Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 249609
Komentarzy: 6509
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 22 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

15 marca 2021 , Komentarze (4)

Już jestem po badaniach, tylko wyniki krwi muszę odebrać jutro. A reszta jest pozytywna. Płuca czyste, usg brzucha bez zmian, tarczyca  ok. Tym samym na wiosnę będę jak młody pęd, który chce koniecznie do światła, na zewnatrz, do ludzi! I na dodatek waga spadła ładnie, bo ostatnio ani pieczywa ani słodyczy. I w taki sposób złapałam  przyczynę mojej  wzrastającej wagi. To przede wszystkim pieczywo, które lubię, szczególnie z tostera, takie cieplutkie, przyrumienione, z jakimś mocno "pachnącym" serem. Albo  z samymi powidłami, do kawy z mlekiem.No cóż, dziś zjadłam pierwszy posiłek po 18 godzinach, bo na usg brzucha  i na krew byłam na czczo. Po powrocie była już pora na lunch, była więc pomidorowa z ryżem. Na obiad znów pulpety , aby już skończyć to danie, mały kawałek sernika i kawa z mlekiem. To będą właściwie wszystkie posiłki, bo na kolację zadowolę się jogurtem naturalnym.  Wbrew termometrom jest zimno, wieje chłodny wiatr i nawet czapka na głowie nie przeszkadzała. Wyjście tylko do biblioteki, a tam zaskoczenie, bo zwroty przyjmują, ale nie wypożyczają, natomiast rozdają maseczki. Wzieliśmy co dawali i powrót do domu. Zaczęło padać, zrobiło się ponuro, ot, taki prawdziwy marzec. A, jeszcze zaszliśmy do "Tanie  Czytanie", aby nabyć coś dla ducha na czas posuchy. Kupiłam 4 czytadła, w tym jedno juą mi znane, nieopatrznie. Ale nic to, podaruję kuzynce, gdy odwiedzę ją w chorobie tej cholery raka. Prawdę mówiąc  , bałam sie usg jamy brzusznej po informacji o jej chorobie. Tak już człowiek ma, że wyobraża sobie  różne nieciekawe rzeczy. A z tych pięknych mogę sobie wyobrazić nasz wyjazd w Polskę , do ciekawych małych miast , które swój urok zatrzymały na niewielkich rynkach, maksymalnie dwukondygnacyjnych kamieniczkach, na których widać jeszcze ozdoby sprzed wieków, gdzie życie toczy się niespiesznie, a pod kasztanem na środku rynku stoi ławka, na której zawsze ktoś  siedzi i coś ciekawego powie. 

14 marca 2021 , Komentarze (8)

