Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 248629
Komentarzy: 6509
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 21 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

1 czerwca 2021 , Skomentuj

zabrałam się zatem za  zmianę odzieży w szafie. Uff, nie lubię tego robić , ale trzeba. Przy okazji naocznie ustaliłam ilość posiadanych spodni letnich, sukienek, spódnic, itd. Mogę kilka lat nie kupować. Na szczęście wszystko do siebie pasuje. Lato mi zatem nie straszne. Ale i tak po lecie pozbędę się kilku rzeczy, bo wietrzenie w szafie jest potrzebne. Haniu10, jestem z Tobą, czas sukienek nadchodzi, nikt nam nie zarzuci braku kobiecości😍. Wczoraj znów kino było, tym razem Ojciec z oskarowa rola Hopkinsa. Jak on to zagrał, klękajcie narody! Jaka prawda i rozpacz  w tym filmie. Od razu przypomniałam sobie rodziców, strach mamy przed kąpielą, strach ojca przed obcymi w domu. Ta nieporadność starego, chorego człowieka tak rozczula. Wiem, trzeba mieć anielska cierpliwość, przyznaję, nie zawsze ją miałam, ale Alzheimer to choroba całej rodziny, cierpią wszyscy. I teraz tylko mieć ufność, że nas ta straszna choroba nie dotknie.🙁 Dzwoniłam do kuzynki, w połowie czerwca będzie miała usuniętą część żołądka, jutro jeszcze piąta chemia. Czuje się dobrze, jeżeli tak można określić ten stan. Zaproponowałam jej staranie się o szpital uzdrowiskowy po operacji.  Dziś DD, wysłałam do Panicza kilka fajnych obrazków, zapowiedziałam telefon wieczorem. Biedak zmęczony, bo rusza nabór na studia.  Do mnie już nikt nie zadzwoni, niestety. Jutro jedziemy do Łeby, do szwagra. To ostatnie dni takiej możliwości, bo od przyszłego tygodnia mają gości w wynajmowanych apartamentach. Będzie więc kilka dni gadania,  śmiechu, wspominania. No i spacery nad otwartym morzem, siedzenie na piasku, gdy pogoda pozwoli. Wszystko z dala od ludzi. Zabieram ze sobą trochę przygotowanego żarełka, aby było więcej czasu wolnego.  Czerwiec zaczął sie ładnie, slonecznie, niech to trwa!!!

30 maja 2021 , Komentarze (4)

Pojechaliśmy dziś  do Sopot - Wyścigi, z zamiarem przejścia do Gdyni. Udało się, chociaż miejscami nad morze wiało ostro, fale wysokie, ale słonecznie. Przysiedliśmy chwilkę na skwerku koło Grand Hotelu, poczytaliśmy zabrane książki, nacieszyliśy się słońce, złożyliśmy ukłony Agacie Kuleszy, która przechodziła obok. To tylko moje przenikliwe spojrzenie ją rozpoznało, tak mam. W drodze powrotnej  wspięliśmy się na Kolibki, i tu niespodzianka. Po drodze spotkaliśmy dawno niewidzianego kolegę, w moim wieku, niestety aktualnie chorego na Parkinsona.  Przykre to, stąd moja niepewność bytu. Brak dopaminy, czyli m. in. hormonu szczęścia , powoduje tę straszna chorobę neurologiczną. Gdy po rozmowie z kolega i jego żoną poszliśmy dalej, obiecałam mężowi, że zawsze dostanie ode mnie kopniaka, jeżeli będzie niezadowolony z czegoś. Reguła Tewie Mleczarza powinna przyświecać nam  codziennie.  Bo zawsze, zawsze można spojrzeć na każda sytuację z innej strony, cieszyć się drobiazgami, nie zamartwiać się byle gównem, a szczególnie tym, na co wpływu nie mamy.  Siekło mnie  to spotkanie, ta świadomość niespodziewanego , to było przykre. A tak często  przed laty razem grywaliśmy w brydża! Smutne to było spotkanie.  Poza tym dziś był balkoning, bo słoneczko operował znośnie.  Wreszcie moje kwiatki dostały solidna porcję grzania. Wczoraj oglądałam Okrasę, jutro mam zamiar zrobić rosti. Zaplanowałam je z łososiem, sosem jogurtowo- koperkowo- czosnkowym. Powinno być pyszne jedzonko, do tego zupa krem z marchwi i papryki, wystarczy. Zajadałam się sałata przez ostatnie dni. Zwykła masłowa, z koperkiem i ogórkiem zielonym + sos winegret = poezja.  W środę wybieramy się do Łeby do szwagra, w poniedziałek  7 czerwca ginekolog, 8 czerwca masaż leczniczy. Zamówiłam serię zabiegów.  Spodziewam się ponadto, że pogoda wreszcie się zmieni, bo dziś w nocy normalnie zmarzłam.

