Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 248787
Komentarzy: 6509
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 22 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

9 czerwca 2024 , Komentarze (3)

Zimno jakoś ostatnio, przynajmniej rano.Kawa w łóżku smakuje podwójnie. Jak zawsze w niedzielę wspólne śniadanie, takie z jajecznicą, wystawieniem na stół różności, aby każdy miał to, co lubi. Potem chwilą rozmowy o pierdolach, takie tam gaworzenie. Spacer, ale najpierw obywatelski obowiązek zagłosowania za Europą. Słońce daje ciepło, niestety wiatr je zabiera. Dziś poszliśmy w stronę bulwaru, potem wzdłuż Kamiennej Góry, zjedliśmy lody w Marioli. Znów brakuje mi otwartych w niedzielę księgarni, a dodatkowo takich z możliwością posiedzenia z książką  i kawą. Niestety,  tradycyjne czytelnictwo w Polsce powoli umiera. A to taka fascynująca przygoda poznawać nowych ludzi, ich losy, wyobrażać sobie ich postaci. Po 2 godzinach powrót do domu, przygotowania do obiadu. Na szczęście wczoraj się przyłożyłam. Tylko naleśniki usmażyłam, zrobiłam farsz i trochę duszonej kapusty. Kupno nowego samochodu staje się coraz bardziej realne. Jutro wizyta w salonach. Jest kilka opcji. Oboje lubimy samochody wysokie, w których się siedzi a nie leży. Wysiadanie jest wtedy komfortowe. 

8 czerwca 2024 , Komentarze (4)

teraz jestem skowronkiem. Przed laty potrafiłam czytać do2-3 w nocy,oczywiście odsypiając to do11. Teraz 6 rano oczęta otwarte i już główka pracuje, co z dniem zrobić. Zaczynam od szklanki mocno ciepłej wody, pitej od razu, aż poczuje ciepło w jelitach. To mi bardzo ułatwia w prawidłowym funkcjonowaniu. Witam się z mężem przytulasem, obchodzę wszystkie pokoje, patrzę na prognozę pogody. Pora na śniadanie, które  pomyslowo dojrzało w międzyczasie czasie. Gdy ładnie za oknem i ciepło , szybko biorę prysznic i szykuje się do wyjścia . Bez makijażu , delikatnego  ,nie wyjdę. Gdy zima, deszcz lub inna paskuda, kawę kończę w łóżku , z książka . Dziś kawa była w łóżku, bo raniutko tylko 12 stopni było a słonko przykryło się kołderką. Spacer między 10 i 12. Wiatr wiał, na Zatoce Gdanskiej pełno żagli . Wreszcie dobre truskawki kupilam. W domu od razu do prac kuchennych. Dziś był rosół z makaronem, kotlety z polędwiczki indyczej i gora fasolki zielonej. Do tego kefir. Na jutro przygotowałam bitki wołowe . Mięso z rosołu i warzywa zmiele i zrobię jako farsz do naleśników . Mam jeszcze kawałek kapusty młodej, uduszę ja do tego dania. W ten sposób będę miała parę obiadów z glowy( leczo, bitki, nalesniki). Wczoraj okazało się, że Panicz w Warszawie, na meczu. Taki sobie prezent na urodziny sprawił. Fajny. Do Gdyni przyjedzie ok.polowy lipca. Żeby tylko wątróbka nie poprosił na obiad. 

7 czerwca 2024 , Komentarze (8)

do aktualnej pory roku.Jest 16 stopni, pochmurno,ale jest czym oddychać. Wczoraj wreszcie uruchomiono lądowisko na dachu Szpitala Miejskiego. Było głośno  przez chwilę, nie zazdroszczę mieszkającym obok. Cóż,  centrum miasta ma swoje wymogi. Dziś zakupy na Hali Targowej. Tam to dopiero jest w czym wybierać! Mam od lat swoje stoisko warzywne i mięsne,  dostaję dobry i smaczny towar, odwzajemniam sie zakupami u nich. Fasolka zielona piękna, wreszcie smaczne pomidory, maliny bez pleśni.  Byłam zapisać się na próbę wytrzymałościową,  będzie 25 czerwca. Wszystko płatne prywatnie, a SOR w Gdyni bez lekarzy. Porobiło się jakoś  dziwnie. Panicz kończy dziś 43 lata, szmat czasu upłynął, a ja tego nie czuję.  Syn jest dla mnie nadal ukochanym dzieckiem, dumą  i radością.  Staram się nie wchodzić z butami w jego życie,  nie zadaję niewygodnych pytań, nie krytykuje, nie oceniam, gdy nie chce. Przecież to dorosły  człowiek, na szczęście  nauczony "latać i korzystać  ze skrzydel". Długo wczoraj trzymało mnie rozgoryczenie w sprawie biblioteki. Dziś kupiłam w księgarni  te książkę,  wspierając czytelnictwo w Polsce w inny sposób. Na obiad leczo, doprawione pomidorami  z przeceny kupionymi na Hali. Do tego ryż,  pycha! Po obiedzie zafundowałam sobie herbatę Earl Grey i kawałek babki cytrynowej od Sowy. Skromnie a złoto!