nie ma co narzekać. Antybiotyk odstawiony od wczoraj, od razu żołądek sie uspokoił. Ale osłonę biorę nadal.  Po dniach postu , dziś szaleństwo w kuchni. Mąż nadal korzysta z posiłków zrobionych wcześniej,  ja dziś nasmażyłam naleśników  z mięsem, bo jest i rosół. Poza tym pulpety w sosie koperkowym, podam je  z ryżem i surówką z kapusty. Wczoraj udało się wyjść na spacer przed opadami. Oj, słabiutka byłam, męczyłam się solidnie, brak kondycji dał znać.  Teraz muszę to wszystko odbudować, bo i odporność nadwyrężona lekami , i kondycję stracona przez pozostawanie w domu przez mój stan. Całe szczęście, że to nie Covid był, bo na Pomorzu ta gorsza wersja atakuje. Jutro idę na badania, mam nadzieję na pozytywne wyniki. Cały czas wyczekuję na wiosnę, tę prawdziwą, chociaż wiem, że ona wybucha dopiero w maju. Maj to miesiąc moich urodzin, zawsze kwitły wówczas rajskie jabłonie, te z podwójnymi kwiatami. Bulwar w Gdyni obsadzony jest takimi drzewami , a czas ich kwitnienia to po prostu raj dla fotografa.  Mąż po szczepieniu, ma lekki ból ręki w miejscu ukłucia, to wszystko.  Druga dawka zapowiedziana na 22 kwietnia. A ja nadal bujam się  w niewiedzy. Gdyby trzeba było gdzieś wyjechać, zrobię sobie test.  W domu bez zmian, porządek jest, wszystko ułożone, przejrzane pod kątem przydatności. Pozbywamy się niepotrzebnego , wstawiając to do sklepu charytatywnego. Ciągnie mnie w świat masakrycznie. Odganiam te myśli od siebie, aby nie popaść w paranoję. Wynajduję sobie zajęcia na przetrwanie , ale nie zawsze one przynoszą rezultat.  Od ponad tygodnia nie  jadam słodyczy.  Jest lekki spadek wagi, co cieszy. Nie ma co narzekać, bo jest wielu ludzi, którzy mają gorzej. Tak mi żal osób, które chciały rozwinąć jakąś działalność dla pozyskania środków na życie, a dziś to wszystko pada .Główna ulica w centrum Gdyni to co drugi lokal do wynajęcia. Otwierają się kolejne, charakterystyczne , że to przede wszystkim lokale kosmetyczne. A dziś na You Tube trafiłam na filmik o moim salonie fryzjerskim, jego historii i przesłaniu. Miło było obejrzeć znajome mi twarze. 

12 marca 2021 , Komentarze (10)

Nie było mnie tu od poniedziałku, a to zdrowie wymusiło nieobecność. O pisaniu nie myślałam absolutnie, tylko  wyjście z sytuacji  nieciekawej interesowało mnie, byłam rozłożona na łopatki  swoim stanem , konsekwencjami swoich decyzji i zastanawianiem się , co dalej. Kolejne dwie wizyty lekarskie, dziś nawet to lekarz dzwoniła, aby się dowiedzieć o samopoczucie i czy mogę podejść. Ponieważ wybrałam gabinet o rzut beretem, poszłam, zostałam pocieszona , że wszystko goi sie ok. , że to kwestia czasu, itd. No dobra, zawezmę się w sobie jeszcze na jakiś czas. Najgorsze, że antybiotyk oddziaływuję na mój żołądek, chociaż osłona jest, i to nie mała. Ale dosyć o tych przyziemnych sprawach. Każda, każdy z nas ma jakieś problemy ze zdrowiem, takie czy inne, opowiadanie o tym nie na miejscu. Schudłam, a właściwie woda zeszła, bo jadłam ostatnio tylko zimne i płynne. Odruch wymiotny miałam na kolejny koktajl, nawet i smaczny, ale tak nieatrakcyjny w porównaniu z kromką dobrego razowca,  kawałkiem wędzonej makreli, porcją upieczonej piersi kurczaka, uprzednio nafaszerowaną odpowiednio. Bo gotowałam dla męża, oblizując się smakiem i zapachem. Dziś już cieplejsza zupa jarzynowa , niestety zmiksowana, oraz ziemniaki pure z koperkiem i marchewką gotowaną. Wczoraj dzwonił syn, znów rozmowa , poradnictwo , rozważania na temat dalszego meblowania mieszkania. Już wprowadza trochę więcej koloru, to dobrze. Dziś mąż pobrał szczepionkę na Covid -19, moja kolej po 22 to zapisy, a narazie AstraZenecka        " odjeżdża" w siną dal, bo kolejny raz nie będzie dostawy. Cienko to widzę.  Pogoda u nas zwariowana, wieje jakby się ktoś powiesił, wiatr zimny, chociaż słońce jest. Jutro chcę porzucić pielesze domowe i wyjść na świat. Byłam dziś w bibliotece, aby zrobić wymianę, pocałowałam klamkę , zamknięte od 8 do 12 marca. Dobrze, że to o dwa kroki ode mnie. A od jutra Pomorze jest w lockdownie i nie wiem, czy w poniedziałek biblioteki będą otwarte.  Koleżanka pożyczyła mi książkę  Kristiny Sandberg pt" Urodzić dziecko".  Próbowałam ją czytać, ale to nie jest lektura dla mnie. Chyba ja oddam , bez udawania, że przeczytałam, bo  przecież to nie mus. Chcę się zabrać a weekend za rozliczanie PIT, aby mieć z głowy obowiązek. Poza tym cisza, zero atrakcji , emocji niezdrowych , sensacji. Dni coraz dłuższe , co cieszy.  Nowa komoda stoi w sypialni i wygląda ładnie. Zrobiło się więcej miejsca. W poniedziałek idę na "przegląd techniczny" mojego organizmu. Oby pozytywnie wypaść. 