27 maja 2021 , Komentarze (2)

Dziś chodzę jak mucha w smole. Co chwile pada, ja senna jestem, pokładam się, ciężko mi nawet myśleć i boli mnie o, ten włos, jak mówił mój mały synek. Dziś już duży , a wczoraj takie piękne życzenia złożył. Zobaczymy się niedługo, bo za miesiąc, gdy przyjedzie na pierwszy weekend lipca.Będą z mężem oglądać piłkę nożną,ćwierćfinał Mistrzostw Europy. A ja będę gotować, dogadzać, i patrzeć jak idzie spożycie.  Wyjątkowo zimny i ohydny maj w tym roku. O planowaniu dalszego spaceru nie ma co marzyć. Trudno, poczekam, mam nadzieje na lepszą pogodę, taką, gdy upal będzie przeszkadzał😉.  Moje letnie sukienki czekają na lekkie odświeżenie, ale deszcz uniemożliwia ich wywieszenie na balkon po wypraniu. Poczekam , co robić, i tak jest za zimno na nie. Z samego rana przyszedł człowiek do pomiaru drzwi, bo zamówiliśmy drewniane, białe, takie na lata. Fajny dał rabat, montaż będzie za miesiąc. Potem jeszcze zamówię szafę do przedpokoju, właściwie szafkę, bo wysoka a wąska, oraz szafkę na buty. Kompletna  zmiana barw, co jest słuszne, gdy człowiek ma ochotę na coś innego. Te wszystkie zmiany spowodowane są przemyśleniami, że za kilka lat już nie będzie się nam chciało  zamieszania, a  wokół będzie nieładnie, bo staro, niewygodnie, bo dostosowane do innych osób.I teraz, gdy jeszcze jest ta iskra , niech się dzieje🤪.  Dziś stwierdziłam, że na obiad będzie po raz pierwszy  mięso w tym tygodniu. Jakoś nie odczuwałam jego braku. Upiekłam wczoraj kurczaka z pesto z czosnkiem niedźwiedzim, podałam z ryżem i ze szparagami zielonymi. Na jutro mam już pstrąga potokowego, mini cukinie upiekę razem z rybą, podam do tego sałatę masłowa z koperkiem i sosem vinegret. Sałatę w ilościach hurtowych dostałam od znajomej, podobno bez sztucznych nawozów uprawiana.  Aktualnie czytam Grishama "Ułaskawienie". Rzecz dzieje się w Italii, tym bardziej będzie ciekawe. Jutro fryzjer, rosną mi szybko włosy, wypłukuje się farba , puszą się, muszę. A w niedzielę, jeżeli się uda, bo pogoda, bo życie, to przejdziemy lasami witomińskimi do Chyloni. To będzie jakieś 10km. Takie sa plany, co wyjdzie? Któż to wie?. 

25 maja 2021 , Komentarze (6)

