Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 271847
Komentarzy: 6751
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 29 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

11 czerwca 2019 , Komentarze (3)

w cień, jak tylko mogę. Jest gorąco, a będzie jeszcze bardziej. Boję się takiej pogody, bo nie czuję się dobrze w upale. Dziś z samego rana byłam u endo, jest wszystko ok. oprócz wody. Mam jej za mało  w organiźmie !!??? To po cholerę wypijam tyle płynów codziennie?  Dla kogo? No dobra, będę wlewać więcej, mogę zamieszkać w toalecie , tam przynajmniej chłodno! Po powrocie od lekarza, tj. przed 9 wyjechaliśmy w stronę Jastrzebiej Góry i to był dobry pomysł. Ucieczka z miasta  nagrzanego jak piec jest koniecznością. A tam luzik, nad wodą chłodniutko, przyjemnie, chodziliśmy po  mokrym piasku, woda nas zalewała, miałam spodnie mokre  do kolan i było to przyjemne. Sporo ludzi z małymi dziećmi, dobry to czas na wyjazd z dzieckiem, nie ma żaru szkodliwego, a zabawa mokrym piaskiem i tak możliwa. Wróciliśmy ok 14, dziś nasza kolej na wyjście restauracyjne z okazji urodzin syna. Poszliśmy do Tawerny Zante, to grecka kuchnia, bardzo smaczna, lokal urządzony w stylu loftu, z fajną klimatyzacją, co niezbędne w tropikach!  Chłopcy pojechali znów na mecz, a ja na chwilkę złapałam komarka i teraz zanudzam Was swoimi "niesamowitymi przeżyciami".  Przed gabinetem endo rozmawiałam z inna pacjentką, ona wskazuje na całkowita odporność na jakąkolwiek dietę. Ma wyciętą tarczyce, może to jest powód? Albo źle trafiała  na dietetyczki? Szkoda mi jej było, bo taka zawzięta na zrzucenie wagi, a tu nic. Jutro syn ek wraca do siebie, a ja zabieram się za dietę wakacyjna. Będzie to lekkie jedzenie z przewagą  warzyw surowych, dużą ilością płynów zdrowych, zup typu krem na bazie wywarów niemięsnych, a mięso indycze lub ryby. Słodycze zostawiam wrogom;). Dziś przeszlismy prawie 6 km, nie jest źle.

9 czerwca 2019 , Komentarze (7)

Wczoraj posiedzieliśmy długo, były rozmowy Polaków, były plany, opowieści o marzeniach.  Mamy naprawdę świetne dziecko. Dziś dzień dowolny, my z mężem poszliśmy po śniadaniu na spacer, dziecko jeszcze spało. Unikaliśmy dziś miejsc słonecznych, udało się i wracaliśmy zrelaksowani. Na balkonie kawa, jakiś czas z książką, a obiad w restauracji, na zaproszenie Jubilata. Upał nie pozwolił zjeść za dużo, po obiedzie jeszcze wspólny spacer i do domu, bo  syn pojechał do Poznania. Wraca jutro wieczorem, we wtorek znów mecz w ramach Mistrzostw Świata - piłka nożna do lat 20. Podobno atmosfera na stadionie wspaniała, przyjazna, bez kiboli i zawieruchy. Wieczór spędzany zatem sami, dwa stare grzyby. Syn zażyczył sobie, abyśmy przyjechali do Poznania  w to lato. Ależ z przyjemnością, będzie więcej czasu na bycie razem.  Na jutro i na jeszcze dłużej mam obiady, no bo jak to matka Polka, przygotowałam dla pułku, nie dla trójki. Nic się nie zmarnuje, bo część zamrożę, część przetworzę, napewno nie wyrzucę. Balkonowa fasola szykuje się do kwitnienia.Rośnie doskonale, ja o nią dbam i dobrze nam razem. Jutro może jakieś kino, bo dawno nie byliśmy. Dziś kupiłam kolejna książkę Marcina Wichy "Jak przestałem kochać. design." Jestem jej ciekawa, bo sposób pisania autora bardzo mi odpowiada.

