.  Niektóre z Was piszą o cierpliwości, o przywarach ludzi starych, ja to wszystko wiem, ale nie da się pomagać , gdy ta pomoc ma być dziś przez 2 godziny, jutro pół godziny, pojutrze coś tam wymyśli i w terminach ojca, a najlepiej, abyś prowadziła nam dom za swoje finanse i według moich poleceń. Nie mieszkamy razem, mam swoją rodzinę,męża, swoje obowiązki i życie . Ktoś zdaje sobie sprawę jak mi jest ciężko z tą sytuacją?  Rodzice nie chcą widzieć mnie codziennie, odwiedzamy ich na zmianę z bratem, zawozimy posiłki, jak da się, to sprzątam, zajmuję się higieną mamy tą grubszą. I za każdym razem słyszę, że inspekcję robię ( gdy wyrzucam przeterminowane jedzenie), szperam po szafkach (  gdy układam talerze dla ich wygody), panosze się jak u siebie ( gdy odkurzam w pokojach). Czy naprawdę łatwiej jest ranić bliskich, a wobec obcych jesteśmy mili? Nigdy nie wykonam telefonu do syna ze skargą na męża, raczej poproszę go o pomoc jeżeli taka będzie konieczna. Ale obmawianie wobec dzieci osoby, z która przeżyło się 65 lat jest najzwyczajniej ohydą. ;(

Dziś film pt. "The place" - włoska pozycja, pokazująca przywary ludzi, zdolnych do najohydniejszych czynów  dla własnego interesu, ale i dla najbliższych.  Jak łatwo być Bogiem wobec innych, rozporządzać ich najskrytszymi potrzebami.  Film wart zobaczenia, film do zadumy, nie jest to [polski bzdet typu Kobiety mafii. Ale co kto lubi.  Gorycz płynie z mojego wpisu, ale tak prawdę mówią ma m do tego prawo. I tyle.

26 lutego 2018 , Komentarze (4)

Jestem już po basenie, Uff, ćwiczyłam dziś bardzo aktywnie, czuję mięśnie nóg. Woda była cieplejsza niż zwykle, pewnie z powodu mrozu. To miłe ze strony  pracowników. Mąż pojechał do rodziców, aby zawieść ich do przychodni, zabrał przy okazji posiłki. Staram się gotować urozmaicone potrawy, aby zjadali z apetytem. Stawiam zawsze na zupy, uważam bowiem, że są one bardzo ważne w diecie , każdej diecie. Wczoraj rozmawiałam ze szwagierką  na temat wakacji. Oni  mają zamiar pojechać m. in. do Wenecji, od razu wróciły wspomnienia  z września. Jak się okazało, szwagierka była przekonana, że odnawianiem mebli zajmuje się mój mąż, a tylko pomysły są moje. A tu niespodzianka, bo te rączki robią same! I na dodatek lubią to!:) Ten tydzień będzie znów aktywny, jutro kino , w środę powtórka sprzed tygodnia, czyli basen, latino dance, angielski. Na czwartek zaplanowałam zakupy, bo to ostatni moment przez niehandlowymi niedzielami, w piątek pilates. A wczoraj w trakcie rozmowy usłyszałam, że na emeryturze ludzie się starzeją. Bzdura!  Np.mój ojciec urodził się w garniturze, mama w sukience z krempliny. Tak zostało na zawsze, ich podejście do życia się nie zmieniło. A zatem to Ty człowieku decydujesz o swoim życiu, o samopoczuciu, o potrzebach. Chorobę można także sobie wmówić, a ciało podda się szybko. Człowiek ma aktywność w genach, zasłanianie się  brzydka [pogodą, wiekiem lub koniecznością ugotowania obiadu, to wymówka, na dodatek niezbyt subtelna.  A teraz z innej beczki - moim hitem in minus jest ostatnia reklama z udziałem  Małgorzaty Kożuchowskiej. Rozbawia mnie do bólu jej zachowanie, szczególnie bieg z pieskiem ! Takie to infantylne!:D

25 lutego 2018 , Komentarze (5)

Dla oziminy to doskonała kołderka, dla zwierząt i dla ludzi utrapienie. Nawet dziś w nocy okno otwarte, chociaż na godzinkę, tak koło 4, bo oboje już dusiliśmy się. Rano było -12 stopni. Dawno nie widziałam takiego mrozu. Koło południa spadło do -5 , poszliśmy zatem na spacer. Śnieg prószył, my wybraliśmy inną trasę, bo nad morzem wieje zimny wiatr. Woda w Bałtyku zamarzła . Po drodze zauważyliśmy plakat z zapowiedzią koncertu Magdy Piskorczyk. To dziewczyna śpiewająca bluesa, a koncert będzie w Blues Clubie. Bilety niedrogie, po 30zł, już zakupiłam internetowo. Po powrocie zabrałam się za II danie dla rodziców, zrobiłam kieszonkę w piersi kurczaka, włożyłam tam pikantny ser długo dojrzewający, włoski, obwiązałam sznurkiem. Doprawiłam solą i pieprzem, podsmażyłam z obu stron . Na tą sama patelnię dałam boczek wędzony pokrojony i cebulę. Potem wszystko do piekarnika , rodzice lubią takie klimaty.Jeszcze jakaś jarzyna i jutro mój luby zawiezie. A u nas dziś zupa tajska z makaronem ryżowym , oraz pulpety z polędwiczki indyczej w sosie pomidorowym, wcześniej usmażone. Do tego ogórek kiszony. Śnieg cały czas pada, nawet w niedzielę chodniki były odśnieżane. Pamiętam zimę stulecia pod koniec lat 70, gdy wracaliśmy z Sylwestra ostatnim pociągiem, zatłoczonym po sufit. Na ulicach były tunele w śniegu, a ludzie okazywali sobie solidarność i uprzejmość w trudnych chwilach. Aha, kupiłam na popołudnie malutki torcik z wytrawnej czekolady belgijskiej . Zjem kawałek do kawy gorzkiej, bez mleka , parzonej we włoskiej kawiarce. Taki niedzielny kaprys.