Remont przełożony na wrzesień. Pan remontowy :" nie wyrobiłem się z czasem". Bywa, dlatego ja też nic na już, wolę zmienić termin na powakacyjny.  Teraz tylko drzwi będą wymieniane. Wprawdzie miał to montować ten sam facet, ale dziś wybraliśmy drzwi drewniane, z montaże, obróbką, z klamkami i z upustem 5%.  Bardziej mi to odpowiada, chociaż będzie to za 5 tygodni. Już we czwartek przyjdzie mężczyzna do pomiarów, podobno czworo drzwi zajmie mu 2 dni max.  Wybraliśmy takie solidne, aby mieć spokój na lata.  Duże prawdopodobieństwa, że jeszcze przed wyjazdem do Krakowa będą u nas już funkcjonowały. Poza tym była w Zarze, gdzie kupiłam dla siebie świetny żakiet letni, ecru haftowany, krótki. Do tego długa rozpinana spódnica koloru palonej sieny i  rozmydlony róż topik. Żakiet będzie doskonale pasował do innych letnich sukienek, cieszy mnie ten zakup.  Odebrałam wynik  histopato, nic się nie dzieje złego, ale to wizyta u ginekologa potwierdzi.  Dziś pogoda dołująca, pada, leje, pochmurno i zimno, bo tylko 14 stopni.  Na obiad dziś rosół z pierożkami i mix sałat z vinegretem , grzanką czosnkowa i mięskiem z kurczaka. Pycha!!!!

23 maja 2021 , Komentarze (1)

kręcę się jak mróweczka.  Jest tyle do zrobienia po powrocie. Wczoraj było jedno pranie, dzis drugie. Oba już wyprasowane. Obiad dziś to pierś kacza, szparagi i ziemniaki w mundurkach, wczesne ziemniaki.  Na jutro gotuję się rosół z mięs różnych, z młodą włoszczyzną i sporą ilością mięsa, które zjemy razem z rosołem. Przygotowałam  letnie sukienki do  przeprania ( dla odświeżenia ), stosik książek przeczytanych czeka na wizytę w bibliotece, a przede wszystkim rozwinęłam wakacyjne propozycje. Zachęcona ostatnim wyjazdem zamówiłam noclegi w Krakowie. Wprawdzie na 4 dni i dopiero w połowie lipca, ale to wystarczy, bo jesteśmy tam co 2 lata. Tak wypada po prostu.  Cieszę się jak dziecko, bo Kraków uwielbiam i już.  Po wizycie w Ciechocinku stwierdziłam, że poruszam się po tym mieście jak rodowita mieszkanka. Podobnie mam w Krakowie. Wprawdzie to dotyczy Starego Miasta, Kazimierza i Podgórza, ale poza ten teren i poza Błonia nie wychodzimy.  Z naszą Fundacją byliśmy wprawdzie w Nowej Hucie, ale  tam było tylko spanie, bo czasu na zwiedzenie zabrakło. Z powodów jw. nie wychodzę dziś, zresztą pogoda nie sprzyja, co chwilę pada i jest chłodno. A dziś szwagier  z żoną pojechali odwiedzić zamki Warmii i Mazur.  Oby im pogoda nie dokuczała.  Zieleń w tym roku i nad morzem bujna, aż chce się podziwiać. Jutro mam zamiar pojechać do ogrodnika po kwiaty na balkon. Wymarzyłam sobie lawendę przeplataną jakimiś trawami lub czymś zielonym odpornym na słońce. Obym znalazła takie coś.  No i zakupy trzeba zrobić, bo i lodówka i zamrażalnik są puste.  Moje zapasy się wyczerpały, to i dobrze, muszę je uzupełnić.Cieszy mnie, że truskawki staniały i oby ten proces się pogłębiał, bo uwielbiam truskawki. Wczoraj krótka rozmowa z synem, zmęczony pomimo soboty, bo na UAM dzień kandydata na studenta, miał więc chłopak sporo zajęć.  Obserwując zwyżkę cen właściwie wszystkiego, cieszę się, że mieszkanie syna zostało zakupione  jeszcze  w okresie przed tym szaleństwem cen.  Znów chmura  nadeszła, groźna i ciemna.  I tak dziś w kółko. Cóż, taki to maj w tym roku. 