6 czerwca 2024 , Komentarze (5)

a już kwitną lipy. Upojny mają zapach, uwielbiam go, w tym roku są obrzucone kwieciem, ale na Boga , jeszcze połowy czerwca nie ma! Rolnicy muszą pomyśleć o zmianach, bo okres wegetacji zmienił się  . Dziś Chojnic nie było, mąż wieszczył deszcze, pojechaliśmy na oba cmentarze. Pora była , bo aura poczyniła spustoszenia. Zakupy w Lidlu po drodze, nowe lniane spodnie w innym sklepie, ot takie tam . Na obiad planowana była wizyta w Charzykowych, zmiana planów to zmiana lokalu. Wybraliśmy nowo otwarty   w Gdyni, podający pasty. Rozczarowanie, bo: bruschetty jedliśmy osobno chociaż od razu zamówiliśmy dwie. To była zwykła kromka chleba przypieczona, z roztopionym serem i krążkami pomidora. Pierwszy raz jadłam taka wersję tej włoskiej przekąski, nie trafiła w mój smak. Mąż swoja dostal, gdy ja zjadlam. Tradycyjnie zamówiłam aglio' olio, znów rozczarowanie, bo nie poczułam tego co zawsze, czyli uderzenia mocy papryczki chilli i czosnku. To było raczej dla osób  lubiących smak mocno neutralny. Męża pasta musiała być solidnie doprawiana, bo inaczej to makaron w sosie pomidorowym. Terminal nie dawał rady z zapłatą,  powtórka czynności 4x to trochę za dużo. Byliśmy zniechęceni  , wyszliśmy z postanowieniem bez powrotu. Poza tym biblioteka, tu także rozczarowanie. Wzięłam książkę z półki "nowosci" i poszłam po inne pozycje. Po 10 minutach podeszłam do mnie p. Bibliotekarka, że przed  chwilą ktoś internetowo zamówił te książkę i mam ją oddać. Zdarzyło mi się to po raz 4 i nie było to przyjemne. Ze złości poszłam do innej biblioteki po książki. Mąż zrobił leczo na jutro, ale pomidory nie mają jeszcze smaku i soku, muszę jutro dodać może przecier. Ochłodziło się, jest 17 stopni, niech takbedzie kilka dni, co tam.

5 czerwca 2024 , Skomentuj

Poniedziałek pod kątem auta, któremu akumulator powiedział pa,pa. Wczoraj zakup nowego, znalezienie fachowca do montażu i drugiego , specjalisty od komputerowych ustawień. Wszystko wyjaśniło się pozytywnie ok.20, ale i tak zakup nowego  samochodu jest postanowiony. Mąż zajmował się sprawami jw., ja zajęłam się domem. Wczoraj umyłam wszystkie podłogi, parapety, przesadziłam 3 kwiaty doniczkowe, ugotowałam jarzynową z młodej włoszczyzny, odkurzyłam, na obiad tagliatelle ze szparagami. To wszystko aby nie myśleć o aucie. Po południu wizyta u kardiologa, EKG ok. Skierowanie na Echo i próbę wysiłkową. Potem będzie wiadomo coś więcej. Dziś spacer już o 8:30, aby uniknąć upałów. Bardzo przyjemna bryza znad morza, pusty bulwar, ulice także. Przekwitają jaśminy i irysy, zatrzęsienie buczyny będzie w tym roku. Przydał by się deszcz. Wprawdzie teraz, o 16:52,  zachmurzyło się i coś kropi, ale to za mało. Spacer to 5,5km i 8500 kroków. Na obiad jarzynowa, smażona kaszanka, ziemniaki z koperkiem i ogórek malosolny + kefir. Na deser borówki. Chwilę siedziałam na balkonie, teraz książka w środku. Zbliżają się wybory do PE, to oczywiste, że będziemy głosować. Nie rozumiem ludzi, którzy nie realizują przysługującego im prawa wyboru, a potem narzekają , psy wieszają na wybranych. Gdy idziesz człowieku np. do sklepu, to sam decydujesz co i czy kupić . To tego rodzaju wybór , ale ten 9 czerwca jest o wiele ważniejszy . Przeciez to wcale nie jest trudne, aby to pojąć.