8 czerwca 2019 , Komentarze (3)

Panicz z mężem pojechali na mecz, mam więc wolną chatę! Pamiętam czasy, gdy ktoś z rodziny łaskawie zechciał zająć się synem np. na spacerze, a ja wówczas , wolna jak ptak, zamiast odpoczywać, nadrabiałam w domowych zajęciach. Myłam, sprzątałam, prałam, układałam, zamiast usiąść i poczytać książkę np. I chyba my, matki Polki tak mamy. Ja też tak miałam, teraz nie mam zamiaru, teraz tzn. dokładnie dziś, czytam, snuję się po domu, coś przestawię, coś przesunę, ale bez zaangażowania. Gromadzę spokój przed powrotem rycerzy do domu. Wczoraj panicz miał urodziny, dziś będziemy je lekko świętować. Obiad smakował, rosół znalazł jak najbardziej aprobatę , gołąbki z dokładką.  Jutro syn zaprasza na obiad  w mieście. Rano , a dokładnie 5:45 wyszłam na balkon , aby zaczerpnąć  świeżego spojrzenia na świat. Było cicho, spokojnie , tak naprawdę balsamicznie. Mąż pojechał na cmentarz posadzić nowe kwiaty, a ja krzątałam się , abyśmy po jego powrocie mogli  wyjść. Wizyta nad Bałtykiem  była samą przyjemnością, bo dziś lekko chłodniej.  W okolicach 15 nadeszła ulewa, lało ok. pół godziny naprawdę mocno. Jeszcze się ochłodziło, ale ja tak lubię. Śpi się lepiej, lepiej się oddycha. Mierzyłam  zeszłoroczna spódnicę  bawełniana, jest ok, czyli słowa koleżanek i znajomych sprawdzają się. Daję sobie za to (slonce).

7 czerwca 2019 , Komentarze (13)

bo dziś jest prawdziwie nadbałtycka pogoda. Lekka bryza, temperatura 0ok. 22 stopni, niebo co chwile zachmurzone. Wypad nad morze wcześnie, aby pozałatwiać wszystko, co niezbędne na weekend. Bo jutro panicz zjeżdża i chciałabym być jak najwięcej z dzieckiem. Kolejny tom Agnieszki Krawczyk oddany, w ten sposób rozliczyłam się z cała pozycją. Potem zakupy , a było ich sporo, bo chciażby wody pijemy teraz ogromne ilości. Sama wczoraj pochłonęłam ponad 2 litry. Wyjście z domu bez butelki wody jest niemożliwe. Potem wizyta w fundacji, aby zapisać się na nowy semestr na zajęcia ruchowe. Namówiłam męża na gimnastykę dla panów, niech porusza się trochę pod okiem specjalisty. Po drodze zanieśliśmy ogromną torbę ubrań do sklepu charytatywnego. Na nasz widok pani ucieszyła się, bo to kolejny raz odwiedzamy ten przybytek.  Po powrocie jeszcze okoliczne sklepy z wędliną i mięsem, z warzywami, mąką , itp.  Jak słoń się czułam, niosąc to wszystko do domu, a przecież wyszłam tylko po koperek! Synek wybrał gołąbki, będą więc gołąbki, ale alternatywa będzie także - polędwiczki indycze ze szparagami. Rosół już gotowy, biszkopt z borówkami stygnie, mango obrane na jutrzejszy deser. Na obiad dziś był łosoś pieczony w pergaminie , spora porcja gotowanej fasoli i surówka z młodej kapusty. Spotkałam koleżankę z zajęć ruchowych, pytała o pobyt w sanatorium i powiedziała, ŻE SCHUDŁAM !!!! Takie stwierdzenie pada po raz kolejny  w ciągu ostatniego czasu.Zaczynam więc w to wierzyć;).