22 maja 2021 , Komentarze (6)

Zachwycałam sie aromatem bzów, które w Ciechocinku rosną właściwie wszędzie, a w tym roku wyjątkowo bujnie. Piszę te słowa już po powrocie, bo dziś wróciliśmy do domu. Jestem zadowolona z pobytu, a zachwycona przyrodą, jaką zastaliśmy w miasteczku.  Zielono, soczyście, czyściutko, i wszędzie szykowanie się do sezony. Ludzi mało, na szczęście, bo można było chodzić dowolnie bez maseczki. Codziennie wykonywaliśmy ogromną ilość kroków, to było ponad 14.000, pokonując ok. 10km .  Wychodzilismy 3x dziennie, po śniadaniu, po zabiegach, po kolacji.  Trasy wybieraliśmy dowolne, najczęściej w strone Słońska i Wisły, wałami do parku, albo w stronę Raciążka i polami powrót. Pogoda sprzyjała, nie padało dużo, tylko przelotnie, i nawet ciepło było.  Zabiegi rozluźniające, dodatkowo zamówiłam zabieg kosmetyczny na twarz, aby dostarczyć jej witamin na wiosnę. W pensjonacie jak w domu, rozpieszczano nas, karmiono doskonale, co dwa dni sprzatanie i zmiana ręczników. Odwiedziliśmy Toruń, jak zwykle było tam zimno. Kupiłam nowego Chmielarza, ucięłam pogawedkę z panią księgarką , ale najważniejsze było muzeum . W Ratuszu była wystawa malarstwa flamandzkiego, a przy okazji obejrzeliśmy 4 inne wystawy, wśród twórców wiele sław , wiele nazwisk  znanych i uznawanych.  Pobyt uważam za bardzo  udany, jeszcze w drodze powrotnej pogoda sprzyjała, aktualnie jest po deszczu i  ochłodziło się. Wchodze już w nawyki gdyńskie,  bo kupiłam na środę bilety na Nomadland,  mam zamiar kupić jeszcze na kilka pozycji.  Poza tym nic nowego, wróciłam wypoczęta i zrelaksowana, polecam pobyt w Ciechocinku , bo tereny naprawde piekne i jest  czym się zachwycać. 

13 maja 2021 , Komentarze (2)

Jak dla mnie to dawno nie pisałam, ale czas leci tak szybko, czyli zeszło i nie wyszło. Dziś ostatni dzień pięknej pogody, bo i w Trójmieście zaczyna się chmurzyć.  W poniedziałek zaliczyliśmy Półwysep Helski, pusty , no prawie, o tej porze. Uroku dodawał  mu widok latających żagli na zatoce, bo wiało od jej strony. Natomiast plaża, ach, złoty piasek, sypki, pusto , cicho , bezwietrznie. Zasiedzieliśmy się, patrząc na morze , na niebo , smakując ciszy. Po powrocie zaliczyłam bibliotekę, nabrałam lektury już na wyjazd. Dwie mam za sobą.  Odwiedziliśmy dwa cmentarze, szokuje ilość nowych grobów, drewnianych krzyży stawianych przy pochówku.  Wszyscy z "ery covida" , rocznikowo młodsi ode mnie, także dzieci. Kamienna Góra zaliczona, ten pomysł nie tylko nam wpadł do głowy, ale teren rozległy i mogliśmy się odseparować. Wykorzystuję zawartość lodówki przed wyjazdem. Wczoraj pomidorowa z ryżem i naleśniki z mięsem + surówka  z kapusty. Na deser sałatka owocowa - truskawki, gruszka konferencja i morela. Dziś filet z kurczaka z patelni grillowej, ziemniaki  z koperkiem i szparagi .  Ugotowałam też bardzo dobry sos pomidorowy, usmażyłam kotlety mielone, dałam je do sosu, to danie będzie na sobotę + rosół z kaczki.  Resztę kotletów ( bez sosu) weźmiemy ze sobą na drogę. Jutro będzie pstrąg potokowy pieczony + kapusta pak choi. Jak ostatnio zauważyła Mania , pisanie o naszym żarełku wcale nie jest ciekawe. Nie samym jadłem człowiek żyje. I ten tu człowiek  cieszy się niezmiernie, że kina będą otwarte, że w Toruniu fajna wystawa malarstwa flamandzkiego jest, że będzie można wypić kawę przy stoliku. Pogoda zapowiadana taka sobie, ale to mnie nie odstrasza. Lepiej znoszę chłodniejsze dni niż upały. Latem szykuje się wspaniała wycieczka, jeszcze nie wiem dokładnie dokąd, bo sa dwie możliwości. Rzym, Florencja/ Mediolan lub Barcelona - Madryt. Waham się  nad wyborem, może zostawię to mężowi i synowi. Bo syn  na swoje 40 urodziny  zaproponował nam taki wyjazd.  Hiszpania jest tańsza i ma lepsze apartamenty pobytowe. Rzym to Rzym, wiadomo , nie ma co zachwalać. Chciałabym raz jeszcze tam zawitać, tak samo jest z Florencją. Barcelonę widziałam, zwiedzałam, jest przepiękna, nie byłam w Madrycie. Wybór nie będzie łatwy, to nic, bo przede mną ta ciekawa część wycieczki, czyli planowanie!!!!.  Troche jest mi nie tak, że mam pusty balkon, postanowiłam , że w tym roku postawię na nim tylko lawendę różnych odmian. Zwabi motyle i owady, może zamieszkają w powieszonym hotelu? 