24 lutego 2018 , Komentarze (4)

Zapowiadana, anonsowana , słowna. Wróciła zima, niestety. Owszem jest biało, ładnie, bo czysto, ale nie kocham jej i już. Aktualna temperatura to -5 stopni, wiatr zimny północno- wschodni potęguje uczucie zimna. Jeszcze nie wychodziłam, mąż tylko myknął sie po pieczywo.  Najpierw domowe obowiązki typu pranie, porządkowanie , układanie. Poza tym koło południa maja być prześwity słoneczne.  Oglądam HGTV  o minidomach. Bardzo to lubię, zawsze jakiś pomysł  znajdę do zastosowania na naszej działce. Mężowi nic nie mówię, on się denerwuje, że już planuje mu pracę na sezon. Za jakiś czas sam uzna to za konieczność, a narazie czekam. Wczoraj podjęliśmy decyzję o kolejnym wyjeździe. Planowaliśmy w tym roku Suwalszczyznę,  w okresie wczesnego września. Początek czerwca to Dolny Śląsk i Praga z nasza Fundacją, potem działka, a wrzesień miał być własna włóczęga po Polsce północno- wschodniej. Ale, ale, nasza Fundacja ogłosiła drugi termin na Suwalszczyznę i Wilno,  w okresie końca sierpnia i początku września. Obliczyliśmy koszty samodzielnej wyprawy, wyszło drożej i krócej. Tak więc pojedziemy tam na 7 dni , z zapewnionymi posiłkami, noclegami, biletami wstępu, przewodnikiem , itd.  Koszt mniejszy , a mąż będzie uczestnikiem w pełni , a nie kierowcą, pobyt dluższy.  Chyba warto, prawda? Już się cieszę:D.

23 lutego 2018 , Komentarze (6)

Od dziś w Centrum Filmowym film "The place" , włoska pozycja reżysera "Dobrze się kłamie...."  Zarezerwowałam bilety na wtorek, na godzinę 14:20, bo emeryci tak mogą, nie tylko wieczorami. Film został oceniony na 4 gwiazdki , a zatem oczekuję dobrego kina. Czytałam recenzję "Kobiet mafii" , nie zaskoczyła mnie, bo wulgaryzmy  i bezsensowna fabuła to niestety obraz większości polskich filmów. Autor recenzji mówi nawet o zlepieniu ogranych numerów  w całość, co uważam za oszustwo wobec widza.   No cóż, jak kiedyś powiedział mój kolega:" ludzie dzielą się na inteligentnych i na tych co słodzą". Z zapowiedzi mojego miasta wyczytałam,że 17 marca odbędzie się w Muzeum Emigracji  otwarcie wystawy dot. emigracji 68r.  Wstęp wolny,  mamy zamiar zobaczyć.  A dziś jestem po pilatesie, rozciągnęłam swoje ciało, popracowałam brzuchem, pośladkami. Potem  było wyjście nad morze, wypadło prawie 6km. i ponad 9.000 kroków. Mrozik jest, ale jakie słońce!  Ptaki  szaleją ze śpiewami, kaczory zalecają się do kaczek, ruch w świecie przyrody mimo zimna. Na obiad pieczony pstrąg, surówka z czerwonej kapusty, ziemniak , sok pomidorowy. Przed pilatesem wspominałyśmy z koleżankami  młodość, chodzenie bez czapki nawet w największe mrozy, bo to był wstyd, czapki były brzydkie, a szkoda fryzury. A teraz ze zgrozą patrzymy na  młodych  z bosymi stopami, bez okrycia głów, w dziurawych spodniach i kusych kurteczkach.  Tak już jest, że doświadczenie musi byc poprzedzone jakąś szkodą, chorobą, itp. Samo życie;)

22 lutego 2018 , Komentarze (3)