8 marca 2021 , Komentarze (3)

czas zacząć. Pogodowo garnek marcowy, bo co chwila pada śnieg, który w  mgnieniu oka topnieje, a po nim wychodzi słońce. Morze dziś miało wiele odcieni szarości, srebrzystości, migotało  w okolicach Gdańska jak bizuteria, w okolicach Helu było posępne i granatowe od chmur. Mąż uraczył mnie dzis wiązankami tulipanów  w kolorze żółtym i czerwonym. Zażyczył sobie ciasto kremowe, zjedliśmy kawałek tortu o smaku mango. Pyszny! Na obiad zrobiłam zupę ziemniaczaną krem, z cebulką i boczkiem , znów były ochy i achy, że to smak dzieciństwa, że odtworzyłam smak zup teściowej. Brawo ja po prostu. Fachowiec do łazienki zapowiedział się telefonicznie, przyjedzie za godzinkę pomierzyć, porozmawiać, coś będziemy ustalać.  Skończyłam kolejne książki Joanny Jax, na razie mam dosyć. Teraz zajmę sie lektura lżejszą, nie obciążoną historiami z II w.ś. Czekam na wiosnę z utęsknieniem. Chyba większość z nas ma już dosyć zimy, w tym roku wyjatkowo białej, zimnej i długiej. Dzień coraz dłuższy, przybywa go szybko. W środę mąż ma szczepienie, dbam, aby nie zachorował do tego czasu. Jutro mam cięzki dzień, jakoś to przeżyję.  Znów antybiotyk, co niespecjalnie na mnie działa. Osłaniam moje jelita probiotykami, ale świadomość tego świństwa powoduje, że organizm chce odrzucić.  Cóż, jak trzeba!

7 marca 2021 , Komentarze (3)