9 maja 2021 , Komentarze (4)

🤪.  Tak reaguję na słońce.  Na balkonie cieplutko, przyjemnie, powoli trzeba krzesełka przynosić z piwnicy, stolik i takie tam.  Oby, oby  już była ta prawdziwa wiosna,  zielona , pachnąca i ciepła. Jak przyjemnie dziś było na spacerze. Wiaterek  już o innej temperaturze, zieleni więcej, ludzi także.  I szliśmy jakoś lżej, szybciej i radośniej. I niech tak już zostanie, proszę.  Dziś zjedliśmy śniadanie razem, dawno tego nie było, poprosiłam męża, aby poczekał na mnie. To wszystko przez moje tabletki. Te na   nadciśnienie zażywam o 6:45, muszę poczekać do 7:30  aby się wchłonęły . Mąż wstaje o 6, do 7: 30 zgłodnieje, ale dał się namówić. Była jajecznica , twarożek z czosnkiem niedźwiedzim, wędliny, sery, powiodła i kawa z mlekiem.  Lubię jadać z kimś, to smakuje inaczej, poza tym lubię rozmowy podczas posiłku, a nie ciszę jak w klasztorze.  Dziś wybraliśmy trasę wzdłuż torów kolejki SKM. To miejsce mniej uczęszczane, bezpieczniejsze zatem. Po drodze weszliśmy jeszcze na teren zakończonej budowy zrealizowanej koło dawnego banku, przedwojennego. Nowy budynek został  architektonicznie dostosowany do tego modernistycznego , przedwojennego. Będzie tam świetne patio , z duża ilością zieleni, z kawiarniami i restauracjami. Szykuje się fajne miejsce. A w budynku po banku będzie hotel. Budynek jest zabytkiem, ma w środku niesamowite schody, przepiękną salę kolumnową, mnóstwo detali z epoki.  Uwielbiam takie obiekty.  Są ciekawsze od betonowych, szarych domów ze szkła i stali. Oczywiście to kwestia gustu, a ja pisze o swoim.  Na obiad dziś powtórka z wczoraj, tylko rosół był zamiast pieczarkowej, a szparagi zostawiłam na jutro. Zrobię je z omletem, z dodatkiem sera mascarpone/gorgonzola, który w takiej postaci ostatnio nabyłam  w Lidlu.  Wagę kontroluję, a przynajmniej staram się to robić.  Mniej słodyczy, więcej wody, owoce tylko przed południem.  No i czekam na wyjazd, rozmyślając dokąd pójdziemy, czy pojedziemy do Torunia, czy do Raciążka , popatrzeć na pradolinę Wisły. Czy uda się pojechać do pasieki Sadowskich, bo miody mi się kończą.  I marzę już o masażu, który z pewnością  zrobi cuda z moim ciałem. Ach, jeszcze tylko 6 dni!

