Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 284570
Komentarzy: 6844
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 16 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

5 listopada 2024 , Komentarze (5)

Z samego rana, bo o 8 pojawiłam się w przychodni. Robię badania profilaktyczne, co roku z reszta. Ludzi sporo, właściwie dwie grupy, seniorzy i aplikujący do pracy mlodzi lub pracownicy robiący badania okresowe. Nie znam innych grup spolecznych, które badają się regularnie. No, może Panicz, który robi to regularnie, a jego wiek metaboliczny wynosi 33 lata. To wlasnie seniorzy szczepia sie, badają  i dbaja o zdrowie. Jest tak, bo wiemy, co oznacza spokoj i brak strachu o jutro. Poza tym badam sie prywatnie,  korzystam z darmowych programów  NFZ, co roku na tydzien lub dwa jedziemy prywatnie do sanatorium, czesto odwiedzam rehabilitanta. No i spacery, zdrowy sen, odpowiednia dieta i brak stresu. Towarzysko takze sie nie zamykam. Sa tez dni, gdy odstepstwa od tego stylu zdrowego ocieraja sie o rozpasanie. Np.dzis, koltety z piersi kurczaka w panierece, marchew gotowana, pure ziemniaczane, deser w postaci kremowego ciastka! Kalorie na kilka dni i jeszcze smażone, węglowodany , cukier. Mój organizm chyba był wyposzczony. Jutro wracam na drogę zdrowia i wstrzemięźliwości . Po badaniach pojechaliśmy do galerii handlowej, ale to był głupi pomysł. Nie poczułam w najmniejszym stopniu chęci posiadania czegokolwiek, jedynie książki w EMPiKu skusiły i kupiłam 3, dwie dla meza jedną dla mnie. Powrót dłuższą trasą , ale jakże malownicza! Jesień malowana srebrem, miedzią i złotem jest cudna. Niestety , ok.16 robi się ciemno, tym samym czas na herbatę.

3 listopada 2024 , Skomentuj

Przyzwyczajenie do otaczającego nas miasta nie pozwala zauważać jego odgłosów. Dziś mocno wieje, co chwilę słychać syreny różnych służb jadących z pomocą. Klaksony aut, świateł na przejściach, turkot kolek od walizek, zapowiedzi z dworca, które słychać, gdy powietrze jest przezroczyste. Mewy gniazdujące na dachach, hamujące pociągi, helikopter ładujący na dachu szpitala, szum jadących trolejbusów. To dźwięki  , które nam nie przeszkadzają, bo wtopiły się w codzienność. Nasi goście w piątek co chwilę byli podekscytowani jakimś dźwiękiem, pytając, co to się dzieje. Tak już jest, że życie wśród ciszy małej dziury nadmorskiej uczula na inne odgłosy, szczególnie te niosące ze sobą obawę jakiegoś nieprzyjemnego zdarzenia. Lubię ciszę przyrody, spokój i lenistwo poza miastem. Jednak życie tu , w mieście pozwala,  na zachowanie anonimowości , co mi absolutnie pasuje. Przed laty, może już 30 minęło, szukaliśmy z mężem swojego miejsca gdzieś w Polsce. To było zachodniopomorskie, suwalskie, Kaszuby, nawet blisko Bieszczad. Dziś, gdy częściej potrzebuje wizyty u lekarza, gdy zakupy w sklepach robię w pół godziny a do kina mogę iść w każdej chwili, cenię miasto,bliskość potrzebnyvh instytucji i łatwość życia. Może, a raczej z pewnością, jest drożej, ale wygodniej. Dziś Bałtyk ma kolor stalowy, groźny. Nadal widoczność znakomita. Pomimo chłodu wiejącego silnie wiatru, sporo ludzi spaceruje, wdychając jod. Po spacerze wracaliśmy zadowoleni, że chciało się nam wyjść, bo to zdrowe dla organizmu. Mąż cierpi z powodu kolana, ja z powodu biodra, ale codziennie właściwie o tej samej porze idziemy na spacer. Trwa to ok1,5 godziny i ta dawka ruchu pozwala nam zachować zdrowie. Oby jak najdłużej. 