6 czerwca 2019 , Komentarze (8)

Spacer nad morzem o 8 rano naprawdę jest czymś luksusowym. Doceniam to, że mieszkam w Gdyni, że mam morze o rzut beretem, że mogę tak codziennie i o każdej porze roku. Biel piasku, srebrny kolor wody i ta charakterystyczna niby mgiełka na horyzoncie, co oznacza wysoką temperaturę. Na bulwarze już sporo ludzi, znajoma z dzieciństwa z psem Bono, pani z bielactwem chodząca z kijkami, "chłopcy" starszawi  zajęci dyskusją, biegacze, rolki, rowery. Byli odważni zażywający kąpieli. Rozczula widok starszej kobiety siedzącej na ławce, słuchającej muzyki lub e-booka, a obok kijki "odpoczywają". Od razu myślę o rodzicach i ich wiecznej niechęci do ruchu na powietrzu. Może stąd wzięły się ich dolegliwości?  Wczoraj pranie wywiesiłam na noc, prawie wszystko wyschło. Temperaturę nocną czułam, bo było mi za gorąco pod kołdrą, mimo spania nago.  Wizyta w bibliotece zaowocowała  kolejnymi książkami. Tak lubię tam chodzić i wybierać "nowych przyjaciół". To powinno wystarczyć do wyjazdu 26 czerwca, bo przytachaliśmy 11 pozycji. A na wyjazd będą kolejne, może coś z nowości?  Dziś obiad skromny, bo temperatura ogranicza apetyt. Będą grzanki z pomidorem i oliwą czyli włoskie bruschetty, oraz krupnik. Zajadamy się truskawkami, tak krótko są , trzeba korzystać.  Co do menu na przyjazd panicza, narazie obstawiam deser- jogurt z chia , truskawki i borówki. Chyba zrobię rosół, bo domowy rosół to klasyka maminej troski. A o II daniu jeszcze pomyślę. Dziś nie mam żadnych obowiązków, będę odpoczywać na balkonie, ale to po schowaniu się już słońca za sąsiedni budynek. Upały mi nie służą i nigdy ich nie lubiłam. 

5 czerwca 2019 , Komentarze (8)

z nieba, nie dla mnie taka pogoda. Za gorąco. Nad morze wyszliśmy po 8 , aby nie załapać się na ukrop z nieba. Mimo gorąca szliśmy szybko , pokonaliśmy dystans w 40 minut.  Jeszcze truskawki po drodze, żółta fasola i morele. Potem do lekarza na usg tarczycy. Tu dobra wiadomość, bo guzek zmniejszył się  i na kolejną kontrolę mam się pojawić za 9- 12 miesięcy.  II śniadanie zjedliśmy na balkonie, w otoczeniu naszych kwiatów i zieleni. Fasola rośnie jak na drożdżach, ale to dzięki moim wysiłkom. Podlewam codziennie 2razy, nawożę regularnie, zraszam. Pogoda upalna ponownie przypomniała mi o zapowiedziach spalenia planety . Niestety, staje się to coraz bardziej realne. Wizyta u rodziców, krupnik i naleśniki z jabłkiem, aby nie obciążać organizmu w taki upał. Oni niestety żyją w innym wymiarze. Na jutro zaplanowałam wizytę w bibliotece, oddanie książek w 3 miejscach, pożyczenie kolejnych pozycji.Sporo czasu zajęło mi  dziś prasowanie, przegląd szafy pod kątem zupełnie letnich ubrań, przygotowanie ogromnej torby z rzeczami do oddania.  Kilka lat nie noszę, nie ubiorę już napewno. Tak więc jutro i to zostanie załatwione, niech ktoś skorzysta. A teraz mam chwilkę czasu  na zaplanowanie menu  dla panicza.

4 czerwca 2019 , Komentarze (8)