dziś u mnie. W nocy wiało, hulało, że hej!. Aura zmieniła się o 180 stopni. Wychodzić w taką pogodę nie ma co. Dlatego od rana zabrałam się za przygotowania do Wielkanocy. Najpierw ozdoby wybrałam, te, które zawiozę do Poznania. Potem domowe, łącznie z przygotowaniem nowych poduszek, serwet i bieżników. Jest kolorowo, pastelowo i wiosennie. Wczoraj pojechaliśmy kupić nowe kołdry w Jysku. Lubie ich produkty, są naturalne i dobrej jakości. Kupujemy tam któryś raz. Wybraliśmy kołdry podwójne, spinane zima/ lato.  Do tego dwa jaski, stare rzeczy oddamy do schroniska dla psów, proszą o takie do wyściełania boksów.  Syn zdrowieje po szczepionce, objawy powoli mijają, co cieszy niezmiernie. Dzień za dniem mija, coraz bliżej wiosny kalendarzowej i astronomicznej. Tak bardzo chciałabym ciepła na Wielkanoc!  Dziś na obiad rosół  z makaronem, pieczony kurczak i mix sałat. Lubię taką sałatę, którą przyrządzam z sosem z musztardy, miodu, oliwy , octu balsamicznego i cytryny.  Dodaje cieniutko pokrojone jabłko,miechunkę( jeżeli mam), słonecznik prażony, nasiona chia i siemie lniane.  Duża porcja daje gwarancję, że jeszcze na kolację zjem zieleninę. Dla męża mam marchewkę gotowaną, tym razem z korzeniem pietruszki.  Oglądałam ostatnio na TVN Style program o restauracji Dzika Kaczka. Znajduje się na Mazurach, a podawane tam posiłki spowodowały u mnie ślinotok. Nasze peregrynacje po Polsce i świecie zawsze związane są z kulinariami.  Lubimy smakować, podglądać  przygotowanie potraw, poznawać nowe smaki. A przy okazji fajnie się spędza czas z ludźmi o podobnych upodobaniach. Jak tylko będzie możliwość, to odwiedzę Dziką Kaczkę. Do dziś wspominam Dworek Koper , gdzie trafiliśmy  w trakcie wyjazdu na koncert Jaromira Nohavicy  w Pile. Ach , te smażone rydze, te uszka w barszczu, zrazy ! No i pobyt w Białym Zdroju, gdzie aktualnie mamy już dobrych znajomych.  Waga ok, nadal nie rośnie, pomimo chałwy, którą raczył się nawet mąż. Była wspaniała.  Od jutra mam szlaban  na takie uciechy, bo 15 marca będę robic badania. Musze więc organizm przygotować  do ich treści. Wczoraj zrobiliśmy sobie z mężem wieczór  twórczości  Jeremiego Przybory.  Ach te perełki słowne! To był prawdziwy mistrz słowa. Teraz " mistrzami" zostają  ludzie w typie Obajtka. Jego język jest synonimem czasów i   poziomu jego mocodawców.  

5 marca 2021 , Komentarze (10)

dziś u mnie były na obiad . I zupa ogórkowa, końcówka. Placki zrobiłam według przepisu gdzieś przeczytanego, czyli odcisnęłam wodę, ustała się skrobia, dodałam ją do ziemniaków, pieprz, sól, cebula , tyle. Nie pryskał olej,  dodałam do niego ząbek czosnku w łupince, nie było czuć smażenia.  Poza tym  upiekłam ciasteczka francuskie z przecierem jabłkowym. Ciasto z Lidla, przecier własny. Znów pięknie dziś było, pomimo śniegu, który spadł nocą, na szczęście słońce nie dało mu szans. Widziałam krokusy na trawniku!  Koncerty Brandenburskie lecą z cd , w tv jak zawsze nic do oglądania. Wymieniłam z koleżanką uwagi telefoniczne  na temat "sprawności rządzenia"  najważniejszych urzędników  w Polsce. Obie stwierdziłyśmy, że bez polityki żyć się nie da, bo ona jest częścią naszego bytu, ale  słuchanie, czytanie, dowiadywanie się o  niszczycielskim działaniu  w imię interesów partyjnych , to nadmiar stresu.  Syn przechodzi objawowo szczepionkę, czyli ma  dreszcze, gorączkę, bóle mięśni. Ogromnie żałuję, że jestem zbyt daleko, aby trochę go rozpieścić  w czasie choroby. Mężczyźni to lubią. Uporządkowałam wreszcie szufladę ze skarpetami, pozbyłam się wszystkich " przechodzonych"  Zajęcia wynajduję sobie, aby nie zgłupieć. Nie potrafię żyć bez perspektyw,  a aktualnie tak właśnie żyjemy, z dnia na dzień. Nie wiem  dokładnie kiedy będę szczepiona i czym, nie wiem, jak mam sobie ułożyć lato, czy planować remont czy raczej wyjazd, nie wiem kiedy mąż będzie miał operację, nie wiem , nie wiem, nie wiem.  Ktoś wyraźnie chce nas zmęczyć psychicznie.  Celowo?  Czas próbnych matur.  Oj szkoda mi tych młodych, czego oni zdołali się nauczyć przez czas pandemii?  Czy pozwoli to dostać się na studia, czy będą mieli szansę uczyć się za granicą?  A może Polska zostanie sama w tej dziwnej sytuacji walki ze wszystkimi, bez środków, bez szansy na rozwój, bez perspektyw, a wyjazd za granicę będzie niemożliwy? Pomorze od 13 marca w lockdownie. Znów kina , teatry , muzea itp instytucje będą zamknięte. Ciekawe, czy ktoś pokusił się zbadać, ile osób ostatnio odwiedziło muzea?  Bo w kinie było 5 osób na wielkiej sali.  Za to kościoły nie grzeszą dystansami, prawda? Moja strawa duchowa zostanie mi znów zabrana, dlaczego?  Niestety kupiłam dziś chałwę, grecką chałwę. Jest bardzo smaczna, zjadłam już trochę i wcale nie mam wyrzutów sumienia, bo ostatnio jadłam chałwę chyba z rok, albo więcej temu. Czyżby to zajadanie stresów?  Moja Poisencja nadal ma się dobrze, nawet się nie przebarwia, co dziwi. Znów często myślę o rodzicach.