2 listopada 2024 , Komentarze (2)

I po zamieszaniu, wszyscy i wszystko na swoich miejscach. Goście pojechali po 20, syn dziś rano. Każdy ma swoje zajęcia, zainteresowania i sprawy. Ja także nie spędzałam z rodzicami wielu godzin przy stole. Dziś z ogromną przyjemnością wypiłam kawę w łóżku, czytając końcówkę kryminału. Nie miałam na to czasu ostatnio, a kładłam się do łóżka wieczorami absolutnie zmęczona. Nie w głowie było jeszcze czytanie. Dzisiejsza perspektywa totalnego lenistwa działa na mnie błogo. Byliśmy już na spacerze, jest chłodno ale słonecznie. Widoczność znakomita i nawet Mierzeja Wislana pokazała się na horyzoncie. Sporo turystów, morze przyciąga o tej porze roku balsamicznym powietrzem. Mam zapasy pyszności na weekend, może i na dłużej. Nowy kryminał już czeka, jest muzyka, jest tv, jest ciepło pod pledem. Herbata z hibiskusem będzie po południu , do tego kawałek domowego ciasta. Nostalgiczny listopad na szczęście jeszcze kusi piękna pogodą . Czytałam dziś wywiad z kobietą zyżyjąca, pracującą na jachcie, która stanowisko kierownika produkcji w tv porzuciłam na rzecz życia dla siebie, po swojemu. Organizuje wycieczki jachtem do Grecji i na Karaiby, utrzymując się w ten sposób wraz z partnerem. Padało w wywiadzie pytanie: czy jesteś zadowolona ze swojego życia ? Czy właśnie to ci odpowiada? Wprawdzie mam juz za sobą czas dokonywania wyboru drogi zarobkowej , sposobu spędzania życia i  jego stylu , ale na tak postawione pytanie odpowiem- TAK! Nadal ciekawa jestem dnia następnego, miejsc , których jeszcze nie widziałam, poznawania ludzi nawet na krótko . I chociaż intensywność życia zmalała, jednak w aktualnym stanie zdrowia i wieku odpowiada mi to absolutnie. Cieszę się więc kolejnym weekendem z możliwościami wyboru.

31 października 2024 , Komentarze (3)

Halloween za czasów mojej młodości nie istniało i pewnie z tego powodu jest mi obojętne. Przed chwilą wracaliśmy z restauracji, ,a ulicach pełno młodzieży poprzebieranej zabawnie, ciekawie lub zaskakująco. Do restauracji też wpadła grupka gnomów po cukierki, z psem obronnym rasy kundelek mały. Rano był cmentarz oksywski, akurat trafiliśmy na apel poległych. Wojskowi w mundurach galowych, warty marynarzy, to ma charakter! Powrót do domu i znów wir pracy. Kolejna partia pierozkow, sałatka jarzynowa , upieczoną karkówka, marchewka duszona. Na koniec sprzątanie, układanie, zmywarka, podłoga, itp. Przed obiadem byłam bardzo zmęczona i gdyby nie pokoc męża w ogarnianiu mieszkania, to pewnie jeszcze tkwilabym w rozgardiaszu. Teraz chwilą dla rodziny, kieliszek białego wina z dużą ilością wody j pogaduchy. Jutro spotkania, wspomnienia i mam nadzieję chwilę odpoczynku. Życzę i wam takich momentów.

30 października 2024 , Komentarze (2)

Od rana zakupy, potem gotowanie. Już upieklam ciasto i pierozki, zrobiłam klopsiki i barszcz. Kapusta kiszona uduszona, została karkówka, sałatka i marchewka. To na jutro zaplanowalam, łącznie z drugą porcja pierozkow. Zrobię jeszcze na kolacje świąteczna carpacio z buraka z serem kozim i owocami granatu. Lubię takie smaki. Zapisałam nas na 19 listopada na szczepienie p- ko Covid, przypominająca dawka, już 7. Na grypę już się szczepiliśmy. Dziś ok. 23 przyjedzie Panicz, jutro rano pojedziemy na Oksywie na groby moich rodziców. Potem zakup kwiatów na witominskie groby rodziny męża, ostatnie zakupy do domu. Na obiad zaplanowalam kotlety z piersi kurczaka, chociaż panowie mogą mieć inne pomysły. Na rodzinne spotkanie nałożę sukienkę, ostatnio nosiłam latem. Spodnie są wygodne , ciepłe , a ja mam teraz mnóstwo niepotrzebnych rajstop kolorowych i sporo spódnic. Oparzyłam się przy odcedzaniu makaronu i teraz rana jatrzy się i nie chce się zagoic. To palec wskazujący, tak potrzebny przy różnych czynnościach. Byłam w aptece, kupiłam jakiś specjalny opatrunek, zobaczymy, czy zadziała. Dziś kolezanka z dawnej pracy przysłała mi filmik o Jolancie Kwaśniewskiej i jej szyku. To prawda, że moja koleżanka z grupy na studiach bije wszystkie dotychczasowe Damy na głowę. I nie tylko stylem i smakiem. 