Wczoraj była  akcja - ruch to nasz przyjaciel, ale tak koło 20 odpadłam zupełnie. Wzięłam prysznic, wlazłam do łóżka  z zamiarem poczytania, ale trwało to 10 minut i zmogło mnie zmęczenie. Wyobraźcie sobie, że spałam prawie 12 godzin! Taka reakcja  organizmu to dowód, że naprawdę się zmęczyłam.  Wyspałam się po wsze czasy, chociaż  znów nawiedził mnie powtarzający się sen o braku możliwości powrotu do domu.  Tym razem zlikwidowane zostały połączenia kolejowe, zostały tylko pociągi międzynarodowe, a za przejechanie trasy ok. 30 km. miałam zapłacić za bilet 190zł. Wzięłam zatem taksówkę . Dziwny sen, poprzednie dotyczyły przebudowy drogi i zgubienia się w terenie , braku autobusów w moją stronę, itp. Kuzynka męża ma dobry sennik, muszę ja spytać, co to za przesłania wyłaniają się z owych snów.;) Dziś owsianka na śniadanie, z bananem, jabłkiem, cynamonem , jogurtem, miodem  i słonecznikiem prażonym.  Do picia herbata zielona. Na II ś. dwie kromki chleba żytniego , jedna z serem i ogórkiem , druga z wędlina i ogórkiem. Wszystko solidnie posypane pieprzem . Do tego kawa z mlekiem. Na obiad dziś mam zupę szczawiową  i pulpety w sosie pomidorowym + kasza gryczana.  Obiad zrobiony wcześnie, a zatem luz w kuchni. I z tego luzu piecze się biszkopt z jabłkami, solidnie doprawiony cynamonem i płatkami migdałów. Dałam mniej cukru, będzie ciasto lekko dietetyczne.  Mąż pojechał z rodzicami do przychodni, jak wróci, zdecydujemy o reszcie dnia.  Stacja meteo pokazuje lekki mrozik, ale to nie przeszkoda. 

21 lutego 2018 , Komentarze (2)

A wydawało mi się, że wykonam to z palcem w wiadomym miejscu. Najpierw basen i ćwiczenia, po których wracałam do domu z obolałymi częściami. Zjadłam II śniadanie ) banan, mandarynka, kawa z mlekiem) i po  40 minutach poszłam na latino dance. Dziś było dużo salsy i cza czy, ćwiczyliśmy ( jest jeden pan )  2 układy na występy, w których i tak nie wezmę udziału.  Energetycznie było i wysiłkowo. Po powrocie miałam czas na obiad i trzeba było wyjść na angielski. Umysł pracował znakomicie, ale w czasie powrotu do domu poczułam zmęczenie, takie  normalne zmęczenie fizyczne tymi kilkakrotnymi wyjściami i powrotami. Za każdym razem musiałam inaczej się odziać.  Zmęczyło mnie to dzisiejsze tempo. Bardzo lubię tańce, ten ruch  i rytm. Basen  to dla mnie rozwiązanie na ćwiczenia  wysiłkowe. Na szczęście jeszcze tylko w przyszłym tygodniu tak się nałożą zajęcia, potem środy odpuszczam, zostawiam basen tylko w poniedziałek. Fajna mam grupę na angielskim, poziom wyrównany, nie wstydzimy się swoich umiejętności czy ich braku. :) Jutro mam wolne, mąż zawiezie rodzicom posiłki, zawiezie ich do przychodni i odwiezie. Tyle. A ja zrobię w tym czasie coś w domu, wyjdę po zakupy , powoli, bez napięcia , zadzwonię do stomatologa, aby umówić wizytę, zaplanuję obiad na piątek.  A poza tym będę czytać, czytać i jeszcze raz. 

20 lutego 2018 , Komentarze (7)

Coraz więcej moich znajomych przechodzi lub planuje przejść na emeryturę Powiększa się zatem grono kobiet aktywnych i ciekawych życia pozazawodowego. Niektóre niestety są skrzywdzone przez "dobrą zmianę" i nowy system emerytalny, który wprowadził bardzo niekorzystny przelicznik. Cóż , naród wybrał rządzących, ja się wstydzę.  Wczoraj czytałam maila od koleżanki, która poszła w moje ślady i żegna się w wąskim gronie osób , z którymi naprawdę pracowała, nie robiąc pożegnania dla wielkiej grupy nieznajomych. Zawsze uważałam, że to pracodawca powinien żegnać pracownika, dziękując mu za pracę i poświęcone lata. W moim przypadku to było 25 lat w jednym miejscu, 16  lat równolegle w drugim. Pożegnałam się z najbliższymi mi współpracownikami, nie szczędząc wysiłku, aby to ostatnie takie spotkanie wypadło miło, szczodrze i smacznie.:)Dziś zaliczone już ponad 6 km., ale przy takiej pogodzie to nic trudnego. Ludzi na bulwarze huk , Hel widoczny doskonale, woda w Bałtyku błękitna, bo niebo takież odbija się . Jakiś samotny mors zażywał kąpieli, przebiśniegi w ogródkach przydomowych zachęcająco   pokazują białe łebki.  A, zapomniałam, dziś waga pokazała solidny spadek, chyba muszę ją co jakiś czas lekko poszturchać słownie, aby ruszyła z miejsca.   Gotuję obiad dla rodziców: zupa szczawiowa, gołąbki ala Kasia Bosacka , czyli pulpety z kapustą w sosie pomidorowym, kasza gryczana . Powinno smakować.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.