8 maja 2021 , Komentarze (3)

Zajadam się ostatnio  tym czosnkiem, dodając go wszędzie tam, gdzie nie będzie przeszkadzał. Twarożek, masło, ziemniaki, zupa ogórkowa, botwina, sałaty, wszędzie. Dziś dodałam do obiadu, który prezentował się następująco: pieczona polędwiczka wieprzowa, ziemniak młody ugotowany w  mundurku, przekrojony na pół, na niego kawałeczek masła i posypany dużą ilością posiekanego czosnku, fura fasolki szparagowej zielonej.   Wysyłam zdjęcia synowi, on swoje dania nam, taka wymiana , aby poczuć bliskość. Dzisiejsze zdjęcia zapachniały paniczowi na odległość. 🤪  Podobno bardzo zdrowy jest, a pachnie wspaniale, bo mniej drażniąco niż czosnek w ząbkach. Sezonowość uwielbiam, staram się czerpać jak najwięcej. Dziś ponuro w Gdyni, lało okrutnie, waliło gradem, za chwilę słońce na kilka minut, powrót deszczu, i tak na okrągło. O wyjściu nawet nie marzę, nie ma sensu . Zajełam się kolejnym Chmielarzem, aby nie tylko same "słodkie" historie czytać.  Jutro też czeka mnie uczta- szparagi, zrobię z twardych końcówek zupę, pozostałe podam grillowane ,zawiniete w szynkę parmeńską. A co poza kuchnią? Fajna waga, bo lekko w dół, co cieszy. Musze pamiętać  o odstawieniu owoców wieczorem, bo cukier skacze.  Łazienka sprzątnięta, reszta ogarnięta, można zająć się samymi przyjemnymi sprawami.  Miłego weekendu!

7 maja 2021 , Komentarze (12)

Widziałam fragment programu z Joanną Koroniewską, która  postanowiła zamiar wybudowania domu zamienić na duże mieszkanie z tarasem i ogromnymi oknami. Argumenty  bardzo, bardzo rozsądne: nie chce babrać się w ogrodzie, który należy utrzymywać , aby wyglądał porządnie, a do tego trzeba sił chłopa, nie chce być z dala od miasta, nie chce mieć domu , do którego trzeba mieć siły i zdrowie, aby był w dobrym stanie . Każdy właściciel nieruchomości samodzielnej stanie prędzej czy później przed takimi dylematami.  Rozsądek podpowiedział mi to jakiś czas temu, dlatego sprzedaliśmy dom nad jeziorem, z którego korzystaliśmy poczatkowo jak nawiedzeni, potem mniej, ostatnio rzadko. A zmieniające się otoczenie z letniskowego, rekreacyjnego na  osiedle domów jednorodzinnych , zniechęciło absolutnie. To jedno z przemyśleń dzisiejszych. Drugie: za czasów PRL i ZSRR człowiek wiedział , jak ma żyć, bo znał wszystkie  negatywne twarze władzy. Dziś dzieją się takie rzeczy z prawem, ze służbą zdrowia, z posłami, itd,. że  najbardziej obeznany w polityce nie ma szans , aby zgadnąć o co w trym chodzi. Źle się czuję w moim kraju, który ma jego mieszkańców wyłącznie za mięso wyborcze, obawiam się, że w imię interesów małej grupy osób Polska wyjdzie z UE i znów staniemy się poddanymi wschodu. Trzecie: oglądając w tv programy  mieszkaniowe ( właściwie do takich się ograniczam), nie mogę uwierzyć, że w XXI wieku są ludzie mieszkający w tak tragicznych warunkach, a pomocy udzielają prywatne telewizje zamiast państwo.  To na rozgrzewkę, a teraz już spokojnie.  Wcale ciepło nie jest, wykonałam dziś ponad 10.000 kroków, zaniosłam i odebrałam komputer od magika naprawiającego,  napawałam się zdolnościami ssacymi nowego odkurzacza, jak to kobieta, kupiłam dwa kryminały w taniej księgarni, ograniczyłam słodycze, zjadłam sporo winogron, co się równoważy, cały czas rozmyślam na temat ubrań, jakie wezmę ze sobą do Ciechocinka, mężowi udało się kupić buty, spodni nie kupił, podobno w całym mieście nie ma takich, jakie chce!!!!  Kilka godzin stracił chłopina na próżno.  O jedzeniu nie myśle, po prostu je spożywam, w formie takiej, jaka wpadnie mi aktualnie do głowy.  Szparagi, szparagi chodzą znów za mną, więc dam im jutro satysfakcje i  zaproszę do mojego domu. 😉.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.