29 października 2024 , Komentarze (6)

Zawsze mam wtedy dużo zajęć, chociażby w kuchni. Rodzina zjedzie się na groby, podejmuje ich obiadem, podwieczorkiem i kolacją. Poza tym w domu trzeba wykonać różne rzeczy przed chłodami. Jestem planistka, więc ustaliłam co którego dnia. Jutro wieczorem , późnym wieczorem przyjedzie Panicz, zostanie do b.wczesnych godzin sobotnich. Dziś mąż myl pozostałe okna a ja porządkowałam pokoje. Zmiana wystroju na tę cieplejszą tonację, bardziej przytulną. Wczoraj kupiłam w Home &You dwie serwetki, dwie poszewki na ozdobne poduszki, bieżnik. Fajne ceny, bo wszystko o wiele tańsze. Dziś zrobiłam na obiad leniwe z kaszą manną. Wyszły smaczne, ale to taka zapchaj dziura, na slodko. Klony za oknem zrobil się pomarańczowy i mocno przerzedzonych, to już listopad. Nowy samochód sprawuje się doskonale,mąż zachwycony automatem, dzięki mojej przenikliwości i uporowi. Zaplanowalam na podjęcie gości barszcz czerwony, pierozki z pieczarkami, klopsiki w sosie, tu się waham miedzy koperkowym a pomidorowym, karkówkę pieczona. Do tego kapusta kiszona duszona z grzybami , buraczki i marchewka. Upieke ciasto ucierane z szarą reneta . Kolacja to standard, czyli sałatka jarzynowa, wędlin, pstrąg w galarecie, sery i warzywa. Ważne jest spotkanie i rozmowy, nastrój i uśmiechy. Trochę się napracuje, ale warto. 

23 października 2024 , Skomentuj

Dziś chłodniej, bo wiatr przynosi zimno. Jak to na Wybrzeżu, z reguły wieje. Słońce już tylko śladowo pojawia się, bo na 2-3 godziny. Coraz wcześniej zaciągam żaluzje. Dziś obiad resztkowy, reszta barszczu, zapiekanka z resztek, w lodowce zrobiło się pustawo. Spacer ograniczył się do zakupów, bo czekaliśmy na kupca. Miał dać znać,  której przjedzie, według tego układaliśmy plan dnia. I cóż , Dyzio poszedł w inne ręce , będzie kierowany przez kobietę , nauczycielkę. Oby był dobrze traktowany😉. Późne popołudnie to już czas dla nas. Zrobiłam manicure, pedicure, spakowałam się, przygotowałam lekarstwa, to właściwie zamknęło dzisiejsza listę zadań. Jutro rano wyjazd, wracamy w sobotę, akurat na zmianę czasu. Ciekawe czy to będzie ostatnia. Znów karambol z udziałem tira, tym razem na S5. Oj jak ja nie lubie być poganiana przez te samochody. Jada takie olbrzymy, ich masa to strach przed wypadkiem. Nie jeden raz widziałam jak się wyprzedzały, jak chwiały się przy tym, stwarzając zagrożenie na drodze. Zaczęłam czytać kolejny kryminał, tym razem to Grzezawisko Przemysława Żarskiego . Jeszcze nie mogę ocenić, przeczytalam kilka kartek. 