4 marca 2021 , Komentarze (6)

Zimno dziś i mokro, spada ciśnienie, czuję nawet we włosach(!). Spacer był lekko krótszy, bo trochę spraw do załatwienia. Ponuro się zrobiło, nic tylko czytać. Na jutro planuję placki ziemniaczane, chodzą za mną od jakiegoś czasu. A dziś na śniadanie kromka razowca z jajkiem, druga z Almette i rzodkiewką, kawa  z mlekiem. Kolo południa koktajl  z mleczka kokosowego, banana, miodu i daktyla. Miód od Sadowskich, z cytryną. Smaczny. Koktajl też. Na obiad zupa ogórkowa , ryż , kawałek schabu  i buraczki.  Na deser zrobiłam ryz zapiekany z jabłkiem, miodem, masłem orzechowym, cynamonem i pianą z białek. Porcje degustacyjne, bo chodziło o wykorzystanie resztki ryżu. Na kolacje będzie szklanka soku pomidorowego i coś zielonego, może jakaś sałatka. Syn zasygnalizował, że już jest po szczepieniu . UAM to mądry pracodawca, bo najpierw badają im przeciwciała, powtórnie po pierwszej dawce  i potem po drugiej. A według informacji aktualnych, od 22 marca będą zapisy na szczepienia mojej grupy wiekowej. Ponieważ temat jest płynny jak mleko, nie nastawiam się na nic.  Teraz zajmę się swoim zdrowiem, rozliczeniem podatku, przygotowaniami do Wielkanocy, porządkowaniem przed przybyciem nowej komody do sypialni. Mąż z kolei siedzi w oponach, chcemy wymienić 4 opony  na całoroczne , szuka więc najlepszych w dobrej cenie. I jeszcze musi ustalić, że dostawa będzie od razu do punktu wymiany, bo tam przechowujemy . Chciałam dziś dokupić pomarańczy sycylijskich czerwonych, ale nie ma. W Biedrze były zgniłe, za takie dziękuję.  Na Dzień Kobiet ma sobie kupić buty.Już nawet wiem jakie, a mianowicie mokasyny , takie bardziej lekkie, w kolorze pastelowym. Będą i do sukienki i do spodni. Niby nie lubię tego święta, ale zawsze jakoś się wraca  do tradycji. Spogloądam za okno, bo pisze przy nim. Powoli zapada zmierz, chyba napiję się herbaty.