2 czerwca 2024 , Komentarze (5)

Od kilku lat mamy z mężem ustalony rytm dnia. Mąż wstaje ok.6 ,  myje się zjada śniadanie, latem włącza pralkę, podlewa kwiaty i wywiesza pranie na balkon. Ok.7 ja wstaję, witamy się przytulasem, myje się, zjadam śniadanie, kawę celebruje przy rozmowie, zima w łóżku z książka. Potem drobna krzatanina typu zamiatanie, układanie, robię makijaż , ubieramy się i po 9 wychodzimy na spacer. trasa ta sama od lat, chyba że aura nie pozwala iść nad morze. W drodze powrotnej zakupy, w domu jesteśmy ok.12. o 12: 30 zjadamy zupę , potem przygotowania do obiadu, porządkowanie tego, co wymaga naszych działań. Obiad ok 14, mąż wstawia do zmywarki, ja porządkuje pozostałości na stole, na podłodze, itp. Partyjka kości , deser po niej, książka , jakieś prasowanie, przeglądanie szaf, takie tam codzienne prace. Na kartce spis zakupow na dzień następny lub w centrum handlowym. Po18 zjadam lekka kolację , mąż je godzine później , oglądamy Fakty, prognozę pogody, może jakiś film lub znów książka. Idziemy spać ok 22, jeszcze czytanie w łóżku, tyle. Oczywiście jest i wizyta w bibliotece,kino, lekarz, fryzjer,jakieś wyjazdy, itd. To rutyna pozwala nam zachować formę i zdrowie. Nie nudzi mnie ta powtarzalność, bo  wówczas nie rozmawiamy z mężem na zasadzie wymiany poleceń. Każde z nas zna swoje obowiązki, ma czas dla siebie, nie przeszkadzamy sobie. Jesteśmy razem ponad 48 lat, wypracowaliśmy bycie ze sobą.  

1 czerwca 2024 , Skomentuj

To tylko marzenie, ale chociaż na chwilę porzucić uczucie odpowiedzialności za swoje czyny, bawić się do utraty tchu, ogarnięta głupawką. Mieć znów 12 lat chociaż na chwilę i być dzieckiem czy już małą kobietką Życzenia z okazji Dnia Dziecka wysłaliśmy Paniczowi, który aktualnie eksploruje Wrocław. Zaznaczyliśmy, że jest naszym najukochańszym syneczkiem, a przecież 7 czerwca kończy 43 lata. Zuch! A ja dziś zetknęłam się ze ścianą NFZ. Pomyliłam blistry tabletek i wczoraj wieczorem ustaliłam, dlaczego tak cisnęło mnie do wc. Zamiast Primacoru na nadciśnienie, łyknęłam Dulcobis! Tych prawidłowych już brak, wysłałam wieczorem SMS o wystawienie e- recepty, ale to będzie dopiero w poniedziałek. Dziś ufnie podeszłam do sąsiedzkiej apteki z prośbą o sprzedaż bez recepty. Prawie "won!" usłyszałam. Teraz szpital i lekarz dyżurny , zero, on tylko dla dzieci, ale mogę pojechać do drugiego szpitala lub do poz na inny koniec miasta. Ostatnia próba , apteka na przeciwko szpitala. Już to, że zostałam wysłuchana wróżyło dobrze. Pokazałam moje wcześniejsze SMS o wystawienie leku, pani weszła na odpowiednia stronę , przesłała mi kod o wyrażenie mojej zgody na 24h dostępu do moich danych, pesel , sprawdzenie czy wystawiano mi Primacor i proszę bardzo, można? Można, tylko trzeba chcieć pomagać. I to była młoda farmaceutka, ta co mnie zszargał miała chyba tylko zastępstwo, bo przecież możliwości takie same. Spacer po tych przeżyciach był wspanialy, na luzie, bez stresu i obciążeń obcych dziecku. Z okazji Dnia Dziecka była beza słony karmel, na pół z mężem. A co tam!