22 października 2024 , Komentarze (1)

W południe 20 stopni, ludzie trzymają kurtki w dłoniach, my także. Upał jak na te porę roku, słońce grzeje mocno , a kolory oszałamiają. Dyzio senior czeka na podwórku na kupca, Dyzio junior stoi w garażu. Wszystko poszło gładko i bez utrudnień. Teraz jeszcze zimowe opony, staly dowod rejestracyjny i gotowe. Spacer po powrocie męża, a przed nim zrobiłam zakupy, planując zapiekankę czyszczącą lodówkę. To na jutro, bo dziś znów perliczka. Wizyta w bibliotece, krótka, aby coś wymienić. A potem nad morze, popatrzeć na iskrzący się Bałtyk, złapać promienie na ławce. Wczoraj w Netflix oglądaliśmy polski film Napad. Dobrze  się oglądało, dobre aktorstwo. Wywiesiłam ręczniki na balkon, wyschło w dzisiejszym słońcu. Jeszcze ma tak być parę dni, może nawet na grzyby się wybierzemy, aby pochodzić po lesie? Lubię jesień. 

21 października 2024 , Komentarze (5)

Choroba cywilizacyjna jest samotność. Nie tylko wśród ludzi starszych, to dopasc może każdego. Często widzę podczas spacerów ludzi z rezygnacja na twarzy, smutnych bezgranicznie, z pustym wzrokiem. I wówczas zastanawiam się, jak walczyłabym z takim stanem, gdybym została sama. Jesteśmy małżeństwem od 1977r. , znamy się jeszcze o rok dłużej. Co rano witamy się przytulaniem , całusami i pytaniem o noc. Mamy mnóstwo wspólnych wspomnień, doświadczeń i przeżyć, lubimy siebie, ale nie słodzimy sobie i ostre słowa także padają. Nigdy nie doznałam krzywdy ze strony męża, i ja jemu także takiej nie uczyniłam. Wielokrotnie mówiliśmy, że jesteśmy "włoskim małżeństwem",głośno wyrażającym swoje uczucia i nastroje. Wracając do tematu samotności, nie wyobrażam sobie życia bez mojego męża. Dlatego doceniam każdy dzień, nie kłócę się z byle powodu, troszcze się o potrzeby. Gdy zostanę sama, co w tej chwili jest enigmatyczne, będę kolejna osoba na ulicy bez perspektyw na dzień następny. 🫥. A dziś rytm codzienności, czyli spacer, rozmowy podczas, powrót na obiad ( ziemniaki, bigos, sok pomidorowy), potem partyjka kości, herbata , lektury i wspólne oglądanie zdjęć. To niesamowita terapia, polecam, bo zdjęcia z reguły przypominają o cudnych momentach. Pogoda dziś lekko deszczowa, ale ciepło. Od strony Gdańska i Mierzei Wislanej piękne różowe chmury rozświetlały szarość Bałtyku. Dzień typowy, ale jakże wspanialy, że mogę siedzieć obok mojego przyjaciela, żartować z nim i odwzajemniac jego uczucie. To chyba szczęście, prawda?🫠.

20 października 2024 , Skomentuj

Dziś śniadanie zjedliśmy razem, bo na codzień mąż jada wcześniej. A potem na spacer. Dziś czapka na głowie, dosyć wieje w Gdyni. Wybraliśmy dziś kolejkę na Kamienną Górę, spacer tamtejszymi uliczkami, zejście na bulwar. Sporo turystów, nawet w kolejce jechał pan z Łodzi. Zachwycony Trójmiastem, co cieszy. Wiatr powodował fale na Bałtyku, jeszcze Optymisty wypływały, dużo spacerowiczów. Jod prawie się czuło w powietrzu. Pogoda pokazuje już tę poważną jesień. Taka bardziej listopadowa aura. Dziś mam obiad gotowy, więc leniuchuję przy muzyce, przy książce . Barszcz ukraiński, perliczka pieczona, kalarepą z marchewką . Jakie to dobre mięso, na dodatek zdrowe i pelne witamin. W środę oddajemy naszego Dyzia, we wtorek garaż przyjmie nowego lokatora. Dziś wspominaliśmy nasze podróże po Polsce. Zwiedziliśmy ścianę wschodnią , część zachodniej i środkowej. Zostało południe , niektore miejsca chcemy powtórzyć . Spodziewam się, że na wiosnę mąż będzie sprawny, co ułatwi podróżowanie. Dziś zarezerwowałam pobyt w Krakowie, na maj 2025r. 😀

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.