3 marca 2021 , Komentarze (8)

Bo słonecznie, chociaż chłodno, bo wiatru nie ma, bo morze srebrzyste  wygląda jak bajka. Wprawdzie w powietrzu nadal rozwija się zbój Covid, coraz bardziej niestety, ale cóż robić.  Ruszać się trzeba, aby zanik mięśni nie wystąpił, aby się hartować i być sprawnym.  Wybieramy tereny bardziej bezludne , ale nie zawsze się da. Dziś kurier dostarczył maseczki  takie z zaworkiem, może będzie lepiej się oddychało?. Na spacer poszłam z dwiema , aby materiałowa  nie była sama!  Mój zabieg stomatologiczny przesunięto z wtorkowego późnego wieczora w Gdańsku, na 9 rano we wtorek w Gdyni. Bardzo, bardzo mi to pasuje, bo gabinet o dwa kroki ode mnie. Jakoś tak radośnie dziś się czuję, mimo złych wiadomości o stanie wirusa. Na śniadanie kromka razowca z jajkiem i szczypiorkiem, druga z serkiem wiejskim i rzodkiewką  + kawa z mlekiem.  Dziś wykonaliśmy ponad 6 km. , jak zwykle w drodze powrotnej drobne zakupy. Zajadam się czerwonymi pomarańczami, oby były jak najdłużej. Na obiad zupa tajska i schab pieczony  + buraczki. Reszta schabu do chleba. Smaczny wyszedł, bo w rękawie piekłam.  Ugotowałam kolejną zupę jako zapas, tym razem ogórkową. Jeszcze zrobię rosół i wystarczy na jakiś czas.  Ćwiczyłam dziś lekko i bez zmęczenia, widocznie organizm przywykł. Czytam kolejną książkę Joanny Jax, tym razem "Dziedzictwo von Becków". To kolejna seria tej autorki, polecam. Wieczory poświęcam na lekturę, raczej nie oglądam tv po 20, uważam to za stratę czasu. Jeżeli jest jakiś program publicystyczny, wspomnienie o kimś znanym, to tak. Nie widujemy się ze znajomymi, oni także trzymają reżim. Są telefony i tak sie komunikujemy. Wczoraj syn dzwonił, pokazał dywan, jaki zamówił.  Ma do mnie pretensje , w cudzysłowie, że tak go nauczyłam dbania o czystość w domu, bo teraz lata ze szmata i z odkurzaczem. Cieszę się ogromnie, że wszystkie jego zakupy tworzą spójną całość, poradził sobie znakomicie. 

2 marca 2021 , Komentarze (17)

Zimno dziś , co po kilku dniach ciepłych jest nieprzyjemne. Znów w nocy polityka zawróciła mi w głowie, znów bezsenność. Co mam zrobić, gdy przyjdzie moja kolej na szczepienie, a będzie to szczepionka rosyjska lub chińska?  Dlaczego mam być pozbawiona możliwości poruszania się po kraju, po świecie, skoro te szczepionki nie będą miały certyfikatu badań? Czy ktoś w naszym kraju chce skazać rodaków na zamknięcie?  Okropne tematy, wątpliwości, aż mnie dreszcze przechodzą, gdy myślę o  tych sprawach. Wiem, że odmówię szczepienia taką szczepionką , tyle. Ale nie da się nie myśleć, bo przecież to temat obok mnie, mnie dotyczący. Wczoraj kino i film Palm Springs, komedia podobna do Dnia Świstaka, ale tylko podobna. Nie jest to arcydzieło , ale jakieś przesłanie można  z filmu wyciągnąć.  To stwierdzenie, że życie według schematu, pozbawione zaskoczenia, niewiadomego, nieznanego, jest po prostu puste.  Dla odepchnięcia od siebie myśli, że ostatnio poruszam się tylko schematycznie, realizuję dzień porządkowy. Lodówka , wprawdzie non- frost, ale już wołała o higienę. Zakupy  z zapasem, aby ugotować kilka zup na czas, gdy nie będę mogła . Dziś tajska z makaronem ryżowym i jarzynowa, jutro będzie ogórkowa . Wszystko do słoików i będzie czekało na swój czas. Poza tym kawałek schabu kupiłam, nie wielbię wieprzowiny, a nawet odwrotnie, ale chcę upiec coś do chleba, aby nie kupować wędlin przemysłowych. Nadal odczuwam skutki zażywania antybiotyku, ratuję się probiotykiem, i będzie to trwało jakiś czas. Mąż dziś zaliczył kolejną rehabilitację, jutro muszę iść do US po druki rozliczeń rocznych podatku. Na Pomorzu wzrost zachorowań, ale nic dziwnego. Widok z wczoraj , to grupki młodych przy niewielkiej galerii blisko mojego mieszkania, wszyscy bez masek, bez zachowania dystansu. To ludzie w wieku słusznym są zdyscyplinowani i nie rozsiewają. Młodzi uważają, że ich nie dotknie choroba. Trudno to pogodzić. 