Ta pisana przez małe "s", i ta z  wielkiej litery. Dziś doznaliśmy jej będąc w Gdańsku. Bo dziś jest święto ludzi, którzy chcą być wolni, cenią wolność i chcą być solidarni ze sobą.  Wykręcać się zajęciami, pracą, upałem, odległością  można, ale to właśnie historyczna chwila i po prostu tam należało być.  A ja podawałam ręce prawdziwej historii, rozmawiałam z autorytetami, słuchałam ich i cieszyły mnie tłumy razem ze mną.  Skromny Henryk Wujec, prof. Rzepliński, prof. Safjan, prof. Stępień, p. Hanna Zdanowska, p. Rafał Trzaskowski, p. Gronkiewicz- Walz, p. Bogdan Zdrojewski, p. Kasia Bosacka, p. Adam Michnik i wielu wielu innych, których tylko widziałam. Odśpiewaliśmy zgodnie hymn narodowy, cieszyliśmy się z tego święta i z tego, że jesteśmy tam razem. Tort rocznicowy dla wszystkich, zupa od św. Brata Alberta, namioty  tematyczne, spotkania , rozmowy, spokój , kultura i jedność. Przyjemność powitania się z ludźmi z Warszawy, ze Zduńskiej Woli, z Puszczykowa, z Wrocławia. Tam dziś była Polska, ta o ludzkiej twarzy, ta pochylająca sie nad problemami , aby je rozwiązać , a nie aby zapłacić za ich schowanie. Oni byli z nami, my z nimi, taka solidarność prawdziwa, nie ta Piotra Dudy, który:" ... z panią Dulkiewicz nie chce mieć nic wspólnego." :| Poruszona jestem tym, co wczoraj zobaczyłam w Gdańsku  ze strony rządu i może dlatego tyle wyznań. A waga? Waga się buja, ja jem mało bo upał nieziemski, pijam ilości wody nieprawdodpodobne. Polecam serię 3 tomową Agnieszki Krawczyk 1 t. Kamienica pod szczęśliwą gwiazdą, 2 t. Dobre uczynki, 3 t. Szczęście na wyciągnięcie ręki.  To moje marzenie, aby ludzie tworzyli wspólnotę funkcjonującą dla siebie i dla innych. Książki zebrałam z trzech bibliotek, aby je przeczytać jedna po drugiej. A moja następna wizyta w Krakowie , to z pewnością dzielnica Dębniki. 

3 czerwca 2019 , Komentarze (1)

do tropików, bo dziś  u mnie na balkonie 28 stopni. Żaluzje zasłonięte, okna otwarte od strony cienia. Lubie ciepło, ale bez przesady, taki żar nie dla mnie. Na szczęście jesteśmy nad morzem i co jakiś czas bryza daje o sobie znać.  Wczoraj był plener, siedziałam w półcieniu , a i tak mam za mocno opalony dekolt i szyję,  i to z jednej strony. W plenerze byliśmy kilka ładnych godzin, jedzonko smakowało niesamowicie, dokończyłam jedną książkę, zaczęłam następną. Mąż też opalił swoje "wysokie czoło". Trochę graliśmy w kometkę, znów kukułka nas okukała, było przyjemnie. Dziś zakupy już po 8, bo przed jedenastą szwagier z żoną  zapowiedzieli się z wizytą. Przyjechali, poprosili o wodę,potem o  wodę i jeszcze raz wodę, potem było ciasto i woda oraz truskawki. Na obiad moja pomidorówka z makaronem i naleśniki z mięsem. Jako surówka była kapusta słodka z koperkiem, oliwą, sokiem z cytryny, trochę cukru i soli. Praca  żadna a smakowało doskonale. Bardzo podobał się im mój ogródek na balkonie.   Po ich odjeździe nastawiłam pranie, na balkonie ukrop, nie będę zatem dziś z niego  korzystać. Rozmowa poranna z bratem, ja w środę do rodziców, on w weekend. Jutro Gdańsk, aby uczcić póki można, w środę usg tarczycy i tu ciekawy będzie wynik, a od niego uzależniony dalszy los tego gruczołu. Dziś już 3 czerwiec, a za 23 dni wybieramy się na wakacje. Jak czas szybko płynie, a może to tylko ja tak czuję? 