31 maja 2024 , Komentarze (2)

Tak od 21 marca 2016r. Przeszłam z radością na emeryturę po 35 latach pracy , mając 61 lat. Cenię bardzo ten stan  i ogromnie się cieszę, że stan zdrowia pozwala na różne ciekawe przygody. Bardzo dużo osób w moim wieku spotykamy nad morzem, w kinie na przedpołudniowych seansach. A właśnie, film Jedno Życie wzruszająco zagrany przez Antony Hopkinsa. Temat ratowania dzieci, w większości żydowskich, które z rodzinami znalazły się w Kraju Sudeckim w 1939r. Wieczorem, wczoraj, oglądaliśmy dokumentalny film o Zbigniewie Wodeckim. Nadal lubię jego głos, piosenki. Podobno był świetnym kompanem, ojcem i mężem. Szkoda, że jego brak. Dziś znów zrobiło się rano pochmurno, była nadzieja na deszcz i nic z tego . Parno, duszno, nie lubię. Po spacerze cala odzież do pralki, bo wszystko mokre. Na szczęście schnie błyskawicznie. No i druga dobra rzecz, że sypialnie mamy od północnego wschodu. Okno szeroko otwarte cala noc, dajemy radę. Dziś reszta zupy pieczarkowej, łosoś smażony na papierze do pieczenia i fura szparagow. Pożyczyłam w bibliotece babskie książki, aby odetchnąć od kryminałów. Oglądałam w Netflix Kolor Zla- Czerwień . Czytałam książkę i pozostałe kolory. Podobno jest też Żółty, muszę to ustalić. 

29 maja 2024 , Komentarze (2)

Z samego rana przesłałam koleżance hiszpańskie życzenia miłego dnia, nastawiłam pranie, po śniadaniu chwilą na macie rehabilitacyjnej, i w miasto. Cel - bank, tam chwilką zeszła na załatwianiu, potem spacer, chociaż chmurzyło się. Za to oddychałam pełną piersią, bo tylko 17 stopni! Turyści pojawili się, gdy wracaliśmy, czyli tak miało być. Zakupy uzupełniające te wczorajsze , powrót do domu. Przygotowania do obiadu, który składał się z zupy pieczarkowej, ala pizzy na cieście francuskim. Sprzątanie pk posiłku, chchwilą na balkonie,mycie podłóg, kuchenki, prasowanie. Jeszcze przygotowałam na jutro polędwiczki wieprzowe pieczone w sosie paprykowym, z cebula, czosnkiem i ogórkiem kiszonym. Teraz tylko książka, podlanie kwiatów, relaks.Alert RCB był, ale narazie nic nie zapowiada kataklizmu. Jutro kino, z Kościołem jestem obrażona, więc nie uczestniczę. Ptaki za oknem nadal śpiewają, bo przecież to wiosna. W zeszłym roku spędzaliśmy ten czas w Gowidlinie. W tym roku jest inaczej ułożony czas wiosenno - letni, bo trudno było przewidzieć stan mobilności męża po operacji. A w sprawie endoprotezy, będziemy ustalać w szpitalu termin drugiego kolana.

28 maja 2024 , Komentarze (1)

upałów. Co tu robić, gdy tak gorąco? Oczywiście zawsze są jakieś sprawy codzienne,ale nawet spacer w takim ukropie to żadna przyjemność. Dziś dzień rozbity, bo na 11 fryzjer, więc przed wizytą zrobiłam zakupy. Wróciłam przed 13, obiad jemy o 13: 30, potem chwilka na balkonie, dużej nie dałam rady, tak gorąco. Koleżanka aktualnie przebywa w Hiszpanii, pisze, że u nas jest cieplej. Po południu zapowiedziany jest odczyt licznika gazu, wypada czekać. W polityce same brudy, wierzyć się nie chce, że PiS tak kradł pieniądze budżetowe. Dziennikarze mają za dużo do stracenia, aby to wszystko było kłamstwem. A tyle jest ludzi faktycznie potrzebujących pomocy, dzieci zdolnych bez perspektyw rozwoju, zaniedbanych zabytków , natury. Szkoda gadać . Oby kolejne wybory pokazały, że ludzie to widzą i nie chcą takich politykow. Chętnie czytam ostatnio Wiśniewskiego , wiele pozycji znam, ale po prostu lubię jego twórczość.Caly czas siedzę także w opracowywaniu trasy jesiennego wyjazdu. Chcemy zobaczyć miejsca nieoczywiste, mało znane a ciekawe. Dziś na talerzach tradycja, bo kotlet z fileta drobiowego, duszona młodą kapusta, ziemniaki i kefir. Moja waga? Hmmm, dziwna po prostu.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.