28 lutego 2021 , Komentarze (4)

Wielkanoc za miesiąc, ale w tym roku nie mam zamiaru w domu robić nic szczególnego. Święta spędzimy w Poznaniu, w domu tylko porządki, jakieś drobne, naprawdę drobne ozdoby , i tyle. Jedziemy do syna bardziej z chęci zobaczenia się, bo czas świąteczny poświęcany na siedzenie przy stole, to dla nas za ciężkie. Planuję, a jakże, co ugotować, upiec, co zabrać, itp. Zabieram się powoli do przygotowań. Wprawdzie to jeszcze miesiąc do Wielkanocy, ale czas szybko biegnie, a w marcu mam trochę innych "atrakcji", więc zejdzie. W poniedziałek mąż zaczyna rehabilitację i idziemy do kina. W marcu mam 3 spotkania ze stomatologiem , i to ciężkiego kalibru. No i badania kontrolne ustalone na 15 marca. Poza tym są urodziny mojej mamy, wypada więc odwiedzić cmentarz. Byliśmy tam w sobotę, śniegu ani śladu, zabrałam świąteczne ozdoby , postawiłam doniczkę chryzantem , zapaliłam znicze, tyle. Potem pojechaliśmy do Rewy, pomimo hulającego wiatru. On sprzyjał pływającym na desce, my patrzyliśmy zauroczeni. Wiosnę widać w przydomowych ogródkach, ptactwa typowego wiosnie jeszcze nie widziałam. Słonecznie było, chociaż chłodno.  Wróciłam do szczotkowania na sucho nóg, bo to pomaga mi utrzymać je bez bólu. Ruchu mam dosyć codziennie, poza tym ćwiczę  rozciągania, jest zatem ok. Zaczęłam dobrze sypiać, co ważne.  Nadal pomijam tv  jako rozrywkę, chodzimy dosyć wcześnie spać, bo ok. 22 gaszę światło. Życie emeryta jest unormowane , poukładane , schematyczne. Czasem to denerwuje, czasem błogo cieszy. Dziś znów wiało, trudno było znaleźć trasę , aby nie dmuchało w twarz.  Do lasu nie ma co jechać, bo tam mokro. Nawet na cmentarzu błoto  po kostki , i ślady dzików na trawnikach i widoczne raciczki.  To stało się ostatnio plagą.  Czekam na dwie przesyłki , to nowa komoda , oraz maseczki te zalecane. Mam nadzieję, że niedługo obie dostanę.  Miętus nowozelandzki niespecjalnie mi smakował. Ryba istotnie dorszowata, białe mięso, ale bardziej gumowate i mimo doprawienia, bez smaku. A może to moje kubki smakowe tak mają?. Smalec wegański bio także nie ten smak, to zakup nietrafiony i nie będzie powtarzany. Natomiast dwa razy kupiłam pomarańcze czerwone sycylijskie, i to jest dopiero frajda! Słońca w nich co niemiara , smak świetny  i dużo soku. Sporo warzyw i owoców ostatnio jadam, widać organizm potrzebuje. A ponieważ zażywam antybiotyk, to poprawie przy okazji i stan moich wnętrzności, bo sam probiotyk to może być za mało. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.