1 czerwca 2019 , Komentarze (3)

które/ rzy mają w sobie dziecko, składam życzenia  radości z życia . Aby wokół was byli sami dobrzy ludzie, pełni uśmiechu i słońca(slonce). Taki stosunek do świata , do otoczenia, pozwala cieszyć się istnieniem, zapewniam.  Wczoraj miałam maraton  w kuchni od samego rana.  Dwie zupy , w tym rosół dla rodziców, do tego makaron, zmielone mięso z rosołu na naleśniki,  placki ziemniaczane dla nas na obiad, gulasz dla rodziców , deser z owocami, jogurtem i chia,pieczenie kurczaka na niedzielny wyjazd w teren. mycie półek w lodówce, ogarnianie kuchni po szaleństwie gotowania. Dziś za to mam spokój i już tuż po 9 wyszliśmy nad morze. A w terenie bieg jakiś, nie wiem dokładnie jaki, bo sporo ich ostatnio, szykowanie  atrakcji dla dzieciaków, muzyka, gwar. Ale najpierw kawa  w kawiarni tuż przy piasku. Słońce grzało nieprawdopodobnie, a mina Hiszpana ( ale ciacho!), który usiadł przy stoliku obok i patrzył na morze, była obłędna. Dawno nie widziała takiej radości na twarzy!  To chyba był jeden z tych, co kochają świat za to, że jest.  W drodze powrotnej trafiliśmy na zawody maluchów w biegach. Startowały ludziki  4 letnie i młodsze. W kategorii dziewczynek nie było płaczu, nawet takie idące  parły do przodu, bo medal był dla każdego.W grupie chłopców widać było rywalizację, kilku płakało z rozpaczy po kiepskim starcie, w sumie chyba nic nowego!  Po spacerze jeszcze jakiś czas na balkonie, to teraz moje ulubione miejsce, a potem do rodziców.  Te wizyty są coraz smutniejsze, niestety. Stanowisko ojca  w sprawie zainwestowania w pomoc jest absolutnie negatywne, mama natomiast jest przekonana, że nadal wszystko ogarnia. Chwilkę posiedzieliśmy, podaliśmy obiad i powrót. Przed chwilą była burza i ulewa, lekko się ochłodziło. Na jutro zapowiadana jest super pogoda, w planach mamy plener. W poniedziałek  przyjedzie szwagier z żoną, a we wtorek pojedziemy do Gdańska, na uroczystości 30- lecia . I pogoda nie będzie nam straszna, bo w mieście zawsze można się schować. W sobotę przyjedzie panicz, będzie aż 4 dni ! A ja muszę coś fajnego przygotować do jedzenia.  I to mnie cieszy.

29 maja 2019 , Komentarze (8)

ale i tak zimno z północy.  Rano spacer, potem zakupy, bo ugotowałam  dla rodziców zupę jarzynową, z młodymi warzywami. Dzwonił ojciec odwołując potrzebę wizyty w banku, bo ma kłopoty żołądkowe. Nic dziwnego, skoro kupuje i zjada to, co widziałam w  lodówce. Ciężka ta sytuacja. Jutro mąż zawiezie zupę rodzicom. Kupi też twarożek dla mamy, bo codzienne kanapki tylko z kiełbasą to niespecjalna dieta.  Dziś byliśmy w kinie na filmie "Wymarzony". Francuska wersja procedur adopcyjnych wobec noworodka zostawionego w szpitalu. To nie jest wyciskacz łez, z amerykańskim happy endem. To film o pracy służb socjalnych, opiekunów i potrzebie posiadania dziecka.  Pisząc to oglądam program Uwaga , aktualnie o dziecku oddanym do placówki przez rodziców adopcyjnych. Nie kontaktują się z dzieckiem od 5 lat.  Chłopiec miał 7 lat, gdy został adoptowany, a rodzice adopcyjni nie uznają go za syna.   Jest zaburzony, fakt, ale  rodzice nic nie zrobili, aby to zmienić, zawalczyć. Dla mnie ostracyzm towarzyski byłby  słuszną decyzją ze strony znajomych.  Po kinie  zajęcia domowe, trochę prasowania, trochę odkurzania. Przerzuciłam kanał na HGTV, program o mini domach.  Pomysłowość ludzi zaskakuje , jestem pełna podziwu.  Mogłabym mieszkać w takim domu, ale w innym klimacie. z możliwością "tarasowego " życia.  Dziś waga łazienkowa wyświetliła  fajny obraz. Lubię takie dni, i chyba nie jestem jedyna w tej sympatii, prawda?.  Moja fasola balkonowa rośnie jak na drożdżach, oczekuję zielonej ściany na kratce. A może jeszcze jakieś owoce będą  z tej zieleni?

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.